Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 246421 |
Nadesłane przez: Maniuśka 02-04-2014 01:21
Ciężki czas nastał dla nas. Tuż tuż Wielkanoc, a my odwiedzamy grób dziadka. Nie tak miało być, jeszcze się mnie pytał co na zajączka małej ma kupić. Szkoda ,że nie widzi tej radości Julki teraz, jak się pięknie nauczyła jeździć na rowerze. Wiem, napewno pękał by z dumy. Nakręciłam filmiki, chciałam mu je pokazać. Ale za chwilę doszło do mnie ,że po co. Może to banalne, ale on nas widzi z góry i jestem pewna że jest mu tam dobrze. A przynajmniej taką mam nadzieję!! Wiem też napewno ,że ochrania nas:) Ktoś powie, przecież to był tylko dziadek Twojego męża. O nie! Nigdy się z tym nie zgodzę. To był mój dziadek! Od pierwszego dnia kiedy Go poznałam, był mi bardzo bliski:) Teraz jak wspominamy sobie wszystkie te anegdoty z nim związane to aż szkoda, że nam ich nie opowiada! Jak ogrywał chłopaków w karty bo oszukiwał. Jak facet jadący opryskał Go kałużą jak szedł do kościoła. Dziadek za nim poszedł i z tej złości urwał mu lusterko. Aż wkońcu facet mu powiedział ,że policja go złapie i zabiorą dowód. To dziadkowi zrobiło się faceta żal i dał mu kasę na nowe lusterko!! To był człowiek tak dobry i uczciwy ,że innego na świecie nie znajdzie. Teraz już napewno nie znajdzie...:(
Drażnią mnie zachowania ludzi po śmierci bliskiego człowieka. Zachowują się jak złodzieje. Złodzieje, we własnym rodzinnym domu. A to to zabiorą a to tamto. Dzisiaj minął tydzień od pogrzebu , a już mieszkanie zostało " spenetrowane" i pozabierane to co komu się przyda. Ja się pytam: Gdzieś Ty człowieku był, jak ten Ktoś jeszcze żył. Czemu wtedy o te rzeczy nie prosiłeś, nie zabrałeś ich?! Przykro jest mi na to wszystko patrzeć. Nie będę brać udziału w rodzinnych - złodziejskich akcjach. Są rzeczy dziadka- które mu podarowaliśmy. Mogliśmy w niedzielę już je zabrać. Ale nie chciałam, przynajmniej nie teraz, wszystko jest dla mnie za świeże. One mają tam swoją duszę, żyją życiem dziadka. Zdjęcia, kalendarz, laurki od Julisi dla pradziadka. Niech leżą, jeśli będę musiała je zabrać to zabiorę. Zabezpieczę je w pudełku pamiątek z dzieciństwa Julki. Ale nie teraz...
Rana po oparzeniu się wygoiła. Tzn został małej placek jakby strup odpadł. Nie wiemy czy blizna zostanie, mamy chronić ją przed słońcem i tyle co do wskazówek z dalszym postępowaniem. W szkole zaczynają się już zaliczenia, liczne prezentacje i wiele wiele innych. No cóż, w czerwcu mam egzamin licencjacki. Do niego też już muszę się przygotowywać. Tylko jakoś czasu brak.
Siedzę w domu bez pracy, dzień mija za dniem. Za kilka dni Wielkanoc, dobrze by było się jakoś do niej przygotować. Muszę umyć okna w dużym pokoju, ale pogoda póki co nie dopisuje na tyle by je umyć. Obmyślam koncepcję przystroju mieszkania, kupię wierzbę i na niej powieszę jajka. Kupię juz teraz, to do Wielkanocy pąki wyjdą. Będzie kolorowo i ładnie. Wiele rzeczy w tym tygodniu już zrobilimy, samochód naprawiony, fotelik do samochodu zakupiony, ja się obkupiłam. Prezent od zajączka obmyślony. Myślę ,że od nas będzie to zestaw Playdoh z ciastoliną. Od tygodnia czeka na mnie sterta prania do wyprasowania i nie mam weny. Albo zasypiam szybko, albo siedzę bezczynnie tak długo jak teraz. Zresztą nie mogę spać ostatnio, jestem rozdrażniona, zła i jakoś tak mi wszystko idzie nie po myśli. Rano wstanę i zawiozę małą do żłobka, lada moment złożymy dokumenty do przedszkola. Mam nadzieję, że dostanie się do przedszkola które mamy bardzo blisko domu. Oby!!
No nic, smęcę. Wiem. A obiecałam sobie że robić tego nie będę. Ale wiem że w Was mam trochę swoich powierników, że mogę się wygadać i wy mnie jakoś zrozumiecie...