Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 222041 |
Nadesłane przez: exarol 27-01-2016 00:14
Mania jest i pozostanie jedynaczką. Nie dlatego, że nie mogę mieć więcej dzieci, ani nawet dlatego, że ich nie chcę. Mania pozostanie jedynaczką dlatego, że tak skonstuowany jest nasz świat.
Już kilka razy wspominałam, że mieszkamy pod Wrocławiem. Mój mąż jest wrocławiakiem w trzecim pokoleniu natomiast ja jestem tak zwaną ludnością napływową, przyjechałam tu na studia i kiedy miałam już wracać do swojego miasteczka poznałam Jego, ale ponieważ nie jest to historia o miłości to pominę ten aspekt chodzi mi o to, że jestem tu zupełnie sama. Moja rodzina mieszka 300 km odemnie i nie bardzo mam co liczyć na pomoc przy wychowywaniu Mani. Nie dlatego, że nikt mi pomóc nie chce, ale po pierwsze wszyscy są pracujący, a po drugie dzielący nas dystans jest zbyt duży aby moi bliscy mogli podjechać na kilka godzin i posiedzieć z małą gdy ja muszę pójść do pracy, lub gdy chciałabym pójść do kina. Czasami pomaga nam teściowa, ale że i ona pracuje nie zawsze jest to możliwe. A do czego zmierzam. Zmierzam do tego, że będąc dumnym i szczęśliwym posiadaczem kredytu mieszkaniowego pracować muszę. Z pensji męża może i dałoby się jakoś wyżyć, ale wolę nie myśleć jakie to życie by było… Na zasiłek wychowawczy nie mamy co liczyć, bo przecież mąż zarabia i to według GUS całkiem nieźle, nikt tam tylko nie bierze pod uwagę naszych wydatków, tego, że raty płacić trzeba, prąd i gaz też nie są za darmo a i czasami człowiek chciałby coś zjeść. Ponieważ ja pracuję, nasze dziecko chodzi do żłobka i jest cudownie kiedy chodzi, bo kiedy nie chodzi zaczyna się nasza prywatna gehenna. Mania przesiedziała w domu półtora miesiąca, nie ważne już co jej było, ważne, że ja na zwolnienie pójść nie mogłam, mój mąż ma taką pracę, że też nie bardzo, co w takiej sytuacji zrobić z dzieckiem? Ja pracowałam na drugą zmianę kiedy tylko było to możliwe, po to tylko aby mała spędzała jak najmniej czasu z niania, która liczy sobie 10 zł za godzinę czyli więcej niż dostaję ja. Kiedy tylko było to możliwe z wnusią zostawała babcia, ale jako, że jest osobą schorowaną, bez prawa jazdy i dojazd do domu zajmuje jej z półtorej godziny bardzo szybko ta opieka zaczęła odbijać się na jej zdrowiu. No i to jest pierwszy powód dla którego Mania nie będzie miała rodzeństwo. Możesz sobie pomyśleć, że jest głupi, ale wierz mi te 6 tygodni gdy ja wracałam do domu o 23 a wiedziałam, że czeka mnie pobudka o 6 rano, te 6 tygdni w czasie których cała moja pensja szła na lekarzy, leki i opiekunkę Mai sprawiły, że wizja drugiej ciąży oddaliła się odemnie szybko.
Powód drugi, samorządowe żłobki polskie. Brak mi słów na te instytucje, nie podlegają pod ministerstwo oświaty, robią co chcą, kosztują majątek a mimo wszystko dostać się do nich jest rzeczą graniczącą z cudem. Nam się udało, a że był to cud to wiem o czym mówię. Nie wiem czy przy drugim dziecku też mielibyśmy tyle szczęścia, pewnie nie, a nawet gdyby to nie wyobrażam sobię płacić za żłobek dla dwójki.
Trzeci powód na milion procent wyda Ci się głupi ( o ile dwa poprzednie nie spowodowały zamknięcia posta ). Jak zapewne wiesz mamy psa Demona. Demon jest rozbestwiony do granic możliwości, rozpieszczony, zopsuty i ogólnie to strasznie zły pies jest. Pamiętam jak na długo zanim zaszłam w ciążę moja mama powiedziała mi, że tak zepsuliśmy psa, że boi się o nasze dzieci. Wykrakała. Mania jest tym dzieckiem z filmików edukacyjnych dla rodziców, jest tym dzieckiem z programu o super niani, ale w wersji Przed. Wszystko wymusza płaczem, nie da się z nią zrobić zakupów, nie da się z nią pójść na spacer ponieważ nie chce chodzić za rękę, ani jeździć w wózku. Na jej zachowanie ogromny wpływ miało to niechodzenie do żłobka, oraz to, że babcia i opiekunka niczego od niej nie oczekiwały i na wszystko jej pozwalały, tak czy inaczej moje dziecko aktualnie ( i mam ndzieję chwilowo ) jest absolutnie aspołeczne. Nie chciałabym przechodzić tego samego z drugim.
Ostatni powód dla którego Majutka pozostanie jedynym dzieckiem swoich rodziców jest fakt, że biorąc po uwagę wyżej wspomniane argumenty mój mąż kategorycznie odmówił dalszej prokreacji. Czasami myślę, że szkoda bo mimo bardzo ciężkiej ciąży chciałabym przeżyć ją jeszcze raz, a czasami kiedy jestem już tak zmęczona, że nie mogę zasnąć a moje dziecko robi kolejną awanturę bo zabrałam jej telefon myślę sobię, że jedno dziecko to niekiedy aż nadto…