Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 319300 |
Nadesłane przez: Ania_29 20-01-2011 20:37
Dzień pełen emocji i wrażeń. Rozpoczęty o 7 rano, czyli o jakieś 1,5 h za wcześnie. Pełen wieści dobrych i mniej dobrych. Opatrzność nade mną czuwa, o czym przekonałam się po dość niefortunnej utracie panowania nad Golfem Mobilkiem, który to jak nieposłuszny zwierz nagle, pod wpływem oszałamiajacej prędkości 50 km/h i sporego oblodzenia na drodze, przestał reagować na moje komendy. Jako zdolny kierowca, z pomocą w/w Opatrzności i ja i Golf Mobilek wyszliśmy z opresji bez szwanku. Jakieś 1,5 m brakło do rowu melioracyjnego, a i drzew wzdłuż drogi nie brakowało... I latarnie były... Całe szczęście, że nic nie jechało z naprzeciwka... Książę z Bajki posądził mnie o złamanie wszelkich praw fizyki, bo znalazłam się na przeciwległym poboczu, zwrócona w przeciwnym kierunku do kierunku jazdy. (Mniej szczęścia miał Ticuś Mobilek, którego mijaliśmy kilka h póżniej w drodze powrotnej z Z., jego to dopiero sponiewierało...)
Później była wycieczka do Z. w celach zdrowotno-cukrzycowych. Dowiedziałam się, że jestem w grupie wysokiego ryzyka, wskutek czego glukometr należy mi się bez żadnych kaucji. Dieta, dieta i jeszcze raz dieta, czyli nie wolno mi jeść prawie nic, bo wszędzie czyhają cukry. I kasza, kasza i jeszcze raz kasza, ciemny chlebek, chudy nabiał, zero słodyczy, zero frytek... I do końca nie wiadomo, czy po porodzie wszystko wróci do normy, bo Seniorka... bo Seniorki Syn, Wujek G. też chorują...
Za to od Szacownego Kardiologa, do którego udałam się później, wraz z Seniorką, mam lepsze wieści... EKG "czyste", czyli jakieś cudowne uzdrowienie z mojej wątpliwej arytmii. Czyli mamy szansę na poród naturalny. U Seniorki na szczęście też wszystko z serduszkiem w porządku.
A ja padam na pychol...