Mam w ramionach świat...Kategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 13, liczba wizyt: 35646 |
Nadesłane przez: etka
dnia 28-10-2013 10:34
Dzięki uprzejmości portalu Familie mieliśmy możliwość wybrania się na bardzo ciekawą wyprawę do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do laboratorium robotycznego. Naszym zadaniem było właściwe zaprogramowanie robota, który miał przynieść nam piłeczkę w wybranym kolorze. Nie było to wcale proste, na początku nasze robociki wcale nie chciały nas słuchać. Jeździły nie w tą stronę, albo nie chciały złapać piłeczki. Na szczęście po wielu próbach udało się wykonać zadanie.
![]()
![]()
Kolejnym etapem była wizyta w laboratorium chemicznym. Wykonywaliśmy przeróżne doświadczenie z udziałem wody. Oczywiście odzież ochronna była obowiązkowa. Oto mój młody chemik Michał:
![]()
Potem mieliśmy czas na zwiedzanie ekspozycji. Dzieciaki były wprost zachwycone. Wszystko ich ciekawiło. Nas dorosłych zresztą też.
Michał sprawdzał jak trudno poruszać się na wózku inwalidzkim.
![]()
A czy wiecie jak mocny jest uścisk węża dusiciela? My już wiemy 
![]()
Michał stwierdził, że jednak wygodniej leży się na kolcach. My nie sprawdzaliśmy 
![]()
![]()
Mieliśmy też okazję sprawdzić co to jest trzęsienie ziemi.
![]()
Jedno popołudnie to za mało, by wszystko obejrzeć, więc w kolejną niedzielę kontynuowaliśmy naszą przygodę z nauką.
Tym razem odwiedziliśmy laboratorium fizyczne. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na temat przyciągania i odpychania ciał. Wykonywaliśmy ciekawe doświadczenia.
![]()
![]()
Na zajęciach w laboratorium biologicznym mieliśmy bliskie spotkanie z bakteriami.
![]()
![]()
![]()
Naprawdę warto wybrać się tam z całą rodziną. Mnóstwo interesujących eksponatów zachęca do eksperymentowania. Rozbudza w nas ciekawość i chęć zbliżenia się do świata nauki. My byliśmy zachwyceni i na pewno jeszcze nie raz będziemy gościć w CNK.
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Serdecznie dziękujemy za zaproszenie i pozdrawiamy.
![]()
Nadesłane przez: etka
dnia 05-09-2013 00:15
Od mojego ostatniego wpisu minęło 9 miesięcy - naawet nie wiem kiedy to zleciało. Ostatnio dochodzę do wniosku, że życie przelatuje nam między palcami. Ciągła praca i brak czasu. Mija tydzień za tygodniem. Nie tak dawno czekaliśmy z utęsknieniem na wiosnę, a tu znowu nastała jesień.
U mnie jak zwykle sporo się dzieje. 1,5 miesiąca temu przeprowadziliśmy się do prawie własnego mieszkania. Dostaliśmy M-4 w TBS-ie. Mamy w końcu swój własny kąt. Na razie jeszcze nie jest do końca urządzone to nasze gniazdko, ale powoli nabiera to kształtu. Najważniejsze to aby w końcu kuchnia była wyszykowana. Ale jak na razie od poniedziałku mamy zamontowane część mebli. Okazało się, że 2 szafki są źle zrobione, a w 2 innych są fronty do wymiany. No i wygląda na to, że na swoja wymarzoną kuchnię poczekam jeszcze 2-3 tygodnie. Jak już będzie gotowa to wrzucę zdjęcia.
Od jakiegoś czasu przymierzamy się do powiększenia rodziny. Mój S. twierdzi że w tym miesiącu na pewno się uda. Trzymam go za słowo i cierpliwie czekam. Może jak pojawi się maleństwo, to trochę przystopujemy z pracą i więcej czasu będziemy spędzać wspólnie. W tym roku nawet na kilkudniowy urlop nie udało nam się wyrwać.
Ech ta praca, chyba jestem już nią trochę zmęczona.
Nadesłane przez: etka
dnia 14-01-2013 17:57
No i w sobotę byliśmy w Liverpoolu. Była z nami też nasza koleżanka, więc miałam towarzystwo do chodzenia po sklepach - wiadomo, że z mężczyznami to jest raczej niemożliwe.
Liverpool - miasto Lenona, z lotu ptaka wyglada pięknie. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Miasto ma swój klimat - urokliwe uliczki i domki. W informacji na lotnisku dostaliśmy mapę i poradę czym poruszać się po mieście.
Po kilku minutach spaceru po centrum miasta doznaliśmy szoku kulturowego. Była to sobota więc tłoczno na ulicach. Wiedziałam że w Anglii nie ubierają się zbyt ciepło - dzieci są hartowane od urodzenia. Ale jak widze w środku zimy (było +2 stopnie i ostry lodowaty wiatr od morza) porozbieranych ludzi to od razu robiło mi sie jeszcze zimniej. Spotkaliśmy nawet kilka osób na krótki rękawek, w krótkich spodenkach i dziewczyny w sukienkach bez rękawów. Wszyscy chodzą w porozpinanych jesiennych kurteczkach lub w bluzach. Dzieciaki bez czapek w trampkach lub adidasach. Po nas to chyba od razu było widać, że z Polski przyjechaliśmy - zimowe buty, kurtki i czapki.
No i oczywiście trudno było się przyzwyczaić do lewostronnego kierunku jazdy.
Mimo że wróciliśmy późno w nocy - warto było. Może jeszcze kiedyś pojedziemy tam jak będzie troszkę cieplej 