Monika_Pe (2013-04-18 14:38:45)
A wracając do kościoła: niech edukuje, proszę bardzo ale niech nie narzuca swoich praw osobom innych wiar. Bo robiąc to, tylko szkodzi swojej opinii i sprawia, że ludzie się od kościoła odwracają. Dla mnie księża (a znam kilku taki super) nie są żadnym autorytetem w kwestiach rodziny- dlatego, że nie mają pojęcia o czym mówią. Nie muszą codziennie wybierać czy kupić lepsze jedzenie czy buty na zimę - i czy może sobie, młodszemu dziecku czy starszemu. Ich mąż/żona nie tłucze codziennie w pijackim zwidzie - więc jak mogą mi mówić, że ślubowałam "na dobre i na złe" i powinnam pomóc mężowi wyjść z nałogu?
W myśl Twojej wypowiedzi, czy mam jako wyznawca danej religii uznawać np. zakaz zabijania, ale jak jakiś morderca wyzna, że jest ateistą, to puścić go wolno? W końcu nie powinnam się wtrącać, jego sprawa.
Kościoł nie jest od tego, by się przypodobać, ale by stać na straży prawdy.
Księża w jakichś rodzinach się wychowali, więc dziwnym jest dla mnie stwierdzenie, że nie wiedzą, o czym mówią.
Lekarz onkolog nie musi być chory na raka, by leczyć nowotwory. Ksiądz niejednokrotnie ma wiedzę o tym, co się dzieje w rodzinach i ma prawo ją wykorzystywać. Nie jest to żadnym złamaniem tajemnicy spowiedzi, gdy mówi o sytuacji bez podawania danych osób w niej uczestniczących.
Jeśli Twój mąż "tłucze Cię w pijackim zwidzie", to bardzo Ci współczuję, czy jakiejkolwiek kobiecie w takiej sytuacji, ale przynajmniej w założeniu, nikt tych kobiet do małżeństwa z takimi typami nie zmuszał. I tak, obiecywały, że będą z mężem na dobre i na złe, świadomie i dobrowolnie przysięgały - księża mogą tu tylko stwierdzić fakt. To nie oznacza, że mają dawać się bić, ale też nie zwalnia z obowiązku świadczenia pomocy współmałżonkowi nawet, gdyby to oznaczało zrobienie obdukcji i wytoczenie sprawy w sądzie. Nikt nie twierdzi, że trzeba przyzwalać na przemoc, ale nie można porzucać przysięgi. Są decyzje i ich konsekwencje.