Nie ma co ukrywać, że przy walce o ciążę więcej popracować musi nasz mężczyzna. Pamiętajmy, że częściej to panowie odpowiadają za niepowodzenia a przyczyn jest wiele – stresująca praca, zła dieta, brak ruchu, zanieczyszczone powietrze, duże znaczenia ma też wiek po czterdziestym roku życia poziom testosteronu u naszych panów powoli się obniża, spada ochota na zbliżenia, jakość nasienia (głównie jego objętość) także się pogarsza. Pamiętajmy, że parametry spermy, które obecnie WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) uznaje za prawidłowe, jeszcze w latach pięćdziesiątych były patologią!
Oczywiście istnieją nasze choroby wykluczające bądź utrudniające zajście w ciążę, ale kiedy obydwoje partnerzy są zdrowi a potomka wciąż brak to najpewniej trzeba zająć się zdrowiem prokreacyjnym naszego mężczyzny.
Zatem do dzieła!
Zmian będzie dużo – po pierwsze bielizna, rezygnujemy ze slipów na rzecz bokserek, ograniczamy również gorące kąpiele. Dzięki temu unikniemy przegrzania moszny – biologia się nie myli, jadra znajdują się w worku mosznowym tylko dlatego, że nawet temperatura ciała jest dla nich za wysoka. Należy zapewnić im maksimum swobody i przepływ powietrza (bokserki!).
Dieta – koniec ze smażonymi schabowymi w głębokim tłuszczu, przyprawy raczej delikatnie i jak już to tylko ziołowe (rzeczy pikantne absolutnie wykluczamy). Jeśli mięso to najlepiej indyk gotowany na parze, ewentualnie wołowina duszona, dużo warzyw, ryż bądź kasze. Ograniczamy tłuste przekąski, ze słodyczami też raczej delikatnie. Zimne piwo wieczorem? w żadnym wypadku – lampka czerwonego wina, to wszystko. Mocniejsze trunki odpadają zupełnie. Owoce tylko przed południem, wieczorem wcale nie są takie zdrowe (zwłaszcza czerwone).
Najlepiej na jakość nasienia (również na jego smak i zapach) wpływają pomidory oraz ananas (owoce jak i soki).
Aktywność fizyczna – koniec z wylegiwaniem się przed telewizorem z pilotem w ręku. Wprowadzamy w życie długie spacery, trochę biegu, wspólną jazdę na rowerze. Odklejamy naszego dumnego samca z fotela jego auta – do sklepu na drobne zakupu zdrowiej się przejść niż jechać samochodem i stresować się korkiem i brakiem wolnych miejsc.
Stres – tu jest najtrudniej, bo jak tu go zredukować? Owszem, możemy odpuścić sobie oglądanie wieczornych wiadomości, ale z pracy zrezygnować nie możemy. Należy starać się mocno nerwy trzymać na wodzy, nie przenosić pracy do domu i ustalić pewną świętość – czas po pracy to czas relaksu i odprężenia. Do tego tematu jeszcze wrócę później.
Kiedy, podobnie jak w moim przypadku nasz pan jest już po czterdziestce pamiętajmy, że zachodzą u niego duże zmiany – to już nie jest jurny dwudziestolatek myślący tylko o seksie. Nagle na kanapie objawia nam się starszy, udomowiony facet z zaokrąglonym brzuszkiem. Poziom testosteronu regularnie spada – obniża się popęd, spada potrzeba rywalizacji. Co tu zrobić, żeby takiego pana rozruszać? No cóż, nie ma co ukrywać, że pod tym względem mężczyźni są dosyć prości w obsłudze – wystarczy pupa w koronkowych stringach, samonośki i nawet u czterdziestopięciolatka szybciej popłynie krew.
Warto też nieco wspomóc produkcję testosteronu – wachlarz zdrowych i naturalnych środków jest całkiem spory, mamy kapsułki ze skoncentrowanym ekstraktem zioła tribulus terrestris (owoc buzdyganka ziemnego), ważna jest odpowiednia podarz magnezu, witamin oraz cynku. Na poziom testosteronu jak i jakość nasienia dobrze wpływa l-karnityna (a i tłuszcz na brzuchu nieco spadnie). Tą ostatnią aplikujemy przed aktywnością fizyczną, pozostałe przed snem.
Kiedy i jak się kochać?
Przede wszystkim nic nie musimy. To nie ma być stosunek małżeński, mamy się kochać. Nic tak nie niszczy namiętności jak zadręczanie się myślą „czy dziś się uda, czy dziś się w końcu uda?”. Wchodzenie do łóżka z kalendarzem i czekanie na dni płodne to też nie jest najlepszy sposób. Dobrze robić to często (im świeższe nasienie tym lepiej).
Wracając do tematu stresu – dobrym sposobem rozluźnienia partnera jest wieczorny seks oralny, nie oszukujmy się, nasi panowie to uwielbiają, a i po soku ananasowym smak będzie do przełknięcia (nie zapominajmy też, że i nam się odstresowacz należy i w zamian oczekujmy równie rozkosznej miłości francuskiej i orgazmu przez wielkie O). Po takim upojnym wieczorze rano zabieramy się do dzieła. Dlaczego rano? – wtedy występuje naturalnie najwyższy poziom testosteronu, organizm jest wypoczęty i rozluźniony (to wieczorne igraszki, także kieliszek czerwonego wina). Rano oczywiście najlepiej, wtedy kiedy nie idziemy do pracy bądź mamy drugą zmianę.
Jakie pozycje? tu zdania są podzielone – mówi się, że najbardziej zapłodnieniu sprzyja pozycja od tyłu (część nasienia wypływa szybko na zewnątrz, jednak pierwszy i najlepszy rzut ląduje prosto w szyjce macicy), także pozycja z nogami na ramionach partnera (głęboka immisja) uważana jest za sprzyjającą. Inni twierdzą, że pozycja nie ma większego znaczenia i robienie świecy zaraz po stosunku nie pomoże. Ważny jest też nasz orgazm – towarzyszące mu skurcze macicy pomogą leniwym plemnikom w dodarciu do celu.
Ten przepis zastosowałam w moim związku i się udało! Trwało to dosyć długo, początkowo mąż się ociągał, ale w końcu go rozruszałam. I chyba nie powinien narzekać bo ostatnie dwa lata upłynęły mu na częstym i upojnym seksie. Takiej namiętności nasz związek nie miał nawet u zarania. Pytanie teraz co mam zrobić z tą seksowną bielizną? Obecnie wolę luźną bawełnianą piżamkę otulającą mój pękaty brzuch. Ale kto wie, może po odchowaniu pierworodnego jeszcze się przyda w celu popracowania nad rodzeństwem.
Powodzenia,
Kaśka