co myślicie o adopcji
mam takie pytanie chodzi o adopcje. co myslicie na ten temat czy w sytuacji gdybyscie niemogli mniec dzieci i oczywiscie przez dlugi czas walczycie o dziecko stosujecie rozne sposoby na zajscie a ciazy niewidac ...czy adopcja jest rozwiazaniem na dziecko by pokochac jak swoje prosze o opinie????
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Myślę, że gdybym nie mogła mieć dzieci to bym zaadoptowała jakiegoś maluszka i pokochała z całego serduszka
Tak samo, nawet rozważałam adopcję pomimo tego że mamy dziecko, ale nie mamy własnego m więc szanse maleją
Myślę, że gdybym nie mogła mieć dzieci to bym zaadoptowała jakiegoś maluszka i pokochała z całego serduszka
Dokładnie mam takie samo zdanie...
Kiedys, bedac młodsza, grozona mi, ze nie bede mogła miec dzieci, widac, medycyna czasem jest omylna... :)
Ale mimo wszystko, zdecydowałabym sie, i wiem, ze małzonek tez..
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Jestem zwolennikiem adopcji - nie tylko w sytuacji, gdy nie mogłabym począć i urodzić.
Mamy w rodzinie adoptowany skarb - moja matka chrzestna po wielu latach bezskutecznych starań o dziecko, zdecydowała się na adopcję chłopczyka. Kajtek jest nasz i od początku, odkąd pojawił się w naszej rodzinie, jest jej ważną, niezastąpioną częścią.
Ja prawdopodobnie będę mogła urodzić - ale jeśli mój luby i warunki na to pozwolą, rozważyłabym także adopcję. Będąc kiedyś na praktykach w domu dziecka wiem, że adopcja, zwłaszcza kilkulatka jest wzięciem na siebie niełatwego krzyża. Dziecko odreaguje na przysposobionych rodzicach swoją bolesną przeszłość.
Ale to rodzice są dla takiego dziecka - a nie dziecko dla nich i ja tak na to patrzę. To nie dziecko ma spełnić moje pragnienie macierzyństwa, posiadania kogoś, kto będzie mnie kochał bezwarunkowo - ale to ja mam je uczyć świata i miłości.
Ja jestem otwarta na adopcję - ale co będzie, zobaczymy
Jestem zwolennikiem adopcji - nie tylko w sytuacji, gdy nie mogłabym począć i urodzić.
Mamy w rodzinie adoptowany skarb - moja matka chrzestna po wielu latach bezskutecznych starań o dziecko, zdecydowała się na adopcję chłopczyka. Kajtek jest nasz i od początku, odkąd pojawił się w naszej rodzinie, jest jej ważną, niezastąpioną częścią.
Ja prawdopodobnie będę mogła urodzić - ale jeśli mój luby i warunki na to pozwolą, rozważyłabym także adopcję. Będąc kiedyś na praktykach w domu dziecka wiem, że adopcja, zwłaszcza kilkulatka jest wzięciem na siebie niełatwego krzyża. Dziecko odreaguje na przysposobionych rodzicach swoją bolesną przeszłość.
Ale to rodzice są dla takiego dziecka - a nie dziecko dla nich i ja tak na to patrzę. To nie dziecko ma spełnić moje pragnienie macierzyństwa, posiadania kogoś, kto będzie mnie kochał bezwarunkowo - ale to ja mam je uczyć świata i miłości.
Ja jestem otwarta na adopcję - ale co będzie, zobaczymy
Można przecież adoptować takiego maluszka kilkumiesięcznego. Myślę, że wtedy jest troszkę łatwiej.
- Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
- Posty: 1300
Jestem zwolennikiem adopcji - nie tylko w sytuacji, gdy nie mogłabym począć i urodzić.
Mamy w rodzinie adoptowany skarb - moja matka chrzestna po wielu latach bezskutecznych starań o dziecko, zdecydowała się na adopcję chłopczyka. Kajtek jest nasz i od początku, odkąd pojawił się w naszej rodzinie, jest jej ważną, niezastąpioną częścią.
Ja prawdopodobnie będę mogła urodzić - ale jeśli mój luby i warunki na to pozwolą, rozważyłabym także adopcję. Będąc kiedyś na praktykach w domu dziecka wiem, że adopcja, zwłaszcza kilkulatka jest wzięciem na siebie niełatwego krzyża. Dziecko odreaguje na przysposobionych rodzicach swoją bolesną przeszłość.
Ale to rodzice są dla takiego dziecka - a nie dziecko dla nich i ja tak na to patrzę. To nie dziecko ma spełnić moje pragnienie macierzyństwa, posiadania kogoś, kto będzie mnie kochał bezwarunkowo - ale to ja mam je uczyć świata i miłości.
Ja jestem otwarta na adopcję - ale co będzie, zobaczymy
Można przecież adoptować takiego maluszka kilkumiesięcznego. Myślę, że wtedy jest troszkę łatwiej.
Pewnie tak - ja bym pewnie rozważyła jednak adopcję kilkulatka. Niemowlęta, dzieci do roku życia mają największe szanse na adopcję. Dziecko starsze - coraz mniejszą.
Jestem zwolennikiem adopcji - nie tylko w sytuacji, gdy nie mogłabym począć i urodzić.
Mamy w rodzinie adoptowany skarb - moja matka chrzestna po wielu latach bezskutecznych starań o dziecko, zdecydowała się na adopcję chłopczyka. Kajtek jest nasz i od początku, odkąd pojawił się w naszej rodzinie, jest jej ważną, niezastąpioną częścią.
Ja prawdopodobnie będę mogła urodzić - ale jeśli mój luby i warunki na to pozwolą, rozważyłabym także adopcję. Będąc kiedyś na praktykach w domu dziecka wiem, że adopcja, zwłaszcza kilkulatka jest wzięciem na siebie niełatwego krzyża. Dziecko odreaguje na przysposobionych rodzicach swoją bolesną przeszłość.
Ale to rodzice są dla takiego dziecka - a nie dziecko dla nich i ja tak na to patrzę. To nie dziecko ma spełnić moje pragnienie macierzyństwa, posiadania kogoś, kto będzie mnie kochał bezwarunkowo - ale to ja mam je uczyć świata i miłości.
Ja jestem otwarta na adopcję - ale co będzie, zobaczymy
Można przecież adoptować takiego maluszka kilkumiesięcznego. Myślę, że wtedy jest troszkę łatwiej.
Mało kto decyduje się teraz na adopcję kilkulatka z domu dziecka- wiele z takich dzieci niestety po miesiącu, dwóch wraca spowrotem do domu dziecka, bo rodzice adopcyjni nie potrafia sobie z nimi poradzić
- Zarejestrowany: 31.01.2011, 11:22
- Posty: 140
adopcja to cos wspanialego niestety wielu ludzi zraza dlugosc oczekiwania zalatwiania wszystkiego i moze nie decyduja sie, ja osobiscie bym adoptowala jesli miala bym mozliwosc i nic nie talo by na drodze mam 24 lata a juz dawno powaznie podchodzilam do tej sprawy, tyle jest dzieci ktore potrzebuja czulosci milosci ciepla rodzinnego moja siostra stara sie juz 2 lata ma 6 letniego synka rozmawiala z mezem o ewentualnej adopcji, moja ciocia kiedys sama nie ma dzieci ogladalysmy program na tvp2 juz nie pamietam nazwy programu wlasnie o domach dziecka dzieciach a to chore porzucone rodzenstwa byla zdecydowana adoptowac 12letnia dziewczynke miala pelnoletniego brata lecz warunkiem tez takiej adopcji byl wystep w telewizji nagrywanie kilku odcinkow z ich udzialem jak oni spedzaja czas a moja ciocia nie chciala po prostu tego zrobic naszczescie dziewczynke adoptowala starsza zamozna pani i dala im dom :)
Myślę, że gdybym nie mogła mieć dzieci to bym zaadoptowała jakiegoś maluszka i pokochała z całego serduszka
Dokładnie mam takie samo zdanie...
Kiedys, bedac młodsza, grozona mi, ze nie bede mogła miec dzieci, widac, medycyna czasem jest omylna... :)
Ale mimo wszystko, zdecydowałabym sie, i wiem, ze małzonek tez..
Mamy dokładnie tak samo:)
Zgadza się, z enajwieksze szanse maja najmniejsze dzieci, ale jeśli ktoś boi się, z enie poradzi sobie z kilkulatkiem, lepiej, by wziął dos iebie takiego maluszka, niż całkiem z adopcji zrezygnował.
Choć oczywiscie wspaniale, jeśli ktoś zdecyduje sie na adopcję kilkuletniego dzieciaczka!
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Moja kumpela chętnie by adoptowała, ale...w Polsce jest to utrudnione, bo...nie ma męża.
Chociaż ma kasę, stanowisko, warunki, ale...
Z facetem jest kilka lat i nie mają ślubu (bo to stary dziad, wiec nie chce mu sie drugi raz żenić), no i by musieli czekac 5 lat - to mysle, ze byliby za starzy ( a na pewno on)
Ma dziewczyna i podejscie do dzieci, wiec jedynym wyjsciem jest stworzenie przez nią rodziny zastępczej.
Z tym, ze tu jest takie zagrożenie, że można takie dziecko zabrac od niej do adpocji (choc bardzo wątpię, bo to na ogól starsze dzieci)
A konkluzja jest taka - siedzą niech dzieci w domach dziecka lub z rodzinami dysfuncyjnymi np. patologicznymi, bo taka fajna babka, lubiaca dzieci i zamozna, nie ma tam jakiegoś męzulka (patrzcie, a gdyby był fikcyjny, to już by mogło być?)
Szkoda mi jej , bo gdyby zaszla w ciązę, to problem by sie rozwiązał, ale z tym chlopem co jest, to chyba sie nie da, bo jakos sie nie nadaje (pewnie za dużo piwa i papierosow pali i zreszta mu nie zależy)
Myślę, że na pewno adoptowałabym dziecko w takiej sytuacji.
Dziekuje Wam za słowa otuchy :))) jestem pozytywnie nastawiona i bede walczyc do konca o dziecko biologiczne a jezeli sie nieuda to powalcze o dziecko z adopcji chcemy z mezem stworzyc rodzine i być szczesliwymi rodzicami:) a Bóg nam w tym pomoże:)
Adopcja? Jak najbardziej jestem "za" taką formą rodzicielstwa. Jednak trzeba być bardzo odpowiedzialną osobą, bardzo cierpliwą i pełną miłości, wszak dziecko, które ma się zamiar adoptować może mieć bardzo różne doświadczenia życiowe, może być niestabilne emocjonalnie, itp.
Jeśli nie mogłabym mieć dzieci, myślę, że zdecydowałabym się na adopcję lub na rodzicielstwo zastępcze. Nie próbowałabym metody "in vitro". Przecież jest tyle dzieci, których nikt nie kocha, którymi można się zaopiekować...
- Zarejestrowany: 10.05.2010, 12:32
- Posty: 4439
Ja osobiście nie wiem czy bym się odważyła na taki krok,nigdy nie byłam w takiej sytuacji,ciężko mi powiedzieć,Ogólnie nie mam nic przeciwko adopcji i jestem jak najbardziej za bo jest tyle dzieciaczków które potrzebują miłości,bezpieczeństwa i rodzinnego ciepła.
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Pisałam tu o mojej kuzynce, która adoptowała,a później urodziła synka. Ona mówi, że Kacper zawsze będzie jej pierwszym ukochanym dzieckiem, który dał jej to co najwspanialsze, miłość macierzyńską. Czsem wydaje mi się, że Magda dużo więcej myśli o Kacprze niż o swoim biologicznym dziecku! Jedno jest pewne, świat jej się przewartościował! Kiedyś nie miałyśmy dobrego kontaktu, teraz wciąż do siebie dzwonimy i nie mozemy się nagadać. Decydując się na adopcję, Magda wiele zyskała w moich oczach, a muszę Wam powiedzieć, że nigdy nie myślałam, że tak tęskni za dziećmi! Instynkt macierzyński jednak tkwił w niej cały czas
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Pisałam tu o mojej kuzynce, która adoptowała,a później urodziła synka. Ona mówi, że Kacper zawsze będzie jej pierwszym ukochanym dzieckiem, który dał jej to co najwspanialsze, miłość macierzyńską. Czsem wydaje mi się, że Magda dużo więcej myśli o Kacprze niż o swoim biologicznym dziecku! Jedno jest pewne, świat jej się przewartościował! Kiedyś nie miałyśmy dobrego kontaktu, teraz wciąż do siebie dzwonimy i nie mozemy się nagadać. Decydując się na adopcję, Magda wiele zyskała w moich oczach, a muszę Wam powiedzieć, że nigdy nie myślałam, że tak tęskni za dziećmi! Instynkt macierzyński jednak tkwił w niej cały czas
zgadzam się - to jest piekne!
też mi sie kiedyś wydawało, że mogę nie mieć dzieci - ale mając je, nie wyobraża się już życia bez nich
muszę powiedzieć ,że zmienia sie stosunek do wielu spraw - i to sie chyba z tego instynktu bierze, który pojawia się przecież, u kazdego z nas w innym momencie...
Myślę, że gdybym nie mogła mieć dzieci to bym zaadoptowała jakiegoś maluszka i pokochała z całego serduszka
Dokładnie mam takie samo zdanie...
Kiedys, bedac młodsza, grozona mi, ze nie bede mogła miec dzieci, widac, medycyna czasem jest omylna... :)
Ale mimo wszystko, zdecydowałabym sie, i wiem, ze małzonek tez..
Mamy dokładnie tak samo:)
My z mezem mamy takie samo zdanie
Dziekuje Wam za słowa otuchy :))) jestem pozytywnie nastawiona i bede walczyc do konca o dziecko biologiczne a jezeli sie nieuda to powalcze o dziecko z adopcji chcemy z mezem stworzyc rodzine i być szczesliwymi rodzicami:) a Bóg nam w tym pomoże:)
Trzymam kciuki! Będzie dobrze!
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Dziekuje Wam za słowa otuchy :))) jestem pozytywnie nastawiona i bede walczyc do konca o dziecko biologiczne a jezeli sie nieuda to powalcze o dziecko z adopcji chcemy z mezem stworzyc rodzine i być szczesliwymi rodzicami:) a Bóg nam w tym pomoże:)
Trzymam kciuki! Będzie dobrze!
Walcz i nie bój się podjąć decyzji o adopcji. To naprawdę wspaniała sprawa, mimo że sam proces jest długi i żmudny. Wierzę, że za Wasze serce okazane innemu dziecku, Bóg Was wynagrodzi! Znam kilka takich przypadków, prócz mojej kuzynki o której już pisałam mam też koleżankę, młoda dziewczyna, obecnie 28 lat,leczyła się dwa lata, miała zdiagnozowaną niedrożność jajników. Spróbowano je udrożnić, niestety płyn, który jej wpuścili nawet nie przeszedł *nie wiem jak to się fachowo nazwa*, lekarze zalecali invitro. Ona się nie zgodziła, mimo że lekarze mówili iż dzieci mieć na pewno nie będzie, bo skoro płyn nie przeszedł, to jak ma plemnik się przedostać. Adoptowała dziewczynkę, a po 2 latach urodziła synka, to co wydawało się niemożliwe stało się faktem!
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Mieliśmy naforum mamę ktora ma sdopcyjne dziecko, w jakiś wątkach były już wypowiedzi na ten temat.