Ciąża: wyjątkowy moment - konkurs z sesją fotograficzną
- Zarejestrowany: 06.11.2014, 17:56
- Posty: 3250
Ciąża to szczególny czas w życiu każdej kobiety. Warto jest więc ten niezwykły etap naszego życia zachować na zawsze w pamięci i nie tylko. Aby Wam to ułatwić przygotowaliśmy konkurs ze wspaniałą nagrodą w postaci sesji ciążowej zrobionej przez profesjonalnego fotografa. Bez wątpienia będzie to pamiątka na całe życie.
Opisz najdokładniej jak potrafisz reakcje swoją i Twoich bliskich na wieść o ciąży. Jakie było pierwsze wrażenie, pierwsze podejrzenie, a potem reakcja, gdy usłyszałaś pewne stwierdzenie ginekologa "jest pani w ciąży"?
Najlepsze wypowiedzi nagrodzimy voucherami na profesjonalną CIĄŻOWĄ SESJĘ ZDJĘCIOWĄ.
Weź udział już dziś!
- Zarejestrowany: 12.12.2013, 16:24
- Posty: 19
Planowaliśmy z mężem dziecko, czekaliśmy z niecierpliwością, kiedy na teście pojawią się magiczne dwie kreseczki. Kiedy okres się spóźniał, nie chciałam od razu wykonywać testu ani udawać się do lekarza. Czekałam, aż nie będzie żadnych wątpliwości. Po 2-3 tygodniach zachorowałam, poinformowałam lekarza ogólnego, że staramy się z mężem o dziecko kazał wykonać mi test przed zażyciem leków i jeśli wyjdzie pozytywny przyjść następnego dnia. W aptece zakupiłam test i od razu go wykonałam, pokazały się dwie kreseczki. Nie dowierzałam, że to już się stało. Na mojej twarzy od razu pojawił się ogromny uśmiech. Wysłałam mężowi zdjęcie testu, był chyba w tak ogromnym szoku, że napisał co to znaczy, a ja, że będziemy mieli dzidziusia. Oboje bardzo się cieszyliśmy, w pierwszych dniach ta informacja nie mogła do nas dotrzeć. Umówiłam się do lekarza by wykonać badania z krwi i pierwsze USG, na którym było widać już mały zalążek.
Z informacją dla rodziny czekaliśmy jeszcze miesiąc. Wszyscy bardzo pozytywnie reagowali na to, że będziemy mieli dzidziusia. Gratulowali nam, pytali jak się czuję,czy potrzebuję jakiejś pomocy.
Nie możemy się doczekać z mężem kiedy nasz maluszek będzie już z nami.
- Zarejestrowany: 30.01.2015, 11:10
- Posty: 1
Jesteśmy z mężem 9 miesiecy po ślubie, ale o dziecku zaczęliśmy myśleć dużo wcześniej...Dwa lata starań bez żadnych efektów, comiesięczne testy ciążowe z nadzieją na upragnione dwie kreski i zawsze małe rozczarowanie..., może następnym razem. Mówiliśmy sobie że może trzeba "po Bożemu", najpierw ślub, potem dziecko. Po ślubie kolejne próby i nic. Stwierdziliśmy że to czas na badania.Po kilkudniowym pobycie w szpitalu, po badaniu HSG, badanich krwi lekarz stwierdził że ze mną jest wszystko dobrze, jednak wynik badania męża trochę nas załamał...Nikt nikogo nie obwiniał, jednak każde z nas miało do siebie pretensję dlaczego wcześniej nie pomyśleliśmy o tych badaniach. Żeby skonsultować wyniki męża udaliśmy się do androloga, tam kolejna seria badań, witaminy, i miało być lepiej, jednak nie było. Wyniki były jeszcze gorsze. Po długich rozmowach podjęliśmy decyzję o klinice leczenia niepłodności. Wszystko było w tajemnicy przed rodziną- nie chceiliśmy zawracać nikomu głowy naszym "problemem". Po pierwszej wizycie w klinice mieliśmy różne odczucia- czy to akurat dobra klinika? Zdecydowaliśmy się na zabieg inseminacji- nasienie męża nie było aż tak słabe żeby nie można było go wykorzystać. I znowu bieganie po lekarzach, musiałam monitorować cykl, robić testy owulacyjne, aż pojawiła się nadzieja- test wulacyjny pozytywny więc pojechaliśmy na zabieg. Dwa tygodnie "dmuchania, chuchania" i nic. Próbujemy jeszcze raz...po miesiącu drugi raz rozczarowanie...Może powinniśmy trochę odpuścić- przekonywał mnie mąż. Kolejna, trzecia już inseminacja miała być w grudniu ale zdecydowaliśmy że ten miesiąc odpuszczamy i myślimy nad inną kliniką. Robiłam testy owulacyjne żeby wiedzieć kiedy przypada ten dzień, ale ku naszemu zdziwieniu począwszy od 9 grudnia przez prawie 1,5 tygodnia test pokazywał dwie kreski co nam trochę zakręciło w głowie. Stwierdziłam że nie ma co się przejmować, idą święta, trochę stresu w pracy, w domu i to pewnie dlatego. Po nowym roku udałam się do swojego ginekologa z zapytaniem czemu testy owulacyjne są nadal są pozytywne? Dodatkowo spóźniała mi się miesiączka ponad tydzień czasu...Po badaniu usg okazało sie że mój pęcherzyk wcale nie pękł i ma prawie 4 cm i dlatego wynik testów cały czas jest dodatni. Dostałam leki i po tygodniu miałam się zgłosić na kolejną wizytę. Podczas kolejnego usg lekarz nie odezwał się ani słowem-wiedziałam że coś jest nie tak. To nie jest niepęknięty pęcherzyk-powiedział lekarz. To torbiel czynnościowa występująca razem ze wczesną ciążą!- usłyszałam. To był szok, pozytywny szok, bo każy lekarz mówił nam że nie mamy szans na naturalne poczęcie. Badania krwi potwierdziły słowa lekarza- to 4 tydzień! Pokazałam badania mężowi, ale jak to facet nie wiedział co z nich wynika:) uśmiechnęłam się tylko i już wiedział:) D rodziców udaliśmy się z pierwszym zdjęciem usg, byli tak samo szczęśliwi jak my, w końcu po raz pierwszy zostaną dziadkami:)
Dziś zaczął się 9 tydzień kiedy noszę pod serduszkiem nasze upragnione szczęście.
Ale ciągle się zastanawiam, to chłopiec czy dziewczynka ? :)
- Zarejestrowany: 03.12.2014, 13:36
- Posty: 9
Po 7 latach rodzina i przyjaciele usłyszeli - tak, udało się.
Reakcja nasza - wszechogarniające uczucie szczęścia:)
Reakcja rodzinki i przyjaciół - wzruszenie, wielka radość i wielkie wsparcie w kolejnych tygodniach i miesiącach.
Dzięki Nim dotarłam już dziś do 28 tygodnia.
Malutka ma się dobrze, codziennie kopie a brzuszek sobie rośnie i rośnie....a w sercu ogromna miłość:)
- Zarejestrowany: 06.02.2015, 19:51
- Posty: 1
Teraz śmieje się z całej sytuacji ale pamiętam, że pół roku temu nie było mi do śmiechu.
Pojechalam do lekarza ponieważ źle się czułam i nie miałam okresu. Lekarz bardzo długo robił mi usg. Zaniepokojona spytałam co jest nie tak, a lekarz odpowiedział pytaniem: "czy były u Pani w rodzinie bliźniaki", a ja na to, że nie. Lekarz uśmiechnął się i powiedział: "no to beda". Na monitorze zobaczyłam dwie kuleczki i nie wiedzialam wogole co powiedzieć. Lekarz przestał juz mówić do mnie bo chyba widział w jakim jestem szoku. Za chwilę telefon do mojego Pawła, płakałam mu do słuchawki a on nie wiedział o co chodzi. W końcu udaje mi się powiedzieć zdanie: Będziemy mieć bliźniaki. Paweł odpowiada: "co? Super zart" i zaczyna się śmiać. Mówię mu żeby przyjechał wcześniej z pracy. Po powrocie do domu pokazuje zdjęcie usg. I dopiero wtedy był w stanie w to wszystko uwierzyć i ja chyba tez. Z dnia na dzień byliśmy coraz bardziej szczęśliwi na myśl o podwójnym szczęściu (-:
Moja mama była druga osoba, która się o tym dowiedziała. I długo na moją prośbę trzymała wiadomość o ciąży w tajemnicy. Zaczęła się śmiać i płakać równocześnie. Chyba musiało byc jej ciężko nie puszczać pary z ust (; ale udało się i dopiero po 3 miesiącach cała rodzina przyjęła z ogromnym niedowierzaniem i radością wiadomość o blizniakach. Już wiem, że będzie parka (-: teraz myślę o imieniu dla dziewczynki i chłopczyka. Brzuch jest juz duży a ja nadal nie dowierzam temu wszystkiemu (;
Magda Ł.
- Zarejestrowany: 05.02.2015, 16:58
- Posty: 1
Będzie to historia o tym jak podróż poślubna stała się początkiem najpiękniejszej podróży przez życie dwojga ludzi. Po powrocie do kraju dokuczało mi złe samopoczucie, senność i brak apetytu, a zjedzenie ukochanej czekoladki było niemożliwe. W niewytłumaczony sposób stan ten nie mijał. W końcu po tygodniu przechodząc obok apteki kupiłam test ciążowy. Mój dziwny stan cały czas nie mijał więc zebrałam się na odwagę i zrobiłam test ciążowy. W mgnieniu oka pojawiły się dwie kreski, które miałam wrażenie że się do mnie uśmiechają i mówią gratulacje, zostaniesz mamą. Uczucie radości, łzy szczęścia i tysiąc myśli na sekundę. Chciałam tańczyć, skakać i śpiewać z radości. Pomyślałam że z tą informacją poczekam do 30 urodzin męża, które miał mieć za kilka dni, jednak wytrzymałam może niecałą minutę. Z dużym uśmiechem na buzi i zapłakanymi oczami, obudziłam męża słowami: Kochanie wygląda na to że zostaniesz tatą. Chyba na początku myślał że to mu się śni, a po chwili i on cały promieniał i widziałam że też ma w oczach łzy szczęścia i rozpiera go duma jako przyszłego taty. Szybko zapisałam się na wizytę do ginekologa, żeby potwierdzić ciąże. Dzień 13 listopada to najszczęśliwsza 13-tka w moim życiu, tego dnia pani ginekolog pogratulowała mi jako przyszłej mamie i powiedziała że maluszek będzie na świecie na początku lipca. Co wywołało potok moich łez, ponieważ ja mam urodziny w pierwszym tygodniu lipca. Pani ginekolog uśmiechnęła się i powiedziała że największy skarb dostane o jakim może marzyć kobieta. Z informacją o ciąży dla rodziny poczekaliśmy do świąt Bożego Narodzenia, żeby rodzice mieli radosne, niezapomniane święta. Tak 24 grudnia, ożyła magia świąt, było mnóstwo wzruszeń, radości, snucia planów i licytacji czy będzie wnuk czy wnuczka. Teraz wszyscy czekamy na przyjście na świat maleństwa.
- Zarejestrowany: 16.09.2014, 06:54
- Posty: 6
Witam serdecznie, a kto wybiera zwyciężczynię ?
- Zarejestrowany: 07.02.2015, 19:38
- Posty: 22
Gdy wybierałam się na kolejną wizytę do ginekologa uprzednio zrobiłam test ciążowy. Oczywiście wyszedł negatywny. Tuż przed wizytą lekarz kazał mi zrobić test z krwi. Poszłam chociaż wiedziałam że i tak nic z tego. Na wizycie dowiedziałam się że muszę test z krwi powtórzyć. I tak za dwa dni znów igiełka. Gdy lekarz zaprosił mnie po badaniu do gabinetu widząc moja załamaną minę powiedział "gratuluję mamy ciążę". Popatrzyłam na niego i pomyślałam że chce mnie pocieszyć bo to juz kolejny rok starań. Umówił mnie na kolejną wizytę. Wyszłam z gabinetu nadal smutna bo po prostu nie uwierzyłam . Dopiero gdy na następnej wizycie zobaczyłam bijące maleńkie serduszko, łzy poleciały mi z oczu i powiedziałam " witaj skarbie". I tak mam pod serduchem małego lokatora który ma już 6 miesięcy. Mąż gdy się dowiedział mocno mnie przytulił i powiedział "będziesz cudowną mamą"
Tak wyglądała moja historia
- Zarejestrowany: 09.02.2015, 17:55
- Posty: 1
- To już 12 tydzień ciąży - powiedziała wczoraj pani doktor.
Najpierw przeżyłam więc kilkusekundowy szok. Jestem w ciąży?! Naprawdę?! Potem zaś spłynęła na mnie fala ogromnej radości - tak, to już od 3 miesięcy jestem matką!
Po powrocie do domu świętowaliśmy we troje. Przytulając się do siebie i ciesząc każdą chwilą.
Dzisiejszy poranek. Obudził mnie mój ukochany z maleńką filiżanką gorącej i aromatycznej kawy zbożowej ze spienionym, świeżym mleczkiem i masą świeżych owoców.
Zasiadłam więc w miękkim, wygodnym fotelu i delektując się smakiem zamknęłam jeszcze na moment oczy...ta chwila! ten smak! Tak jestem pewna, że to najcudownieszy smak życia, na którego ucztę zostałam zaproszona !
- Zarejestrowany: 09.02.2015, 09:13
- Posty: 1
Z mężem staraliśmy się o dziecko dosyć długo, bo od PONAD ROKU. Przestaliśmy zwracać uwagę na to, że już są dni płodne lub powinien być termin miesiączki. Stwierdziliśmy, że podejdziemy do „ starań o dziecko” na luzieJ I takie podejście zaowocowało wspaniałą niespodzianką. Zacznę od samego początku… był to okres kiedy w pracy mieliśmy urwanie głowy i nie miałam czasu na myślenie o innych rzeczach. Wieczne nadgodziny, bo nie wyrabialiśmy się…ciągłe szkolenia, bo wprowadzali zmiany w reorganizacji…i ciągłe L4 kolegów, bo już nie dawali rady J
Jadąc do pracy w tramwaju zrobiło mi się słabo i wtedy pomyślałam, że to przez przemęczenie i że jeszcze nie zdążyłam zjeść śniadania….ale kolejnego dnia miałam taką samą sytuację- tylko, że tym razem zrobiło mi się ciemno przed oczami i czułam, że zaraz zsunę się na podłogę, na szczęście było wolne jakieś miejsce więc usiadłam. I wtedy trochę pomyślałam….i okazało się, że…… powinnam kupić test ciążowy. W tym dniu moje myśli nie były zajęte przez pracę, ale po głowie chodziła mi tylko jedna myśl, że……. Jednak mogę być w ciąży. Wracając z pracy zakupiłam dwa testy ciążowe i od razu po przyjściu do domu wykonałam je. Nie jestem w stanie już tak dokładnie opisać moich uczuć jak na obu zobaczyłam po dwie kreseczki. Wyszłam z łazienki i od razu popędziłam do pokoju gdzie siedział mąż, podobno miałam bardzo szeroki uśmiech na twarzy i zarazem łzy w oczach- ale były to łzy szczęścia. Mąż bez słów wiedział co chciałam mu powiedzieć…. Uścisnął mnie, pocałował i też uśmiech nie schodził z jego twarzy. Tego samego dnia umówiłam się na wizytę do ginekologa, by potwierdzić nasze szczęście. W dzień wizyty byliśmy bardzo zdenerwowani, ale zarazem też szczęśliwi. Doktor wykonując badanie USG powiedział:
„ proszę spojrzeć to jest wasze dziecko, a tu widać jego serduszko” -to był już 7 tydzień.
Słowa pana doktora, że będziemy mieli dziecko były najszczęśliwszą chwilą w naszym życiu.
Z poinformowaniem rodziny poczekaliśmy z jakiś miesiąc, choć planowaliśmy trochę dłużej, ale już nie mogliśmy wytrzymać z tymi informacjami. Rodzina bardzo się ucieszyła i powiedziała „ w końcu będziemy mieli wnusia…”
Teraz jestem w 31 tygodniu ciąży i nadal nie mogę się nacieszyć tym stanem. I oczywiście nie możemy się doczekać kiedy na świecie pojawi się nasz synek.