17 września 2010 12:28 | ID: 292883
28 września 2010 21:34 | ID: 299536
Dla tych co nie zrozumieli co napisałem: przykład z życia: awantura domowa, telefon od "życzliwego sąsiada", przyjeżdrza policja z lekarzem lub pracownikiem opieki. Najpierw zabierają dziecko, potem nasze tłumoczenia, których nikt nie słucha. Możemy zlożyć zażalenie do sadu, ale z puktu widzenia prawa procesowego nie majace żadnego znaczenia, bo nie stanowi dowodu w sprawie. Co prawda po kilku latach sprawę wygramy, ale dziecko będzie już pełnoletnie. Oto skutki wprowadzenia tej ustawy w Szwecji:
http://video.google.com/videoplay?docid=-1293826645608734184#
28 września 2010 23:01 | ID: 299607
29 września 2010 06:03 | ID: 299646
29 września 2010 06:49 | ID: 299648
29 września 2010 08:48 | ID: 299677
29 września 2010 09:11 | ID: 299703
29 września 2010 10:27 | ID: 299785
29 września 2010 10:40 | ID: 299804
29 września 2010 11:18 | ID: 299830
29 września 2010 13:01 | ID: 299881
To co zrobić, żeby zrozumiało? Pytam, bo nie jestem zwolenniczką klapsów pod byle pretekstem ale w ostatecznej ostateczności np. jeśli chodzi o bezpieczeństwo dziecka. Skoro takie półtoraroczne dziecko nie rozumie absolutnie niczego, ani tłumaczenia, prośby, groźby, zabrania zabawek i klapsa to co zrobić, żeby nie zrobiło sobie krzywdy? Przywiązać do krzesła? W ogóle jak można normalnie funkcjonować przy takim dziecku, którego trzeba non stop pilnować bo ono w każdej chwili może sobie zrobić krzywdę? O zjedzeniu czegokolwiek czy pójściu do toalety dopóki to dziecko nie uśnie to można pomarzyć. Przy takim dziecku jedna osoba to za mało. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie dzieci takie są, ale w mojej rodzinie czy wśród przyjaciół jeszcze nie spotkałam dziecka, które by spokojnie usiadło i bawiło się zabawkami. Nie wiem czy to kwestia pozwalania na wszystko od najmłodszych lat, czy teraz te dzieci takie się rodzą jakieś nadpobudliwe? Ale fakt faktem, że zjawisko jest coraz częstsze.
Intervojager, zgadzam się z Tobą. Ale najbardziej w tych wszystkich konwencjach i ustawach denerwuje mnie to, że dotykają one normalnie rodziny i to te normalne rodziny będą poszkodowane, bo matka czy ojciec raptem dali klapsa bo dziecko dostało ataki histerii w sklepie. A patologia i tak ma wszystko w nosie, nadal będzie katować swoje dzieci i mieć gdzieś czy im te dzieci odbiorą czy nie-jak coś zrobią sobie nowe, które będą katować.
29 września 2010 13:07 | ID: 299885
To co zrobić, żeby zrozumiało? Pytam, bo nie jestem zwolenniczką klapsów pod byle pretekstem ale w ostatecznej ostateczności np. jeśli chodzi o bezpieczeństwo dziecka. Skoro takie półtoraroczne dziecko nie rozumie absolutnie niczego, ani tłumaczenia, prośby, groźby, zabrania zabawek i klapsa to co zrobić, żeby nie zrobiło sobie krzywdy? Przywiązać do krzesła? W ogóle jak można normalnie funkcjonować przy takim dziecku, którego trzeba non stop pilnować bo ono w każdej chwili może sobie zrobić krzywdę? O zjedzeniu czegokolwiek czy pójściu do toalety dopóki to dziecko nie uśnie to można pomarzyć. Przy takim dziecku jedna osoba to za mało. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie dzieci takie są, ale w mojej rodzinie czy wśród przyjaciół jeszcze nie spotkałam dziecka, które by spokojnie usiadło i bawiło się zabawkami. Nie wiem czy to kwestia pozwalania na wszystko od najmłodszych lat, czy teraz te dzieci takie się rodzą jakieś nadpobudliwe? Ale fakt faktem, że zjawisko jest coraz częstsze.
29 września 2010 13:13 | ID: 299889
29 września 2010 13:19 | ID: 299893
Mamo Julki, ja wiem czy wtedy klaps to ulżenie sobie? Raczej reakcja na to, że dziecku mogło się coś stać.
To, że dziecka trzeba praktycznie cały czas pilnować-zdaje sobie z tego sprawę. Ale nie można żyć w takiej paranoi, że nie jesz pól dnia bo nie możesz na sekundę spuścić oka z dziecka. Jednak chyba teraz dzieci są inne. Z opowieści mojej rodziny wiem, że wystarczyło mnie albo mojego kuzyna posadzić prz klockach lego i byliśmy na pól dnia zajęci. Żadnego biegania po całym domu i rzucania czym popadnie w szyby.
29 września 2010 13:23 | ID: 299896
29 września 2010 13:23 | ID: 299897
Z opowieści mojej rodziny wiem, że wystarczyło mnie albo mojego kuzyna posadzić prz klockach lego i byliśmy na pól dnia zajęci. Żadnego biegania po całym domu i rzucania czym popadnie w szyby.
29 września 2010 13:37 | ID: 299904
29 września 2010 13:46 | ID: 299906
29 września 2010 13:52 | ID: 299909
29 września 2010 14:21 | ID: 299919
29 września 2010 14:37 | ID: 299924
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.