wyobraźcie sobie, że wczoraj nam sąsiad powiedział, iż widział, jak sąsiad, który ma obok nas garaż - uderzył bramą garażową w nasze auto.
no i faktycznie. na błotniku są dwie spore rysy - lakier mocno zdarty, aż do podkładu... P. mówił, że nawet na bramie sąsiada są ślady naszego lakieru...
zastanawiam się teraz: co z tym fantem zrobić?
P. uwagi sąsiadowi nie zwróci, ja tym bardziej (facet jest nieobliczalny, kiedyś sąsiadkę z wózkiem i dzieckiem zepchnął ze schodów jak mu zwróciła uwagę, że zakłóca cisze nocną).
jak myślicie: co zrobić?
zrób zdjęcie bramie z tym lakierem, po czym mu je pokaż i zażądaj kaski na naprawę.
Dziad jeden nie moze być nietykalny.
hihihi... żart oczywiście....
Wlej mu krople żołądkowe do przewodu wentylacyjnego, w samochodzie Gwarantuję nieprzyjemny i trudny do usunięcia zapach, który na długo pozostanie we wnętrzu pojazdu 
nie chciałbym, żeby ktoś mnie posądził o podżeganie do czegoś, ale tak już zupełnie poważnie to powiem, że spotkałem się już z taką sytuacją. Pracowałem kiedyś w pewnym serwisie samochodowym, przyjechał kiedyś ktoś, kto miał krople żołądkowe zalane do wentylacji, dało się to wyczyścić dopiero po rozebraniu instalacji wentylacyjnej.
teraz jeszcze są ptaszyska z dobrymi mocnymi dziobami, kruki wrony. Samochód po takiej kuracji zmieni się nie do poznania, tuning jak się patrzy. Oczywiście tak jak zaznaczył WRC żartuję i nie namiawiam do "złych" czynów, ale wynik jest naprawdę wart włożonej pracy
Co to ludziska nie wymyślą.... faktycznie, jak napisał Sopel... warto zapamiętać może się przydać... hihihi... no nie... 
ale jak taki sąsiad to pewnie i inne argumenty do niego nie dotrą
tylko łopatologicznie i też świadków zajścia brak