Jak nie zwariować po porodzie
- Zarejestrowany: 01.09.2011, 19:17
- Posty: 452
Wczoraj na taki temat zeszła mi rozmowa z koleżankami w parku i było bardzo ciekawie... 8)
Spróbujmy i tu!
Miałyscie babybluesa? A może obawę, taką jak jedna z tych koleżanek -obecnie w piatym miesiacu, że po porodzie nie będziecie umiały poradzić sobie z dzieckiem, a oprócz tego stracicie więź z rzeczywistością pozapieluchową?
- Zarejestrowany: 04.11.2010, 21:39
- Posty: 66
Nawet w dwóch :) Bardzo panikuję tak jak filmowa Wendy, czyli Elizabeth Banks, zawsze wszystko cieżko przechodze i nie jest mi łatwo stawiać czoła kobiecości :) Jestem tez troche jak filmowa Holly, czyli JLO :)
- Zarejestrowany: 12.02.2011, 20:10
- Posty: 3358
Na szczęście nie miałam babybluesa.
Mój synek spał dużo, więc dawał mi odpocząć.
Co do umiejętności typu mycie, przewijanie itp. nie miałam żadnych obaw i pytań, bo miałam dużo małych dzieci w rodzinie, którymi się często opiekowałam. Karmienie też od razu się nam udało, mały miał taki odruch ssania, że ciężko go było odstawić od piersi. No i myślę, że dzięki temu jakoś depresja mnie ominęła.
- Zarejestrowany: 06.10.2011, 09:29
- Posty: 58
No fajny filmik ten "Jak urodzić i nie zwariować" można swoją ciążę dopasować do tych filmowych typów. Ogólnie rodzenie dzieci to wcale nie taka prosta sprawa, a wychowanie to już w ogóle. ;)
- Zarejestrowany: 25.01.2012, 12:32
- Posty: 7
a mi pomogły głównie ksiązki. =) obecnie jestem mamą kilkumiesięcznej Olki i radzimy sobie bardzo dobrze. ;)
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
a mi pomogły głównie ksiązki. =) obecnie jestem mamą kilkumiesięcznej Olki i radzimy sobie bardzo dobrze. ;)
No i git-majonez:)) Tak trzymaj:))
- Zarejestrowany: 06.06.2010, 10:45
- Posty: 9066
Nie miałam depresji poporodowej. Wręcz czułam się świetnie :)
- Zarejestrowany: 23.06.2012, 12:37
- Posty: 116
ja babybluesa nie mialam, zobaczmy jak będzie teraz, mam nadzieję że tak samo
- Zarejestrowany: 29.02.2012, 20:52
- Posty: 736
Najważniejsze jest wsparcie bliskich osób. Przez pierwsze najgorsze tygodnie (2 albo 3) jak cie wszystko boli powinien być z tobą ktoś kto malucha przewinie wykąpie poda do karmienia itp. Wtedy napewno babybluesa nie bedzie.
- Zarejestrowany: 27.02.2011, 17:01
- Posty: 51
ja też dziecka nie bałam się przewijać, kapać itp. Jedynie po porodzie byłam trochę bardziej drażliwa, nerwowa, brak koncentracji. Ogólnie chodziłam trochę taka otumaniona. W sumie moje myśli po porodzie były skupione wokół tego, że synek urodził się z wadą wrodzona. i jeszcze do tego doszly problemy z karmienią piersią. i tak wredna neanotolg w szpitalu, która w istotny sposób pogorszyła moje samopoczaucie psychiczne. I oczywiście zmęczenie. Ale przeszło :)
- Zarejestrowany: 19.01.2010, 16:22
- Posty: 1183
Za pierwszym razem depresji poporodowej nie miałam, bo zupełnie inna był moja sytuacja rodzinna. Natmiast za drugim razem przez pół roku nie mogłam psychicznie dojść do siebie. Nie ma reguły. Na stan psychiczny mamy po porodzie składa się wiele rzeczy i nie zawsze wszystkie są ot tak do przeskoczenia.
tak jak ktoś już napisał na forum, dużo zależy od pomocy drugiej osoby... ja zawiodłam się na moim męzu i bardzo to wpłynęło na mój ogólny stan, oboje pragnęliśmy dzieciątka, dosyć długo się o niego ataraliśmy jednak teraz czuje się jakby on jeszcze nie dorósł do roli męża i ojca, jak wróciłam ze szpitala pomoc męża ograniczyła się do robienia mleka, nie rozumiał ze jestem osłabiona i obolała. przyjechali znajomi i opowiadali jak to po jej porodzie mąż zajmował sie dzieckiem zeby ona mogła poleżeć nosił ja na rekach do toalety zmieniał opatrunki ( bo była po cesarskim cięciu) było mi bardzo przykro dlaczego ja tak nie byłam traktowana, gdy go o to zapytałam odparł" bo ty rodzilaś naturalnie" i wtedy poczułam się jakbym dostała w twarz, to co ze męczyłam się dobrych pare godzin, miała rozcięte krocze które nie chciało się goić, hemoridy przez które nawet spać nie mogłam, szacunek mi sie chyba jednak nie nalezał, do tej pory dzieckiem zajmuje się ja, mąż tylko czasem sie z nim pobaw,i jak nie płacze i jest mi bardzo przykro...