Powrót do szkoły! KONKURS BIC! - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Powrót do szkoły! KONKURS BIC!

106odp.
Strona 1 z 6
Odsłon wątku: 13172
Avatar użytkownika Kasia P.
Kasia P.Poziom:
  • Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
  • Posty: 4400
  • Zgłoś naruszenie zasad
18 września 2015, 13:24 | ID: 1248000

Pierwszy dzień w szkole wzbudza wiele emocji. Powspominajmy te wyjątkowe chwile!

 

Zadanie konkursowe:

Pierwszy dzień w szkole – Twój lub Twojego dziecka.
Jak go wspominasz?

Czekamy na ciekawe relacje i opisy emocji, jakie Wam wtedy towarzyszyły. Może macie zdjęcia swoich maluchów z rozpoczęcia roku szkolnego? Albo swoje fotki z dzieciństwa, kiedy to Wy rozpoczynaliście swoją edukację?

Najciekawsze wypowiedzi na tym forum nagrodzimy!

Mamy dla Was 3 nagrody główne, każda o wartości 257 zł
i aż 10 zestawów pocieszenia, każdy o wartości 132 zł.


Nagrody powędrują do tych osób, których wypowiedzi będą najbardziej autentyczne i ciekawe. Czekamy na prawdziwe wspomnienia. Liczymy na moc wzruszeń i radości!


Na Wasze odpowiedzi czekamy do 30 września!


SZCZEGÓŁOWY REGULAMIN >>

WIĘCEJ INFORMACJI O KONKURSIE >>

PAMIĘTAJ! Uzupełnij na profilu swoje dane adresowe. To dzięki nim będziemy mogli brać Ciebie pod uwagę, wybierając laureata i wysłać do Ciebie nagrodę.

Partnerem konkursu jest:

Ostatnio edytowany: 18.09.2015, 19:15, przez: hokus pokus
Avatar użytkownika edyta215
edyta215Poziom:
  • Zarejestrowany: 02.09.2015, 14:13
  • Posty: 5
1
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 07:16 | ID: 1248116

Nigdy nie przypuszczałam, że ten dzień nastąpi tak szybko. Jeszcze nie tak dawno moja córeczka była malutkim bobaskiem, a tu już wzieła swój o wiele za duży plecak i powędrowała na pierwsze zajęcia. Myślę, że dzień ten był wyjątkowy zarówno dla mnie, jak i mojej Julii, ponieważ ona już się nie mogła doczekać, kiedy spakuje swój plecaczek i stanie się pierwszoklasistą, pójdzie do dzieci, natomiast mnie ten dzień bardzo wzruszył. Ukradkiem ocierałam łezki, patrząc jak moja mała córeczka po raz pierwszy zasiada w szkolnej ławce, natomiast jej uśmiech nie schodził z buzi . Do tego doszło mnóstwo wątpliwości typu: czy sobie poradzi, jak to będzie, bo przecież ma dopiero 6 lat. Na szczęście córcia jak narazie radzi sobie świetnie, super się tam odnalazła, a dla mnie każdy jej dzień w szkole jest wyjątkowy i jestem bardzo dumna ze swojej kochanej pierwszoklasistki.

Ostatnio edytowany: 19.09.2015, 07:22, przez: edyta215
Avatar użytkownika krokiets
krokietsPoziom:
  • Zarejestrowany: 02.08.2015, 07:27
  • Posty: 4
2
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 08:00 | ID: 1248118

Pierwszy dzień w szkole? Pamiętam doskonale te emocje! Ja miałam rok przypisany, więc szłam do szkoły zamiast do zerówki. Tak zadecydowali dorośli z Panią Psycholog na czele. Uznali, że się już nadaje. Może wiedzę miałam odpowiednią, ale psychicznie nie czułam się gotowa do szkolnej nauki. Pamiętam jak szłam z mamą tego pierwszego dnia do szkoły... bałam się, tak strasznie się bałam, że nie dam rady, że dzieci mnie nie zaakceptują, bo będę najmłodsza, że Pani Nauczycielka będzie krzyczała... różne myśli kłębiły się w mojej głowie. Mama mnie pocieszała, jak tylko mogła, a mi się chciało płakać. Pragnęłam wrócić do domu, przytulić się do swojego Misia i schować się pod kołdrą przed całym światem. Gdy dotarłyśmy do szkoły zobaczyłam tłum rodziców z dziećmi, które też wyglądały na wystraszone. Świadomość, że nie tylko ja się boję dodała mi odwagi. Na szczęście spotkałyśmy Kasię z mamą, ona też szła do pierwszej klasy. Szybko złapałam Kasię za rękę i już razem stawiłyśmy czoła wyzwaniu. Razem było lepiej, łatwiej i bezpieczniej. Pamiętam jak ściskałam Kasi rękę, nawet wówczas, gdy byliśmy już stłoczeni na wielkiej sali gimnastycznej, a Pani Dyrektor witała nas serdecznie w swojej szkole. Czułam się zagubiona. Nie rozumiałam w pełni słów Pani Dyrektor, bo mikrofon skrzypiał i trzeszczał, w wyniku czego powstawał po prostu hałas, który jeszcze bardziej potęgował mój strach. Na szczęście po tym wystąpieniu oficjalnym zostaliśmy podzieleni na grupki i przeszliśmy ze swoimi nauczycielkami do klas. I stał się cud: Pani Emilka okazała się bardzo sympatyczną i wesołą osobą, emanowała ciepłem i dobrocią, jej ton głosu i uśmiech na twarzy sprawił, że zupełnie zapomniałam o strachu. Dzięki Niej poczułam, że jestem gotowa stawić czoła wyzwaniu, jakim jest uczęszczanie do szkoły. Nigdy nie zapomnę Pani Emilki, ona była naszą wychowawczynią, uczyła nas wszystkich przedmiotów, a jak było trzeba to nawet zastępowała mamę. Ona uczyła, radziła i tuliła. Potrafiła wyjaśnić nawet najbardziej skomplikowane zadanie, nauka dzięki niej była przyjemnością. Ponadto była doskonałym psychologiem i wychowawcą, wszelkie konflikty i nieporozumienia rozwiązywane były w mig. Nikt się nie kłócił i nie spierał, bo Pani Emilka potrafiła wprowadzić atmosferę wzajemnego ciepła i przyjaźni. I tak dzięki Pani Emilce, udało mi się pokonać pierwszy dzień w szkole, przekonać się do nauki ze starszymi dziećmi a nawet potem z wielką przyjemnością chodzić na lekcje. Wracając myślami do pierwszych dni w szkole, zawsze widzę uśmiechniętą twarz Pani Emilki i wspominam jej ciepły, balsamiczny głos. Myślę, że miałam prawdziwe szczęście, że trafiłam właśnie na taką wychowawczynię, pedagog z prawdziwego zdarzenia, kochającą dzieci.  

Avatar użytkownika tusienka
tusienkaPoziom:
  • Zarejestrowany: 13.05.2009, 10:58
  • Posty: 65
3
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 10:31 | ID: 1248131

Pierwszy dzień w szkole-  w zerówce mojej Oliwki był dla mnie baaaaaaaardzo stresujący. Przede wszystkim dlatego,że dwa miesiące przed jej pójściem do szkoły przeprowadziliśmy się do nowego domu do kompletnie obcej nam miejscowości. Nikogo nie znałam, a także nie miałam pojęcia nic o szkole do której małą posyłam. Dodatkowo przerażała mnie wizja dojeżdżania do szkoły autobusem szkolnym. Pierwszego dnia oczywi ście pojechałam z nią. Apel trwał krótko, Oliwia poznała panią i klasę. Drugiego dnia musiałąm jechać pomóc zawieźć jej box z książkami i wszystkie rzeczy ,żeby było już od razu w klasie. Zostawiłam małą przy ławce ona z uśmiechem dałą mi buziaka i odwróciła się na pięcie. Wyszłam za drzwi, spojrzałam jeszcze na nią przez ramię , a ona kompletnie pochłonęła się zabawą. Zamknęłam drzwi i... rozpłakałam się {#bag} Płakałam jeszcze po powrocie do domu. Potem, jedząc sama obiad... i jeszcze kilka razy. Kiedy wreszcie wybiła ta wspaniala godzina by wyjść po małą na przystanek prawie biegłam radosna. Już jak podjeżdżał autobus ona przyklejona do szyby i baaardzo szczęśliwa machała mi w oknie. Myślałąm ,że to z powodu,że mnie wrreszcie widzi.  Wysiadła i buzia jej się nie zamykała tyle miała do opowiedzenia. Kiedy skończyła zapytałąm- ,, A tęskniłaś z a mną troszkę? " A ona na to - ,, Mamo ja nie miała czasu ..." 


{#shocking}{#shocking}{#lol}{#lol}{#smiley-embarassed}


A drugi dzień, jaki mi się przypomina to mój pierwszy dzień studiów. No bo szkoła to też studia. I zapewniam, że nie miałam mniejszego pietra niż przed pierwszą klasą podstawówki mimo swej dorosłości Chyba nigdy nie zapomnę pierwszego zjazdu. To był mój pierwszy wyjazd do dużego obcego miasta- w dodatku kompletnie sama. Pierwsze zajęcia- matematyka. Starsza, doświadczona siostra poinstruowała mnie przez telefon na który przystanek mam się udać i jakim autobusem miejskim dojadę prawie pod sam wydział. Więc wsiadłam do autobusu nr 15 i jadę szczęśliwa. Jadę tak jadę i oglądam krajobraz miejskiego zgiełku za oknem. Nic mi dane budynki nie mówiły bo nie znałam miasta. Patrzyłam tylko co przystanek na ekran który pokazywał jaka następna ulica. Jechałam tak 20 minut i z lękiem zaczęłam dostrzegać ,że bydynków, a wraz z nimi i ludzi w autobusie ubywa. Aż wreszcie zostałam sama. Wreszcie poderwali się ostatni pasażerowie-okazało się ,że dojechaliśmy na ostatni możliwy przystanek. Przerważona wysiadłam. Od razu biegnę i pytam pierwszego lepszego pasażera gdzie moja uczelnia. A wtedy dowiedziałam sie ,że pojechałam w kompletnie przeciwnym kierunku. Zadzwoniłam do siostry żeby ją okrzyczeć co ona mi doradziła. Okazało się ,że poszłam na przystanek NIE PO TEJ PRAWEJ STRONIE co miała na myśli. Efekt oczywisty był taki, że już na pierwszych zajęciach zaliczyłam wagary.{#bag}

Avatar użytkownika gg5
gg5Poziom:
  • Zarejestrowany: 30.06.2014, 08:41
  • Posty: 5
4
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 10:45 | ID: 1248132

Tegoroczny pierwszy dzień szkoły rzeczywiście był inny niż poprzednie, a kiedy opowiedziałam go rodzinie popatrzyli na mnie z politowaniem i nie chcieli mi uwierzyć. Mogę jednak przysiąc na świadectwo syna, że podane przeze mnie fakty są w 100% prawdziwe:) Kilka min. przed wyjściem chciałam poprawić włosy i zauważyłam, że moja bluzka jest rozdarta (?). Musiałam się szybko przebrać, nie wiem co się stało, była nowa, założona może 2 razy, prasowałam ją wczesniej i wszystko było dobrze. Równocześnie syn zakładał sandały i też okazało się, że odkleiły się dwa paski od podeszwy. Dlaczego akurat wtedy nie wiem.. Pomyślałam, że jak dalej ma nas prześladować pech to może lepiej zostać w domu bo za chwilę na ogródek spadnie samolot... Po drodze chciałam odebrać tel., który mi wypadł na chodnik. Efekt to mln. malowniczych peknięć, szybka do wymiany, jeszcze go nie naprawiłam (koszt w salonie 370 zł!), prawie tyle co nowy, miał ok. mies. i nawet folię z tyłu, bo żal mi go było wrzucać do torebki bez asekuracji. Kiedy dotarliśmy juz myslałam, że syn gdzieś się zgubił, ale zwyczajnie szybciej odnalazł w tłumie kolegów i już wszystko było ok. Pomijając, że to nie szczęśliwe zakończenie a początek ciężkiej pracy. Spotkanie z wychowawczynią z racji bardzo dużej liczby uczniów odbyło sie pod drzewem obok boiska. I tu zgodzę się z panią, że to pewnie pierwszy i ostatni raz, kiedy pierwszego dnia udało się uniknąć wejścia do szkoły:) Oczywiście więcej wzruszeń, ucisku w gardle i zaszklonych oczu pojawia się w przedszkolu, 1 kl., ale jednak co roku coś kłuje w sercu. W końcu oddaje sie swoje dziecko, patrzy się jak się zmienia i rośnie. Na szczęście nie muszę odpowiadać na pytanie z przed kilku lat, po 3 dniach w przedszkolu: "Długo trzeba jeszcze tam chodzić?" Jak tu powiedzieć, że dłuuuuugo... albo kiedy dziecko rano z założonym plecakiem dopija mleko z butelki ze smoczkiem, bo za nic nie chciało się z nia rozstać. A to już 3 kl. I tak czuję się dziwnie, bo nie tak dawno (23 lata temu) to ja stałam na korytarzu podstawówki w czarnej spodnicy w białe kwiatki. Jeśli dożyję do 1 dnia szkoły mojego wnuka/wnuczki to juz na pewno się rozpłaczę.  Koniecznie :) Pozdrawiam. Pierwszy raz wstawiam zdj. mam nadzieję, że się uda... Z tego roku nie mamy zdjęć przez ten zepsuty tel. To z ostatnich dni wakacji przed przedszkolem. Uczeń pierwszy raz ma na sobie plecak, pominę opinie sprzedawcy "pora kupić homonto". Dziecko na szczęście nie wiedziało co to:) Takie życie. 



Avatar użytkownika klaudus20
klaudus20Poziom:
  • Zarejestrowany: 05.09.2015, 12:28
  • Posty: 5
5
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 14:13 | ID: 1248160

Mój pierwszy dzień w szkole poprzedzony był terapią rodziców. Stres nieziemski, ale dzięki nim i słowom otuchy: "Poradzisz sobie, jesteś silna i dasz radę ze wszystkim" pomyślałam, że najwyższy czas przerawać tę złą passę z zerówki. A musicie wiedzieć, że beksa była ze mnie niesamowita. Nie chodziłam na religię w przedszkolu, bo ksiądz się mnie bał. 


I jak już tak rodzice pozytywnie mnie nastroili na ten dzień w szkole to pomyslałam sobie, że cały świat należy do mnie. Przecież mam taką ogromną przewagę nad innymi: umiem już czytać, znam się na dodawaniu, z okna w szkole widać mój dom. Lepiej być nie mogło.


Mama wystroiła mnie w białe rajstopki, granatowe lakierki, spódniczkę i białą bluzkę z żabotem. Dostałam na rozpoczęciu szkolną tarczę przyiętą szpilką i poczułam się dorosła. Weszłam do klasy, gdzie wychowawczynią była sąsiadka z naprzeciwka. Ach, te względy... Znów poczułam się podbudowana. Chciałam siedzieć w pierwszej ławce, ale pani usadziła mnie w przedostatniej. Bardzo mi się to nie spodobało, odwróciłam sie i za sobą zobaczyłam chłopaka z wioski obok, tego samego, który nie zdał z poprzedniej klasy. To przelało czarę mojej wściekłości. 


Powrót do domu - było ciepło, szłam poboczem i kopałam kamyczki czubkiem lakierków. Nagle wyprzedził mnie Krzysiek, ten chłopak co "kiblował dwa lata". Musiałam dać upust swoim emocjom i wykrzyczałam mu w twarz: "Nieuk, nieuk. Taki stary a ciągle w pierwszej klasie. Ha ha ha ha". On odwrócił się i nic nie mówiąc kopnął mnie z całej siły w nogę. Moje patykowate łydki nie wytzymały, polała się krew, białe rajstopki przesiąkły na czerwono. Potem był bieg do domu, ze wstydem, że ja dziewczynka i tak się brzydko zachowałam. Nikomu się nie poskarżyłam. Wyprałam rajstopki, z babcinej apteczki ukradłam plaster, opatrzyłam nogę i już byłam dorosła, a na przyszłość bardziej pokorna. 



Avatar użytkownika biernatalicja
  • Zarejestrowany: 02.09.2015, 14:13
  • Posty: 4
6
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 14:23 | ID: 1248161

Moja córeczka jeszcze do szkoły nie chodzi, dopiero niedługo skończy roczek :)

Ale mojemu pierwszemu dniu w szkole towarzyszył duży stres. Byłam bardzo wstydliwą osobą i mimo tego że razem ze mną do klasy szło dwóch kolegów to i tak strasznie się stresowałam i bałam się że nie znajdę sobie koleżanek w klasie, bo jak wiadomo chlopacy chodzą własnymi ścieżkami i w szkole rzadko trzymają się z dziewczynami :) Pamiętam ze pierwszego dnia na apelu towarzyszyła mi mama, która prawdopodobnie też bardzo się stresowała lecz nie było po niej tego widać. Nie okazywała emocji pewnie dlatego żeby podnieść mnie troche na duchu i dodać mi odwagi. Jednak ja i tak byłam bardzo smutna i zestresowana :( To był chyba największy stres mojego zycia. Jednak jak się okazało nie było czym się stresować. Miałam bardzo miłą panią wychowawczynię i wspaniałych kolegów i koleżanki w klasie :) Mieliśmy najlepszą klasę w całej szkole:) Do tej pory bardzo miło wspominam pierwsze lata szkoły :)

Teraz z jednej strony nie mogę się doczekać się aż moja córeczka pójdzie do szkoły a z drugiej strony też mam obawy że nie znajdzie sobie tam znajomych itp. Już dzisiaj się stresuję na samą myśl o pójściu córeczki do szkoły ale mam nadzieję że będzie dobrze :) 

Avatar użytkownika gg5
gg5Poziom:
  • Zarejestrowany: 30.06.2014, 08:41
  • Posty: 5
7
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 15:07 | ID: 1248162

Nie wiem jak edytować swój post. Dlatego napiszę drugi wyłącznie w celu publicznej kompromitacji:) Otóż pierwszego dnia studiów ubrałam się na galowo, czarno-biało, a później siedząc w samochodzie z przerażeniem uznałam, że wszyscy wchodzący do budynku są ubrani normalnie, żadnej czerni i bieli. Myślałam, że pomyliłam daty. W życiu bym nie wpadła na to, że piseme zawiadomienie z uczelni o rozpoczęciu roku itd. to nie inauguracja. Musiałam pojechać się przebrać, żeby się nie wyróżniać swoją glupotą, przynajmniej na początku. Oficjalne rozpoczęcie było tydz. później. Tak to jest jak ktoś nie ma pojęcia w co sie pakuje. Studia skończyłam ze śr. 4,5 :)

Avatar użytkownika ulotnaniczymwiatr
  • Zarejestrowany: 27.12.2011, 11:27
  • Posty: 45
8
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 15:38 | ID: 1248163

Pierwszy dzień szkoły wiąże się ze stresem

Dla dzieci i dla rodziców jest ciężkim okresem

Moja córeczka poszła do pierwszej klasy

Więc wsparcia dla niej miałam całe zapasy

Bała się środowiska, w które musi wkroczyć

A ja chciałam ją miło wszystkim zaskoczyć

Powiedziałam jej, by do szkoły poszła śmiało

Bo będzie tam miała koleżankę wspaniałą

Inna dziewczynka z przedszkola, do którego chodziła

Również z naszego szkolnego rejonu była

Na auli pierwszego dnia się spotkały

I dzięki temu dzielnie ten dzień przetrwały

Ciekawe świata poszły razem do sali

Gdzie wszyscy uczniowie nowej wychowawczyni słuchali

Panią bardzo miłą dziewczynki poznały

I szkolne mury dzięki temu pokochały

Pełne zapału i ciekawości świata

Zapomniały o stresie i wspomnieniu lata

Szybko chcą pisać, czytać, poznać świat cały

Kolejnego dnia - z lekcjami - ledwo doczekały

Tam było niestety już mniej kolorowo

Trzeba siedzieć w ławkach i zachowywać się wzorowo

Więc pomimo tego, że córka "6" dostała

To wieczorem przed spaniem mi się popłakała

Że mało znajomych dzieci, brak zabawek bez liku

Że chce wrócić do przedszkola - usiąść przy swoim stoliku

Chce się więcej bawić, móc poodpoczywać

A nie tylko pisać, liczyć i uczyć się czytać

Ale że mądrą mam moją małą dziewczynkę

To płakała troszkę, tylko przez małą chwilkę

Bo mama zaraz wszystkie korzyści pokazała

Że taka duża, dzielna i odważna jest moja mała

Że będą wycieczki i ciekawe przedstawienia

Że pozna rzeczy, których w przedszkolu w ogóle nie ma

Że przecież Pani bardzo ją polubiła

A nowa koleżanka tylko z nią się bawiła

Zasnęło więc spokojnie moje dziecię małe

A rano poszło w podskokach do szkoły całe

I od tej pory na buzi mojej dziewczynki

Widać tylko same uśmiechnięte minki!

 

 

Ostatnio edytowany: 19.09.2015, 15:49, przez: ulotnaniczymwiatr
Avatar użytkownika kobitka1
kobitka1Poziom:
  • Zarejestrowany: 17.09.2015, 12:14
  • Posty: 2
9
  • Zgłoś naruszenie zasad
19 września 2015, 16:31 | ID: 1248166

Mój synuś szedł w tym roku do pierwszej klasy. Był bardzo szczęśliwy, ale także ogromnie zestresowany. Ubrał się odświętnie. Ale niestety zaraz jego młodsza siostra wylała na niego kubeczek soczku i był już ogromny lament. Ale powiedziałam, żeby się nie przejmował, bo zaraz znajdziemy coś na przebranie. Szybciutko się przebrał i ruszyliśmy w drogę. Gdy dotarliśmy do szkoły, mój kochany synuś się potknął i tak fatalnie się wywrócił, że zrobił na kolanach duże dziury. Wtedy to już się załamał. Pierwszy dzień w szkole, a on tak wygląda. Niestety do domu mieliśmy daleko, a także nie mieliśmy czasu na powrót. Syn był rozczarowany i taki smutny. Cały czas starał się schować w jakiś kącik, żeby tylko go nikt nie widział. A jak już się wszystko skończyło to był ogromnie szczęśliwy, że wraca do domu i powiedział, że teraz codziennie do szkoły musi zabierać ze sobą drugie spodnie, żeby nie było takiej samej sytuacji.

Avatar użytkownika citula26
citula26Poziom:
  • Zarejestrowany: 12.01.2011, 10:43
  • Posty: 11
10
  • Zgłoś naruszenie zasad
20 września 2015, 06:39 | ID: 1248264

Pierwszy dzień w szkole?


Tak pamiętam bardzo dobrze, mimo iż upłynęło już ponad 25 lat, dawne zamierzchłe czasy, ale powspominać warto, bo czym byśmy byli bez wspomnień.... 


Ten dzień dla mnie i mojego brata był wyjątkowy, razem zaczynaliśmy bowiem tą sama klasę, brat rok starszy był, ale rodzice zdecydowali, że pójdziemy razem, ja rok wcześniej,  i tak o to ja i mój brat, ręką w rękę,  wystrojeni jak od święta poszliśmy razem z tatą do szkoły, to był nasz pierwszy dzięń w tym budynku i w tej obcej dla nas rzeczywstości, wielkiego budynku, starszych dzieciaków, wszystko było tak inne niż w naszym malutkim, przytulnym przedszkolu, nie było nigdzie zabawek, przytulanek, którym można by się wypłakać, przytulić, ale był tata i to był bardzo dobry wtedy punkt odniesienia, przecież nie bylismy sami, mieliśmy także siebie nawzajem... mi to wystarczyło ale niestety mojemu większemu i starszemu bratu niestety już nie... I zaczęło się od tego, ze nie odpowiadał na moje dziecięce pytania, potem już nie odzywał się do taty a jak w klasie pani spytała się jak on się nazywa nie powiedział już nic... od tego dnia się zaczęło jego cisza, nie odzywał się do nikogo przez prawie miesiąc, ciezko przeżył to pójście do szkoły, bardzo dobrze czuł się w przedszkolu, chyba za bardzo i nie mógł zaakceptować zmiany... rodzice jeździli z nim do lekarzy a oni kazali czekać, czekac i czekać, przez te pierwsze dni w szkole to ja odpowiadałam "Jestem", gdy pani wyczytywała jego imię i nazwisko by sprawdzić listę obecności, to ja odpowiadałam za niego, to ja gadałam z dzieciakami.... a po misiącu jak już przywykł do nowgo miejsca, odblokował się i zaczął mówić, ale wtedy to już nie mógł się nagadać, gadał i gadał i gadał, wtedy pani miała z nim problemy bo gadał bez przerwy... a dzis często śmiejemy się z tego rozpoczęcia szkoły, a on został chyba największym, rodzinnym gadułą....

Avatar użytkownika Karolina Woźniak
  • Zarejestrowany: 27.09.2013, 12:03
  • Posty: 93
11
  • Zgłoś naruszenie zasad
20 września 2015, 13:32 | ID: 1248330

Te zamknięte drzwi. Zamknięte na amen,a za nimi moja córeczka. Moja mała córeczką która jeszcze przed chwilką karmiłam piersią,która pluła budyniem i chodziłaz majtkami na głowie. A dziś…taka dorosła. Taka duża,dzialna,odważna samodzielna. A gdzie w tym wszystkim ja,matka,która kocha całym sercem. Która, niczym kura swe pisklęta, chroni przed całym złem tego świata,musze wypuścić z ciepłego gniazdka. Czemu to jest takie trudne?! Serce się kroi,łzy w oczach świecą aż iskrzą,a drzwi nadal zamknięte.

Wstałyśmy rano,jak zwykle,niby niczym ten dzień się nie różnił od innych ,a jednak jest tak odmienny. To dziś mój najmniejszy okruszek świata pierwszy raz przekroczy próg szkoły. To dziś stanie się bardziej dorosła. Nie wiem dla kogo ten moment jest trudniejszy dla niej czy dla mnie. Wiedziałam,że kiedyś ta chwila musi nadejść. Będę musiała ją puścić w świat.Tylka dlaczego to już dziś. Jestem niczym w amoku. A córci spokojna jak nigdy. Grzecznie zjadła śniadanko. Nawet pozwoliła sobie zrobić warkocza,co bardzo rzadko się zdarza. Założyła biała bluzkę,czarna podkolanówki i szara plisowaną spódniczkę. Plecak pingwinek tylko się do mnie uśmiecha swoim dziubkiem kiedy maszeruje na córci placach do samochodu. Nogi podskakują wesoło i na twarzy lśnia małe,białe ząbki.Więc czym ja się martwie,zodaję sobie to pytanie po stokroć. No i poszła. Drzwi zamknęły się za moja mała…znaczy już duża….córeczką. A ja stoję ja głupia w szatni i nie wiem co ze sobą zrobić. Ukratkiem ocieram łzy. W końcu nie wiem,nie pamiętam jak znalazłam się w domu. A tam tak pusto…Całe pięc godziń ciszy,smutku i pustki. I takie zaskoczenie,że obyło się bez krzyków ,bez płaczu,bez żalu,chyba córcia jest dzielniejsza ode mnie. Ten uścisk na pożegananie zapamiętam do końca życia,taki pełen miłości i otuchy. Boże jak ja ją kocham! Tylko teraz siedząc w pustym domu, gotując zupę pomidorową żałują że nie krzyczy mi kto nad uchem i nie rozsypuje klocków. I tylko myślę sobie”oby do piątku”. Taki był nasz pierwszy raz...

Ostatnio edytowany: 20.09.2015, 13:39, przez: Karolina Woźniak
Avatar użytkownika xandruniaa
xandruniaaPoziom:
  • Zarejestrowany: 19.02.2015, 08:47
  • Posty: 308
12
  • Zgłoś naruszenie zasad
20 września 2015, 14:20 | ID: 1248334

Mój pierwszy dzień w szkole był dla mnie niezapomnianym i wyjątkowym  dniem. Pamiętam go jakby był
on wczoraj. W nocy nie mogłam spać, bo ciągle zastanawiałam się jak to  będzie, kiedy sama będę już uczniem, czy szkoła jest duża, czy będzie dużo dzieci i Pani nie będzie straszna. Po takich rozmyślaniach w końcu usnęłam. A tu nagle już ranek i mam mnie budzi wstawaj dziś Twój pierwszy dzień w szkole. Podekscytowana poderwałam się z łóżka i szybko pobiegłam do łazienki. Wystrojona w końcu poszłam z mamą do szkoły. Wielki budynek, na korytarzu widziałam dużo dzieci, które płakały - czemu to ja nie wiem. Ja prosto za mamą poszłam do klasy i zajęłam sobie miejsce w pierwszej ławce. Z niecierpliwością czekałam na Panią wychowawczynię i inne dzieci. Mama w końcu poszła a ja uczestniczyłam w pierwszej lekcji w moim życiu. Przedstawiłam się Pani i ciągle uśmiechałam się do innych. Nie rozumiałam tylko, czemu te dzieci takie duże jak ja siedzą i płaczą. Myślałam sobie, ale mazgaje nie lubią szkoły. A tu tak fajnie Pani jest fajna ciągle się uśmiech i wcale nie krzyczy jak mnie straszono. Zasmuciłam się tylko, że na początku nie będzie ocen. Myślałam sobie, że już pierwszego dnia dostanę może piątkę a tu trzeba długo jeszcze poczekać. Po dłuższej chwili zadzwonił dzwonek i wtedy zaczęła się zabawa z koleżankami. Mówię wam ta szkoła jest fajna, dużo mam koleżanek i kolegów też a Pani strasznie fajnie opowiadała różne nam historie.

Tak minął mój pierwszy dzień w szkole super i strasznie szybko, bo mama zaraz po mnie przyszłą
i musieliśmy iść do domu. Ale jak wychodziłam powiedziałam Pani na uszko, że jutro tu wrócę.

Avatar użytkownika alen300
alen300Poziom:
  • Zarejestrowany: 20.07.2014, 06:51
  • Posty: 73
13
  • Zgłoś naruszenie zasad
20 września 2015, 16:10 | ID: 1248349

W mojej rodzince emocje związane z pójciem do szkoły pomnożyliśmy razy 3 - bo nasze trojaczki poszły do pierwszej klasy. Przygotowań było co nie miara już od miesiąca, bo każdy chciał inny plecak, każdy inny worek, inny ołówek i inne kredki. Na rozpoczęcie roku wszyscy poszli oczywiście jednakowo ubrani, bo są świadomi tego, że to dla nich radość, jak ich wszyscy mylą:) To wyjątkowy dzień również dla nas rodziców, bo pierwszy raz nasze dzieci siądą do ławek, zabawa zejdzie na dalszy plan, a obowiązków przybędzie. Na akademi pani nauczycielka wyczytywała wszystkich nowych uczniów, więc moje chłopaki wyszły na środek całą trójką, czym rozbawiły całe grono pedagogiczne i uczniów. Każdy z nich miał inne wrażenia, każdemu coś innego się podobało i każdemu coś innego utkwiło w pamięci w ten pierwszy dzień - a to dopiero pierwszy dzień ....

Avatar użytkownika beata79
beata79Poziom:
  • Zarejestrowany: 29.09.2011, 19:24
  • Posty: 291
14
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 08:42 | ID: 1248474

 

1 wrzesień 1986

Przyznaje, pamiętam wybiórczo ten dzień , ale jest kilka szczegółów które na dobre utkwiły mi w pamięci.

Mieszkaliśmy wówczas na peryferiach dużego miasta i mieszkał z nami wówczas mój ukochany dziadek. Mama oczywiście w tym dniu miała wolne od pracy , po to aby towarzyszyć mi w pierwszym tak uroczystym dniu w szkole.

Ranek

Pobudka wcześniej niż zwykle , trochę nerwówki , galowy strój i ...poszliśmy do szkoły na uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego .

Południe

Wracam do domu z mamą , a pod moim domem stoi karetka pogotowia , która zabiera mojego ukochanego dziadka do szpitala .Jak się później okazało w tym dniu widziałam go po raz ostatni..

Wieczór

Niestety ten dzionek pomimo tak wielkiego święta dla mnie , nie był miły , gdyż obok mnie nie było mojego ukochanego dziadka a w domu panował smutek.

 Szkoła !! w moich oczach wówczas była wielkim molochem, który mnie przerażał , wszystko było takie wielkie , takie duże a ja taka maleńka z wielkim niewygodnym tornistrem na plecach i workiem z butami na zmianę.

Drzwi do szkoły były ogromne , niczym w strasznym zamku!! i sama na początku nie mogłam sobie z nimi poradzić . Moja szkoła była piętrowa i przerażały mnie te wszystkie schody i piętra które musiałam pokonać aby trafić do swojej klasy.

Pamiętam że 1 września był apel , była muzyka i bardzo , bardzo głośno....a później otrzymaliśmy tarczę z numerem szkoły , którą musieliśmy mieć przypiętą  agrafką przy fartuszku szkolnym.

Emocje !! Entuzjazmu nie było w tym dniu , niby byłam ciekawa , niby chciałam iść zobaczyć jak tam jest ale towarzyszył mi lęk ...Podobało mi tylko że byłam w tym dniu tak ładnie ubrana!Biała bluzeczka , granatowa spódniczka i białe rajstopy . Na nogach czarne sandałki.

 

1 wrzesień 2014

Mój synek , w tym dniu nie poszedł do szkoły lecz do przedszkola. Jak by nie było to też edukacja i pewien etap się zakończył aby mógł rozpocząć się nowy. Ja jako mama przeżyłam ten dzień bardzo chodź przygotowywałam synka ..i siebie na ten dzień od dawna. Chodziliśmy często w pobliżu przedszkola aby mógł synek oswoić się z budynkiem , rozmawiałam z nim dużo i ….pozytywnie wyrażałam się o edukacji przedszkolnej.

Nie obyło się bez łez w tym dniu , moich i synka , ale ….przetrwaliśmy te pierwsze trudne dla nas dni i teraz synek jest już przedszkolakiem pełną gębą !

zdjęcia moje z lat szkolnych

Ostatnio edytowany: 21.09.2015, 08:53, przez: beata79
Avatar użytkownika asia575
asia575Poziom:
  • Zarejestrowany: 09.11.2014, 14:49
  • Posty: 37
15
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 09:04 | ID: 1248481

Pierwsze opowiem wrażenia ze swojego pierwszego dnia szkoły.Czytając treść zadania konkursowego wspomnienia wracają od razu.Niby było to naprawdę bardzo,bardzo dawno temu no ale takich dni nie zapomina się nigdy {#lang_emotions_smile}


Pamiętam jak przygotowywałam się do tego ważnego dnia już całe wakacje.Nie mogłam się doczekać kiedy mama kupi mi tornister-to było najważniejsze {#laugh} Zeszyty czy przybory szkolne nie cieszyły tak bardzo,bo wszystko było szre i nijakie.Nie to co teraz kupuję dla swoich dzieci.Cieszyłam się tak z tego tornistra,że nosiłam go bez przerwy przechadzając się blisko bramy aby sąsiedzi idący drogą widzieli,że pora do szkoły {#lang_emotions_sealed} No i w końcu nadszedł ten dzień.Mama zaprowadziła mnie pod klasę i poszła do pracy.Nie przejmowałam się za bardzo,bo wiedziałam,że razem ze mną jest najlepsza koleżanka z sąsiedztwa {#smile}


Ale wszystko wróciło ze zdwojoną siłą kiedy w następne wakacje przeprowadziliśmy się do innej miejscowośći.Przeżyłam swój pierwszy dzień w szkole bardzo stresująco.Nikogo nie znałam,koleżanki i koledzy zostali w tamtej szkole-oj smutno mi było {#lang_emotions_cry} Ale nie pasowało się "mazgaić"przecież to już druga klasa {#lang_emotions_tongue_out} Choć w środku czułam,że jest mi źle i smutno nie pokazałam tego po sobie.Dyrektorka przedstawiła mnie i posadziła z dziewczynka,która siedziała sama.Okazała się moją najlepszą przyjaciółką przez całą podstawówę,papużki nierozłączki {#lang_emotions_smile} Wcale nie było tak strasznie jak myślałam {#lang_emotions_wink}


Bardzo się denerwowałam jak mój pierwszy syn poszedł do szkoły.Choć za bardzo nie okazywał tego ale widziałam,że on też bardzo się denerwuje.Ja na własnym przykładzie tłumaczyłam mu,że szkoła wcale nie jest taka straszna,że będzie miał fajną wychowawczynię.Była to nasza znajoma.Ale nie za bardzo te moje argumenty do niego trafiały.Rano już tak się denerwował,że brzuch go bolał z nerwów.Ale po Mszy w kościele podeszłam do naszej znajomej specjalnie widząc przerażenie w oczach syna.Ta wyściskała go,wycałowała,zapewniła że jest dobrze w szkole i że będą razem się uczyć {#lang_emotions_smile} Zobaczyłam wtedy jak WIELKI kamień spadł z serca mojego syna.Szedł już do szkoły uśmiechnięty od ucha do ucha {#bye1}


Wiem także z własnego doświadczenia ,że Strach ma wielkie oczy.....


Trzeba naszym dzieciom dodać tylko otuchy i zapewniać bez przerwy ,że wszystko będzie OK{#smartass}


Avatar użytkownika druidka86
druidka86Poziom:
  • Zarejestrowany: 28.02.2014, 21:49
  • Posty: 4
16
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 09:18 | ID: 1248484

Pamiętam jak dziś, jak moja mama pakowala mój tornister z wiewiórkami do szkoły. Wszystko było dla mnie takie nowe,  i dla mojego rodzeństwa również, bo jestem z nich najstarsza. Nie mogłam tylko zrozumieć, dlaczego nie mogę zabrać ze sobą hipcia - mojego ulubionego pluszaka, który towarzyszył mi codziennie w przedszkolu. Mama starała sie wszystko jasno wytłumaczyć i przekupiła mnie kolorowym piórnikiem, w którym mieszkały kolorowe kredki i flamastry oraz granatowym mundurkiem, w którym wygladałam jak czarodziejka. Rozpoczęcie roku szkolnego nie trwało długo i po chwili wrocilam z mamą do domu, nie mogąc się doczekać, ąż wszystko opowiem mojej siostrze - o wielkim  budynku, o sklepiku szkolnym, o wielkiej stołówce i boisku. Przecież to wszystko dla takiego malucha było niezmiernie ciekawe. Najwazniejsze jednak było to, że wiekszość dzieci z mojej grupy przedszkolnej chodziła ze mną do klasy, co mnie niezmiernie cieszyło.

Avatar użytkownika romsta91
romsta91Poziom:
  • Zarejestrowany: 10.05.2015, 15:19
  • Posty: 84
17
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 09:30 | ID: 1248492

Szkołę podstawową rozpoczęłam od zerówki. Bardzo mi się tam podobało. Nie bałam się glownie dlatego,że wcześniej chodziłam do przedszkola, a w dodatku naukę w mojej klasie rozpoczynały też moje koleżanki z podwórka. Pamiętam do dziś, że nie umiałam wiązać butów, czytałam po literkach zamiast sylabami. Moja szkoła była nietypowa,dlatego, że oprócz szkoły podstawowej było tam też dopiero co powstałe gimnazjum, a,także liceum. Zajęcia miałam w piwnicy, w sali obok szatni. Miało to nas uchronić przed starszą młodzieżą. Nie wiele to dało bo rok później mieliśmy już zajęcia na piętrze obok klas starszych. Często z koleżankami zakradałysmy się na wyższe piętra. Najlepiej było nam na trzecim- tam to byli tacy fajni chłopacy z liceum! Miałam także wielu starszych znajomych. Jedna z dziewczyn zajmowała się mną kiedy byłam malutka. Pamiętam również bar, w którym zajadalam się zapiekanka ze zwykłej okrągłej bułki, plastra sera i ketchupu. To były czasy! Panią wychowawczynie do dziś spotykamy mieszka niedaleko, a ona wciąż mnie pamięta i z radością patrzy jak rosną moje dzieci. Może też będzie je uczyć? 


Gimnazjum.. W tej szkole nie było już tak miło. Miałam zacząć naukę w klasie o profilu humanistycznym razem z koleżanką. Niestety w dniu rozpoczęcia dowiedziałam się, że wybrała inną klasę. Było mi bardzo przykro. Strach przed nieznanym narósł jeszcze bardziej. Nikogo nie znałam. W dodatku nie miałam butów, które były by stosowne do okazji więc mama pożyczyła mi buty na lekkim obcasie. Pierwszy raz chodziłam na obcasie. Nie wiedziałam czy dobrze to robie. Jeszcze mnie obcieraly bo były zamale. Czułam się jak kaczka. Miałam wrażenie, że starsze dziewczyny się ze mnie śmieją. Jestem osobą nieśmiała, wrażliwa i ciężko mi nawiązać kontakty z nowymi ludźmi, a te buty,  a raczej nieumiejętność poruszania się w nich potegowaly we mnie uczucie wstydu. Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć.. Nigdy nie polubiłam tej szkoły. To było jedno wielkie nieporozumienie! 


Liceum wybrałam o profilu teatralnym. Kiepski wybór dla osoby zamkniętej w sobie, wstydliwej. Bardzo mnie krepowaly zajęcia z teatru, przedstawienia paralizowaly mnie strachem. Przez sytuacje w domu, w poprzedniej szkole nabawiłam się depresji. Stres z obecnej szkoły wcale mi nie pomagał w walce z chorobą. Próbowałam się przełamać. Występowałam bo musiałam choć w głębi duszy bardzo chciałam. W końcu przy pomocy lekarza dałam radę. Wróćmy do rozpoczęcia roku. Byłam pewna siebie, zadowolona, czułam się atrakcyjna bo razem ze mną do klasy miał chodzić mój obecny partner, a wtedy chłopak. Towarzystwa dotrzymywala mi też koleżanka z dzieciństwa chodzaca do równoległej klasy. Wychowawczyni od początku była przemiła, szkoła po remoncie, blisko miałam do babci. Wspominam ten czas miło. 


Szkoła policealna - rozpoczęłam ją po ukończeniu szkoły średniej. Byłam więc dorosła. Oficjalnego rozpoczęcia nie było. Pierwsze zajęcia I znów ten strach i niepewność. Trwały one osiem godzin. Wiele osób było w moim wieku, kilka starszych. Głupio mi było przejść na "ty" z osobami, które były starsze od mojej mamy. Tyle dorosłych osób, a wszystkie miały opory przed poznaniem się. Z czasem stworzyliśmy naprawdę fajna, zgrana grupę.

Avatar użytkownika k24
k24Poziom:
  • Zarejestrowany: 27.05.2012, 17:54
  • Posty: 143
18
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 10:40 | ID: 1248515

Mój syn miał typowy lęk przed nieznanym. Razem z mężem tłumaczyliśmy mu jak wygląda nauka i podkreślaliśmy rangę tego, że jest już uczniem.
Pierwszego dnia na początku mój syn był lekko zestresowany, ale dzięki Pani wychowawczyni dzieciom szybko minął stres. Na początku co chwilkę szukał mnie wzrokiem i patrzył, czy nigdzie nie poszłam, ale szybko znalazł kolegów- w tym jednego, z którym mają podobne charaktery oraz poczucie humoru :) W klasie już byli dobrymi kolegami i tak jest aż do dziś. Tutaj widać w jakim wrócił humorze do domku z rozpoczęcia roku szkolnego.
Mój syn w szkole :) 

Avatar użytkownika anulagadula
anulagadulaPoziom:
  • Zarejestrowany: 15.07.2013, 13:16
  • Posty: 30
19
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 12:58 | ID: 1248557

Gdzie jest tyta? 


Rajstopki przygotowane, sukienka wyprasowana, buciki wypastowane...ale gdzie jest tyta.


Jak mogła zginąć tyta - przecież była prawie tak samo wielka jak Zuza.


Zuzia stoi gotowa aby rozpocząć swój pierwszy dzień, a ja miotam się po całym domu w poszukiwaniu tradycyjnego na Śląsku rogu obfitości, jaki dzieci otrzymaują w pierwszym dniu szkoły.


Pot się ze mnie leje nie tylko dlatego, że temeratura okazała się nad wyraz wysoka jak na 1 września, ale i dlatego, że Zuzia głównie czeka na swój podarek jak tylko zasiądzie do ławki szkolnej.


W tycie spakowane są smakołyki ale także różne przybory szkolne wymarzone przez córkę.


Dzwonie do męża. "Kochanie, przecież tyta jest w piwnicy. Sama kazałaś ją tanm schować, żeby Zuzia nie podpatzała" No fakt. Ciąża wysysa mi mózg. A bo zapomniałam wspomnieć, że wszystko się dzieje w 39 tygodniu mojej drugiej ciąży.

Zbiegam po schodach. Wchodzę do piwnicy....i doznaje szoku. W tycie jest wielka dziura, najprawdopodobniej wyżarta przez mysz. Dostaje prawie zawału.

Brzuch zaczyna mnie boleć. Dziwnie się czuje.


Szybko dzwonie do mamy, aby zorganizowała kolejną tytę. Musi zdążyć do czasu aż wrócimy ze szkoły.


Biegniemy pędem na rozpoczęcie roku w krzakach ściągając rajstopki Zuzi bo z niej też zaczyna się wylewać pot.


Ufff. Udało się. ID znaleziona. Można zacząć szkołę.


Z bijącym sercem wracamy do domu w nadziei, że babcia zorganizowała tytę.


Jupi. Udało się. Tyta została dostarczona. Zuza rzuca się z radością na swój róg obfitości. Babcia stanęła na wysokości zadania.


A ja....w tym dniu pojechałam do szpitala bo z nerwów syn nie wytrzymał i postanowił zrobić siostrze niespodziankę przychodząć na świat.

 



Avatar użytkownika anaaa
anaaaPoziom:
  • Zarejestrowany: 12.09.2014, 08:26
  • Posty: 7
20
  • Zgłoś naruszenie zasad
21 września 2015, 15:02 | ID: 1248565

 

Przyznaje bez bicia nie pamiętam swojego pierwszego dnia w szkole - nie wiem skleroza, nic nadzwyczajnego dla mnie a może za bardzo stresującego -  kto to wie co się tam kryje w zablokowanych wspomnieniach..  ale gdzieś w starych zdjęciach jest jedno które przedstawia całą klasę z wielkim ołówkiem w granatowych fartuszkach i przyszytymi tarczami z nazwą szkoły :) Rozpoczęcie roku szkolnego w liceum kojarzę zaś z wielkim stresem bo przecież nikogo nie znam a ja nieśmiała jak i córcia jestem.

Pamiętam za to doskonale pierwszy dzień szkoły swojej pierworodnej Córki.
Kończąc zerówkę bała sie nie miłosiernie tym bardziej, że wszyscy w około przypominali, że od września idzie już do szkoły.. a ona bała się coraz bardziej i bardziej. Na nic zdały sie opowiadania o szkole oczywiście w samych superlatywach oraz zwiedzanie jej.

Po wielu dniach dociekania co powoduje ten strach okazało się, że żyła z przekonaniem iż idąc do szkoły musi już płynnie czytać i liczyć a do płynności trochę brakowało.

Po zapewnieniu, że tak nie jest oraz samodzielnym wyborze tornistra i piórnika oczywiście z ulubionymi bajkowymi bohaterami strach zamienił na ekscytację i niecierpliwość kiedy miną wakacje.

Była dumna, że już nie jest taka mała skoro już idzie do szkoły no i wszyscy zwracali jej na to uwagę więc w centrum zainteresowania była jak nic, a które dziecko tego nie lubi ;)

Na rozpoczęciu roku szkolnego był apel i powitanie pierwszaków oraz oficjalne pasowanie na ucznia jak za naszych czasów (chyba) czyli wielkim ołówkiem :).. po Niej widziałam z "widowni", że czuje się niepewnie ale po wszystkim podeszła z wielkim uśmiecham na buzi - więc chyba mi się tylko wydawało ;)

.. We mnie zaś kłębiło się tysiąc uczuć i myśli. Duma przeplatała się ze strachem i wzruszeniem i pytaniem kiedy ten czas tak zleciał co dopiero nosiłam na rękach drobną kruszynę a tu stoi przede mną już uczennica.. achh...


Stresowałam się jak to my Mamy w zwyczaju mamy dwa razy mocniej niż sama zainteresowana … Bałam się jak sobie poradzi, czy nie będzie miała problemów z przyswajaniem nowych zadań i czy znajdzie sobie koleżanki z którymi będzie fajnie spędzać czas podczas przerw i chyba to ostatnie najbardziej spędzało mi sen z powiek bo to przecież moja mała nieśmiała córeczka a poczucie samotności w szkole to nic miłego przecież.


W pierwszy dzień typowych lekcji po zaprowadzeniu jej do szkoły - pod salę... liczyłam minuty kiedy skończy lekcję i będę mogła po nią pójść i usłyszeć Jej opowieść o pierwszym wrażeniu na temat szkoły.. przyszłam też dużo wcześniej niż musiałam :P

Moja świeżo upieczona uczennica ledwo wyszła z sali a buzia się nie zamykała ani na trochę a, że przerwa trwała w dobre to hałas utrudniał zrozumienie co do mnie mówi. Po wyjściu z budynku szkoły zaczęła swą opowieść na nowo - emocje przepełniały każde zdanie.. jednym słowem była ZACHWYCONA szkołą i nie mogła się doczekać kolejnego dnia.

Choć może nie jest duszą towarzystwa to koleżanki ma jedne bliższe inne mniej ale są :)

Dziś Córcia już chodzi do drugiej klasy ba nawet już sama pokonuje do niej drogę ale nadal szkołę uwielbia jak w pierwszym dniu :) - oby jak najdłużej jej to zostało.

A za rok najprawdopodobniej powtórka z emocji i wrażeń tym razem z młodszą Córcią w roli głównej.

 

 

Ostatnio edytowany: 21.09.2015, 15:06, przez: anaaa