Mamo! Tato! – czy pamiętasz? KONKURS!
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Zadanie konkursowe:
Wspominamy pierwsze słowa naszych dzieci i sytuacje w których zostały one wypowiedziane. Czy udało Wam się być wtedy z dzieckiem, a może pierwsze słowo przekazała Wam babcia albo niania? Jakie były kolejne? Może właśnie na nie czekacie? Czy wybór między mama i tata u dziecka ma znaczenie? Porozmawiajmy o pierwszych słowach naszych dzieci!
Zapraszamy na forum konkursowe poniżej.
Partnerem konkursu jest:
- Zarejestrowany: 15.10.2014, 06:06
- Posty: 14
U córki nie zapomnę jak rozmawialiśmy przy jej przewijaniu o czymś a ona tak świetnie "Nie" w momencie gdy coś się pytaliśmy siebie, a miała chyba 4 miesiące. Natomiast synek już w drugiej dobie jak siostra w szpitalu zabrała go do kąpieli płakał jakby mama, a świadomie mówi teraz mając 6 miesięcy zawsze jak coś mu dolega to płacze MAMA, a tata dopiero próbuje narazie jest coś jakby TIATA
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
Pierwsze słowa Mateusza pojawiły się baaaaaardzo dawno temu, 24 lata minęły. Mimo to mogę podać najważniejsze informacje dotyczące rozwoju mowy i nie tylko, bo wszystko mam zapisane w "Albumie naszego dziecka" (w sumie do 18-tki tych albumów i segregatorów jest 5).
Pierwsze "świadome" gaworzenie pojawiło się w 3-cim miesiącu. Pierwsze słowa, chyba u wszystkich dzieci, to DA-DA i DAJ; miał 10mcy. Następne to było (niestety) TATA. Dalej takie słowa jak: BA!!! (rozkładając rączki), BABA, TO, TU, IDZISZ? (zn. widzisz), KOTEK, KOKO. To słowa do 1,5 roku. W wieku 2 lat następne: ANIA, ATA (Beata-chrzestna), MAMA (dopiero teraz), PUF-PUF, OJ TY!, TAK, NIE.
W tym wieku zaczął się modlić. Najpierw oczywiści AMEN, później inne dziecięce modlitwy. Nie pamiętam ile miał lat (coś ok. 8), zadzwonił do Radia Maryja modlił się za dziadków, którzy już nie żyli. Mam nagranie.
W wieku 2 i 8 mcy mówił wszystko, chociaż niektóre wyrazy przekręcał np " KORDŁA, GUDOPIS, POPACHNIJ (powąchaj), "dziadek wytrzał się moim ręcznikiem" "Mama PRA! (pierze). Gdy miał 3 lata mówił wszystko i nauczył się liter.
Ciekawe wyrażenia to: podczas burzy podbiega do okna i mówi: "BOZIA WIDZISZ JESTEM JUŻ GRZECZNY". W pierwszej klasie, gdy pani na stołówce zapytała czy smakował mu obiad: "Nie bardzo, za bardzo było SPIEPRZONE!" Kucharki pękały ze śmiechu. Dla wyjaśnienia chodziło mu o to, że zbyt pieprzne.
Pierwsza zaśpiewana samodzielnie piosenka (przed ukończeniem 3 lat) to "Ogórek,ogórek" i "Jestem sobie przedszkolaczek". Później aż do końca nauki (do matury), żaden występ, żadne przedstawienie nie odbyło się bez niego. Był "typowym humanistą", aktorem, kabareciarzem, muzykiem.
W końcu został informatykiem
Stąd wniosek, że dziecko powinno robić to co lubi, do czego ma talent, bo przez to się rozwija. A kim będzie w dorosłym życiu? Czas pokaże.
Próbowałam jeszcze raz wstawić zdjęcia, weszły ale nie mozna powiększyć i są niczytelne.
- Zarejestrowany: 25.06.2014, 16:42
- Posty: 5
Pamiętam, jakby to było wczoraj, choć minęło już ponad 5 miesięcy. Siedzieliśmy z mężem na kanapie i oglądaliśmy film. Synek raczkował sobie i wstawał jeszcze nieporadnie, łapiąc się stołu i zrzucał wszystko co znajdowało się na jego dolnej półce. Została ona opróżniona z rzeczy potencjalnie niebezpiecznych dla tak małego bąbla, dlatego też bez obaw pozwalałam synkowi na zrzucanie znajdujących się tam gazet i przeglądanie ich. W pewnym momencie, gdy synek bawił się przy stole, wykrzyknął z całej siły "mama!". Gdy wstałam i podeszłam z drugiej strony stołu okazało się, że włożył główkę pod górną półkę i stanął na proste nóżki, przez co nie mógł się ruszyć. Pomogłam mu natychmiast i dopiero po tej interwencji dotarło do mnie, że mój syn powiedział swoje pierwsze słowo, które nie zaliczało się już do typowego dla niemowlaka gaworzenia typu "mamamama" czy "tatatata" - zostałam po raz pierwszy świadomie nazwana mamą i zawołana na pomoc. Ogarnęła mnie duma, łzy pociekły po policzku i od razu pochwaliłam się najbliższym. Cudowna chwila, której nie zapomina się do końca życia
- Zarejestrowany: 24.03.2015, 14:17
- Posty: 38
Nasza córeczka to wielki łakomczuszek. Uwielbia jeść ciąglę i wszystko:) Nic tak jej nie cieszyło od początku jak magiczne słowo: "am"! Wtedy cała sie rozpromienia. I ta jej wielka miłość do jedzenia uwidoczniła sie już w pierwszym wypowiedzianym słowie. Pamiętam, że posadziłam ją w krzesełku do karmienia. I zadzowił telefon. Odebrałam, w drugiej ręce trzymając miseczkę z zupką. Chwilę rozmawiałam. Córka- 7 miesięczny maluch oburzyła się, że mama nie podaje jej jedzenia. No bo jak to? Takl nie można! Postaowiła doprowadzić mnie do porząku. I z całej siły zakrzyczała: AMAM! AMAM! To były pierwsze słowa mojej Oli:) Po nich doszło po kilku dniach: AMAM MAMA:) Następnie AMAM ŁOŁO (pieske je).... Także wszystkie słowa pierwsze oscylowały wokół jedzonka małego Pasibrzuszka:)
- Zarejestrowany: 26.11.2015, 22:49
- Posty: 1
Oczywiście, że pamiętam pierwsze słowo mojej córci. Od długiego czasu tata uczył ją mówić słowa "tata" i jego wysiłki zostały nagrodzone. Pewnego dnia u dziadków miał miejsce następujący dialog:
ja: powiedz "mama"
córcia: "tata"
ja: no powiedz "mama"
córcia: "tata"
ja: Natalcia, powiedz "maa maaa"
córcia: "taa taaa"
Tak więc pierwszym wyrazem był :tata", a ile śmiechu przy tym było jak córcia intonowała ładnie to swoje "taaa taaa".
A następne słowa to: oczywiście mama, baba, koko, a kuku, diduś, i piesek robi: "aja aja". I to tyle wyrazów jak na razie. Czekamy na następne. A to, że córcia najpierw powiedziała "tata" to mnie rozśmieszyło a nie zasmuciło.
- Zarejestrowany: 26.05.2015, 08:54
- Posty: 3427
Pierwszym slowem mojej obecnie rocznej córki było słowo TATA.
Następnym i najważniejszym dla niej słowem jakiego sie nauczyła to słowo DA, co oznacza nic innego jak DAJ
MAMA dopiero w trzeciej kolejności:(
Podobnie było u mojego niespełna 4 letniego synka, który zaraz po TATA, MAMA nauczył się, że DAJ może zdziałać cuda.
Wystarczy, że dziecko wskaże na coś palcem powie DA i już wszyscy wiedzą o co chodzi.
- Zarejestrowany: 25.06.2011, 09:03
- Posty: 55
Witam,
Jako ,że jestem mamą po raz trzeci
(Kubuś lat 5, Wiktorek lat 3 i Gabrysia 7miesięcy), u nas były to różne słowa, zawiązki słow, pierwsze głoski ale już faktycznie pierwszym słowem...-> Kubuś powiedział w wieku 5-ciu mies. MAMA - byłam dumna jak paw. Pierwsze dziecko, tyle miłości i tutaj jeszcze MAMA...
Wiktorek powiedział pierwsze słowo TATA - gdy miał 7miesięcy, duma rozparła mnie po raz drugi.
Gabrysia powiedziała pierwsze słowo w wieku 6misiecy i było to BABA - moja tesciowa chodziła jak paw,że BABA jest jej pierwszym słowem, a mnie rozpierała duma po raz trzeci...
Korzystałam i często mówiłam do dzieci - bardzo dużo spędzałam czasu w zabawach,które kształtują mowę, logikę i pamięć..Jak widać opłaciło/opłaca się - inwestycja w dzieci to najlepsze co możemy im dać jako "kop" w przyszłość... Jak słyszę jak moje dzeci ze sobą rozmawiają rośnie moje serce do rozmiaów xl...
pozdrawiam Anna
serdeczności...
- Zarejestrowany: 13.05.2009, 10:58
- Posty: 65
Jest juz pare pokoleń w mojej rodzinie. Pamiętam wychowywanie mojego rodzeństwa ( jest przepaść między nami 20 lat :-) ) Wychowanie mojej siostrzenicy Wreszcie przyszedł czas na moją córę, a potem i syna. I u każdego z nich etap nauki mowy wyglądał inaczej, od innych słow się zaczynał.
Pamiętam,że moja starsza córka szybko zaczęła mówić. Kiedy miała rok nawet postronna osoba ( taka co nie przebywa na codzień z małą) mogła ją zrozumieć. Jednak pierwsze słowo mama powiedziałą do ... babci. Bolało mnie to tym bardziej , że babcią tą była nie tyle moja mama, co teściowa , z którą nie miałam najlepszych relacji wtedy. Miałam chore wyobrażenie, że jest z tego dumna nie tyle że Oliwia powiedziała mama co ,że ją nazwała mamą. Człowiek dorasta całe życie. Dziś z eściową dziś rozumiemy się jak nikt, a tamte obawy choć je dobrze pamiętam to dziś sa dla mnie absurdalne i śmieszne.
Teraz mam prawie dwuletniego synka. Po swojemu gada sporo, jednak słów ,, prawie polskich" poza mama i tata nie używa wcale. Jednak pokazać potrafi tak dosłownie wszystko co chce przekazać ,że rozumiemy się bez słów. I jestem po konsultacji ze specjalistą, wiem,że na tym etapie nie jest to powód do zmartwień, aczkolwiek uwagi.
Ponieważ to ja spędzam praktycznie całe dnie z małym, a tatę widzi tylko wieczorami- jakaż radość jest jego gdy uda mu się nauczyć syna czegoś przede mną. W tym wypadku było tak. Gdy Radek opróżnił butelkę oddał ją tacie ( mojemu mężowi). Tata zapytał Radaka ,, Puste?" a Radek powtórzył wręcz idealnie ,, puste"... i zaczął zanosić się ze śmiechu. Teraz chodzi po pokoju i mówi słowo ,,puste" i wybucha śmiechem , a gdy się uspokoi pytam go ,, puste" on powtarza i znów zanosi się śmiechem nawet kilka minut. I chociaż wie kiedy użyć to słowo i jesteśmy z tego dumni nikt nie wie z nas jednak co w tym słowie jest takiego śmiesznego :-)
- Zarejestrowany: 27.11.2015, 11:55
- Posty: 2
My z mężem wciąż czekamy na pierwsze słowa synka. Wymyśliliśmy sobie nawet mały zakład: czy wcześniej powie "mama" czy "tata"? Przegrany zmywa cały tydzień. Oczywiście zero presji, ot taka zabawa dla urozmaicenia życia :)
Mąż twierdzi, że jest na straconej pozycji, bo pracuje. I chyba obudził się w nim duch rywalizacji, bo wieczorami słyszę jak mowi do synka: tata Cię weźmie, chodź tata Cię wykąpie, a teraz tata zmiei pieliszkę itd... i nowa wersja zabawy w "a kuku" - "gdzie jest tata, tu jest tata"
No cóż... mężczyźni :P
- Zarejestrowany: 27.11.2015, 15:22
- Posty: 2
- Zarejestrowany: 20.02.2015, 19:08
- Posty: 42
Pierwsze słowo naszej Zuzi było chyba najpiekniejszym prezentem jaki może wymarzyć sobie każda babcia. Jechaliśmy do mojej mamy z okazji Dnia Babci. Mała miała wtedy 10 miesięcy. W aucie cały czas opowiadaliśmy jej, że jedziemy do babci, że jest dzień babci, gdzie babcia mieszka itd. Całą drogę mała sie nasłuchała babcia to, babcia tamto. Gdy weszliśmy do mojej mamy i powiedzieliśmy przytul babcię, mała spojrzała i powiedziała "Baba". Nie muszę chyba dodwać, że żaden prezent nie wywołał u babci takiego wzruszenia. Kolejne słowo, wypowiedziane podczas spaceru to było "popta". "Popta"? Co to jest "popta"? Zgaduj- zgadula. Na całe szczęscie w domu, udało się odgadnąć, dzięki obrazkom w książce. "Popta" czyli ulubione zwierzę Zuzanki- ptak (mała zauważyła gdzieś na spacerze gołębia). Następnie było tematycznie "koko" i "kapka" czyli kura i kaczka. Dopiero po ptakach przyszła pora na "tata" i "mama". Wielkim zaskoczeniem dla wszystkich było też (do tej pory wywołuje to zdumienie), gdy mała w wieku 13-miesięcy usłyszała jak dziadek wierci coś wiertarką. Chwilę się przypatrywała, a następnie z jej ust wydobyło sie piekne "wrrrrrrrr". I tak głoska "rrrr" została jej ulubioną. A mojego tatę nazywa nie dziadzia, a własnie "wrrrrrr":)
- Zarejestrowany: 20.02.2015, 19:08
- Posty: 42
Pierwsze słowo naszej Zuzi było chyba najpiekniejszym prezentem jaki może wymarzyć sobie każda babcia. Jechaliśmy do mojej mamy z okazji Dnia Babci. Mała miała wtedy 10 miesięcy. W aucie cały czas opowiadaliśmy jej, że jedziemy do babci, że jest dzień babci, gdzie babcia mieszka itd. Całą drogę mała sie nasłuchała babcia to, babcia tamto. Gdy weszliśmy do mojej mamy i powiedzieliśmy przytul babcię, mała spojrzała i powiedziała "Baba". Nie muszę chyba dodwać, że żaden prezent nie wywołał u babci takiego wzruszenia. Kolejne słowo, wypowiedziane podczas spaceru to było "popta". "Popta"? Co to jest "popta"? Zgaduj- zgadula. Na całe szczęscie w domu, udało się odgadnąć, dzięki obrazkom w książce. "Popta" czyli ulubione zwierzę Zuzanki- ptak (mała zauważyła gdzieś na spacerze gołębia). Następnie było tematycznie "koko" i "kapka" czyli kura i kaczka. Dopiero po ptakach przyszła pora na "tata" i "mama". Wielkim zaskoczeniem dla wszystkich było też (do tej pory wywołuje to zdumienie), gdy mała w wieku 13-miesięcy usłyszała jak dziadek wierci coś wiertarką. Chwilę się przypatrywała, a następnie z jej ust wydobyło sie piekne "wrrrrrrrr". I tak głoska "rrrr" została jej ulubioną. A mojego tatę nazywa nie dziadzia, a własnie "wrrrrrr":)
- Zarejestrowany: 27.11.2015, 20:35
- Posty: 15
Zima, zima, zima to czas szalony,
Dla naszej rodzinki wręcz wyjątkowy.
Pamiętamy jak na dworze śnieg prószył,
Bez czapki strasznie marzły uszy.
Wszystko było już zaplanowane,
Na sylwestrową noc przygotowane.
Plan był taki, by rodzice się pobawili
I noc sylwestrową poza domem spędzili.
Synek był jeszcze bardzo mały,
Dopiero od 7 miesięcy jego oczka świat widziały.
W tym dniu synek smacznie sobie w łóżeczku leniuchował,
Mamę zza szczebelków bacznie obserwował.
Gdy przyszła pora wieczorowa,
Pojawiła się umiejętność u synka całkiem nowa.
Aż mamie łzy po policzku poleciały
I piękny makijaż rozmazał się cały.
"Ba-ba" to pierwsze słowo naszego synka,
Które tego magicznego wieczoru powtórzył razy kilka.
Bardzo fajnie się złożyło,
Bo i u męża łez kilka, że to już... było.
Tak to synek rodziców swoich uszczęśliwił,
Tego, że całą noc chwaliliśmy się nikt się nie dziwił.
Dnia pewnego, na dworze ciemno już było,
A tu słowo "ta-ta" się pojawiło.
W trójkę wtedy siedzieliśmy w salonie,
I patrzyliśmy jak ogień w kominku płonie.
Bo zima się jeszcze nie skończyła,
A w naszych serduszkach wiosna już zagościła.
U nas nie było rywalizacji
I zakładania się, które słowo pierwsze będzie w akcji.
Ale to nie koniec niespodzianek,
Bo jeszcze nie pojawił się poranek,
A tu słowo "ma-ma" zagościło w progach naszych,
I dało się słyszeć w miejscach najdalszych.
Teraz czekamy na słowo nowe,
Co dla nas jako rodziców będzie wręcz wyjątkowe.
- Zarejestrowany: 12.09.2014, 17:56
- Posty: 49
pierwszym słowem jakie wypowiedział mój synek było MAMA, nie mogłam uwierzyć początkowo myslałam, że się przesłyszałam, ale gdy po chwili powtórzył aż się popłakałam ze wzruszenia. Wyjatkowa chwila :D wzięłam go w objęcia i mocno wycałowałam i wytuliłam. Byłam strasznie dumna. :) potem powiedział baba, z tatą był kłopot bo trudne jest wypowiadanie "T". Zawsze zastanawiaąłm się o czym takie dzieci małe myślą. Moja mama aż się zaśmiała, powiedziałą mi wtedy, że drugie dziecko jakie urodze to będzie córeczka. Bo ponoć gdy dziecko jako pierwsze wypowie słowo mama będzie dziewczynka a jak tata będzie chłopiec.
- Zarejestrowany: 29.07.2013, 10:13
- Posty: 204
"EJO
EJO
EJO"
Tak mój synek wołał jeszcze w szpitalu.
Miny położnych= bezcenne.
Nie jest to jakieś logiczne słowo, ale dla mnie oznaczało to: "hejo!".
Hejo mama!
Hejo jestem głodny!
Hejo jestem spiący!
Słynne EJO pojawiało się wtedy, gdy synek czegoś potrzebował. Często był płacz i "ejo, ejo, ejo" niczym wyjąca syrena. Ah... Te wspomnienia.
Jeżeli zaś chodzi o słowo, które każdy z nas zna to nie było to: "mama", "tata" lecz BABA- brzmiące BAAAAAAABAAAAAAA.
I ta "BAAAAABAAAAA" to całymi dniami i nocami wydobywała się z ust mojego brzdąca. Powiem, że zarówno jedna jak i druga babcia szalały ze szczęścia... W końcu u jednej jak i drugiej był to pierwszy wnuczek :)
- Zarejestrowany: 18.11.2015, 13:24
- Posty: 3
Od kiedy pod mym sercem pojawiła się mała kruszynka,
już czekałam, aż wreszcie usłyszę to słowo.
Aż wypowie ma mała dziecinka
pierwsze "mama", które zabrzmi bajkowo.
Kiedy maleństwo 9 miesięcy skończyło,
wreszcie nadeszła ta chwila podniosła!
Lecz zamiast "mama", "tata" to było!
Tacie duma do granic urosła!
Przez tygodnie Jan "tata" powtarzał.
Ku mamusi wielkiej zazdrości.
On się tylko tak przekomarzał,
aż wypowiedział "mama" pełne miłości!
Dziś Jaś wiele już słów wypowiada,
każde nowe, serce nam ściska!
Piękną historię nam opowiada.
i łzy radości nowe wyciska.
"Mama", "tata", "baba" i "pam";
nawet "drzewo", lecz dość nieporadnie.
wskaże i powie "tam"
oraz "Bam", kiedy czasem coś spadnie.
Każde słowo jest wielką uciechą,
więc na nowe ciągle czekamy,
które będzie wielką pociechą,
której za nic już nie oddamy.
- Zarejestrowany: 26.11.2015, 10:51
- Posty: 5
Dla Benusia (dziś: 2 lata i 2 miesiące) pierwszym słowem było TATA, a Łusia (dziś: 3 miesiące) jeszcze się nie wypowiedziała.
Z następnymi słowami Benia była taka historia: U dziadków na kominku stoją różne zdjęcia, m.in. moje i męża ze ślunu a obok teściów (z ostatniej rocznicy ślubu). Będąc u dziadków Benio często był pytany "kto to jest?" I odpowiadał, pokazując po kolei poszczególne osoby: "TATUŚ", "MAMA", "DZIADZIUŚ", "TO". Zatem Babcia całe wakacje, z uporem maniaka uczyła go mówić "baba", a on z uporem dwulata mówił "to". Kiedy nauczył się słowa "BABA", urodziła sie jego młodsza siostra i ona zyskała określenie "TO". Dziś już awansowała i jest "SIO".
- Zarejestrowany: 14.01.2014, 08:08
- Posty: 190
Mój maluszek pierwszym słowem "MAMA" mnie zauroczył...
tak w niespodziewanym momencie z nim wyskoczył!
Świętowaliśmy tego dnia moje imieniny...
byli rodzice i reszta naszej dużej rodziny!
Synka na rękach trzymałam...
i się do niego uroczo usmiechałam...
Kiedy wszyscy "Sto lat zaspiewali"...
i kieliszki w górę poderwali...
Czas by tost wznieśc rodzinny...
taki mamy zwyczaj, nie inny!
"100 lat 100 lat 100 lat 100 lat niechaj zyje nam.."- a kto? odpowiedz wyprzedził synek urokliwy...
jak powiedział słodko "MAMA" wszyscy zaniemówili!
Łzę wzruszenia uroniłam...
dumna mama, tak się cieszyłam!
Synek 9 miesięcy wtedy miał...
najlepszy prezent imieninowy mi wówczas dał!
Wszyscy brawo bić zaczęli...
a rodzice z dumy płonęli!
Myślę, że wybór między słowem "TATA" a "MAMA ma znaczenie" ze względy na dwie kwestie. Słowo "TATA" wypowiadane jest przy użyciu języka, natomiast "MAMA" przy uzyciu ust- co dla dziecka jest trudniejsze. Drugą kwestią jest jednak to, z kim dziecko spędza więcej czasu:)
Każdej mamie, która doczekała się już usłyszenia od swojej pociechy słowa „mama” – GRATULUJĘ, oczekującym mamom życzę cierpliwości i dużo wzruszeń zwiazanych z tą chwilą!
- Zarejestrowany: 18.11.2014, 09:50
- Posty: 24
Wszyscy śmialiśmy się, że z Filipa będzie wielki mówca lub polityk. Bardzo szybko zaczął używać swoich pierwszych słów. Oczywiście były one nieświadome. Już jako kilkumiesięczne dziecko rozbawiał nas do łez i wzruszał. Sytuacje, w których miało to miejsce i pierwsze nieświadome słowa Filipa to:
- "Gieniu"- zawsze, gdy miał pobieraną krew lub byliśmy na szczepieniu głośno krzyczał: Gieniuuuuuuuu! Z jednej strony wiedziałam, że wyraża tym sposobem swoje niezadowolenie, a z drugiej było to trochę śmieszne, bo dziadek Filipa właśnie tak ma na imię.
-"Nie"- często, gdy pytałam synka czy będzie już grzeczny lub czy kocha mamusię on odpowiadał nie. Łudziłam się, że "nie" to bardzo łatwe do nauczenia słowo i dlatego tak dobrze mu szło wypowiadanie go.
-"Mleko lej"- taką komendę słyszeliśmy za każdym razem, gdy Filip leżał sam i nikt do niego nie mówił. Ten mały Łobuz uwielbiał być w centrum uwagi.
Świadome słówka sprawiały nam bardzo dużo radości ale i zaskakiwały. Szczególnie to pierwsze ;) Wbrew pozorom nie było to słowo, które dzieci wypowiadają najczęściej, czyli: mama, tata, baba, dziadzia. Mój Filip był bardziej kreatywny i pierwszym słowem totalnie nas zaskoczył:
-"Moje"- to było tego lata, ogromne upały. Filip strasznie się męczył, bo nawet w domu nie można było usiedzieć. Dziadkowie specjalnie z myślą o wnuku kupili duży wiatrak, który miał za zadanie przemieszać trochę powietrze w sypialni, żeby Mały lepiej spał i nie miał problemów z oddychaniem. Dziadek podłączył owy sprzęt i co usłyszał? Na pewno nie dziękuję ;) Filip wyciągnął rączki i z uśmiechem na twarzy powiedział "moje".Kto go nauczył takiej pazerności? Na pewno nie mama ;)
-"Mama", "Tata", "Baba", "Ziazia", "Siosia"- dopiero później Filip zaczął jakoś określać członków rodziny. Jako pierwsze powiedział mama, ale wiem, że to dlatego, że od początku łatwiej przychodziły mu słowa na literę "m". Wiem, że kocha mnie tak samo jak swojego tatusia.
-"Cicici", "Siiik"- Filip zaczął zauważać, że mamy kota ;) Czasami go wołał, a czasami wyganiał. Zależnie od humoru.
Teraz świadome słowa pojawiają się coraz częściej, a ja na każde z nich czekam z niecierpliwością.
- Zarejestrowany: 30.05.2014, 14:50
- Posty: 13
Moje dziecko od razu po urodzeniu okazało się „małym cycusiowym maniakiem”
Było przyklejone do cycka 24 godziny na dobę (przynajmniej ja odnosiłam takie wrażenie).
Spało z piersią w ustach, a każde zabranie mu jej kończyło się pobudką i płaczem. Także w porze drzemek maluszka, ja obowiązkowo musiałam leżakować razem z nim.
Kiedy nie spało i było głodne potrafiło ciągną pierś bez końca.
Uspokajało się tylko przy piersi, zasypiało przy piersi, najchętniej czas spędzało przy piersi, a zabieranie mu jej kończyło się okropną histerią.
Po prostu koszmar!
Ja dosłownie nie miałam kiedy się umyć, zjeść, posprzątać, ugotować.
Nie dziwię się więc wcale, że pierwsze, świadomie wypowiedziane słowo mojego maleństwa brzmiało: CYCY! A żebym nie miała żadnych wątpliwości o co chodzi, przy wypowiadaniu go niunia zabawnie cmokała buźką
I od tego momentu "cycy" bezustannie rozbrzmiewało po całym domu w różnych tonacjach, barwach, skalach, brzmieniach, głośnościach...