15 marca 2009 19:29 | ID: 17253
28 maja 2009 21:22 | ID: 26454
28 maja 2009 21:33 | ID: 26455
28 maja 2009 21:34 | ID: 26456
28 maja 2009 21:42 | ID: 26459
28 maja 2009 21:47 | ID: 26461
28 maja 2009 22:07 | ID: 26467
Nie bedę wdawał się w słowne utarczki - uniewaznienia a niewazności? bo i tak to nic nie da.
Już wyjaśniłem, że ta subtelna różnica ma jednak znaczenie ;)
Jestem ciekaw czy jako wyznawca prawd ewangelicznych czytaleś - "Harego P.", czy oglądałeś film "Krzyk"? Czyli lekturę i film niezbyt postrzegany przez naukę ewangeliczną.
Harrego nie czytałem, nie mam za bardzo czasu. Filmy o nim chyba dwa obejrzałem - nawet dobrze zrobione.
Jeśli lekarz mi powie, że "x" może mieć zły wpływ na moje zdrowie, to się go posłucham, bo uważam, że jest specjalistą w tej dziedzinie. Jeśli Kościół mi powie, ze "y" może mieć zły wpływ na moją duchowość, to się go posłucham, bo logika podpowiada mi, żeby w danej dziedzinie słuchać mądrzejszych ode mnie.
Napiszę co już nie raz pisałem - każdy ma prawo do szczęścia, "kościół" na mnie nie zarobi wielkich sum (jedno z obyczajowych powiązań ewangelicznych), jednak tracąc swoją nauką "czarną " owieczkę postępuje wbrew swoim naukom.
Nie wnikam w Twoją osobistą sytuację, bo mnie ona nie interesuje. Pewien mądry człowiek mi powiedział, że jeśli ktoś na wzburzonym morzu wyskakuje z łodzi ratunkowej - to on ma problem - a nie ci, co pozostali na łodzi :]
Najwyższym prawem w Kościele jest zbawienie dusz, a najważniejszym przykazaniem - przykazanie Miłości. I przez te dwa pryzmaty należy wszystko analizować :]
28 maja 2009 22:09 | ID: 26468
Myślę, że jak słusznie zauważył Sopel - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I w takim razie od dzisiaj przestaję nazywać się katoliczką, tak jak nie mówię o sobie "gitarzystka" tylko dlatego, że brzdąkam wieczorami na gitarze. Bartt, widzę że uraziłam Cię "Czerwoną Księgą" i za to przepraszam. Nie miałam niczego złego na myśli. Ale musisz przyznać, że ludzi wyznających Twoje poglądy jest naprawdę mało i może należałoby tu zastanowić się, ile znaczy coroczne liczenie wiernych w kościołach w całej Polsce, kiedy ogromna większość tych "wiernych" to "neokatolicy" (tak ich sobie nazwijmy...). Chodzę do kościoła, ochrzciłam syna, żyję w związku małżeńskim, ale nie jestem przeciwko in vitro, uprawiałam seks przed ślubem i rozumiem moją rozwiedzioną przyjaciółkę, bo uważam że większym grzechem byłoby skazywanie dzieci na dorastanie w chorym związku, w którym ojciec nie szanował ich matki za grosz, niż próba poukładania tego życia z kimś innym.
28 maja 2009 22:32 | ID: 26469
29 maja 2009 09:05 | ID: 26497
29 maja 2009 09:25 | ID: 26499
29 maja 2009 09:40 | ID: 26500
29 maja 2009 09:41 | ID: 26501
29 maja 2009 13:58 | ID: 26573
Moim zdaniem kościół zbyt poucza innych nie widząc problemów u siebie. Np. sporo było już przypadków księdzów pedofili ja wiem, że ksiądz też człowiek i w każdej grupie jakiś dewiant się znajdzie, ale "normalny" człowiek za coś takiego trafia do więzienia a utrata pracy jest czymś naturalnym. Księdzu natomiast zmienia się tylko parafię. To tak w porównaniu tego, że Sopel napisał iż za eunatnazje grozi nawet ekskomunika.
30 maja 2009 15:21 | ID: 26771
30 maja 2009 22:20 | ID: 26788
31 maja 2009 19:40 | ID: 26860
1 czerwca 2009 08:54 | ID: 26955
1 czerwca 2009 09:04 | ID: 26959
1 czerwca 2009 09:06 | ID: 26961
1 czerwca 2009 09:11 | ID: 26964
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!