Kryzysy w związkach..
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Życie we dwoje jest podróżą.. na dobre i na złe.. Czasem są sytuacje gdzie w ogóle nie możemy się dogadać.. Dobrze że ten czas mija i znowu wychodzimy na prostą. Miejmy nadzieję że tak jest..
Czy kryzysy w związkach są potrzebne? Czy wychodzi wam łagodzenie tych kryzysów czy jednak dochodzi do spięć?
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Gdyby nie było kryzysów, nie byłoby rozwodów....
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Gdyby nie było kryzysów, nie byłoby rozwodów....
I tu jest zapewne sztuka przetrwania
Czasem kryzys pozwala wyzwolić w ludziach negatywne uczucia, wspólne pretensje i żale do drugiego człowieka. Czasem tylko tak można przemówić drugiej połowie do rozsądku. Czasem trzeba dobrze człowiekiem potrząsnąć.
Bywają też rozwody, ale to jest tak, jak w tym powiedzeniu, że kiedyś to wszystko się naprawiało, a teraz wurzuca się na śmieci i kupuje nowe.
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Czasem kryzys pozwala wyzwolić w ludziach negatywne uczucia, wspólne pretensje i żale do drugiego człowieka. Czasem tylko tak można przemówić drugiej połowie do rozsądku. Czasem trzeba dobrze człowiekiem potrząsnąć.
Bywają też rozwody, ale to jest tak, jak w tym powiedzeniu, że kiedyś to wszystko się naprawiało, a teraz wurzuca się na śmieci i kupuje nowe.
To prawda...
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Czasem kryzys pozwala wyzwolić w ludziach negatywne uczucia, wspólne pretensje i żale do drugiego człowieka. Czasem tylko tak można przemówić drugiej połowie do rozsądku. Czasem trzeba dobrze człowiekiem potrząsnąć.
Bywają też rozwody, ale to jest tak, jak w tym powiedzeniu, że kiedyś to wszystko się naprawiało, a teraz wurzuca się na śmieci i kupuje nowe.
Więc jak przetrwać kryzys i byc razem we dwoje???
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
A co uważacie tak naprawdę za "kryzys" ??
Bo jak burdel( czytaj: bałagan) w chałupie, brudne talerze z resztką wczorajszego obiadu w zlewie , czy lumpy porozrzucane po całej chacie .... to jest to kryzys.
Jeżeli jednak uważacie że "skok w bok" lub smętnym wzrokiem wodzenie za innymi i pokazywanie tych osób za wzór to nie jest to "kryzys" , to już jest "problem". Czy warto łatać związek bez przyszłości to już zależy na ile oboje jesteśmy gotowi do poświęceń..
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
A co uważacie tak naprawdę za "kryzys" ??
Bo jak burdel( czytaj: bałagan) w chałupie, brudne talerze z resztką wczorajszego obiadu w zlewie , czy lumpy porozrzucane po całej chacie .... to jest to kryzys.
Jeżeli jednak uważacie że "skok w bok" lub smętnym wzrokiem wodzenie za innymi i pokazywanie tych osób za wzór to nie jest to "kryzys" , to już jest "problem". Czy warto łatać związek bez przyszłości to już zależy na ile oboje jesteśmy gotowi do poświęceń..
Daleko poszedłeś SKORPIONIE1 .. Dla mnie to kwestia tego że nie możemy dogadać się na co dzień.. Różne bywają komplikacje.. Ale gdy jednemu i drugiemu choć trochę na sobie zależy da się to pokonać, gorzej gdy jedno i drugie idzie w zaparte i nie ustąpi, chociaż by nie wiem co.. Można się w tedy niestety zapędzić..
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Daleko poszedłeś SKORPIONIE1 .. Dla mnie to kwestia tego że nie możemy dogadać się na co dzień.. Różne bywają komplikacje.. Ale gdy jednemu i drugiemu choć trochę na sobie zależy da się to pokonać, gorzej gdy jedno i drugie idzie w zaparte i nie ustąpi, chociaż by nie wiem co.. Można się w tedy niestety zapędzić..
No to sobie teraz odpowiedz na ile oboje gotowi jesteście sobie wzajemnie ustąpić w swoim zachowaniu..Nie zgodzę się z Twoim twierdzeniem że : gdy obu stroną chociaż trochę na sobie zależy....to da się "to" pokonać ( sądzę że to oznacza "wszystko".). Otóż NIE! Jeżeli coś się nie klei to czasami warto sobie odpuścić .. Piszę jak jest!..ale to moje zdanie..
- Zarejestrowany: 10.03.2015, 07:24
- Posty: 43
Oboje równie mocno angażujemy się w rozwiązanie problemu
W sposób łagodny i jasno mówimy o swoich potrzebach, komunikujemy otwarcie, co nam się nie podoba i czego potrzebujemy
Dajemy do zrozumienia, że ważne są dla nas odczucia i oczekiwania drugiej strony
Wprowadzamy w życie wypracowany kompromis
Często rozmawiamy i robimy dla siebie miłe rzeczy
Niczego nie tłumimy w sobie i nie odkładamy na później zarówno ważnych jak i tych drobniejszych problemów
Każdy z nas ma wady i zalety, lepsze lub gorsze dni.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Daleko poszedłeś SKORPIONIE1 .. Dla mnie to kwestia tego że nie możemy dogadać się na co dzień.. Różne bywają komplikacje.. Ale gdy jednemu i drugiemu choć trochę na sobie zależy da się to pokonać, gorzej gdy jedno i drugie idzie w zaparte i nie ustąpi, chociaż by nie wiem co.. Można się w tedy niestety zapędzić..
No to sobie teraz odpowiedz na ile oboje gotowi jesteście sobie wzajemnie ustąpić w swoim zachowaniu..Nie zgodzę się z Twoim twierdzeniem że : gdy obu stroną chociaż trochę na sobie zależy....to da się "to" pokonać ( sądzę że to oznacza "wszystko".). Otóż NIE! Jeżeli coś się nie klei to czasami warto sobie odpuścić .. Piszę jak jest!..ale to moje zdanie..
Na pewno nie wszystko, zawsze są jakieś granice.. nawet tego ile można wybaczyć.. czasem w zanadrzu są jeszcze dzieci.. i co wtedy?!
- Zarejestrowany: 14.06.2010, 21:25
- Posty: 10745
Są potrzebne sama widzę po sobie,po swoim zachowaniu,raz na jakiś czas złapiemy się porządnie,każdy powie co komu dolega i wtedy rozwiązujemy problem.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Są potrzebne sama widzę po sobie,po swoim zachowaniu,raz na jakiś czas złapiemy się porządnie,każdy powie co komu dolega i wtedy rozwiązujemy problem.
Może właśnie takie coś jest potrzebne dla oczyszczenia atmosfery
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Aaaa! To zaraz - zaraz , to widzę że chyba mylimy pojęcia "życia we dwoje" oraz "spięć " i "kryzysów" gdy w grę wchodzi "partnerstwo" a "trwały związek z całym inwentarzem czyli: dorobek i dzieci"./
O ile w lużnym związku tak naprawdę nic prawie nas nie łączy na stałe , o tyle w związku zwanym "małżeńskim" zaczyna nas łączyć : wspólny majątek, dzieci , i przeżyte wspólnie chwile ( czasami gorsze , czasami lepsze). Kobieta ( zwłaszcza ta co poświęciła się na wychowanie dzieci i została w domu) - boi się czy sama bez partnera da sobie ze wszystkim radę. Boi się co powiedzą ludzie!, rodzina! ksiądz chodzący po kolędzie ! i kto tam jeszcze.....Do tego dochodzi kwestia majątku jaki które wniosło i czego się wspólnie dorobili... Dlatego mówi się .że ktoś jest "przywiązany"..
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Związki a... związki, jak zauważył nasz nieoceniony SKORPION - tzw. "luźny" niczym nie łączy a "małżeński" - prawie wszystkim...
Moim zdaniem i luźne związki mogą być trwałe a małżeńskie czasami też bywają takie luźne gdy właśnie jedna osoba za bardzo zaangażowana jest we wszytsko co się z tym wiąże a więc - pracą, domem, wychowywaniem dzieci itp. a ta druga strona nie za bardzo w to wszystko się angażuje i stąd powstają czasami kryzysy... I mniejsze i większe, jak z nimi poradzimy to taki związek może bardziej się umocnić a jeśli nie... to czasami taki związek małżeński kończy się rozwodem... Dochodzi się do wniosku, że nic nas już nie łaczy, nawet dzieci... Smutne zakończenie ale takie się zdarzają i to coraz częściej w dzisiejszych realiach...
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Związki a... związki, jak zauważył nasz nieoceniony SKORPION - tzw. "luźny" niczym nie łączy a "małżeński" - prawie wszystkim...
Otóż to! Nic dodać - nic ująć ..
Moim zdaniem i luźne związki mogą być trwałe a małżeńskie czasami też bywają takie luźne gdy właśnie jedna osoba za bardzo zaangażowana jest we wszytsko co się z tym wiąże a więc - pracą, domem, wychowywaniem dzieci itp. a ta druga strona nie za bardzo w to wszystko się angażuje i stąd powstają czasami kryzysy... I mniejsze i większe, jak z nimi poradzimy to taki związek może bardziej się umocnić a jeśli nie... to czasami taki związek małżeński kończy się rozwodem... Dochodzi się do wniosku, że nic nas już nie łaczy, nawet dzieci... Smutne zakończenie ale takie się zdarzają i to coraz częściej w dzisiejszych realiach...
No i ja się z tym zgadzam..lużny związek może być trwały , ale!....nie musi.
Z małżeńskimi jest tak że przed jednymi widać przyszłość , nad innymi stale wiszą "ciemne chmury" , a jezcze inne "rozłażą się w palcach". - Oczywiście! można coś tam "okadzać" , "kleić", "łatać" - ale pozostaje jedno pytanie : "czy warto"...bo jak w to : "okadzanie", "klejenie" i "łatanie" ma być zaangażowane tylko jedno z "partnerów" , to czy warto to ciągnąć ?
To tak jakby worek kartofli włożył na grzbiet dla osła ( a ten zaparł się obiema nogami), a póżniej za uszy ciągnął go kilka kilometrów z wioski do wioski żeby móc tylko powiedzieć że te "pyry" przywiózł...
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
O tak - na siłę nic się nie "sklei"... tu trzeba wielkiego zaangażowania by ta druga osoba wierzyła w to "sklejanie" związku... bez tego wystarczy to tylko do następnego "rozklejenia"... aż w końcu wszystko się "rozleci"...
Szew musi być solidy by dana osoba zaufała ponownie i by związek trwał nadal...
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Szew musi być solidy by dana osoba zaufała ponownie i by związek trwał nadal...
A to ja zapytowywuję () co uważasz za "solidny szew"??
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Może niektórym właśnie potrzebny jest wstrząs by dostrzec to co najcenniejsze!
Bo w sumie żyjemy ze sobą ileś tam lat, dni mijają jeden za drugim.. nagle okazuje się że coś nam się rozlazło.. Bo nie mamy czasu dla siebie, nie mamy kiedy ze sobą porozmawiać.. i nagle brakuje nam tematów.. Może stąd właśnie biorą się kryzysy..?!
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Szew musi być solidy by dana osoba zaufała ponownie i by związek trwał nadal...
A to ja zapytowywuję () co uważasz za "solidny szew"??
Solidny szew by był trwale sklejony na dobre i na złe, razem, wspólnie o wszystko dabamy i zabiegamy...
Wierzymy sobie - bo zaufanie to solidna podstawa każdego związku...
- Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
- Posty: 2214
Solidny szew by był trwale sklejony na dobre i na złe, razem, wspólnie o wszystko dabamy i zabiegamy...
Wierzymy sobie - bo zaufanie to solidna podstawa każdego związku...
I to co piszesz to "prawda"?? No to ja gratuluję wszystkim tym któży bez żadnej wątpliwości wierzą rodzinie i partnerowi...