Nie.
Typowe pierdu-pierdu.
Dopóki nie zmieni się mentalność szefów spółek, bedzie to działac na zasadzie: Na dziesięć zgłoszeń jedno upokazujemy Polakom, jacy to jesteśmy skuteczni, a na dziewięć przymykamy oko, bo może sie uda. Tzn. uda się, jak coś nie pierdyknie.
Kopalnie musiałyby być prywatne. Tylko wtedy mozna byłoby mówic o jakimś bezpieczeństwie (choc to też zależałoby od właściciela).
Zwiazki zawodowe, rzekomo mające bronić pracownika, nie robią nic. Absolutnie nic. No chyba, że trzeba jechać do Warszawy po podwyżki, porzucać kamieniami i śrubami i spalić paru policjantów. Wtedy sie robi flaszeczkę w autobusie i się jedzie.
W końcu na coś te składki się zbiera.
Przykład z życia wzięty: jak przyjeżdża komisja, to tam, gdzie ma wejść, stawia się kratę i znak "Brak wentylacji, zakaz wstępu". I komisja nie wchodzi, bo nie ma prawa wejść. I nie widzi. Niczego nie widzi.