Wczoraj napisałam do koleżanki, że w pracy bardzo marznę a nie ma jeszcze ogrzewania. Godzinę później dziewczyna przyjechała (prawie z drugiego końca miasta) do mnie z farelką i ciepłymi naleśnikami. Kiedy wcinałam placki, Ona podłączyła mi farelkę
.
Jej mały synek się tylko trochę denerwował, bo pudełko z naleśnikami owinęła jego pieluszką, żeby nie wystygły za szybko
.
Wszystkim życzę takiej przyjaciółki
.



. 