Jarosław Kaczyński staje do walki o fotel prezydencki. Informacja budząca wiele kontrowersji i mieszanych uczuć. Mnie jednak ona nie dziwi, gdyż śmiem twierdzić, że taka decyzja była podjęta już wcześniej, jeszcze przed tragicznym lotem do Smoleńska. Lech nie miał żadnych szans, więc dlatego czekał z ogłoszeniem tej decyzji, żeby wykonać na społęczeństwie terapię szokową i w ten sposób pomóc bratu wygrać prezydenckie wybory. Los przyspieszył te decyzje a terapia szokowa rzeczywiście była. Szkoda, że kosztowała życie 96 osób. Mam jednak nadzieję, że Polacy nie dadzą się nabrać i los Jarosława będzie przesądzony, tak samo jak los jego brata. Liczę na to, że symbolika Katyń-Smoleńsk-Wawel nie zawróci w głowie Polakom i człowiek chory z nienawiści nie zasiądzie w fotelu prezydenta naszego kraju. Dzisiaj widać już tą atmosferę, która ma działać na nasze uczucia, że mama nic nie wie, że Jarosław wciąż cierpi, że musi dokończyć dzieło swojego brata. Po pierwsze, trudno jest powiedzieć o tragedii osobie, któa od trzech miesięcy jest nieprzytomna, to wcale nie wynik troski, tylko niemożności powiedzenia matce o śmierci jej syna i synowej. Może dla wielu z Was okażę się draniem, ale powiem to co czuję. Uważam, że mama Pani Jadwiga, odejdzie z tego świata kilka dni przed wyborami. Jarosław będzie bardzo potrzebował tej śmierci żeby jeszcze bardziej pokazać jak cierpi i jak życie go dotknęło. Ciemny lud, jak mawiał Kyrski, to kupi. Nie odbieram Jarosławowi ludzkich uczuć, ale uważam, że to co zaczyna wyrastać z tej ogromnej tragedii, która się wydarzyła 10.04 jest przez niego wykorzystywane do niecnych celów. Po trzecie, trudno jest dokończyć dzieło, które nawet nie zostało rozpoczęte. Jedno co się udało obu braciom Kaczyńskim, to skutecznie podzielić naród. Mam nadzieję, że ten podział jeszcze się nie pogłębi. To właśnie jest tym dziełem, które chce dokończyć Jarosław. Skutecznie skłócić nas wszystkich, żeby móc swobodnie nami sterować. Mam nadzieję, drodzy Rodacy, że się nie damy.