Mam za sobą – łącznie – ponad roczny staż w karmieniu piersią. Starszą córkę karmiłam 4 i pół miesiąca, synka karmię już 8 miesięcy i póki co końca nie widać. :)
Tak – jestem zwolenniczką naturalnego karmienia, ale uważam, że każda kobieta ma prawo do własnego zdania w tej kwestii. Nie dla mnie „wojny matek” o to, jak karmić piersią.
Jak karmić piersią? Dlaczego jestem za?
Powodów jest kilka i tak naprawdę więź z maluszkiem wcale nie jest najważniejszym z nich. Prawdą jest, że, karmiąc piersią ma się praktycznie ciągle bardzo blisko swojego maluszka (przynajmniej w pierwszych dniach i tygodniach życia, kiedy niemal non stop „wisi na piersi”), ale przecież to nie jest jedyny sposób na budowanie więzi! Tych sposobów jest mnóstwo: od śpiewania kołysanek, tulenia, całowania, poprzez noszenie w chuście czy na rękach, rozmawianie z maluszkiem, zabawę. Nie uważam, by karmienie piersią sprawiało, że jestem bardziej związana z dziećmi, że jestem lepszą mamą niż ta, która karmi butelką.
Na pewno jednym z powodów, dla których jestem przekonana do naturalnego karmienia jest fakt, iż jak sama nazwa – naturalne – wskazuje, jest to pokarm przeznaczony właśnie dla naszych maluszków, idealnie do nich dopasowany i pozbawiony tej całej chemii, której wszędzie pełno. Mleko modyfikowane?... Cóż, przeczytajcie sobie skład i sprawdźcie co to np. selenin sodu, siarczan miedzi albo jodek potasu – to wszystko zawiera mleko modyfikowane. Na pewno zweryfikujecie swoją opinię o jego wartości, kiedy poczytacie o tych składnikach. Obecnie po roku dopuszcza się podawanie dziecku mleka krowiego i – niech się nawet narażę na usilne przekonywanie o jego szkodliwości – zamierzam tak właśnie zrobić. Przynajmniej oszczędzę organizmowi moich dzieci trochę chemii.
Również ważnym powodem, dla którego karmię piersią jest kwestia finansowa. Karton mleka modyfikowanego to koszt od 14 do nawet 25 zł. Dla kilkumiesięcznego dziecka (przerabiałam to przy córce) potrzeba nawet do 12 kartonów miesięcznie. Łatwo policzyć sobie koszt: od 168 do nawet 275 zł na samo mleko. Zwyczajnie nie chcę obciążać domowego budżetu takim wydatkiem. Tym bardziej, że do osławionej średniej krajowej (bodaj ponad 4 tys. [sic!]) sporo nam brakuje. Tylko jak karmić piersią?
Fakty i mity o karmieniu piersią – z mojej perspektywy.
Każda kobieta może karmić piersią.
Powiem tak: na pewno zdarzają się przypadki, że nie może i zmuszanie do karmienia nie ma najmniejszego sensu. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że często kobietom po prostu brak cierpliwości, wsparcia i wiedzy w tym temacie. Podobnie było ze mną po narodzinach mojego pierwszego dziecka. Dziś wiem, że spokojnie mogłam karmić dłużej, gdyby nie: a)niepotrzebne przestrzeganie diety eliminacyjnej b)nieumiejętność poradzenia sobie z kryzysem laktacyjnym. Podobnie jest z wieloma kobietami: za szybko się poddają, słuchają niewiarygodnych źródeł informacji na temat laktacji. Tak naprawdę w większości przypadków najważniejsza jest MOTYWACJA do naturalnego karmienia, a wtedy prawie wszystkie przeszkody można pokonać.
Mając małe piersi nie wykarmisz dziecka.
Najgłupszy mit, jaki słyszałam. Przy rozmiarze małe B karmię już dziewiąty miesiąc.
ZOBACZ: Wkładki laktacyjne z wkładem żelowym - kiedy się przydają?
Im częściej przystawiasz dziecko do piersi, tym więcej masz pokarmu.
Taka praktyka jest zalecana szczególnie na samym początku karmienia piersią oraz w okresach kryzysowych. U mnie ten sposób się sprawdził. O ile po pierwszym porodzie nawał mleczny przyszedł bardzo szybko, o tyle po urodzeniu synka byłam początkowo zdziwiona i przerażona małą ilością mleka w piersiach. Jednak przystawianie maluszka nawet co godzinę pomogło i laktacja szybko się „rozkręciła”.
Karmienia piersią trzeba się nauczyć.
Powiem tak: z karmieniem jest tak, jak z jazda na rowerze: niektórym od razu przychodzi bez trudu, a inni muszą poświęcić sporo czasu, by opanować tę umiejętność. I trzeba się z tym liczyć. Podobnie zresztą jest z dziećmi: niektóre zaraz po urodzeniu mają naturalny odruch ssania, a inne muszą nabrać wprawy. U mnie córka od razu piła jak mała „pijaweczka”, natomiast synka przez pierwsze kilka dni musiałam uczyć ssać z piersi. Jedno jest pewne: wszystkiego można się nauczyć.
Karmiąc piersią szybciej traci się na wadze.
Co prawda moje geny sprawiają, że znacznie łatwiej mi schudnąć niż przytyć, jednak również z obserwacji znajomych wywnioskowałam, że karmienie piersią wpływa na utratę wagi po ciąży. Owszem – są osoby, które mają wolną przemianę materii i nawet karmienie nie pomaga im gubić zbędnych kilogramów, jednak u wielu kobiet wpływa ono pozytywnie na proces powrotu do formy sprzed ciąży.
Karmienie nie niszczy piersi.
Cóż, zawsze kiedy o tym czytam bezwiednie spoglądam w dół i … niestety dla mnie to mit. Moja skóra kompletnie straciła jędrność, a biust po zakończeniu karmienia (córki) zmniejszył się o rozmiar (choć już wcześniej do obfitych nie należał). Teraz im dalej w las, tym biust mniejszy i pewnie skończy się tak samo jak za pierwszym razem. Z drugiej jednak strony przyznaję się bez bicia, że nie stosowałam specjalnej pielęgnacji: ani naprzemiennych zimnych i ciepłych pryszniców, ani specjalnych kremów do biustu, ani ćwiczeń. Także po części na pewno sama jestem sobie winna. Po wtóre: wiele zależy od genów, kondycji skóry, ogólnej dbałości o siebie. Podobno są kobiety, którym piersi po karmieniu zmieniły się na plus:)
Dziecko karmione piersią jest zdrowsze.
I to kolejny punkt sporny przeciwniczek i zwolenniczek karmienia. Ja dysponując już pewnym doświadczeniem mogę powiedzieć, że nie jest to do końca prawda. Na pewno dajemy dziecku lepszy start, jeśli chodzi o jego układ odpornościowy, dajemy mu też wiele innych cennych składników, jednak jeśli będziemy przekonane, że naszego malucha nie złapie żadna infekcja, bo karmimy piersią, możemy się rozczarować.
Reasumując...
Lubię karmić piersią i cieszę się, że to robię. Kiedy zaszłam w drugą ciążę założyłam sobie, że będę karmić dłużej niż córkę: minimum pół roku. I udało się: jutro mija 8 miesięcy, jak karmię synka. Nie będę nikogo na siłę przekonywać o słuszności naturalnego karmienia, bo każda kobieta musi poczuć to sama. A jeśli nie czuje, nie chce, nie potrafi? Przecież nie to jest najważniejsze. Najważniejsza jest miłość, a ta nie zależy od sposobu karmienia.