Autor zdjęcia/źródło: Photoxpress.com
O lęku separacyjnym wiadomo zazwyczaj tyle, że jest to silny strach dziecka przed rozstaniem z mamą. Ta wiedza to jednak troszkę za mało, zwłaszcza że tematu nie wolno bagatelizować. To nie jest zwykła obawa, na którą nie trzeba zwracać większej uwagi, bo kiedyś minie. Okazuje się, że nie zawsze mija, a źle przeżyty lęk separacyjny może odcisnąć piętno na dalszym życiu.
O lęku separacyjnym mówi się zwykle pomiędzy siódmym/ósmym a jedenastym miesiącem życia. Jako lęk jest w swej naturze naturalny, a więc po pewnym okresie czasu powinien zaniknąć. Po prostu w pewnym momencie życia maluszka pojawia się niezwykle silna potrzeba obecności i bliskości mamy. Trudno jest mu wtedy zrozumieć, że gdy mama nie jest w jego polu widzenia to nie na zawsze.
Lęk nie objawia się tylko trzymaniem się maluszka blisko mamy. Towarzyszy mu często płacz, zwłaszcza gdy mama znika (nawet jeśli tylko wychodzi do kuchni lub do łazienki), strach przed obcymi, a nawet zmniejszenie apetytu i zaburzenia snu. To czas nierzadko frustrujący dla mamy, wywołujący poczucie obciążenia i „uwieszenia” dzieckiem. Niestety ten okres trzeba jakoś przetrzymać.
Konieczne jest wyczucie i szacunek dla dziecięcego strachu. Mama, ale też wszyscy opiekunowie i bliscy, powinni dołożyć wszelkich starań, aby maluch czuł się bezpiecznie. Należy dawać maluchowi „namacalny” dowód, że wychodzenie z domu wiąże się z powrotem.
Rozwiązaniem lęku nie jest przebywanie mamy z dzieckiem przez całą dobę, choć na pewno ma to swoje ogromne zalety. Przede wszystkim chodzi o to, aby nie wymykać się z domu ukradkiem. Oczywiście, niejednokrotnie zdarzy się, że dziecko zareaguje płaczem. Trzeba mu jednak pokazywać, że można bez niego wychodzić, zapowiadając jednocześnie powrót. Nieprzyzwyczajonego do tego malca lepiej nie zostawiać od razu pod czyjąś opieką na wiele godzin.
Lęk separacyjny w założeniu powinien zaniknąć. Gdy nie mija (między drugim a piątym rokiem życia), zaczynamy mówić już o zaburzeniu emocjonalnym. Sprzyjają mu zwłaszcza traumatyczne wydarzenia w życiu dziecka, na przykład pobyt w szpitalu, śmierć kogoś bliskiego. Znaczna część zachorowań przypada na siódmy rok życia. Dotychczasowy lęk troszkę przeistacza się – nie musi dotyczyć rozstań konkretnie z mamą, ale z osobą, z którą dziecko przebywa większość czasu.
Ponadto dochodzą do tego symptomy sugerujące wystąpienie zaburzenia, między innymi bóle głowy, brzucha, koszmary senne. Nierzadko mówi się też o zjawisku symulowania, czyli pozorowania dolegliwości w celu pozostania w domu z najbliższą osobą.
Sytuacja, gdy przedłużający się lęk separacyjny doprowadza do pojawienia się zaburzenia, wymaga diagnozy psychologicznej lub psychiatrycznej. Nie wolno pozostawiać dziecka samemu sobie, licząc na to, że z tego „wyrośnie” i przestanie się bać.
Anna Chmielewska