Szczęście połączone ze strachem - Artykuł
Znajdź nas na

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

Szczęście połączone ze strachem

Zapewne każda z Was inaczej przyjęła do wiadomości fakt, iż jest w ciąży. Dla mnie ten moment był spełnieniem mojego najskrytszego i upragnionego marzenia. Do tego czasu nie wiedziałam co to znaczy "unosić się ze szczęścia nad ziemią " , bo tak właśnie się wtedy czułam.

W chwili, gdy na teście ciążowym pojawiły się długo oczekiwane dwie kreski, miałam już w głowie obmyślany plan działania:
- zrobienie drugiego testu dla upewnienia się ;
- zrobienie testu z krwi,
- i wizyta u lekarza.

Oczywiście po tych czynnościach udałam się najszybciej jak to się dało na wizytę do lekarza, ponieważ odczuwałam ból brzucha. Moje szczęście zostało zachwiane - czułam wielki strach, że coś się dzieje nie dobrego.

Niestety na wizycie okazało się, że ciąża jest zagrożona. Poczułam jakby świat runął mi na głowę, jednakże nie poddałam się. Zamierzałam walczyć z całych sił o moje maleństwo. Decyzją Pani doktor, musiałam iść od razu na zwolnienie lekarskie. Zapewne wiele z was też spotkało się z taką samą sytuacją jak ja. Musiałam wybrać praca czy dziecko. Nie oszukujmy się. Ciężko będzie mi o powrót na dotychczasowe stanowisko, po tak nagłym pójściu na zwolnienie. Ale oczywiście bez chwili wahania zdecydowałam się na walkę o maleństwo.

Pierwsze miesiące były ciężkie, ciągle utrzymujący się ból brzucha, okropne mdłości do tego stopnia że przeleżałam kilka tygodni w łóżku, a moje wstawanie wiązało się jedynie z toaletą. Mój organizm odmówił przyjmowania jakichkolwiek posiłków, dlatego moja waga ciągle spadała. Na szczęście po długo utrzymujących się mdłościach, pojawiły się lepsze tygodnie. Powoli zaczęłam wstawać, ból brzucha trochę ustępował dla tego byłam znowu najszczęśliwsza na świecie tedy myślałam, że to już koniec kłopotów. Niestety nie.

W szóstym miesiącu okazało się, że mój organizm nie daje rady z takim obciążeniem i w wyniku arytmii serca trafiłam do szpitala z zagrożeniem przedwczesnego porodu. Po kilku dniowym leczeniu i obserwacji zostałam wypisana do domu, jednakże pod warunkiem, że ciągle będzie ze mną jakaś osoba w razie kolejnego ataku.

Na szczęście do terminu porodu nie było już żadnych nieoczekiwanych wizyt w szpitalu. Pozostały tylko te, które wiązały się z normalnie prowadzoną ciążą czyli KTG i wizyty kontrolne. Od tego momentu został jedynie czas cudownego oczekiwania na przyjście na świat maleństwa.
Z pewnością niektóre z Was miały podobne doświadczenia, podczas dziewięciomiesięcznego oczekiwania na narodziny dziecka. Dla mnie ten moment przyniósł wiele smutku i strachu ale niewątpliwie był to najszczęśliwszy okres w moim życiu z przed narodzinami córeczki.

 

Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS praca nadesłana na adres e-mail