Autor zdjęcia/źródło: pixabay.com @ felieton Doroty Lipińskiej
Zbliżają się moje urodziny. Uwielbiam urodziny, życzenia, prezenty i w ogóle wszystko, co się z tym świętem wiąże. Jako osoba egzaltowana przeżywam jednak katusze, snując egzystencjalne rozważania i cytując za Sępem-Szarzyńskim „Vanitas vanitatum et omnia vanitas”. Nie jestem pewna czy interesuje mnie filozofia, „Krytykę czystego rozumu” Kanta męczę od pięciu lat i nadal jestem na dwudziestej siódmej stronie. Z przyjemnością czytam jednak naszego rodzimego Leszka Kołakowskiego oraz… Artura Schopenhauera. Choć cieszę się życiem, tętnię optymizmem, a moje oczy śmieją się nawet mimo łez, jestem fanką największego (lub jednego z największych) pesymisty w dziejach filozofii.
Przychodzi mi na myśl jungowska koncepcja cienia, czyli naszej „ciemnej strony”. Skoro mnie do Schopenhauera ciągnie, może w swoim cieniu skrywam całe pokłady pesymizmu. Co się w sumie zgadza – odkąd mam córkę, często boję się własnych katastroficznych wizji, w których mojemu dziecku, partnerowi, lub mnie samej dzieje się krzywda. Generalnie, temat rozdzielenia wraca do mnie często we śnie, jak i na jawie. Mój pesymizm znalazł sobie wygodny kanał komunikacyjny.
Zbliżają się moje urodziny, nie byle jakie, bo trzydzieste i od dwóch tygodni łapię się na podsumowaniach i gorączkowych próbach zrobienia rzeczy (a właściwie na wyrzutach, że tego nie zrobiłam), które przecież powinnam była przed trzydziestką zrobić:
- Pomieszkać przynajmniej pół roku za granicą.
- Ważyć tyle, co dziesięć lat wcześniej (a tu z każdym rokiem przybywało po kilogramie).
- Urodzić trójkę dzieci (tyle, że mój mąż nie chce nawet drugiego).
- Nauczyć się drugiego języka obcego.
- Zrobić doktorat.
- Przeżyć jakąś niesamowitą przygodę.
- Pojechać na semestr na wymianę studencką.
- Przeżyć wakacyjną (również studencką!) miłość z Latynosem z Ameryki Płd.
- Napisać bestseller (ale pod koniec kwietnia wyjdzie moja druga książka – może to ta będzie przełomem :)).
- Pojechać w dziewczyńską podróż samochodem dookoła świata (zadowala mnie jednak w pełni dziewczyńska podróż, na którą umówiłam się w lipcu z moją córką – jedziemy dookoła Polski).
Z drugiej strony, zawsze myślałam, że kiedy skończę trzydzieści lat, zacznie się najlepszy czas w moim życiu – nie wróciłabym do przeszłości. Jestem coraz bardziej świadoma i coraz szczęśliwsza. Przeraża mnie tylko, że Bridget Jones, która miała problem z wagą, papierosami, alkoholem i życiem, która była w „słusznym wieku”, okazuje się prawie moją równolatką i, choć nadal komiczna dzięki hiperbolizacji każdego jej problemu, staje się dla mnie właśnie teraz kobietą z krwi i kości, w pełni prawdziwą.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl