W rodzinie siła - Artykuł
Znajdź nas na

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

W rodzinie siła

Z rodziną dobrze wychodzi się nie tylko na zdjęciach – przekonał się o tym Jan Ambroziak, który razem z bratem, żoną i dziećmi prowadzi dużą firmę pod Olsztynem. Jak rozkręcić i prowadzić rodzinny biznes? Sprawdź na Familie.pl.

W rodzinie siła
Jan Ambroziak po wyjściu z wojska postanowił, że zostaje w Olsztynie. Pożyczył pieniądze i kupił ziemię niedaleko miasta. Wracać w rodzinne strony nie chciał, bo zakochał się w pięknych terenach Warmii. Tu poznał też swoją przyszłą żonę. Miał więc wszystko, co do szczęścia było potrzebne. 

- Przez dwanaście lat pracowałem w firmie budowlanej, ale nie byłem do końca zadowolony. Pochodzę z rodziny rolniczej, a jak to mówią, ciągnie wilka do lasu i chciałem zająć się ziemią – wspomina Jan Ambroziak. 

W 1977 roku urodził się syn Jana – Jarosław. Wtedy też Jan dokupił więcej ziemi i zajmował się jej uprawą. Z roli jednak coraz ciężej było wyżyć, więc pod koniec lat osiemdziesiątych Jan Ambroziak zaczął rozmowy ze swoim bratem na temat założenia firmy. A że Kazimierz Ambroziak również miał doświadczenie w branży budowlanej, to wybór tego, czym będą się zajmować w zasadzie był oczywisty i w roku 1988 powstała ich wspólna firma.

- Brat z początku się mocno zastanawiał, czy chce prowadzić własną firmę. Kilka razy musieliśmy rozmawiać, ale w końcu udało mi się go przekonać do pomysłu. Razem dobrze się uzupełniamy. – powiedział Jan Ambroziak - On jest fachowcem w dziedzinie maszyn i spraw technicznych, ja zajmuję się sprawami handlowymi i organizacyjnymi.
Założyciel firmy Jan Ambroziak razem ze swoim synem Jarosławem, 
fot. Marcin Osiak


Rodzinny biznes tak naprawdę zaczął się rozkręcać po śmierci ojca Jana Ambroziaka. On, jako najstarszy z rodzeństwa czuł się niejako w obowiązku zadbać o całą rodzinę i dlatego ściągał wszystkich po kolei do Olsztyna do wspólnej firmy. Choć początkowo nikt nie wróżył im sukcesu, bo powiedzenie, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach nadal jest aktualne i wiele osób w to wierzy, to firma państwa Ambroziak jest tego totalnym zaprzeczeniem.
Wdziałalność nie tylko są zaangażowani Jan i Kazimierz Ambroziak, ale również i syn Jana – Jarosław, jego siostra, oraz matka. Obecnie do  firmy ściągani są kolejni członkowie rodziny – tym razem już dalszej.
Wciągnięcie dzieci do interesu od samego początku było jednym z celów Jana Ambroziaka. 
- Namówić młodych nie było łatwo. Oboje chcieli po studiach pójść w swoją stronę. Jarosław mieszkał nawet przez jakiś czas w Warszawie – usłyszeliśmy od Jana Ambroziaka. 
Liczne rozmowy z ojcem przyniosły w końcu zamierzony skutek i dziś jest częścią wielkiej rodzinnej machiny biznesu. Z jego siostrą było trudniej. Jak twierdzi, nie widziała dla siebie miejsca w żwirowni ojca. Firma się rozrastała, potrzebni byli nowi ludzie do pracy, więc dała się namówić na przyłączenie się do rodzinnego przedsiębiorstwa.
A, że filozofia firmy jest taka, że większość załogi stanowi rodzina, Jan nawet nie próbował szukać pracowników wśród osób „z zewnątrz”.
W połowie lat dziewięćdziesiątych okazało się, że na działce, na której znajduje się firma jest żwir. Firma wystąpiła o koncesję na poszukiwania i gdy się okazało, że rzeczywiście znajdują się tu pokłady tego surowca zaczęło się wydobycie. W tym momencie można powiedzieć, że firma naturalnie z budowlanej zamieniła się w żwirownię. Pokłady surowca są całkiem spore. Z szacunków wynika, że starczy jeszcze na kilka lat wydobycia, dlatego rodzina zaczęła poszukiwać nowego kierunku, w który pchnąć firmę. 

Od 2008 roku firma prowadzi skład odpadów budowlanych, a w planach jest zrobienie centrum recyklingu. Tym jednak będą zajmować się już młodzi, bo założyciel firmy – Jan Ambroziak idzie w tym roku na zasłużoną emeryturę.
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl

Najnowsze komentarze

  • 176.97.*.*Ikona zgłaszania komentarza
    Całe to "zcementowanie rodziny" to tylko mżonka.Nigdy nie było tam pełnej zgody i pełnej współpracy.Zawsze były wielkie zgrzyty i 5 osób decyzyjnych.Ludzie robią tam wszystko-łącznie z paleniem w kotłowni Pana Ambroziaka (mieszka opodal),zbieraniem kwiatu kasztanu na nalewki,z oraniem,sprzątaniem i hodowlą świń,a wszystko w tej samej wypłacie. Ogromny szacunek należy się Panu Kazimierzowi,którzy trzyma całą żwirownię w ryzach.Bez Niego wszystko by się zawaliło.
  • Awatar użytkownika oliwka
    oliwkaIkona zgłaszania komentarza
    <span>Nie byłam w rodzinnym biznesie, nie będę i chyba dzieci również nie będą go miały... wybrały inne drogi... ale wspieramy się, rozmawiamy dużo na temat ich pracy i ich dalszych planów edukacji...</span>
  • Awatar użytkownika Babcia Ali i Mai
    Babcia Ali i MaiIkona zgłaszania komentarza
    <span>A ja zazdroszczę bardzo zcementowanych rodzin w których jest siła. Tak powinno być. Ale jakoś mnie nie udało się żyć w takiej rodzinie. Wiem , że jestem podporą dla mojej córki i ściśle ze sobą współpracujemy na gruncie domowym. Podpuszczam ją czyli dopinguję do aktywizacji zawodowej. Niech robi karierę. Uda się jej, bo ma mnie , babcię która zajmie się jej córkami i domem. Syn pracuje w Toruniu i tam mieszka. Ale wie, że na nas może liczyć. I tak z mężem trzymamy, bo my musieliśmy liczyć tylko na siebie.</span>