chwila kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

chwila kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą

76odp.
Strona 4 z 4
Odsłon wątku: 26591
Avatar użytkownika Kasia P.
Kasia P.Poziom:
  • Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
  • Posty: 4400
  • Zgłoś naruszenie zasad
22 października 2014, 09:46 | ID: 1156193

Nie ma nic piękniejszego niż macierzyństwo, prawda? Sama wiadomość o tym, że za dziewięć miesięcy będziecie mamą i tatą to niezapomniane przeżycie. Przyszłych rodziców przepełnia szczęście, a na ich policzkach z pewnością pojawiły się łzy radości. Ciąża to prawdopodobnie jedyny moment w życiu kobiety, kiedy duży brzuszek naprawdę cieszy! To bardzo szczególny czas w życiu każdej z pań. Który z momentów z tych dziewięciu miesięcy utkwił Wam najbardziej w pamięci? Co sprawiło, że poczułyście się wyjątkowo? Pamiętacie swoją reakcję na wiadomość o ciąży?

Pierwsze badanie USG, bicie serduszka malucha, czy zakupy ubranek w sklepie dziecięcym? Kiedy uwierzyłyście i poczułyście, że to już? Kiedy poczułyście się mamą? Przypomnimy sobie reakcje na wiadomość o ciąży i pierwsze odczucia. Jak zareagowałyście i przyjęłyście taką wiadomość. Czy długo na nią czekałyście, czy informacja o dziecku pojawiła się niespodziewanie?


Zapraszamy do konkursu!

 

Do 28 października na tym konkursowym forum opiszcie

     chwila kiedy dowiedziałam się, że jestem mamą


Najciekawsze wypowiedzi zostaną nagrodzone! Mamy dla Was 3 specjalne zestawy dla maluszków ufundowane przez MamiTati!

Laureat otrzyma:
- 5 elementową wyprawkę w pudełku prezentowym
- welurowy pajacyk
- becik z kokardą
- body bawełniane rozpinane
- album (w zależności od płci będzie dla chłopca lub dziewczynki)
- gryzak-grzechotka

Avatar użytkownika regina324@wp.pl
  • Zarejestrowany: 23.10.2014, 14:06
  • Posty: 2
61
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 15:41 | ID: 1157780
Odp. na: #1

Moja chwila kiedy dowiedziałam się, że zostałam mamą była dość nietypowa… Od pół roku przebywałam we Wrocławiu dokąd przyjechałam by opiekować się chorym tatą. Choroba była długa i bolesna, i niestety zakończyła się jak większość chorób nowotworowych… Mimo smutnej atmosfery udało nam się jednak jeszcze spędzić ostatnie Święta Wielkanocne razem, na które przyjechał również mój narzeczony. Tato odszedł od nas 24 kwietnia. 
Czwartego maja miałam wcześniej umówioną rutynową wizytę u ginekologa, co prawda okres spóźniał mi się już tydzień, ale nie zwracałam na to szcególnej uwagi, ponieważ w zaistniałych okolicznościach uznałam to za coś „normalnego”… Podczas wizyty rozmawiałam właśnie ze swoim lekarzem o możliwości zajścia w ciążę, którą planowaliśmy z narzeczonym pod koniec tego roku, kiedy emocje ze śmiercią taty już się wyciszą. Po rozmowie, przyszedł czas na badanie. |Kiedy na ekranie usg zobaczyłam mały bąbelek od razu pomyślałam guz… Od pól roku gdy w szpitalach więcej czasu spędzałam niż w domu, a wszechotaczający nowotwór był trucizną zatruwająca każdy dzień to było najszybsze skojarzenie… Nie bardzo na początku zrozumiałam słowa lekarza, który „stwierdził” że on tu się tyle nagadał a myśmy poradzili już sobie sami… Trzy razy kazałam mu sprawdzać czy to na pewno nie żaden nowotwór albo inne pokrewne.. Ale zapewnił mnie, że już nie jedną ciąże widział, a ta ma właśnie 2 tygodnie...  Jak w końcu dotarło to do mnie, to łzy same zaczęły lecieć mi po policzkach, teraz zresztą też płyną… Tym razem lekarz był skołowany, który uśmiechając się zapytał” „To cieszy się Pani czy nie?” A ja szczerze w tamtej chwili cieszyłam się jak nigdy i zarazem było mi przykro jak nigdy, ponieważ tato tak bardzo czekał na wnuka…

26 maja, w Dzień Matki, usłyszałam po raz pierwszy bicie serduszka swojego dziecka :)

Teraz myślę sobie, że dostaliśmy taki prezent…od taty, losu, Boga.., życie za życie. Mikołaj ma przyjść na świat 8 stycznia 2015, ale już teraz pcha mi się na świat, a silne skurczenie nie pomagają, więc muszę leżeć by go donosić a jeszcze sporo czasu przed nami. Ale wierze, że skoro był tak silny na początku żeby zagnieździć się i zostać z nami to i teraz się nie damy :)

Avatar użytkownika Agi26
Agi26Poziom:
  • Zarejestrowany: 28.10.2014, 15:56
  • Posty: 1
62
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 16:00 | ID: 1157785

Ciąża?No cóż, zaskoczenie. Co prawda planowana, ale tyle się nasłuchałam i naczytałam ile kobiety czekają, żeby w dzisiejszych czasach zajść w ciążę. Spontaniczny zakup testu, gdy okres spóźniał się tylko 3 dni i ta chwila, kiedy zobaczyłam dwie kreseczki - niezapomniana i nie do opisania.Tysiąc jeden pytań. Jak przekazać wieści mężowi? Jak zareaguje? Kiedy w najbliższym czasie przyjmuje mój lekarz? Czy nie robiłam/jadłam/piłam ostatnio czegoś co może zaszkodzić maluszkowi? Jak teraz o siebie dbać? I milion innych.

Mąż dowiedział się od razu. Gdy zobaczyłam jego reakcję byłam pewna, że wszystko się uda rewelacyjnie i pięknie wspólnie przeżyjemy te 9 miesięcy!Mąż dał mi odczuć, że pomimo wszystkich zmian, których w naszym życiu będzie tak dużo, jesteśmy razem, żeby przez nie przejść.

Z uśmiechem i radością planujemy kolejne przygotowania na przyjście maluszka na świat. Wspólnie przygotowujemy się do tego co nas czeka, ale co najpiękniejsze wspólnie przeżywamy wszystkie zmiany w moim organiźmie i wspólnie przygotowujemy się do tego co jak on się jeszcze zmieni. Nie jestem w ciąży sama, jesteśmy w niej razem. Czuję się rewelacyjnie!Nawet jeśli mam jakieś przypadłości ciążowe, są to tylko uniedogodnienia, a nie ciążowe problemy czy dolegliwości. Mam mnóstwo energii na to, żeby spędzić ostatnie chwile z mężem sam na sam.

Nie mogę się doczekać, kiedy już maleństwo będzie z nami!Co prawda uważamy, że już jest, ale chciałabym usłyszeć jak płacze, a później jak się śmieje. Jest to piękny czas, przynosi tyle radości. Do tego pozwala mi odkryć rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam. Zwracam większą uwagę na to, jak smaczne są różne rzeczy, jak wszystko ładnie pachnie, jak niektóre rzeczy są miłe w dotyku. Cieszę się każdym drobiazgiem. A co najważniejsze przekonałam się, że da się przestać żyć w ciągłym biegu i zacząć dostrzegać więcej szczegółów i pięknych chwil, które nas otaczają.

Avatar użytkownika asik3010
asik3010Poziom:
  • Zarejestrowany: 28.10.2014, 16:30
  • Posty: 1
63
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 17:01 | ID: 1157800

Miesiąc po skróceniu szyjki, dzień po powrocie z wycieczki do Mediolanu...Poranna wizyta w toalecie, zrobiony test ciążowy, sprawdzenie wyniku wraz z mężem i....i nic...jedna kreska (tak nam się przynajmniej wydawało). Wróciłam z powrotem do łózka, mąż wyszedł do pracy. Druga pobudka, wizyta w toalecie...i pomyślałam "a co tam, sprawdzę ten test raz jeszcze". Wyjęłam z kosza łazienkowego  i....ujrzałam 2 kreski....druga bladziutka,ale jest. Od razu zrobiłam drugi test....i ukazała się druga kreska. Usiadłam w pokoju, łzy w oku się zakręciły, zaczęłam szukać w internecie, czy możliwe jest, że po niedawnym zabiegu na szyjce, testy mogą dać wynik fałszywy. Odpowiedzi nie znalazłam. Zadzwoniłam do męża mega kochanego, chwilę oniemiał,...po czym się przyznał, że przed wyjściem do pracy sprawdził też test i drugiej kreski nie widział :) (tak jak ja za pierwszym razem). Zadzwoniłam potem do mamy, która jest pielęgniarką, pobrała mi krew (aby sprawdzić Beta- HCG)i pozostało oczekiwanie na wynik....Wynik odebrał mój mąż (jako,że byłam w pracy)....ale nie dzwonił, zadzwoniłam do niego więc sama... i powiedział,że wyniki odebrał,ale jak to ma mi to tak mówić przez telefon...w końcu udało mi się go nakłonic do zdradzenia wyniku i to co usłyszałam od niego zapamiętam na zawsze: "Kochanie, jesteśmy w ciąży" :) okazało się,że był to 3-4 tydzień. Od tej chwili wszystko się zmieniło, sposób odżywiania, dbania o siebie, nieodparta chęć kupowania....ale nie dla siebie jak do tej pory,ale dla maleństwa, które w tej chwili mam w brzuszku już 34 tygodnie i z niecierpliwością czekamy, aż się wszyscy razem poznamy. Nie jest nam łatwo w ciąży, gdyż jest zagrożona od 25 tygodnia, dlatego każdy ruch naszego Synka cieszy i wzrusza mnie niesamowicie, każdy kopniak, obrót, czkawka (nawet ten bolesny) jest dla nas cudowny. Jeszcze tylko kilka tygodni i dojdzie do spotkania "na szczycie",a jak będzie....z pewnością cudownie

Avatar użytkownika murba78
murba78Poziom:
  • Zarejestrowany: 27.01.2012, 10:49
  • Posty: 27
64
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 17:27 | ID: 1157801

Dzień, w którym dowiedziałam się, że zostanę mamą nastąpił w szczególnym terminie, bo w Dzień Matki 26 maja, kiedy składałam życzenia z tej okazji swojej mamie, w głębi pragnąc, by dane mi było wkrótce samej nią zostać i doświadczyć daru macierzyństwa. Pomyślałam wtedy, że jeśli nie dziś to kiedy, sprawdzić, czy tym razem powiodły się nasze starania z mężem o tak długo wyczekiwane szczęście. Pamiętam, że od kilku dni czułam się podekscytowana i intuicja podpowiadała mi, by nie obawiać się kolejnego rozczarowania i wykonać test, po który pobiegłam w tym dniu do apteki. Gdy go wykonałam i ujrzałam, że pojawiły dwie kreski byłam tak mocno wzruszona i przejęta, że z drżącym głosem poszłam oznajmić tę nowinę mężowi, który nie mógł uwierzyć w pozytywny wynik zwłaszcza, że druga kreseczka była niewyraźna i bledsza od pierwszej. Wtedy ja wyprowadziłam go z błędu, czytając w instrukcji, że test wskazuje taką jakość pomiaru we wczesnych tygodniach ciąży, co nazajutrz potwierdziło badanie podwyższonego stężenia hormonu beta HCG we krwi. Muszę przyznać, że ta druga kreseczka z testu, choć mizerna, przemówiła do mnie niczym: ,,Mamo to Ja”. Wspominam ten dzień 26 maja wyjątkowo, jako symbol i znak czasu, któremu mimo przeszkód i trudności warto dać szansę i cierpliwie czekać na swoją kolej losu wierząc, że ten nam sprzyja, pozwalając spełnić się i w tej pięknej życiowej roli, jaką jest macierzyństwo.

Avatar użytkownika alusia688
alusia688Poziom:
  • Zarejestrowany: 23.03.2011, 16:01
  • Posty: 80
65
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 18:26 | ID: 1157825

Kiedy byłam młodsza, moja mama często powtarzała: "córeczko, na wszytko jeszcze masz czas..." W końcu córeczka dorosła. Osiągnęła pełnoletność, zdała maturę, dostała się na wymarzone studia, zdała egzamin na prawo jazdy. Od kilku lat w tym wszystkim wspierał ją jej ukochany nażeczony. Młodzi w końcu pobrali się.

Pewnego razu, gdy w naszej rodzinie pojawiło się pierwsze maleństwo (pierwsze, w sensie, że pierwszy wnuk moich rodziców, a mam trzech braci i to właśnie jednego z nich synek przyszedł na świat) ja - ciocia kompletnie oszalałam na punkcie tego Szkraba. Przez pierwszy rok zamiast wracać z pracy prosto do domu, to prawie codziennie musiałam odwiedzić nasze kochane małe serduszko :) Nie potrafię opisać tego stanu, jaki w tamtym czasie mnie opętał :)

Baaardzo chciała mieć już swoje takie słodkie maleństwo. Jednak niektórzy twierdzili, że jeszcze czas, spokojnie itp. itd. Ja sądzę, że nie ma czegoś takiego, jak określony czas na zajście w ciążę. Mąż niezbyt był przygotowany na ten stan, jednak ja nie dawałam za wygraną. Mówiłam: "kochanie, przecież damy sobie radę, zobaczysz, jak to cudowne maleństwo rozkocha cię w sobie..." Ble, ble, ble. Mogłam sobie mówić co chciałam, przekonywać i rozmawiać, jednak on na pewno i tak co innego sobie myślał.

Nadeszła Wigilia. Święta spędzaliśmy w ogromnym gronie rodziny, która również dopytywała pół żartem, pół serio o dziecko. Drugiego dnia świąt stało się. Mąż "się nie bronił" :) Przez kilka dni zapomniałam o tym zdarzeniu, jednak po jakichś dwóch tygodniach coś mnie tknęło. Przypomniałam sobie o tamtej nocy, długo nie myśląc pobiegłam do apteki po test ciążowy. Nie potrafię dziś określić swojej pewności, swojej intuicji, która podpowiadała mi że jestem w ciąży w stu procentach. To było takie nierealne wręcz. Pomyślałam sobie: nieee, to tak nie jest jakby się chciało na życzenie... Zrobiłam test, który wyszedł pozytywnie. Po kolejnych pięciu dniach powtórzyłam test, również wykazał ozytywny wynik. Wtedy wszystko już było jasne :) Ale dla całkowitej pewności szybko udałam się z mężem do ginekologa. Ja cieszyłam się nieziemsko, mąż był troszkę zmieszany. Widziałam w jego oczach lęk i przerażenie, kiedy przytakiwał mi, że również się  cieszy :)

Ciąża przebiegała pomyślnie. Mąż powolutku oswajał się z myślą, że w naszym życiu pojawi się iskierka naszej miłości, ten cudowny malusi, niewinny płomyczek :) Późnniej bardzo się wcuwał w swoją rolę :) Często towarzysszył mi na wizytach u lekarza, wpierał, pomagał, cieszył się, jak maluszek się wiercił w brzuszku, lubił tulić się do mojego brzucha i nasłuchiwać, bądź mówić do maluszka i czekać na "odpowiedź" :)

Podczas porodu niestety ne mół ze mną zostać. Zrobił się wręcz blado - zielony i ze łzami w oczach musiał opuścić salę. 30 minut i było po wszystkim. Tak jak wspomniałam wcześniej, nasza mała kruszynka zauroczyła swojego tatusia po kres :) Teraz poza coreczką świata niie widzi... :)

KOCHAM WAS !

Avatar użytkownika lilu1982
lilu1982Poziom:
  • Zarejestrowany: 16.02.2012, 09:39
  • Posty: 125
66
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 19:50 | ID: 1157847

o Bejbi wiem od 3 m-cy. Wtargnęła w nasze życie dość spontanicznie....niespodziewanie. Efekt młosnego zapomnienia w upalną sierpniową noc. Dziwnie czułam się wtedy nie tylko przez szampana. Księżyc świecił jeszcze mocniej niż zwykle, tak jakby wabił...kusił...obiecywał coś magicznego...Daliśmy się ponieść, straciliśmy głowę...Jakby zaczarował nas bóg płodności...


Mąż i żona....a jednak w starym piecu diabeł pali. Wiedzieliśmy, że nasz synek musi mieć rodzeństwo, tylko żadne z nas nie miało odwagi powiedzieć: tak, teraz...


@ nie dotarła na czas. Pierwszy test pozostawił nas bez odpowiedzi, drugi zasadniczo też.....dopiero badanie krwi nie pozostawiło juz żadnych barier radości która aż kipiała w nas....Samopoczucie zmianiało się diametralnie , nastroje niczym w lunaparku, strach i niepokój pierwszego trymestru powodowaly, że nie potrafiłam do końca odetchnąć.


Dopiero teraz w 14 tygodniu,czując pierwsze trzepotanie w brzuchu mogę powoli zacząć planować naszą przyszłość


Nieznamy jeszcze płci obywatela. Ale wiemy już że jest iście ruchliwą osóbką i mamy nadzieję, że przywitamy ją całą i zdrową na wiosnę 2015





 

Avatar użytkownika pao
paoPoziom:
  • Zarejestrowany: 28.10.2014, 19:29
  • Posty: 79
67
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 19:58 | ID: 1157850

Czułe pieszczoty, pocałunek namiętny,

chwila zapomnienia. Już jestem poczęty!

Szukam dobrej miejscówki i ciągle się dzielę.

O! To w tym pokoiku wygodnie sobie pościelę.

 

I gdy tak nad testem stoję,

to już się o ciążę boję.

Czy będzie gratulowanie,

czy znowu rozczarowanie...

 

Mam rączki, nóżki, oczko i uszko.

I bije mi już moje małe serduszko.

Jestem malutki. Niby nic a jednak COŚ.

Tak, tak. Będzie ze mnie KTOŚ.

 

Pierwsza wizyta u specjalisty.

- Coś ten obraz na ekranie mglisty.

Jak poprzednie ciąże przebiegały?

Czy szczęśliwy przebieg miały?

 

Hola! Hola! Czuję się podglądany!

Zaraz, zaraz. Lekarz mówi, że jestem badany.

Co on tam tak nad moim stanem gdyba?

Czyż nie widać, że jestem zdrów jak ryba!?

 

- Już widzę przyczynę niewyraźnego obrazu. Nie, nie będą to bliźnięta.

Proszę się nie martwić. Maluszek jest zdrowy, ale straszny wiercipięta.

Proszę dbać o siebie a jedyne co Pani pozostanie,

to czekanie na szczęśliwe rozwiązanie.

 

Mamuś, przestań się zamartwiać czy na pewno dobrze będzie.

Nie! Nie! Nie! Lekarz nie był w błędzie.

Ty mnie tak bardzo kochasz.

Wiem to, bo jak czujesz moje kopnięcie, to ze szczęścia szlochasz.

 

A morał? Tam gdzie kończy się beztroska

zaczyna się prawdziwa matczyna miłość – TROSKA.

Od dwóch kresek wszystko się zaczyna.

Teraz to wiem! To już jest prawdziwa miłość matczyna.  

Avatar użytkownika Martyn
MartynPoziom:
  • Zarejestrowany: 12.08.2014, 11:19
  • Posty: 3
68
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 20:15 | ID: 1157853

Od poczatku czulam,ze za 9 miesiecy zostane mama. Nie mowiac nic mezowi, w drodze do pracy, kupilam w aptece test. Nie moglam czekac do jutra, musialam zrobic go natychmiast. Mimo tego,ze nie mialam zbyt komfortowych warunkow i tylko 5 minut przerwy, gdyz pracuje w szkole, zaczelam robic test. Zadzwonil dzwonek a ja jeszcze musialam poczekac na wynik. Udalo sie, jest! Dwie kreski. Nie moglam juz spokojnie prowadzic zajec. Uczniowie pytali co sie stalo,ze tak sie ciesze. Pod pretekstem przekazania waznych dokumentow, poprosilam meza by podjechal pod szkole na nastepnej przerwie. Wreczylam mu wtedy test, ktory do dzisiaj wozi w schowku samochodowym:)


Pozniej juz potwierdzajaca wizyta u ginekologa i oboje placzemy ze szczescia wychodzac ze szpitala.Przed nami jeszcze 2 miesiace i bedziemy razem we trojke:)

Avatar użytkownika marcinellino
marcinellinoPoziom:
  • Zarejestrowany: 24.07.2010, 14:58
  • Posty: 14
69
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 20:36 | ID: 1157862

A ja napiszę inaczej, bo z męskiego punktu widzenia. Otóż chwile kiedy dowiedzieliśmy się że będziemy rodzicami i potwierdzenie były najcudowniejszymi w naszym życiu. Widząc wieczorem dwa paski na teście popłakaliśmy będąc w siebie wtuleni. Całą noc nie przespaliśmy z ogromnego szczęścia, nie mogąc się doczekać następnego dnia i potwierdzenia naszych przypuszczeń. Gdy wyniki badań i lekarz potwierdzili ciążę świat dla nas nie istniał, wszelkie problemy zniknęły. Był to niezwykły dar zwłaszcza że początki bywały trudne. Najpierw po roku od ślubu dowiedzieliśmy się o chorobie żony i koniecznej operacji ginekologicznej, po której usłyszeliśmy wyrok, że może być problem z rodzicielstwem, kolejne półtorej roku to pasmo niepowodzeń i gdy po wykonaniu wszelkich badań lekarze byli niemal bezsilni … doczekaliśmy się cudu poczęcia a w styczniu na świat przyjdzie nasza upragniona córeczka.

„Wyczekiwana z wielkim utęsknieniem,

 wśród tylu miesięcy i godzin,

 wreszcie krzykiem a nie milczeniem,

 ogłaszasz światu cud narodzin.

 Miłość jedyna i największa,

 zrodzona wprost z matki łona,

 płynąca prosto z serca,

 cudowna i nieskończona.

 Przychodzisz na świat aby poznać,

 jego sekrety i tajemnice,

 wiele przeżyć, wiele doznać,

 rozpocząć swoje nowe życie…”

Avatar użytkownika alice139
alice139Poziom:
  • Zarejestrowany: 17.03.2011, 12:08
  • Posty: 50
70
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 20:46 | ID: 1157869

Ciąża to niesamowity czas dla każdej kobiety,
to wówczas w naszym ciele i duszy pojawiają się sekrety.
Które każda z nas odnajduje,
każda z nas inaczej ten czas pojmuje.
Jestem mamą bo…   Bóg tak po prostu chciał,
Możliwość sprawdzenia  się w macierzyństwie mi dał.
Dla mnie macierzyństwo  to nowy i ważny etap – myślę że dla każdej mamy.
Z którym na początku trudności z odnalezieniem mamy.
I tak właśnie ze mną było,
Ale z biegiem czasu było coraz bardziej miło.
Jestem mamą od prawie 3 lat,
Wtedy to pojawił się na świecie najpiękniejszy kwiat,
Który obrócił mój świat do góry nogami,
Niekiedy z wyolbrzymionymi problemami.
Oczywiście były troski,
Ale było mnóstwo radości.
Pierwszy uśmiech, pierwsze słowo „mama”,
Ohh ta chwila jest prze ze mnie niezapomniana.
I choć nie miałam na początku za wiele czasu dla siebie,
To czując przy sobie córeczkę byłam jak w siódmym niebie..
Tych odczuć związanych z macierzyństwem nie da się opisać słowami,
Które przeplatały się z troskami i radościami.
Ale powiem wam naprawdę bez wahania,
Macierzyństwo to najpiękniejsza chwila – myślę, że tak powie każda mama.
W grudniu powiększy nam się rodzina,
mąż się cieszy - gdyż jak każdy mężczyzna pragnie syna.
Jestem z tymi pięknymi chwilami na bieżąco,
choć nie zawsze było tak kojąco.
Na szczęście wszystko jest w należytym w porządku,
marzymy już o szczęśliwym drugim dzieciątku.
To dla mnie niezapomniana chwila z dzieckiem tak blisko spędzona,
9-miesięczna „ chwila” jest jak najbardziej uzasadniona.
I to właśnie ciąża takich „atrakcji” dodaje,
Kobieta spełnioną się staje.
Pierwsze kopnięcie, pierwsze bardzo wyraźne poruszenie,
To było jak największego marzenia spełnienie.
Gdy się o ciąży pierwszej czy drugiej dowiedziałam,
to początkowo wszystkiego się obawiałam.
Serce mocniej biło, drętwiały kości,
ale już po kilku godzinach doznawałam przyjemności.
To była jak gwiazdka  z nieba,
zdrowej i szczęśliwej rodziny mi potrzeba.
Rodzicielstwo jest niesamowite bez wahania,
będzie mieć braciszka nasza mała dama.
Wyprawka dla malucha to także było i jest wyzwanie,
może dzięki nagrodom MamiTati troszkę w portfelu np. na pieluszki zostanie ?

Avatar użytkownika Sabina Byrdy
Sabina ByrdyPoziom:
  • Zarejestrowany: 28.10.2014, 20:43
  • Posty: 1
71
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 21:05 | ID: 1157876

Minęło już 16tygodni, a ja wciąż dokładanie pamiętam co się wydarzyło... to był 13, 13lipiec, niedziela, razem z nażyczonym pojechaliśmy za granicę do pracy... Obudziłam się o 6 zdenerwowana i szybko pobiegłam do łazienki zrobić test, mimo, że czułam, iż wszystko we mnie się zmienia, chciałam mieć pewność... po odczekaniu 2minut i zobaczeniu 2kresek, serce zaczęło być szybciej... Mi, nażyczonemu i... maleństwu. Czułam strach i największe szczęście... To niesamowite, że w jednej chwili cały wszechświat się zatrzymuje, a Ty zdajesz sobie sprawe że... Nie znasz go, nie wiesz kim będzie, jakie będzie, nie wiesz nawet jak wygląda, ale straje się najważniejsza osoba w Twoim życiu i po prostu je KOCHASZ... 13marca w piątek Aleksy będzie z nami. :)

Avatar użytkownika gusia_84
gusia_84Poziom:
  • Zarejestrowany: 02.03.2014, 14:03
  • Posty: 170
72
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 22:01 | ID: 1157884

Kiedy dowiedziałam się, że będę mamą to była chwila radości, uniesienia i łez szczęścia... Była to piękna a nawet najpiękniejsza chwila w życiu! Na ten moment czekałam około dwóch lat ponieważ były problemy z zajściem w ciążę dlatego była to długo wyczekiwana chwila...

Wiele testów zrobiłam, na każdy liczyłam ale ten szczęśliwy okazał się numerem 20! Gdy niespodziewanie ukazała się druga kreska, serce na moment stanęło! Nie wiedziałam co robić, szok, niedowierzanie... W danej chwili byłam sama w domu więc nie mogłam z nikim podzielić się tą wiadomością, był tylko pies i to właśnie do niego krzyknęłam ze łzami w oczach, że jestem w ciąży!!! A za chwilę usłyszałam otwieranie drzwi, dziwny zbieg okoliczności - mój mąż zapomniał czegoś z domu... Rzuciłam mu się na szyję, nie musiałam nic mówić - sam się domyślił, w jego oczach też pojawiły się łzy. Dla pewności wieczorem powtórzyłam test, wynik pozytywny :) Schowałam moje szczęśliwe pamiątki do szafki i trzymam je do dziś :)

Za jakiś czas umówiłam się na wizytę, podczas której wykonano pierwsze usg. Byliśmy tam oboje, widzieliśmy i słyszeliśmy bicie małego serduszka :) Niesamowite uczucie... Najważniejsze było to, że dowiedziałam się, że wszystko jest w porządku, "fasolka" rozwija się prawidłowo i do zobaczenia za miesiąc ;)

Mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze przeżyć tak wspaniałą chwilę, jak ta!

Ostatnio edytowany: 28.10.2014, 22:03, przez: gusia_84
Avatar użytkownika everay
everayPoziom:
  • Zarejestrowany: 28.10.2014, 21:16
  • Posty: 3
73
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 22:13 | ID: 1157886

Wiadomość o tym, że zostanę Mamą to niewątpliwie niezapomniana chwila....

Dawno, dawno temu zapragnęliśmy z Mężem mieć cząstkę nas obojga, rozpoczęły się starania, na początku radosne, spontaniczne, beztroskie... jednak mijały miesiące i lata i nic...więc starania nie były już takie entuzjastyczne..pojawił się strach, bezsilność, nadzieja przeplatana ze zwątpieniem. Idąc dalej lekarze, badania, kliniki...modlitwy. Miałam wyznaczoną datę zabiegu na połowę czerwca aby dowiedzieć się więcej...

Któregoś dnia będąc w pracy zaczęłam porządkować swoje biurko, bez wyraźnie określonego powodu. Kolejnego dnia zaczęłam porządkować komputer i wszystkie niezamknięte sprawy. Kolejnego dnia w głowie zaczęły kłębić się myśli o ciąży..uśmiechałam się sama do siebie...wciąż kołatały myśli o dziecku i że muszę wszystko uporządkować tak, jakbym jutro już miała nie przyjść do pracy. Nie robiłam testu..po prostu poczułam że tak jest i przygotowywałam siebie i otoczenie na informację co do której nie miałam żadnych podstaw.

W sobotę 2 czerwca, gdy mąż pojechał do pracy, postanowiłam zrobić test. Uklękłam na kolana i zalana łzami prosiłam Boga aby to była prawda...  Tak bardzo pragnęłam dziecka... Otworzyłam oczy i zobaczyłam dwie grube krechy!!! Nie jakieś tam cieniasy, tylko dwie tłuste krechy....

Zaczęłam się śmiać i płakać...i chodzić od pokoju do kuchni i z powrotem...nigdy tego nie zapomnę jak przechodziłam tak dobre pół dnia, aż do powrotu Męża. Nie potrafiłam usiedzieć ani skupić myśli. Cieszyłam się bardzo ale bałam chyba jeszcze bardziej... Mąż przeszczęśliwy, uspokajał i koił ten natłok myśli.

Za 2 dni zaczęłam bardzo źle się czuć...szpital i przeogromny strach aby tylko z dzidzią było dobrze. Dostałam zwolnienie..więc moja intuicja aby poukładać wszystkie rzeczy w pracy nie zawiodła. Nie pojawiłam się w niej już ani jednego dnia.

Potem znowu szpital...dom...i znowu szpital... niezwykle trudna ta moja ciąża ale dla Maleństwa zniosę te wszystkie dolegliwości... Myślę wręcz, że to mnie umacnia, bo cieszę się mimo przeciwności jakie się pojawiają..bo czasem to ja przekonuje bliskich że dam radę i będzie dobrze.

Wzruszam się nawet jak to piszę...płynie to prosto z serca i jest pełne miłości do tej Kruszynki...miłości która nie ma słów by to wyrazić.


Avatar użytkownika marzena16
marzena16Poziom:
  • Zarejestrowany: 08.03.2013, 20:15
  • Posty: 11
74
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 22:40 | ID: 1157889

O dzidziusia staraliśmy się bardzo długo, baliśmy się już wręcz, że nie będzie Nam dane go mieć... ale jednak ... coś sie zadziało. Miałam takie przeczucie, że jestem w ciąży, ale postanowiliśmy zrobić test ciążowy i cóż się okazało? Było to dla mnie zaskakujące, bo niby były dwie kreski, ale ta jedna taka, że jej nie było widać. Zastanawialiśmy się, jak to rozumieć. Jestem w ciąży, czy test był felerny? Stwierdziliśmy, że powtórzymy test za tydzień, ale nie mogliśmy tak długo czekać i powtórzyliśmy za 3 dni. Oczywiście były dwie kreseczki, ale nadal ta jedna nie była na tyle intensywna choć już było pewne, że to ciąża. Choć z niedowierzaniem , że to naprawde się stało, że zostaniemy rodzicami - mieliśmy mega stres, że jednak może okazać się, że testy błędnie wskazywały, ale zapisałam się do lekarza na badanie i okazało się, że jestem w 5 tygodniu ciąży. Byliśmy bardzo szczęśliwi. To była piękan wiadomość , którą przekazał Nam lekarz. Popłakałam się , ale byłam taka szczęsliwa, że jednak Nam się udało, że i Nas dotknęło to szczęście... Cudowne uczucie... nosić pod sercem taki mały skarb, choć jeszcze większym marzaniem jest mieć go obok siebie, dotykać go , przytulać całować... Ale wszystko ma swoją kolej - teraz przygotowania , zakupy i w końcu przyjdze czas na tulenie córuni <3 

Nadszedł wielki czas wyprawkę kompletować,
Bo na czasie dzidzia na świecie pojawi się
Rożek, śpioszki i inne sprawy
Strasznie przydałby Nam się!
By dzidzia już jesienią cieplutko miała
I by jej pupcie ubranka podgrzewały!
Marzy Nam sie taki zestawik
W Nim dzidziuś wygladąłby jak z marzeń !
Z MamiTati dzidzia luksusik by miała
I w cieple jesień i zmimę przetrwała !

 

Avatar użytkownika edytakuk1
edytakuk1Poziom:
  • Zarejestrowany: 21.02.2011, 08:35
  • Posty: 18
75
  • Zgłoś naruszenie zasad
28 października 2014, 22:49 | ID: 1157890

Bardzo pragneliśmy dziecka
Coś się zaczęło ze mną dziać .Nie bardzo wiedziałam co. Huśtawka hormonalna dawała się we znaki. Zrobiłam się nieco nerwowa, przewrażliwiona. Płakałam z byle powodu. Czułam się inną osobą. Momentami byłam osowiała..na drugi dzień tryskałam energią niczym wulkan.:)Miałam ochotę nieustannie coś zmieniać, przestawiać, udoskonalać.Raz jadłam czekoladę za godzinę już kiszoną kapustę.....chociaz wcześniej czułam do niej wstręt .No i wtedy światełko-olśniło mnie. Może to ciąża ?Kupiłamtest ....i co? dwie prześliczne kreseczki....I wszystko jasne. Myślałam jak ta wiadomość przekazać mężowi....Miała to być niesamowita i niezapomniana chwila-jak zresztą sama wiadomość. Myślę sobie zadzwonię...ale potem stwierdziłam, żeby z tego szczęścia nie spowodował jakiegoś wypadku wracając z pracy :) .....co zrobiłam?...Zapakowałam teścik w malutkie pudełeczko (dla pewności odczekałam jeszcze z pół godziny, aby kreseczki nie zginęły) i poprosiłam kuriera o przyniesienie p"przesyłki" na nasz adres o określonej godzinie, gdy mąż wróci z pracy. Wrócił .Energia mnie w środku rozpierała.Tak bardzo chciałam z sienbie tą pięką wiadomo0ść wydobyć.Ale myślę sobie jeszcze z 5 minut i bedzie niespodzianka. Dzwonek do drzwi Mąż ospale podchodzi ,by otworzyć.odbiera paczuszkę kwituje odbiór. Nadawca nieznany...Co to ma znaczyć Niczego nie zamawiałem....otwiera pudełko, które owiane jest nicią tajemniczości. Ja stoję obok. Otwiera....i co? Bierze do rąk test ciążowy, sprawdza dwie kreseczki i patrzy z niedowierzaniem w moją stronę. Gdy mu przytaknęłam twierdząco....wszystko stało się jasne...Mojego męża zamurowało-:eek::rolleyes:;)ale pozytywnie ciagle patrzyl i dotykal mojego brzuszka ....Wyciągnęliśmy szampana, który był na specjalne okazje . A wtedy ta okazja była specjalna.

Potem długo razem leżeliśmy i zastanawialiśmy się jak to będzie z maluszkiem....

Postanowiliśmy ,że dopóki uda nam się utrzymać języki za zębami, będziemy cieszyć się tą tajemnicą we dwoje... :) Udało nam się wytrzymać do Świąt!
Nasze rodziny dowiedziały się wtedy o maleństwie. Usg naszego dziecko położyliśmy na talerzu, który był przeznaczony dla gościa.....:)

Avatar użytkownika kwadracik
kwadracikPoziom:
  • Zarejestrowany: 16.01.2011, 15:14
  • Posty: 11242
76
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 października 2014, 21:53 | ID: 1158505

Nagrody otrzymują:

Ania_29; króliczamama,

alice139 - nagroda główna



Zobacz więcej: https://www.familie.pl/artykul/Jestem-w-ciazy-KONKURS-WYNIKI,8209,1.html#ixzz3HfRroyH1

Gratulacje!!
Sczególnie dla Ciebie Aniu ! :-)