Polityka prorodzinna 2015 - OPINIE I UWAGI DO NOWYCH USTAW
- Zarejestrowany: 19.12.2013, 16:12
- Posty: 4400
Czy najnowsze pomysły i obietnice Was przekonują? Które dotychczasowe rozwiązania uważacie za sprawdzone, a z których ulg rodzinnych i świadczeń powinno się zrezygnować Waszym zdaniem? Porozmawiajmy troszkę o polityce prorodzinnej!
Czekamy na Twój głos.
A może zróbmy sobie rozpiskę . Co z tych 1000 zł miesięcznie można kupić dziecku? Obawiam się , że wyniki będą bardzo zaskakujące.
Pieluchy, mleko, ubranka, środki higieniczne, zupki i drugie dania.
Może rozliczmy je w skali miesiąca? Kto pierwszy?
Ja myślę Duniu, ze można kupić całkiem sporo. Mówię tu o przeciętnym dziecku, nie wymagajacym specjalnej diety.
Wszystko zależy od sposobu dysponowania pieniedzmi. Mozna kupić pampersy i można kupić pieluszki z dady (a tylko na noc pampersy), można zrezygnować z chusteczek nawilżających, mozna gotować zupki samemu. Myślę sobie, że z takiego tysiaca złotych można nawet kupować zupki w słoiczku, ja gdybym miała ograniczone fundusze, to gotowałabym zupki sama, deserki owocowe kupowałabym (no chyba, że byłby sezon na określone owoce). Myślę, że pepcko też sa ładne rzeczy ... ogólnie myślę, że się da, jeśli się chce. Jeśli się siądzie z kartką i rozdysponuje dobrze pieniądz ... myślę, że i na zabawkę z takich pieniędzy wystarczy.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
To znaczy Anetko, że jednak to jest sporo środków te 1000 zł. Mnie tak wydaje się. ja nawet uszczknęłabym troszkę "na zaś".
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
A ja myślę że jednak nie po tysiąc dla jednego ale rodzinne dla wszystkich dzieci i może troszkę wyższe niż obecnie. Dlaczego matki polskie jada do Anglii i tam bardzo chętnie rodzą dzieci. A u nas człowiek się przejmuje co będzie potem. Rok szybko się kończy i pieniążki chociażby odłożone też. A dziecko potrzebuje coraz więcej!
A ja myślę że jednak nie po tysiąc dla jednego ale rodzinne dla wszystkich dzieci i może troszkę wyższe niż obecnie. Dlaczego matki polskie jada do Anglii i tam bardzo chętnie rodzą dzieci. A u nas człowiek się przejmuje co będzie potem. Rok szybko się kończy i pieniążki chociażby odłożone też. A dziecko potrzebuje coraz więcej!
Stokrotko rozumiem co chcesz powiedzieć, z założenia jednak te pieniądze maja pójść na dziecko nowonarodzone i o tym właśnie dyskutujemy.
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 13:30
- Posty: 4401
Tak czytam to wszystko i myślę, za naszych czasów takich udogodnień nie było jak płatne urlopy na wychownie dziecka po urlopie macierzyńskim, teraz są roczne płatne urlopy macierzyński, becikowe, urodzeniowe i chyba coś tam jeszcze a dzieci rodziło się więcej i jakoś aż tak źle nie było. My mieliśmy trójkę dzieci i rodzinne malusie albo i w ogóle...
Zakładając rodzinę trzeba liczyć na siebie a nie na to co dostaniemy od Państwa... bo tu można się rozczarować...
Od Państwa jednak możemy rządać dostępu do żłobków, przedszkoli i szkół bo nase dzieci to przyszłość naszego kraju...
Masz rację Grażynko!!!
Ja korzystałam z rocznych bezpłatnych urlopów wychowawczych. Zaraz po płatnym macierzyńskiem , który trwał 6 tygodni. Przez rok żyliśmy tylko z jednej ( wcale nie wysokiej) pensji męża.
Fakt nie było tylu pokus. Pieluchy z tetry, ktore trzeba było prać, mleko w proszku było tylko jedno + później Bebiko. Słoiczków z jedzonkiem nie było, więc dzieci wcześniej były odżywiane naszym nie co zmodyfikowanymi zupami. Z ubrankami też nie szalałam, bo nie było wszechobecnych rewii mody. A i szyć i dziergać umiałam , więc to robiłam.
Ogólnie , jeśli jest ciężko, to przyciskamy pasa a nie wyciągamy ręki do Państa i instytucji charytatywnych.
A "bonusy" można odłożyć na cięższy okres.
A jeśli chodzi o dostęp do tanich żłobków, przedszkoli i szkół, to to miałyśmy. I tego mi bardzo żal, że nie ma obecnie. Tu powinny być skierowane środki. Byłaby i opieka i miejsca pracy.
Macie rację, z tym że wtedy jak człowiek szedł do pracy to dostawał umowę o pracę. W naszym przypadku jest o tyle trudniej że ta sytuacja jest mniej stabilna ze względu na umowy śmieciowe albo brak pracy.
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 13:30
- Posty: 4401
Uważam że ten tysiąc wystraczył by mi na spokojnie. Szczerze? Dla takiej alternatywy gotowa byłabym zajść w ciążę
- Zarejestrowany: 15.01.2010, 07:37
- Posty: 2849
1000 zł miesięcznie na dziecko to bardzo dużo. Przy półrocznym dziecku wydajemy miesięcznie:
- mleko ok. 150 zł,
- słoiczki ok. 100 zł,
- ubrania ok. 100 zł,
- pieluchy ok. 60-70 zł,
Wózek, łóżeczko i inne sprzęty kupilismy używane. Dostalismy tylko 1000 zł becikowego, rodzinne nam nie przysługuje.
Uważam, że ten 1000 zł miesięcznie to zbyt duża kwota. Dla niektórych będzie to pokusa by co rok mieć kolejne dziecko, w kręgach patologicznych będzie to sposób na wyciągnięcie dodatkowej kasy od państwa.
Powinno sie pomysleć jak zachęcić pracujących rodziców do posiadania kolejnych dzieci, a nie wspierać bezrobotnych (oczywiście jakaś pomoc też się im należy). Ja jako pracująca osoba nie mam wsparcia od państwa, prowadzę własną działalność i dziecko musze codziennie zabierać ze sobą do pracy, bo na opiekunkę mnie nie stać, a żłobków u nas nie ma. Zakup podręczników i wyprawki do szkoły to bardzo duży wydatek, niestety pomaga się tylko najbiedniejszym, jak 2 rodziców pracuje to dochód zazwyczaj jest zbyt duży by dostac jakies dofinansowanie.
Niech powstanie więcej przedszkoli i żłobków, by każda mama mogła iść do pracy, żeby dla każdego dziecka było miejsce w państwowej placówce. Dajmy ulgi pracodawcom, którzy zechcą zatrudniać młode mamy. Stwórzmy warunki do pracy, a nie będzie trzeba wypłacać zasiłków.
Program "Rodzina 3+", coś zaczyna się na tym polu dziać, ale niestety nie w każdym mieście. W Warszawie np. dziecko z takiej rodziny za 99 zł może przez cały rok korzystac z komunikacji miejskiej, sa zniżki na baseny, kina, teatry itp. Duże miasta wprowadziły kartę dużej rodziny, w małych miasteczkach takich jak moje, nie ma żadnych ulg.