Pierwsza Komunia Święta - konkurs
- Zarejestrowany: 13.03.2013, 08:19
- Posty: 479
Komunia tuż tuż, a jeżeli wciąż zastanawiacie się nad prezentem…
Zapraszamy do udziału w konkursie
Wystarczy w dniach
07.05 - 14.05.2013
Opowiedzieć nam o swoich
wspomnieniach i spostrzeżeniach na temat:
"Komunia wczoraj i dziś"
DO WYGRANIA
5 EGZEMPLARZY BESTSELLEROWEJ BIBLII WYDAWNICTWA JEDNOŚĆ
"Biblia. Historia zbawienia w opowiadaniach."
Kiedyś na pierwszym miejscu, zarówo dla dziecka, rodziców, jak i chrzestnych było to, co się działo w Kościele - czyli przyjęcie przez dzecko Sakramentu... To było naprawdę ważne wydarzenie dla wszystkich. Pamiętam jak nie mogłam się doczekać tego Ważnego Dnia. I to nie dlatego, że czekałam na laptopa, smartfona czy nowy rower! Nie wiem kiedy to wszystko tak się beznadziejnie zatraciło. Za moich czasów dostawało się upominki w stylu coś ze złota (łańcuszek, kolczyki lub jakiś "dorosły" pierścionek, w którym i tak mała dziewczynka nie miała możliwości chodzić), czasami pieniądze ale na pewno nie w kwotach takich, jakie teraz się daje. Za moich czasów hitem były takie zestawy:
Wiem też, że wszyscy tak dostawali i nikomu nie było przykro. A teraz? Jak słyszę jakie prezenty i jakie pieniądze dzieciaki dostają, to nic dziwnego, że w kościele wysiedzieć nie mogą i myślami są nie przy tym, co naprawdę ważne, tylko rozmyślają, jakie superanckie przenty zaraz dostaną. Mi jest najzwyczajniej w świecie żal i tych dzieci i tych dorosłych, co do takiej sytuacji doprowadzili :(
- Zarejestrowany: 26.07.2009, 18:13
- Posty: 18
W tym roku moje dziecko przystępuje do Komunii Świętej i mam ze wszystkim problem. Na pewno prezenty - rodzice chrzestni wydzwanią i chcą się przescigać w prezentach laptopa czy Ipada, a może lustrzankę ... O MATKO ŚWIĘTA - myślę sobie bo za rok ja również będę musiała taki sam prezent kupić dla swojej chrzesnicy, co najgorsze dzisiaj dzieci nie umieją się cieszyć z prezentów bo tak na prawdę wszystko mają.
Kolejnym problemme jest menu - tort księga - mamo taki miała Natalia 2 lata temu - wymyśl coś innego, schabowe - nie mam już pojęcia czym nadziewać, żeby nie byly zbyt "zwykłe" to samo dotyczy reszty menu
Przyjęcie wyprawić w domu czy jak reszta elity w restauracji - wybieram dom bo na drugą opcję mnie najzwyczajniej na świecie nie stać
a raptem 20 lat temu ...
zamiast do fryzjera mama z babcią pletły mi warkoczyki żeby włosy były kręcone - nie były w modzie koczki, brokaty itp.
marzyłam o rowerze - dostałam zegarek, długopis i kalkulaor, biblię, srebrny łańcuszek i troszkę pieniążków za które kupiłam rower upragniony, wymarzony góral którym jeżdzę do dnia dzisjeszego.
Cieszyłam się bo na obiad był schabowy zwykły, no i ciasta , czekolady lub bombonierki za którymi przepadałam - zjechała się rodzina i razem z kuzynkami bawiłam się w berka - nikt nie myslał i nie wydziwiał atrakcji takich jak dmuchana zjeżdzalnia itp.
Kiedyś było lepiej - bynajmniej z mojego punktu idzenia
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Kiedyś skromność - na trzech podstawowych przykładach:
1/ skromne sukieneczki a wianuszki z żywych kwiatków,
2/ prezenty to droibiazg lub "parę" groszy,
3/ przyjęcie to tylko rodzinny obiad w domu,
Dziasiaj to imprezy prawie, jak wesela:
1/ sukieneczka i dodatki do niej prawie jak dla panny młodej,
2/ prezenty czasami droższe niż na wesele - gokarty, komputery, komórki, laptopy itp.
3/ przyjecie w domu to rzadkość - lokale wynajmowane, jak na wesela.
- Zarejestrowany: 24.03.2011, 19:58
- Posty: 2498
Dawno, dawno temu, w czasach, gdy wszystko wolniej się toczyło a mimo to wszyscy byli zadowoleni była moja komunia.
1. To był jeden z najważniejszych dni mojego dzieciństwa.Ważne były przygotowania czyli nauka pytań( do dziś uważam , że jest ich za dużo), chodzenie co tydzień na spotkania "komunistów", ostatni tydzień przed czyli gdzie kto ma stać itd i najważniejsze KOMUNIA.To było najważniejsze.To, ze według kościoła stajemy się dorośli.Już nie jesteśmy dziećmi ale jesteśmy pełnoprawnymi uczestnikami życia kościoła i mamy takie sama prawa.
Od tej chwili możemy iść w procesji, nieść różaniec, wstążki lub figurki święte.Jesteśmy ważni.
2. Każda dziewczynka miała białą sukienkę, chociaż każda inną to wszystkie czułysmy się pięknie.Chłopcy elegancko w garniturach.Jak dorosłość to dorosłość.
I to było najważniejsze.Na dalszy plan schodziła impreza, bo zazwyczaj odbywała się w domu rodzinnym .Dorosli siedzieli i zajadali "kotlety" a dzieci biegały po podwórku.
3.Największym prezentem, jaki dostałam to bajerancki był kalkulator z podświetlaną szybką, z wbudowanym zegakiem i budzikiem.Niestety nie cieszyłam się nim długo bo moja matka stwierdziła, że jest za drogi jak dla dziecka i sama zabrała go do pracy.Niedługo go zgubiła i w ramach rekompensaty kupiła mi taki zestaw jaki pokazała Ania tylko w kolorze czarnym.
Oprócz tego zebrałam tyle pieniedzy, że wystarczyło mi na kupienie używanego magnetofonu marki "Kasprzak" i jednej kasety z muzyką włoską.
i to był szczyt marzeń elektronicznych .Oprócz tego dostałam kilka czekolad i bombonierek.
Kilka lat później zaczęły się czasy zmieniać i na prezenty dzieci dostawały BMX a następnie motorynki.
Rok temu chłopiec z mojej rodziny na komunię dostał Quada, na który dziadek zbierał cały rok.Za tydzień moja siostrzenica będzie miała komunię i dla niej najważniejsze jest to co ona dostanie a nie sama uroczystość.Marzy się jej Tablet lub duża Trampolina, chociaż biorąc pod uwagę prezenty, jakie dostają inne dzieci to to jest "pikuś".
Szukając informacji o tym ile się teraz daje w kopertę na komunię znalazłam informacje o sponsorowanych operacjach plastycznych nie tylko odstających uszu.Wycieczkach zagranicznych, których koszt to jest ok kilka tysięcy i można tak wymieniac.Świat i ludzie zwariowali.
To ma być bardzo wyjątkowy dzień dla dzieci, chwila, gdy stają się "dorosłą częścią kościoła" a przez pazernosć i prześciganie się w tym , kto da droższy prezent ten ważny dzień skomercjonizowano i dzieci nie czekają na komunię a czekają na prezenty.
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
kilka lat temu znajomemu udało się zgrać film z mojej I Komunni Świętej z kasety na płytę. po wielu latach mogłam wrócić do tego ważnego dnia. nie obyło się bez wzruszeń. i nie dlatego,że na filmie zobaczyłam moich dziadków,których nie ma już na świecie. nie dlatego,że ujrzałam w sobie znowu małą dziewczynkę. nie dlatego również,że przypomniał mi się ksiądz,który przygotowywał do tego wydarzenia naszą grupę,uwielbiany przez dzieci. pieśni,które śpiewaliśmy. i ta chwila,gdy po przyjęciu I w życiu Komunni czytałam do mikrofonu. zestresowana podwójnie :) a po dwudziestu latach ujrzeć świat takim,jaki był kiedyś...bezcenne! wszystko wokół wyglądało inaczej. ludzie,ich fryzury,ubiór,wystrój wnętrz,itp. nawet takie błahe rzeczy potrafią wzruszyć. wiele lat temu w drugiej klasie SP żyło się do maja. do tego dnia,w którym w pięknej,białej sukience (identyczne miały wszystki dziewczynki) z zakręconym przez mamę na wałkach loku (bez wizyt u fryzjerów),w delikatnym wianku w towarzystwie najukochańszych osób szło się dumnie przez miasto do Kościoła. w ławkach kościelnych przeżywało z koleżankami nadchodzące wydarzenie. po wszystkim wracało się do domu na rodzinny obiad. i pewnie,jak każde dziecko,cieszyło się z komunijnych prezentów. pamiętam,że przez przypadek dostałam dwa identyczne złote pierścionki :) jeden,większy noszę do dziś przy obrączce. słynnym wtedy prezentem,pomijając złoto,był kalkulator. tak wiele się zmieniło. nie na lepsze.
- Zarejestrowany: 16.02.2012, 09:39
- Posty: 125
Do Pierwszej Komuni przystąpił Zdzisiek.
Jest piękny maj 1988
Zdenerwowany, odświętnie ubrany,
przyglada się Kasi w zielonym wianku z mirtu
w domu czeka obiad uroczysty
i podarunki od zaproszonych gości.
Zdzisiek dostanie trylogię Sienkiewicza od chrzestnej z dedykacją,
walkmana, zegarek z pająkiem i trochę grosza- może wystarczy na wymarzony rower...
Jest maj 2013
Julia, Maja i Lena rozmawiają o porannej wizycie u fryzjera
Maja chwali się nawet pomalowanymi paznokciami i błyszczykiem na ustach
Co rusz spoglada na wynajętego fotografa, żeby ładnie wygladać na cyfrowej fotce...
Przyjęcie komunijne, każda z nich ma w restauracji,
gdzie fachowa obsługa uraczy gości.
Prezenty również będą ekskluzywne
bo na topie są: laptopy, lustrzanki, smartfony no i gruba kasa.
Tylko biały opłatek, wciąż samkuje tak samo...
"CIAŁO CHRYSTUSA- AMEN.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Moja Pierwsza Komunia Święta. To była naprawdę Święta Komunia.
Czego nie było?
Nie było pompy, szpanu i blichtru.
Nie było wystawnych przyjęć i drogich prezentów.
Do komunii przystępowałam razem z moim o rok młodszym bratem. Aby zaoszczędzić wydatków.
Miałam odkupiona sukienkę, przystrojoną gałązkami asparagusa i wianek na głowie z mirty. Włosy mialam na noc zaplecione w warkoczyki a na dzień rozpuszczone i tworzyły fale.
Brat ubrany był w granatowy garnitur , białą koszulę i wstązeczkę w butonierce.
Mamy zdjęcia z naszym księdzem. To była największa pamiątka. Pozostała do dziś i zdjęcie stoi na pianinie.
Przyjęcie było przygotowane obok Katedry między Kościołem a Kuria. Było ciasto, pączki, oranżada i...pomarańcze. Przyjęcie przygotowywały zakonnice przy pomocy rodziców. I to wystarczyło.
Na pewno w wielu domach byłi zaproszeni goście i prezenty ale były to sporadyczne sytuacje i mało powszechne.
Nie było białego tygodnia i rocznicy Komunii.
Nie było też ciągłych prób w kościele, które i tak nie gwarantują porządku wsród dzieci.
Ale był uroczysty nastrój i radośc z samego przezywania Pierwszej Komunii.
A o tym teraz często zapomina się.
A komunia moich dzieci?
Już było inaczej. Córka miała uszytą na miarę sukienkę z materialu, który przywiozłam z Wa-wy 9 u nas było cienko z zaopatrzeniem sklepów)
Przyjęcie zrobiłam w domu i prezenty też były. Od chrzestnych łancuszek i kolczyki a od nas kanarek i klatka.
Jak ten kanarek pieknie śpiewał.
Synowi przywiozłam ubranie z Paryża. I wcale nie czarne lub granatowe ale oliwkowe.
Przyjęcie też było w domu a z prezentów pamiętam mały telewizor.
A już za 3 lata a potem za 7 do Komunii przystąpią moje wnuczki.
I oby nie uczestniczyły wielkim przedstawieniu i targu próżności.
I mam nadzieję, zbędę miała na to wpływ. Choćby minimalny!!!
- Zarejestrowany: 27.05.2012, 17:54
- Posty: 143
Choć jestem młodą osobą, to jeszcze za moich czasów rowery górskie były luksusem. Pamiętam do dziś co dostałam: rower górski (jeszcze go mam), złoty pierścionek od babci, dwa aparaty na kliszę, video (szał), 100zł, za które kupiłam walkmana. Dzisiaj niestety dzieci są materialistami, bo tacy są dorośli. Byłam na dwóch komuniach: na jednej dziewczynce kupili ogromny telewizor i zestaw kina domowego i inne prezenty jak parze młodej na wesele, a nie 9-letniej dziewczynce. Chyba wiedziała co dostanie, bo nie było po niej widać zaskoczenia emocji. Mój chrześniak rok temu dostał skromne prezenty - pościel z Bentenem, rolki, mp3 i był zachwycony. Czasem te drogie rzeczy wcale nie cieszą jak takie bardziej praktyczne, piłka do kopania itd.
Taki niestety jest świat, że dzieci w 1 klasie podstawóki mają lepsze telefony niż niektórzy z dorosłych,ale tego uczą ich rodzice, a potem jak dzieci dorosną to narzekają, że dziecko chce za dużo.Ale czemu się dziwić, jak są nauczone od wieku niemowlęcego- firmowe ciuszki, telefony dotykowe, tablety.
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
ROK 1959; W rodzinie żałoba, bo miesiąc wcześniej zmarła mama mamy. Mimo to, a może właśnie dlatego spotkanie rodzinne liczyło ok 30 osób. Ja, jako dziecko chorowite, musiałam się rozchorować. Ubrana byłam na cebulkę na to biała, szyta na miarę (skromna) sukienka. Po kościelnej uroczystości wszystkie dzieci (rzecz działa się na wsi, ok 20 dzieci) zaproszone zostały na plebanię na świąteczne śniadanie. Przed II soborem obowiązywał post eucharystyczny (czyli na czczo). Po śniadaniu, dostaliśmy pamiątkowe obrazki, który wędrował ze mną i wisi do dziś. W domu czekali na mnie goście z prezentami: czekoladki, książki (to był mój ulubiony prezent). Od chrzestnego obraz MBŁ (w starych koronach papieskich sprzed kradzieży-miejscowi wiedzą o co chodzi). Chrzestna wyemigrowała 2 lata wcześniej do Anglii i przysłała pióro Parker ze złotą stalówką. Dziesięć lat później tym piórem pisałam maturę. Rower i zegarek dostałam póżniej od rodziców. Minęło tyle lat a ja pamiętam detale np. Kręcąc się w kuchni przy otwieraniu bańki ze swojskim piwem, zostałam oblana i trzeba było suknię prać i prasować, zeby byla czysta na popołudnie. Oczywiście mam portret wykonany w zakładzie fotograficznym i wisi na centralnym miejscu pokoju. ROK 2000; Komunia Mateusza. Piękna uroczystość, syn witał wszystkich rodziców i gości, na nabożeństwie popołudniowym grał pieśni Maryjne na keyboardzie. Przyjęcie w domu, przygotowane na 30 osób, ostatecznie było 24. Nie pamiętam prezentów, bo były to też drobiazgi (Biblia, książki, słodycze itp.) Były też pieniążki, za połowę (ok 1000zł) za kilka dni pojechał z Ogniska Muzycznego do Paryża i Disneylandu. Akurat kupowaliśmy auto i resztę Mateusz pozwolił wziąć na samochód. I tak miał 4 kółka, w przenośni i dosłownie. Po pewnym czasie od nas dostał zegarek i rower. Tradycyjnie jak ja. Oczywiście pozostały pamiątki: filmy na kasecie w kościele i w domu oraz zdjęcia. Nie rozumiem co teraz się porobiło? Co jest ważniejsze I Komunia czy prezenty? Czyja to wina? Chyba nie dzieci, bo ktoś tego je nauczył.
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Mój syn miał pierwszą Komunię w zeszłym roku i długo z nim rozmawiałam o tym co jest ważne ,szczególnie w tym dniu-że przyjmie do swojego serca pana Jezusa,a prezenty są tylko dodatkiem ,miłym gestem i wszystko .Wiem,ze syn marzył o laptopie,telefonie dotykowym ale marzenia warto mieć bo kiedyś się spełnią! Swoją Pierwszą Komunię wspominam bardzo mile babcia mnie do niej przygotowywała,uszyła mi skromną ale jakże uroczą sukienkę ,zrobiłyśmy wspólnie wianek ,zbierałyśmy kwiaty i rozmawiałyśmy o Bogu.Nie myślałam o prezentach ,to były cięzkie czasy.Po uroczystości poszlismy całą rodziną na lody a potem na długi spacer .Teraz co się dzieję przyprawia mnie o zawrót głowy -dzieci Bóg wie co chcą ,mają żądania nie prośby,chcą jechać limuzyną a gościć się w lokalu gdzie jest muzyka,zabawa a nawet klauni!Ja bym nigdy na coś takiego się nie zgodziła-wina jest też rodziców,że pozwalają sobie i dzieciom na tak wiele,a dzieci interesują tylko prezenety -tak nie powinno być -bierzmy przykład ze skromnej postawy naszego papieża Franciszka)
- Zarejestrowany: 18.02.2013, 11:43
- Posty: 26
Lat temu osiemnaście przygotowywałam sie do Sakramentu przyjęcia pierwszej Komunii Świętej. Nie przeżywałam jakoś specjalnie faktu zakupu sukienki, butów, dodatków czy dostania prezentu. Do głowy miałam kładzione że jest to bardzo ważny moment w moim życiu,że staję się w pełni dorosłym katolikiem, że muszę być mądra i odpowiedzialna.Drżałam na myśl o spowiedzi, po, czułam ulge...Najwięszym marzeniem był rower jakikolwiek ale żeby był.Dostałam:)
W kościele buty mnie obcierały, drut z sukienki wystawał ale to nie miało znaczenia bo w kościele czułam sie naprawde wyjątkowo.Emocje jakie mi towarzyszyły moge śmiało porównać do tych które były w dniu Ślubu:)
Bardzo sie cieszyłam że dostałam pierwsze czytanie, choc stres był górą...
Dzieci chcą tego co wiekszość rówieśników...Kiedyś był rower, zegarek teraz tablety, laptopy iphony itd.Myślę że to zależy wszystko od podejścia do tematu.Jeśłi w dalszym ciągu twierdzimy że to Sekrament jest najważniejszym elementem tego ważnego dnia a nie prezenty to wszystko jest jak najbardziej na miejscu.
Niestety trzeba to przyznać że to MY dorośli jesteśmy sami winni temu co sie teraz dzieje.To MY na siłe robimy ze swoich dzieci katolików, to MY zapraszamy tłum gości żeby na komunii zarobić...Smutne to ale w dzisiejszych czasach bardzo na topie, na czasie.Można śmiało porównać przygotowania do Komunii jak do własnego ślubu...
U nas nawet poniedziałek po Przyjeciu Sakramentu Komunii jest wolny od szkoły.Nastepne dni wyglądają tak że dzieci przekszykują się ile dostały w kopertach oraz jak bardzo wypasione prezenty!A biały tydzień,hmmmm dzieciakom sie poprostu nie chce chodzić , robią to z przymusu bo tak wypada.Niedzielne msze juz nie koniecznie, bo po co?! A rodzice w gonitwie za kasą, za pokazaniem sie , często nie mają czasu być może wpływu dla swoich dzieci...
Oczywiście nie wszystkie dzieci i rodziny są takie, ale jak zawsze wszystko zależy od nas dorosłych kształtujacych poglądy, świadomość i przeżycia dzieci.
Dla mnie i dla mojej rodziny najważniejsza jest symbolika Komunii Świetej czyli bliskość z Bogiem.Wkrótce i NAS czeka ta piekna uroczystość i wiem że Nasza córeczka będzie musiała dzielnie walczyć o przetrwanie z rówieśnikami i nie wstydzić się że dostała złoty łańcuszek czy zegarek a nie karnet na gokarty czy 1000 zł od chrzestnego...
- Zarejestrowany: 15.10.2012, 09:44
- Posty: 1
Patrząc na Komunię Świętą dawniej i dziś przeraża mnie to co się teraz dzieje. Matki szaleją żeby córeczki zrobić na prawdziwe księżniczki a one w rzeczywistości wyglądają jak dorosłe kobiety. Oczywiście piękna droga sukienka to podstawa, do tego trzeba zrobić paznokcie, makijaż i iść do dobrego fryzjera ( i najlepiej żeby jeszcze dziecku włoski zafarbował bo odcień troszkę wyblakły) jak ja miałam komunie to dziewczynki miały ładne ale skromne sukieneczki, włosy czesała mama i dzieci wyglądały odpowiednio do swojego wieku. Dzieci nauczone przez rodziców mają coraz większe wymagania co do prezentów i później są wielkie awantury bo czemu dostałem laptopa zamias quada? W moich czasach było hitem jak ktoś dostał rower albo magnetofon, ale zazwyczaj prezenty miały wymiar bardziej symboliczny bo to nie one były przecież najważniejsze. Jedyne co jeszcze potrafię zrozumieć w dzisiejszych czasach to organizacja przyjęcia w lokalu zamiast w domu bo jest to napewno wygodne, nie trzeba gotować, latać między kuchnią a pokojem i można w spokoju przeżywać w rodzinnym gronie ten ważny moment w życiu dziecka. Uważam, że Komunia Święta w dzisiejszych czasach przestała być ważnym Sakramentem i stała się dla dzieci tylko okazją do zebrania drogich prezentów, ale to niestety bez zmiany podejścia rodziców długo się nie zmieni. Ja wcześniej miałam awersję do noszenia przez dzieci jednolitych "worków" ale teraz to rozumiem przynajmniej w ten sposób w trakcie Komuni Świętej nie ma w kościołach rewii mody.
- Zarejestrowany: 09.10.2012, 05:03
- Posty: 12
Mam synka który w tym roku przystępuje do komunii za niecałe trzy tygodnie.I wcale nie robię z tego jakiegoś zamieszania.Nie latam po sklepach szukając unikatów na stół czy jakiegoś specjalnego menu.Moje dziecko będzie miało takie samo ubranie jak reszta klasy.Bo rzeczy związane z ubiorem czy przyjęciem stawiam na drugim miejscu.Dla mnie najważniejsze jest aby syn wiedział co to komunia po co do niej przystępuję i ważne jest też to abym go dobrze do tego przygotowała.Nie rozmawiamy w domu o prezentach nie poruszamy tematu z tym związanego bo i przy mojej komunii moi rodzice tego nie robili.Jak najwięcej uczęszczamy do kościoła aby przygotować się na ten dzień.Lecz kiedy na zebraniu komunijnym słyszałam rozmowy niektórych mam za głowę się złapałam.A to impreza w najlepszej resteuracji,włoskie menu sukienka dla córki z luksusowego salonu-masakra po co to aby się pokazać przed ludzmi,a nie lepiej by było pokazać się przed Bogiem.Za moich czasów ja na temat komunii wiedziałam tyle że mam chodzić do kościoła i się modlić .Temat przyjęcia w domu -przyjęcia bo byli to tylko chrzestni i dziadkowie był poza moim zasięgiem.A i prezęty były skromne dostałam biblię ,zegarek i kolczyki pieniądze wzieli rodzice aby pokryć koszty komunii.A dziś jak moja siostra która jest chrzestną mojego syna zapytała czy kupić konsole czy możę smartfona zamarłam bo za cztery lata to ja będę stała przed takim samym problemem i co mu kupię Bmv a może mercedesa.Odpowiedziałam krutko że nie wiem.Może jestem staroświecka ale uważam że komunia to jeden z najważniejszych dni w życiu dziecka ważne przerzycie które zostanie z nim do końca życia.Dzieci natomiast już w szkole rozmawiają co kto dostanie i wcale ich za to nie można winić bo to nie ich wina a wina rodziców.W każdym bądź razie dzisiejsza komunia to już nie ten sam dzień jak dwadzieścia lat temu a szkoda bo u nas z każdej ważnej sytuacji duchowej robi się wesele.Przyjdzie dzień że i na pogrzeb będą przynosić prezęty rodzinie zmarłej osoby.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Pamiętam jak rozmawiałam z babcia i ta mi opowiadała, jak moja mama szła do komunii. Moja mama miała białą sukienkę z wianuszkiem na włosach. Przyjęcia nie było praktycznie wcale. Po komunii sukienka została zdjęta a moja mama bawiła się z innymi dzieciakami jak na co dzień. Jakiś wujek tylko zrobił kilka zdjęć w plenerze mojej mamie i tyle.
Ale były też rodziny, które organizowały wielkie przyjęcia. Rodziny się zjeżdżały i bawili się w swoim gronie przy muzyce granej na harmonii lub adapteru.
Też się prześcigali, kto lepiej, kto ładniej. Mimo,że na co dzień nie było łatwo to jednak niektórzy mieli tą mentalność, że należy się pokazać.
Jedyna różnica jaką widzę jest podejście rodziców do tego święta. Czy to w bogatych czy biednych rodzinach rodzic przeżywał z dzieckiem ten sakrament. Wiedzieli po co prowadzą te dzieci do kościoła. Teraz niestety wielu rodziców prowadzają dzieci do kościoła bo tak wypada lub dla imprezy.
Patrze teraz na mamy dzieci komunijnych i widzę w nich zmęczenie. Mają tyle spraw na głowie. Wynajęcie sali, kupno sukienki, fryzjer, kucharki, noclegi dla rodziny itp. Przykre to jest ale żadna z tych mam nie poruszyła przy mnie tematu związanego z bezpośrednim tematem komunii. Przykre.tak samo gdy słyszę oburzenie rodziców,ze muszą iść na jakieś spotkanie do kościoła lub muszą poświecić trochę czasu na przygotowanie do mszy.
Tak sobie pomyślałam,ze powinno się trochę ukrócić rodzicom tą organizacje "małych wesel" . Nie wiem czy jest to możliwe ale wiem, ze to rodzice stoją za tym, że święto zrobiło się takie komercyjne.
- Zarejestrowany: 27.12.2011, 16:35
- Posty: 156
Moja Komunia Święta odbyła się...(właśnie sobie uświadomiłam ile to już lat:)) 19 lat temu...
Ależ to było wydarzenie. Mimo,iż minęło już tyle lat pamiętam wszystko jakby to było wczoraj.
To były czasy kiedy nie było jeszcze takich samych alb więc jak każda dziewczynka marzyłam o pięknej sukience. Nie było też wielu sklepów z gotowymi sukienkami, a jeśli były to ich cena była niosiągalna dla moich rodziców. Moja mama była bardzo zaradna i postanowiła mi uszyć sukienką sama. I tak szycie tej bajkowej sukienki trwało kilka miesięcy. Sukienka wisiała na lampie, a ja musiałam mierzyć ją prawie codziennie bo mama ciągle coś doszywała, poprawiała.
Ale to nie sukienka była dla mnie najważniejsza. Przed Komunią był egzamin u księdza. Zadawał on pytania, do których wszystkie dzieci bardzo długo się przygotowywały. Kiedy egzamin był już zdany rozpoczęły się próby do tego ważnego dnia. Nie pamiętam już jak często się odbywały ale były dla mnie bardzo poważną sprawą. Uczyliśmy się pieśni, kolejności ceremonii a ja byłam dodatkowo wyróżniona bo musiałam nauczyć się wierszyka, który musiałam później powiedzieć stojąc przy ołtarzu. Wierszyk zaczynał się... "Czy znasz światełko to małe, co świeci we dnie i w nocy, Zbawicielowi na chwałę przy Eucharystycznym tronie....". Pamiętam jeszcze do dziś!
Kiedy już nadszedł ten dzień wystrojona w sukienkę, która mamie wyszła pięknie, poszłam do kościoła. Oczywiście przy wejściu do kościołą podarłam ją o ławkę,potem oblałam ją czerwonym barszczem ale to szczegół...
Jakaż ja byłąm przejęta kiedy przyjmowałam komunię. Czułam, że staję się częścią wspólnoty. Czułam się wtedy bardzo wyjątkowo. "Impreza" odbyła się w domu, była rodzina i sąsiedzi. Wszyscy oczywiści przynieśli prezenty, zegarki, kolczyki, jakiś łańcuszek,a ja czekałam tylko na drugą część ceremonii, wręczenie obrazków, która miała się odbyć po południu. Kiedy już odebrałam ten obrazek byłam przeszczęśliwa, a prezenty tak naprawdę nie miały znaczenia.
To jak wygląda Komunia teraz trochę mnie przeraża. I nie chodzi tu o to, że za kilka lat moja córka pjdzie do komunii a o to na czym zależy dzisiejszym dzieciom. Już 7- latkom zależy tylko i wyłącznie na rzeczach materialnych, na prezentach, na wielkości przyjęcia komunijnego, a to przecież nie o to chodzi. To ma być przeżycie duchowe dla dzieci, takie kiedy świadomie przyjmą Pana Jezura do swojegoo serca. Niestety, to dzięki rodzicom, cała ta uroczystość odbiega od swojego pierwotnego celu. Kiedyś prezenty nie miały znaczenia. ale właśnie sama uroczystość. Dziwi mnie też, że prezenty są bardzo drogie i niestety nie uczą dziecka nic dobrego.
Będę starała się aby moja córka świadomie przeżyłą swoją Komunię Świętą i zrozumiała jej sens, ale boję się też że za sprawą rówieśników dziecko będzie zależeć na prezentach. W końcu dzieci są względem siebie, często nieświadomie, takie okrutne. No cóż, czas pokaże jak będzie....
- Zarejestrowany: 06.11.2012, 15:31
- Posty: 94
Kiedyś to było inaczej.Gdy sama przygotowywałam się do Pierwszej Komunii to nie myślałam o prezentach.Byłam przerażona i podekscytowana całą sytuacją.Do kościoła na próby musiałam chodzić z mamą 9 km na pieszo.Suknie miałam po kuzynce i siostrze.Mimo, iż byłam w niej jako trzecia czułam się wyjątkowo.Pamiętam, iż nie mogłam się doczekać chwili gdy przyjmę Jezusa Chrusa do serca.To było marzenie aby być w pełni członkiem kościoła.Do spowiedzi świętej przygotowywałam się sumiennie aby oczyścić się ze wszystkich grzechów przed ważnym sakramentem.Hmm prezenty były oczywiście ale jakie skromne.Tradycyjnie dostałam zestaw z kakulatorem i długopisem razy dwa, walkmen popularny wtedy również dwa.I coś co mam do dziś złoty łańcuszek, kolczyki i pierścionek, który powiększyłam aby móc nosić obecnie.
Aktualnie dzieci rozmawiają tylko o prezentach.Nie wiedzą co oznacza przyjęcie tak ważnego sakramentu.Katechizm zaliczają bo muszą.Nie rozumieją tego czego się z niego uczą.Są kościoły, w których dzieci nie mają przygotowań komunijnych.Zwyczajna msza podczas której dzieci przystąpią do komunii.Nie czczą tego radosnymi pieśniami, wierszykami itd. Zdarzają się przypadki, że dzieci już rok po Pierwszej Komunii nie chodzą do spowiedzi a sakrament komunii przyjmują.Robią tak bo chcą z kolegami podejść po opłatek.Nie zdają sobie sprawy z grzechu jaki popełniają.
Zastanawiam się nieraz czy świat tak się zmienił czy rodzice są inni nie potrafią wpoić dzieciom wartości.
Mój synek ma 20m-cy i już potrafi z moją pomocą zrobić znak krzyża i powiedzieć amen.Szkoda, że tak wiele dzieci przystępujących do Pierwszej Komunii Świętej nie potrafi zrobić tego dokładnie.Nie mówiąc już o prostej modlitwie.
- Zarejestrowany: 11.07.2009, 20:14
- Posty: 108
Poszukiwany ten dzień, ona poszukiwana -
Pierwsza Komunia Święta czczona od rana.
Lecz nie fryzjera krzesło na dziecię czeka,
lecz ciocia i babcia, co zjechały z daleka.
Misterne loczki będą układać,
spineczki białe na główkę zakładać.
W domu pachnie obiad przez mamę gotowany,
nie catering do sali pbankietowej zamawiany.
W atmosferze jest spokój, lecz czuć też podekscytowanie,
w końcu finał znajdzie duchowe dziecka przygotowywanie.
Złoty łańcuszek z medalikiem od rodziców prezentem będzie... czy banalnym?
Nie tablet, quad, telefon... Nie żadnym takim wydatkiem, podarkiem materialnym.
Toma byćpamiątka, symbol, Z Jezusem spotkania,
taka od serca dla serca i do wspominania...
Ponad 20 lat temu skromna sukienka i wianek bialy
Kosciol w blasku swiec caly
Z modlitwa w duszy,z radoscia w sercu
Wyruszam by zblizyc sie do Boga
I juz wtedy wiem jak wyjatkowa jest to droga
To wlasnie jest dzien mojego Swieta
Kto teraz prawdziwy sens jego pamieta?
Dzisiaj prezenty sie licza i dobra zabawa
Nie jest juz wazna duchowa strawa
A to przeciez od nas zalezy
By dobry przyklad dac mlodziezy
Zeby dziecko serduszko swe przygotowalo
I ten piekny Sakrament wlasciwie celebrowalo.
- Zarejestrowany: 19.08.2012, 11:26
- Posty: 4
Pamiętam, jak jeszcze wczoraj szłam do Komunii. Ubrana w białą skromną szatę, zwaną albą, delikatny wianuszek, miałam pokręcone na papilotach włosy. Od września do czerwca dokładnie przygotowywałam się do tego wydarzenia, ucząc modlitw, przykazań i pieśni. Bojąc się Boga i pierwszej spowiedzi, drżałam czekając w kolejce przed konfesjonałem. Następnego dnia wraz z prawie setką dzieci z mojej parafii przyjęłam Jezusa do mojego serca po raz pierwszy. Czułam jego moc, siłę i miłość, która przepełniła moją małą duszę. Jako prezent dostałam kilkaset złotych, łańcuszek, rower i Jezusa.
Za tydzień moja córka po raz pierwszy przyjmie do serca Jezusa. Jednak zamiast myśleć o Bogu, woli marzyć o prezentach, jakie dostanie. Tablet? Laptop? Telefon? Quad? Przykazania jużdawno zapomniała, na modlitwie tylko ruszać będzie ustami, z których wydobywać by się chciały pytania o prezenty, a nie o Jezusa.
Kiedyś Komunia była w sercu, dziś jest w kopercie.