Stanisław Nastaj to szef klubu PiS w radzie powiatu puławskiego i jej wiceprzewodniczący. W tym tygodniu zabłysnął (za portalem
mmpulawy.pl):– To jakieś nieporozumienie, że ciężarne dziewczęta chodzą do szkoły – mówił Nastaj podczas środowego posiedzenia powiatowej komisji zdrowia
. – Przecież one same źle się czują w otoczeniu i inni też się z nimi źle czują. Powinny być zamknięte. Przecież dają zły przykład. Wydaje mi się, że to nie jest normalna sytuacja.
Radnego zdenerwowała informacja, że w zeszłym roku do szkół w jego powiecie uczęszczało dwanaście uczennic w ciąży. Po jego wypowiedzi wybuchł skandal. Urzędnicy przypomnieli mu, że ustawy nakazują umożliwienie edukacji ciężarnym nastolatkom. Gwarantuje to też Konstytucja RP.
Polityków z Puław sprawa jednak nie zbulwersowała. Opozycja nazywa wyskok Nastaja "wybrykiem starszego pana", a Małgorzata Sadurska, tamtejsza posłanka PiS tłumaczy:
To nie jest stanowisko klubu PiS. Poglądy pana Nastaja są ultrakonserwatywne i ja je szanuję, choć sama mam w tej kwestii inne zdanie.
Wyważona reakcja, ale cóż - Stanisław Nastaj to nie Stefan Niesiołowski czy Jarosław Kaczyński. Tylko, czy zasłużył na szacunek, skoro sam nie ma go dla innych? Może nie wie, że ciąża to nie choroba i nie jest zaraźliwa.
Po słowach działacza PiS z Puław można się zresztą domyślać, że jedyna uznawana przez niego metoda antykoncepcji to "szklanka wody zamiast". Ciekawe, ile ciężarnych dziewcząt z jego okręgu wyborczego jest żywym dowodem na jej wątpliwą skuteczność
.