Zmarł młody ojciec :-( Tragedia.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
W piatek w okolicach Torunia podczas prac na drodze ( kładzenie asfaltu) został potrącony mąż koleżanki. Dokladnie było tak że wychylał się aby upewnić się czy wszystko ok, gdy jadący z dużą prękością obok tir, uderzył w głowę poczym ciągnąl za soba męża koleżanki. Sprawca zbiegł a chłopak wczoraj o 19 zmarł w Toruniu w szpitalu. Tragedia jest ogromna, był od roku męzem, a od 2 m-cy ojcem, to dobry poczciwy chłopak ze wsi. Jak mloda matka ma sobie poradzić z taka tragedią, spłata kredytu, ja bym się załamała, jak dodać otuchy???
Wszyscy bardzo przeżywają bo to był dobry człowiek.
Czy kogoś z waszego otoczenia spotkała tak nieoczekiwana tragedia? Jak pomóc osobie po stracie ukochanej osoby????/
nic tylko współczuć, dziewczyna potrzebuje obecności bliskich, żeby przypadkiem jakiejś glupoty nie zrobiła..
Zawsze strasznie przeżywam tego typu historie :( Mnie na szczęście ani moich bliskich nigdy nie spotkała taka nieoczekiwana tragedia. Szok! Ja z moją słabą psychiką czegoś takiego bym chyba nie wytrzymała. Chociaż pewnie dzieciątko byłoby w stanie utrzymać mnei przy życiu!
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Justyś teraz musisz przy niej być! Jak najczęściej wyciągaj ją z domu, zabieraj tam, gdzie nie bywała ze swoim Mężem, prowadź ją w miejsca, które nie przywołują wspomnień. Podejrzewam, że potrzebna jej też będzie pomoc przy małym, bo pewnie nie będze w stanie się nim zajmować cały czas. I rozmawiaj z nią o mężu jeśli będzie tego właśnie chciała. Moja kuzynka ma ogromną potrzebę mówienia o zmarłym Mężu, wciąż go wspomina, mówi jakby on się zachował w danej sytuacji, co by zrobił,wciąż powtarzała: Mój Mąż, nie zdążyłam się nacieszyć tym sformuowaniem, gdyż męża miała tylko 3 miesiące! Początkowo nie wiedziałam jak reagować, ona mówiła o nim w ten sposób jakby on żył! Teraz jednak rozumiem, że ona tego jednak potrzebuje. Nie jest łatwo przejść przez okres żałoby, Kama mówi, że nie pamięta wielu rzeczy i sytuacji, które wydarzyły się od stycznia 2010 r do tego momentu, dla niej jest to rok wyjęty z kalendarza.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Moja Mama była w takiej sytuacji. Mo Tta zmarł w wieku 27 lat. Ja miałam 1 i 4 m-ce a mój brat urodził sie 3 tygodnie po śmierci Taty. Ta tragedia bardzo zaważyła na życiu mojego brata. Mama wyszła drugi raz za mąż po 13 latach. Ale fakt, że brat był tzw."pogrzebowcem" ( tak nazywała go mama) wpłynął bardzo na sposób w jaki go wychowała. I to w niedobry sposób. Było Mamie bardzo ciężko. Pracowała wiele. Nie wymagała od nikogo z rodziny opieki. Ale ja to widzę inaczej. Ona wszystko chciała zrobić sama. To nie był dobry sposób. Izolowała się od rodziny i nas tym samym. No, ale tak postępowała i ja nie miałam na to wpływu. Ale to pozostawiło w jej psychice ślad a nas nie nauczyło kontaktów rodzinnych.
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Zawsze strasznie przeżywam tego typu historie :( Mnie na szczęście ani moich bliskich nigdy nie spotkała taka nieoczekiwana tragedia. Szok! Ja z moją słabą psychiką czegoś takiego bym chyba nie wytrzymała. Chociaż pewnie dzieciątko byłoby w stanie utrzymać mnei przy życiu!
Wytrzymałabyś Aniu, człowiek nie jest w stanie uwierzyć ile potrafi wytrzymać! Ciocia mojej koleżanki w wypadku straciła męża i dwójkę dzieci, została sama i chociaż co jakiś czas trafia na oddział psychiatryczny to żyje i jakoś funkcjonuje. Kiedyś usłyszałam, że człowiek jest zdolny wytrzymać więcej niż koń i to jest chyba prawda!
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Moja Mama była w takiej sytuacji. Mo Tta zmarł w wieku 27 lat. Ja miałam 1 i 4 m-ce a mój brat urodził sie 3 tygodnie po śmierci Taty. Ta tragedia bardzo zaważyła na życiu mojego brata. Mama wyszła drugi raz za mąż po 13 latach. Ale fakt, że brat był tzw."pogrzebowcem" ( tak nazywała go mama) wpłynął bardzo na sposób w jaki go wychowała. I to w niedobry sposób. Było Mamie bardzo ciężko. Pracowała wiele. Nie wymagała od nikogo z rodziny opieki. Ale ja to widzę inaczej. Ona wszystko chciała zrobić sama. To nie był dobry sposób. Izolowała się od rodziny i nas tym samym. No, ale tak postępowała i ja nie miałam na to wpływu. Ale to pozostawiło w jej psychice ślad a nas nie nauczyło kontaktów rodzinnych.
Wiktor urodził się 7 miesięcy po śmierci swego Taty....
Moja Mama była w takiej sytuacji. Mo Tta zmarł w wieku 27 lat. Ja miałam 1 i 4 m-ce a mój brat urodził sie 3 tygodnie po śmierci Taty. Ta tragedia bardzo zaważyła na życiu mojego brata. Mama wyszła drugi raz za mąż po 13 latach. Ale fakt, że brat był tzw."pogrzebowcem" ( tak nazywała go mama) wpłynął bardzo na sposób w jaki go wychowała. I to w niedobry sposób. Było Mamie bardzo ciężko. Pracowała wiele. Nie wymagała od nikogo z rodziny opieki. Ale ja to widzę inaczej. Ona wszystko chciała zrobić sama. To nie był dobry sposób. Izolowała się od rodziny i nas tym samym. No, ale tak postępowała i ja nie miałam na to wpływu. Ale to pozostawiło w jej psychice ślad a nas nie nauczyło kontaktów rodzinnych.
Wiktor urodził się 7 miesięcy po śmierci swego Taty....
Moja Mama urodziła się 2 mce po śmierci swojego Ojca :(
- Zarejestrowany: 15.01.2011, 19:28
- Posty: 8123
To straszne.
Tak ja piszą dziewczyny musisz dużo z nią przebywać,rozmawiać,wyciągać z domu żeby nie myślała o tej tragedii.Wiem że będzie jej ciężko,ale ma dziecko i musi być silna dal tego maluszka.
Nie ma słów, które pocieszą taką osobę. Można przy niej być i to powinno jej pomóc. A kiedy otrząśnie się z szoku dobrze by było, żeby znaleźli się przyjaciele i sąsiedzi, którzy wesprą materialnie w miarę możliwości: pomogą załatwić pracę, oddadzą niepotrzebne rzeczy po swoich dzieciach, no i jest jeszcze opieka społeczna. Kredyt też powinien być w jakiś sposób ubezpieczony, a nawet jeśli nie, to w takiej sytuacji bank powinien rozłożyć go na mniejsze raty i odroczyć na jakiś czas ich spłatę. W tej chwili myślę, że słowa nie będą ukojeniem, a tylko obecność, z której jeśli będzie tylko chciała, może skorzystać.
Niestety osobie po stracie najblizszej osoby nic nie jest w stanie pomoc,teraz tylko potrzebuje obencosci najblizszych osob: rodzina,przyjaciele i trzeba zajac jakos czas zeby nie myslala o tym jak zle doswiadczylo ja zycie,z tym ze ona tez musi chciec pomocy,bo jak sie zamknie w sobie i nie bedzie chciala pomocy to moze poglebic sie jeszcze bardziej jej zalamanie...teraz bedzie kierowala sie emocjami bo to zrozumiale musi sie z tym wszytskim oswoic i dojsc do etapu racjonalnego myslenia,nie bedzie to latwe ale musi dac rade,musi teraz zyc dla dzieciatka...lacze sie w bolu i bardzo wspolczuje.
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Jedyne, co możesz zrobic, to być przy niej.
Ja wczoraj usłyszałam, że jeden człowiek popełnił samobójstwo, bo ponoć żona go zdradzała i nawet dziecko nie było jego. Poznałam tego mężczyznę kiedyś. Bardzo mi go szkoda. No i myślę, że jego żona nie zapomni zbyt prędko...
- Zarejestrowany: 16.05.2011, 23:03
- Posty: 3002
Straszne tragedia...
- Zarejestrowany: 15.04.2008, 09:41
- Posty: 461
najpierw współczuć ale pod koniec pażdziernika pilnować bo od depresji do czynu juz blisko biorąc pod uwagę swięto zmarłych potem swieta bożego narodzenia i aby do wiosny.aby do pierwszej rocznicy potem lepiej a poniewaz młoda to jeszcze zycie ułozy aby dziecko miało jakiegos ojca a ona sama nie była.to co mogę podpowiedzieć nie dzwonić codziennie tylko odwiedzać często ale nie nachalnie .ważne to bardzo .
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Jedyne, co możesz zrobic, to być przy niej.
Ja wczoraj usłyszałam, że jeden człowiek popełnił samobójstwo, bo ponoć żona go zdradzała i nawet dziecko nie było jego. Poznałam tego mężczyznę kiedyś. Bardzo mi go szkoda. No i myślę, że jego żona nie zapomni zbyt prędko...
Też go znałam,a właściwie nie jego, tylko brata zmarłego. On nie miał żony, to była jego narzeczona,ale ślubu nie mieli, o dziecku też słyszałam, że podobno nie jego... Wybrał straszną śmierć....nie rozumiem tego...
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Jedyne, co możesz zrobic, to być przy niej.
Ja wczoraj usłyszałam, że jeden człowiek popełnił samobójstwo, bo ponoć żona go zdradzała i nawet dziecko nie było jego. Poznałam tego mężczyznę kiedyś. Bardzo mi go szkoda. No i myślę, że jego żona nie zapomni zbyt prędko...
Też go znałam,a właściwie nie jego, tylko brata zmarłego. On nie miał żony, to była jego narzeczona,ale ślubu nie mieli, o dziecku też słyszałam, że podobno nie jego... Wybrał straszną śmierć....nie rozumiem tego...
chyba też o tym słyszałam to mlody chłopak z pod Łukty, świeża hiostoria?
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Jedyne, co możesz zrobic, to być przy niej.
Ja wczoraj usłyszałam, że jeden człowiek popełnił samobójstwo, bo ponoć żona go zdradzała i nawet dziecko nie było jego. Poznałam tego mężczyznę kiedyś. Bardzo mi go szkoda. No i myślę, że jego żona nie zapomni zbyt prędko...
Też go znałam,a właściwie nie jego, tylko brata zmarłego. On nie miał żony, to była jego narzeczona,ale ślubu nie mieli, o dziecku też słyszałam, że podobno nie jego... Wybrał straszną śmierć....nie rozumiem tego...
Ten z mojego miasta był. Powiesił się poodobno.
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Jedyne, co możesz zrobic, to być przy niej.
Ja wczoraj usłyszałam, że jeden człowiek popełnił samobójstwo, bo ponoć żona go zdradzała i nawet dziecko nie było jego. Poznałam tego mężczyznę kiedyś. Bardzo mi go szkoda. No i myślę, że jego żona nie zapomni zbyt prędko...
Też go znałam,a właściwie nie jego, tylko brata zmarłego. On nie miał żony, to była jego narzeczona,ale ślubu nie mieli, o dziecku też słyszałam, że podobno nie jego... Wybrał straszną śmierć....nie rozumiem tego...
Ten z mojego miasta był. Powiesił się poodobno.
Tak, z Twojego miasta, kupił linę holowniczą, przywiązał ją do mostu i sobie no i skoczył....Chociaż wcześniej próbował zabić się samochodem....
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
Słyszałam podobną wersję do Twojej. Tylko nie wiedziałam, że to nie była żona.
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Słyszałam podobną wersję do Twojej. Tylko nie wiedziałam, że to nie była żona.
Ona chyba już mieszka z prawdziwym ojcem dziecka...na różańcu jej nie było dziś...
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
W piatek w okolicach Torunia podczas prac na drodze ( kładzenie asfaltu) został potrącony mąż koleżanki. Dokladnie było tak że wychylał się aby upewnić się czy wszystko ok, gdy jadący z dużą prękością obok tir, uderzył w głowę poczym ciągnąl za soba męża koleżanki. Sprawca zbiegł a chłopak wczoraj o 19 zmarł w Toruniu w szpitalu. Tragedia jest ogromna, był od roku męzem, a od 2 m-cy ojcem, to dobry poczciwy chłopak ze wsi. Jak mloda matka ma sobie poradzić z taka tragedią, spłata kredytu, ja bym się załamała, jak dodać otuchy???
Wszyscy bardzo przeżywają bo to był dobry człowiek.
Czy kogoś z waszego otoczenia spotkała tak nieoczekiwana tragedia? Jak pomóc osobie po stracie ukochanej osoby????/
Moja Bratowa opowiadała mi o tym wypadku, to było obok ich miejsca zamieszkania...