Musze się wygadać bo zwariuje.Otóz mam problem z rodzicami ,u ktorych mieszkam z moimi dwiema
córkami dzieląc pokój z bratem(przeprowadzka nie wchodzi w gre bo nie mam na to funduszy).problem polega na tym że każdy swój dzień poświecam na porządki w mieszkaniu
,ugotowaniu obiadu i zrobieniu prania,problem nie jest w tym że musze to robić bo nie mam z tym problemu
ale chodzi mi o to,żeby oni zrozumieli że tez bym chciała chociaż od czasu do czasu wyjść gdzieś bez dzieci choć na godzinke chociaż po to by w spokoju zakupy zrobić ,miło też by było gdybym usłyszała od nich dziękuje za to żę maja
ciepły obiad podany jak wróca z pracy ( ja gdy mam szkołe w weekendy tego nie mam ,bo zawsze słysze ze dziewczyny
były nie grzeczne).ZAzwyczaj tylko słyszę że jestem złą matką ,że sobie nie radzę,do dziewczyn gadają zemaja
głupia matke,że im i sobie zycie zniszczyłam i tak wkółko pełno tego jest ,dziś wzięłam dziewczyny ze sobą
na egzamin do szkoły by sie ich nie prosić czy mi z nimi zostaną ,wracając do domu zgubiłam torebkę niewiem kiedy niewiem jak ...może w autobusie, skupiałam się na tym by dziewczyny się mnie trzymały i grzecznie szły
gdy im o tym powiedziałam to się oczywiście zaczęło że jestem zwykła ciamajdą ,że im wstyd za mnie...ja już
nie mam sił na to wszystko gdy próbuje z nimi rozmawiać to zawsze powtarzają że sobie cos wymyśl