Zaginięcie dziecka - historie z życia wzięte
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
W związku z zaginięciem 6-miesięcznej Madzi przygotowujemy na Familie.pl materiał dotyczący zaginięć dzieci... Czy komuś z Waszych znajomych/bliskich przydarzyło się zagnięcie malucha? A może słyszeliście lub czytaliście o takich sytuacjach i utkwiły Wam one w pamięci? Jak radzili sobie w tej niezwykle trudnej sytuacji rodzice? Jak wówczas wspierało ich otoczenie? Zapraszam do rozmowy...
Na szczęście nie znam takich sytuacji w moim otoczeniu. Ale pamietam jedną sprzed chyba 13 lat. Kilkuletni chłopiec zniknął wtedy z placu zabaw choć był pod opieką. Chwilka nieuwagi i nie było dziecka. Wracałam wtedy ze szkoły i słuchałyśmy z mamą relacji w radio - Katowice Szpienice to przecież tak niedaleko nas.
Jakoś w zeszłym roku przypadkowo trafiłam na artykuł o zaginionych dzieciach... było tam również o tym chłopcu. Nie odnalazł się do dzisiaj i nie wiadomo co się stało. Rodzina nie przetrwała próby czasu. Każdego ta tragednia zmieniła i nie potrafili z nią razem żyć. To mnie najbardziej dotknęło.
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
https://www.familie.pl/Forum-3-101/m501945-1,Porwania.html Podobny temat kiedyś założyłam. Mama Tymka podała tam też fajny artykuł.
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Dziękuję za przypomnienie Sylwio, w tym wątku jednak chciałabym porozmawiać nie tylko o porwaniach ale ogólnie o zaginięcia dzieci - z różnych powodów...
- Zarejestrowany: 20.02.2011, 19:09
- Posty: 13427
Na całe szczęście takie sytuacje nie zadzyły się nikomu w moim najbliższym otoczeniu.
Całkiem niedawno trafiłam na stronę zludźmi zginionymi i na niej też widnieją plakaty kilku zaginionych , do dziś nie odnalezionych dzieciaczków, to straszne, ni wyobrażam sobie jak poradzić sobie z taką traumą
Wiecie co - pomimo wszystko, że wiem, że staram się bardzo Tymka pilnować to miałam raz taką sytuację w Ikei... myślałam, że oszaleję ze strachu. Oglądałam coś na półkach, Młodym zajmował się mąż. Odwrócił się na chwilkę i nagle nie ma dziecka. Zaczęłam wrzeszczeć, wołać, spanikowałam maksymalnie i czułam, że mi serce pęka. Na szczęście Młody ukrył się za regałem. Dla Niego było to zabawne. Dla mnie najgorsze kilka minut w życiu.
Straszne są takie nieywjaśnione sytuacje, a jest ich wiele... Rodzice szukaja dzieci latami - bezskutecznie. Oby Madzia się odnalazła!
- Zarejestrowany: 24.03.2011, 19:58
- Posty: 2498
Osobiście nie znam takiej sytuacji ale przed Bożym Narodzeniem była głośna sprawa , przynajmniej w Białym.W jednej z najwiekszych galerii w mieście w czasie zakupów znikneła dziewczynka.Rodzice szybko wszczeli "raban" i podano z głośników rysopis dziewczynki.Przeszukano cały sklep.Znaleziono dziecko już przebrane z obciętymi włosami między samochodami na parkingu samochodowym.Oprócz rodziców, ochrony i zawiadomionej policji pomagali szukać zwykli ludzie.I to chyba wystraszyło porywaczy.
Osobiście nie znam takiej sytuacji ale przed Bożym Narodzeniem była głośna sprawa , przynajmniej w Białym.W jednej z najwiekszych galerii w mieście w czasie zakupów znikneła dziewczynka.Rodzice szybko wszczeli "raban" i podano z głośników rysopis dziewczynki.Przeszukano cały sklep.Znaleziono dziecko już przebrane z obciętymi włosami między samochodami na parkingu samochodowym.Oprócz rodziców, ochrony i zawiadomionej policji pomagali szukać zwykli ludzie.I to chyba wystraszyło porywaczy.
O matko:-O aż mi serce podskoczyło......
- Zarejestrowany: 17.12.2009, 20:50
- Posty: 9899
Kiedy miałam 7 lat zaginął w naszej wsi chłopie, mój kolega z klasy, Marek. Marek był jedynakiem, jego Mama była sekretarką w naszej szkole. Była zima, grudzień kiedy szybko robi się ciemno. Marek wyszedł z domu kiedy było jeszcze jasno, poszedł do swego kuzyna, który mieszkał niedaleko. Pobawił się chwilę i wracał do domu, do którego już nie dotarł. Pamiętam poruszenie i ludzi, którzy szukali chłopca. W poszukiwania włączyli się ludzie z całej wsi. Droga od domu kuzyna do domu Marka to naprawdę niewielki odcinek, jednak aby go pokonać należy przejść przez dwa mosty. Nie wiem kto wpadł na myśl, aby szukać w wodzie. Wydaje mi się, że przy jednym z mostów znaleziono czapkę Marka. Niestety poszukiwania nie dały tego dnia rezulatatu. Pamiętam opowieść Taty Marka, który studzony usiadł w fotelu, mówił, że nie wie czy zasnął czy to co go potem spotkało to jawa czy sen. W każdym razie usłyszał głos Marka, który mówił: Tato, nie szukajcie mnie przy moście, ja jestem tutaj, w krzakach. Tata chłopca natychmiast pobiegł w stronę krzaków, które rozciągały się kilkadziesiąt metrów za mostem. Okazało się, że to właśnie tam, o jedną z gałęzi zahaczyło się ciało chłopca. Nie muszę chyba pisać o rozpaczy rodziców, którzy tuż przed Świętami Bożego Narodzenia chowali swego jedynaka...
Jakiś czas później usłyszałam, że Marek najprawdopodobniej pobiegł za kotem, przeszedł przez barierkę, a później ześlizgnął się ze skarpy i wpadł do wody uderzając głową o kamień. Natychmiast stracił przytomność. Może gdyby ktoś widział to zdarzenie, może wówczas udałoby się go uratować...
- Zarejestrowany: 14.06.2010, 21:25
- Posty: 10745
Osobiście nie znam takiej sytuacji ale przed Bożym Narodzeniem była głośna sprawa , przynajmniej w Białym.W jednej z najwiekszych galerii w mieście w czasie zakupów znikneła dziewczynka.Rodzice szybko wszczeli "raban" i podano z głośników rysopis dziewczynki.Przeszukano cały sklep.Znaleziono dziecko już przebrane z obciętymi włosami między samochodami na parkingu samochodowym.Oprócz rodziców, ochrony i zawiadomionej policji pomagali szukać zwykli ludzie.I to chyba wystraszyło porywaczy.
czytałam o tym dziewczynkę przebrali za chłopca,i właśnie obcieli włosy.
- Zarejestrowany: 06.04.2011, 14:34
- Posty: 21
ja nie wiem dokładnie jak to było, ale u nas w mieście w Auchanie na galerii porywano dzieci, podobno na sprzedaż organów:( raz zdążyli w porę i znaleźli kilkuletnią dziewczynkę leżącą nieprzytomną w łazience:/ straszne to jest:(
Pamietam mialam 10 lat. Bylam wtedy z mama i babcia na wycieczce zagranicznej we Wloszech. Mielismy bardzo ogranicozny czas zwiedzania i czas wolny. Wszystko na gwizdek. Jako male dziecko zachcialo mi sie siku. Nie bardzo gdzie bylo isc za potrzeba. Ale pamietam ze weszlysmy na aprking gdzie bylo duzo autokarow i mama powiedziala zebym poszla za jeden z nich. Tak tez zrobilam, gdy skonczylam jakos pomylily mi sie drogi i zgubilam sie.
Pamietam przerazenie moje,ze nie moge znalezc mojej mamy, babci i fakt,ze jestem tak daleko od domu i w dodatku dzieckiem. A mojej mamie prawie serce chcialo wyskoczyc z przerazenia, poplakala sie jak mnie odnalazla po tak krotkim czasie. Pomimo,ze bylismy niedaleko to przeciez moglo mi sie cos wtedy stac.
Może w tej dyskusji nie będzie to miało znaczenia , ale miałam niezbyt miłą przygode z moim wnukiem Miał może 5-6 lat Byłam z nim na spacerze , on jechał na rowerku , ciepło środek lataWeszłam na moment do sklepu kupić parówki Ludzi nie było, przy ladzie obejrzałam sie stał przed drzwiami Zapłaciłam obejrzałam sie jego już nie było Obok szpital , kanał , rzeka i dwa mosty Objechałam taksówką wszystkie możliwe miejsca nigdzie go nie było Zmartwiałam i nie wiedziałam co dalej Zawiadomiłam polocje zaczęli gnojka szukać a ja w domu siedziałam i płakałam A on , otym dowiedziałam sie dużo póżniej pojechał rowerkiem wzdłuż torów , przez 2 mosty nad morze Schował rower i wszedł do salonu gier i sie przygłądał Było ciemno jak go tam znalazłam Policja już zawiadomiła lokalną telewizje i radio Co przeżyłam to moje Wracam do tego przypadku ciągle , bo co by sie stało jakby na tym przejeżdzie trafił na pociąg
Osobiście nie znam takiej sytuacji ale przed Bożym Narodzeniem była głośna sprawa , przynajmniej w Białym.W jednej z najwiekszych galerii w mieście w czasie zakupów znikneła dziewczynka.Rodzice szybko wszczeli "raban" i podano z głośników rysopis dziewczynki.Przeszukano cały sklep.Znaleziono dziecko już przebrane z obciętymi włosami między samochodami na parkingu samochodowym.Oprócz rodziców, ochrony i zawiadomionej policji pomagali szukać zwykli ludzie.I to chyba wystraszyło porywaczy.
Pełno jest takich historii...
Tylko ze, nie ma dowodów na to, ze sa one prawdziwe...
No mnie by chyba serce pekło.
Wracajac do tematu, odpukac, nigdy sie nikomu ze znajomych nic takiego nie zdarzyło.
Najdłużej poszukiwane dziecko w Polsce zaginęło 40 lat temu.
Myślę, że w takich sytuacjach najgorsza jest ta niepewność, świadomość, że dziecko jest samo bez rodziców, że może coś mu się dziać. Ze śmiercią dziecka chyba łatwiej się pogodzić niż z tym, że się nie wie gdzie jest i co się z nim dzieje.
Najdłużej poszukiwane dziecko w Polsce zaginęło 4 lat temu.
Myślę, że w takich sytuacjach najgorsza jest ta niepewność, świadomość, że dziecko jest samo bez rodziców, że może coś mu się dziać. Ze śmiercią dziecka chyba łatwiej się pogodzić niż z tym, że się nie wie gdzie jest i co się z nim dzieje.
Mam podobne udczucia co Ty Kasiu... Czasem np. w "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" przedstawiano historie o dzieciach zaginionych nawet 20 lat temu! Rodzice do dziś ich szukają - bezskutecznie....
Na szczęście nie znam osobiście osób, które dotknęła taka tragedia.
Jednak raz Staś ostro nastraszył tatę. Byliśmy w kościele. Ten, do którego jeździmy jest zbudowany na planie wieloboka i ma 3 wejścia z różnych stron. Młody był dosyć niegrzeczny więc mąż wyszedł z nim na zewnątrz. Ja zostałam w środku. Po kilku minutach przychodzi do mnie Staś, sam, przyszedl innym wejściem niż wyszedł. Mąz nie przyszedł. Pomyślałam, że stoi przy wejściu i obserwuje reakcję Stasia. Dopiero po kilku minutach dowiedziałas się co się stało, gdy mąż pojawił się obok mnie zdyszany i caly blady. Okazalo się, że Staś uciekł mu, gdy ten na chwilę się odwrócił, i szybko wbiegł do koscioła innym wejściem. Mąż tego nie widział i zaczął go szukać na zewnątrz, biegał dookoła kościoła i wołał Stasia. Nigdzie młodego nie bylo, gdyż spokojnie stał obok mnie. Mąż opowiadał, że takiego stresu jeszcze w życiu nie przeżył. A trwalo to zaledwie kilka minut.
Nie wyobrażam sobie co czują rodzice, których dzieci giną.
- Zarejestrowany: 24.03.2011, 19:58
- Posty: 2498
Osobiście nie znam takiej sytuacji ale przed Bożym Narodzeniem była głośna sprawa , przynajmniej w Białym.W jednej z najwiekszych galerii w mieście w czasie zakupów znikneła dziewczynka.Rodzice szybko wszczeli "raban" i podano z głośników rysopis dziewczynki.Przeszukano cały sklep.Znaleziono dziecko już przebrane z obciętymi włosami między samochodami na parkingu samochodowym.Oprócz rodziców, ochrony i zawiadomionej policji pomagali szukać zwykli ludzie.I to chyba wystraszyło porywaczy.
Pełno jest takich historii...
Tylko ze, nie ma dowodów na to, ze sa one prawdziwe...
No mnie by chyba serce pekło.
Wracajac do tematu, odpukac, nigdy sie nikomu ze znajomych nic takiego nie zdarzyło.
O tym wiem od znajomych, którzy w tym czasie byli w tej galerii i uczestniczyli w poszukiwaniach.
Teraz jak ide z maluchami na zakupy to wsadzam oboje do kosza.Wiem że niektórym sie to niepodoba ale wolę to niż szukanie 4 latka.
Najdłużej poszukiwane dziecko w Polsce zaginęło 4 lat temu.
Myślę, że w takich sytuacjach najgorsza jest ta niepewność, świadomość, że dziecko jest samo bez rodziców, że może coś mu się dziać. Ze śmiercią dziecka chyba łatwiej się pogodzić niż z tym, że się nie wie gdzie jest i co się z nim dzieje.
Mam podobne udczucia co Ty Kasiu... Czasem np. w "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" przedstawiano historie o dzieciach zaginionych nawet 20 lat temu! Rodzice do dziś ich szukają - bezskutecznie....
Olu "zero" mi uciekło. Już poprawiłam. Miało być 40 lat temu.