PRZYPADEK 8 - C. D.
P: (śmieje się) Niezależnie od wizerunku, który prezentujesz, każdy z nas zawsze wie, kim naprawdę jesteś. W każdym razie nie jest to ten sam rodzaj emocji, jaki znamy na Ziemi. Tutaj jest to bardziej... abstrakcyjne. To, dlaczego przejawiamy pewne cechy i myśli... jest zależne od... potwierdzenia pojęć.
Dr N.: Pojęć? Masz na myśli uczucia, których w tym momencie doświadczasz?
P.: Tak... w pewnym sensie... ponieważ te ludzkie cechy były częścią naszych fizycznych wcieleń w innych miejscach, kiedy odkrywaliśmy różne rzeczy... i rozwijaliśmy pewne pojęcia, koncepcje... wszystko to dla nas... jest po prostu kontynuacją przeszłości, którą możemy wykorzystać tutaj.
Dr N.: No tak, wobec tego jeśli w każdym z naszych poprzednich wcieleń mamy inną twarz, to którą z nich przybieramy w okresie pomiędzy życiami?
P.: Mieszamy to. Przybierasz te cechy, jakie osoba, którą widzisz, najbardziej skojarzy z tobą, zależnie od tego, co chcesz przekazać.
Dr N.: A jeśli chodzi o porozumiewanie się bez przybierania żadnych cech?
P.: Oczywiście, robimy tak, to naturalne, ale szybciej nawiązuję mentalny kontakt z ludźmi, jeśli przejawiam jakieś cechy.
Dr N.: Czy wolisz ukazywać jakieś określone cechy twarzy?
P.: Hm... Lubię twarz z wąsami... szczęką twardą jak skała...
Dr N.: Masz na myśli okres, w którym byłeś Jeffem Tannerem, kowbojem z Teksasu, w życiu, które omawialiśmy wcześniej?
P.: (śmieje się) Właśnie. Również w innych życiach miałem twarze podobne do Jeffa.
Dr N.: Ale dlaczego? Czy tylko dlatego, że byłeś nim w ostatnim życiu?
P.: Nie, dobrze się czułem jako Jeff. To było szczęśliwe, nieskomplikowane życie. Cholera, wyglądałem wspaniale! Moja twarz przypominała reklamy papierosów, które widuje się na plakatach wzdłuż autostrad (chichocząc). Lubię popisywać się moimi podkręconymi wąsami w twarzy Jeffa.
Dr N.: Ale to było tylko jedno życie. Ludzie, których z tobą w nim nie było, mogą cię tutaj nie rozpoznać.
P.: Och, szybko zorientują się, że to ja. Mógłbym zmienić to na coś innego, ale w tej chwili najlepiej czuję się, jako Jeff.
Dr N.: A więc wracamy do tego, o czym mówiłeś - że każdy z nas ma tylko jedną tożsamość, niezależnie od ilości twarzy, które może przybrać jako dusza.
P.: Tak, widzisz każdego takim, jakim rzeczywiście jest. Niektórzy chcą zaprezentować jedynie swoje najlepsze strony, z obawy przed tym, co mógłbyś o nich pomyśleć, nie w pełni zdając sobie sprawę, że istotne jest to, do czego dążysz, a nie to, jak wyglądasz. Dużo śmiechu wzbudzają wyobrażenia dusz o sobie samych, to znaczy, jak powinny wyglądać; przyjmują wówczas takie twarze, jakich na Ziemi nigdy nie miały, i to jest w porządku.
Dr N.: Czyli mówimy o duszach mniej dojrzałych?
P.: Tak, zwykle tak. Mogą się zablokować... nie osądzamy ich... w końcu wszystko będzie z nimi w porządku.
Dr N.: Myślę o świecie duchowym jako o miejscu najwyższej, wszechwiedzącej, inteligentnej świadomości, a to co mówisz sprawia, że jawi się on jako miejsce, w którym dusze mają kaprysy i są próżne, jakby znalazły się z powrotem na Ziemi.
P.: (wybuch śmiechu) Ludzie są ludźmi, niezależnie od tego, jak wyglądają w swoich fizycznych światach.
Dr N.: O, czy postrzegasz dusze, które odeszły na planety inne niż Ziemia?
P.: (milczy chwilę) Czasami...
Dr N.: Jakie cechy przejawiają dusze z innych planet?
P.: (wymijająco) Ja... w pewnym sensie trzymam się moich własnych ludzi, ale możemy przybrać każdą cechę, jaką chcemy, aby się porozumieć.
Uwaga: Uzyskanie informacji od tych z moich klientów, którzy są w stanie przypomnieć sobie najważniejsze fizyczne wcielenia z przeszłości w formach życia innych niż ludzkie, w innych światach, stanowi zawsze wyzwanie. Jak przekonamy się o tym później, wspomnienia tego typu doświadczeń dotyczą zazwyczaj jedynie starszych, bardziej zaawansowanych dusz.
Dr N.: Czy ta możliwość, dzięki której potrafimy jako dusze przekazywać sobie wzajemnie cechy, jest darem od stwórcy, zależnym od duchowych potrzeb?
P.: Skąd mam wiedzieć, nie jestem Bogiem!
Pogląd, że dusza może być omylna, jest dla niektórych ludzi niespodzianką. Stwierdzenia mężczyzny z Przypadku 8 oraz wszystkich innych moich klientów wskazują na to, że większość z nas nadal jest daleka od doskonałości istot ze świata duchowego. Podstawową przyczyną reinkarnacji jest dążenie do samodoskonalenia. Podstawą zaś mojej pracy są psychologiczne konsekwencje naszego rozwoju, zarówno w świecie duchowym, jak i poza nim.
Zobaczyliśmy, jak ważne jest podczas wkraczania do świata duchowego spotkanie innych istot. Poza połączeniem się z naszymi przewodnikami oraz innymi znajomymi osobami, wspomniałem o trzecim rodzaju powrotu po śmierci. Jest to dość niepokojący przypadek, kiedy dusza nie spotyka nikogo.
Chociaż dla większości badanych nie jest to sytuacja powszechna, mimo to jest mi przykro z powodu tych z nich, którzy opisują, jak zupełnie sami ciągnięci są przez niewidzialne siły do miejsc ich ostatecznego przeznaczenia, w których w końcu dochodzi do kontaktu z innymi. Przypomina to przyjazd do obcego kraju, w którym się już kiedyś było, bez żadnej pomocy ze strony tragarzy lub informacji turystycznej umożliwiającej obranie właściwego kierunku. Myślę, że tym, co mnie w takich przypadkach najbardziej martwi, jest widoczny brak jakiegokolwiek przystosowania się duszy.
Mojego wyobrażenia o tym, jak to jest znaleźć się samotnie u bram świata duchowego oraz za nimi, nie podzielają te dusze, które samodzielnie, bez pomocy wchodzą do świata duchowego. W rzeczywistości tacy ludzie są doświadczonymi podróżnikami. Wydaje się, że jako starsze, dojrzałe dusze, nie potrzebują systemu podstawowego wsparcia. Wiedzą dokładnie, dokąd udadzą się po śmierci. Podejrzewam, iż także sam proces jest dla nich przyśpieszony, ponieważ są one w stanie szybciej niż dusze, które zatrzymują się na spotkanie z innymi. zorientować się, gdzie mają się udać,
Przypadek 9 to pacjent, który ma za sobą wiele tysięcy lat wcieleń. Na około osiem żywotów przed obecnym, ludzie ostatecznie przestali spotykać się z nim u duchowych bram.
Serdecznie pozdrawiam i po ciąg dalszy odsyłam do książki.