Lubimy chwalić się kulinariami, które nam się udały.
Ale bywa też tak, że cos nam nie wyszło.
Podzielmy się wpadkami aby inne z nas tego nie zrobiły.
22 października 2012 03:40 | ID: 849612
Mój wczorajszy niewypał,chciałam zrobić sos beszamelowy tak jak Geslerka w któryśm odcinku zrobiła czyli wysypałam mąkę na suchą patelnie a dopiero po chwili dodałam masło.........i co do..........i nici przypaliłam patelnie,i musiałam wyrzucić do śmieci ten ala sos
... może za duży ogień był...
22 października 2012 12:58 | ID: 849864
Moja mama dodała kiedyś do sernika dwa opakowania żelatyny zamiast cukru waniliowego. Zjedliśmy, ale trochę gumowy był:)
No to wydałaś mamę
E tam zaraz wydałaś
22 października 2012 14:33 | ID: 849900
u MNIE NIEWYPAŁY TO GŁÓWNIE CIASTA... Raz zrobiłam biszkopt jak pizza...
22 października 2012 14:34 | ID: 849902
u MNIE NIEWYPAŁY TO GŁÓWNIE CIASTA... Raz zrobiłam biszkopt jak pizza...
Hehe skąd to znam, jedyne ciasto jakie mi wychodzi to ciasto nalesnikowe :)
22 października 2012 21:07 | ID: 850110
Kiedyś jako małolata mama kazała mi zrobić fasolkę po bretońsku. No i zrobiłam. Ugotowałam fasolę doprawiłam wywar z fasoli , dodałam przecieru , zagęściłam i coś mi brakowało ale zjadłam talerz.Mama przyszla z pracy zagląda do garnka i pyta - a kiełbasa gdzie? Jaka kiełbasa? No ta z lodówki. To fasolę się robi z kiełbasą?
Od tej pory wiedziałam , a największe moje niewypały to sa wtedy jak za bardzo się staram i zależy mi żeby wyszło.
22 października 2012 22:13 | ID: 850152
Kiedyś jako małolata mama kazała mi zrobić fasolkę po bretońsku. No i zrobiłam. Ugotowałam fasolę doprawiłam wywar z fasoli , dodałam przecieru , zagęściłam i coś mi brakowało ale zjadłam talerz.Mama przyszla z pracy zagląda do garnka i pyta - a kiełbasa gdzie? Jaka kiełbasa? No ta z lodówki. To fasolę się robi z kiełbasą?
Od tej pory wiedziałam , a największe moje niewypały to sa wtedy jak za bardzo się staram i zależy mi żeby wyszło.
.Zdarza się.A z tym staraniem to tak rzeczywiscie jest:-)
22 października 2012 23:57 | ID: 850178
... może za duży ogień był...
a może i tak......... blat miałam ustawiony na 9,zrobiłam później na odwrót i wyszło mi:))
23 października 2012 01:49 | ID: 850216
... może za duży ogień był...
a może i tak......... blat miałam ustawiony na 9,zrobiłam później na odwrót i wyszło mi:))
Ja tam swoje stare przepisy stosuję i nie zmieniam na jakieś udziwnione...
23 października 2012 10:48 | ID: 850383
Sanne a mi sernik na zimno!
24 października 2012 23:14 | ID: 851459
Do dziś pamiętam jak próbowałam zrobić masę kajmakową - to był pierwszy i ostatni raz. Nigdy więcej :)
Wyszedł napój kajmakowy :)
25 października 2012 07:42 | ID: 851476
próbowałam zrobić zupę klopsową, dwa razy i nie wyszła. i już nigdy więcej nie spróbuję. a bardzo ją lubię.
25 października 2012 07:56 | ID: 851483
Ja miałam dwa niewypały z sernikiem na zimno, niby banalnie łatwy, no ale... Pierwszym razem masa sernikowa sie pięknie ubiła, ale galaretkę wlałam za rzadką i cała podpłynęła na spód, po stężeniu zjeść sie dało, ale to biszkopty były zatopione w galaretce a nie brzoskwinie ułozone na wierzchu he he. A drugim razem, kiedy juz galaretka pięknie tężała to masa sernikowa sie za nic nie chciała ubic , tylko miała gęstość smietany i po ukrojeniu masa wyskakiwała spod pięknie stężałej galaretki. No i jak to się mówi do trzech razy sztuka, bo trzeci wyszedł ładnie i już zawsze mi ładnie wychodzi.
25 października 2012 08:14 | ID: 851495
Ja raz do niedzielnego rosołku dodałam kostkę "bulion na wędzonym boczku" hihi. Przez pomyłkę oczywiście ;) To był największy niewypał jaki sobie teraz przypominam, choć pewnie było ich więcej... ;)
25 października 2012 10:14 | ID: 851575
wczoraj robiłam gołąbki... jedną partię wsadziłam do brytfanny i piekłam w piecu, a reszte ułożyłam w garnku i postawiłam na palniku... tyle że te w garnku za bardzo "bulkały" w rosole i były mało ciasno ułożone i po ugotowaniu była zupa z ryżem i mięsem + pływające liście kapusty :(
dobrze, że te z pieca wyszły pysznie :P
25 października 2012 23:33 | ID: 851980
wczoraj robiłam gołąbki... jedną partię wsadziłam do brytfanny i piekłam w piecu, a reszte ułożyłam w garnku i postawiłam na palniku... tyle że te w garnku za bardzo "bulkały" w rosole i były mało ciasno ułożone i po ugotowaniu była zupa z ryżem i mięsem + pływające liście kapusty :(
dobrze, że te z pieca wyszły pysznie :P
Mi raz Kochany Mąż,po jednej sobotniej imprezce,zgłodniał,poszedł do kuchni gdzie do wieczora gotowałam gołąbki na niedzielny obiad,i tak łopatką w garnku zamieszał że powstała jedna wielka mieszanka ryżu,mięsa i kapusty.Normalnieee myślałam że go uduszę.....
26 października 2012 16:27 | ID: 852306
Na rocznicową kolację do mięska chciałam zrobić puree z czerwonej fasoli. Zroiłam, ułożyłam na talerzu w serduszku ale było tak słone, że wylądowało w koszu. :)
9 listopada 2012 15:20 | ID: 860074
Miałam taką ochotę na rybę. Oczywiście sklep rybny był zamkniety , więc kupiłam mrożonego mintaja. Wyglądał nieźle. Zrobiłam duszonego w warzywach . W piekarniku. I oczywiście wyszło szydło z worka czyli druga albo i nawet trzecia świeżość. Ja , ponieważ bardzo chciało mi się ryby , zjadła, Ola też jakoś wcisnęła, mama też . Ale mąż nawet słyszeć nie chciał o tym aby zjeść. I cała reszta pójdzie do sedesu. Szkoda tylko warzyw i pieczarek.
Ja już nie wiem gdzie w Olsztynie kupić świeżą rybę? A właściwie wiem na Towarowej. Ale jeden sklep i to dośc daleko na Olsztyn, to chyba ciut za mało. A mówią, że Olsztyn to stolica krainy jezior. A gdzie te ryby?
9 listopada 2012 15:28 | ID: 860078
Miałam taką ochotę na rybę. Oczywiście sklep rybny był zamkniety , więc kupiłam mrożonego mintaja. Wyglądał nieźle. Zrobiłam duszonego w warzywach . W piekarniku. I oczywiście wyszło szydło z worka czyli druga albo i nawet trzecia świeżość. Ja , ponieważ bardzo chciało mi się ryby , zjadła, Ola też jakoś wcisnęła, mama też . Ale mąż nawet słyszeć nie chciał o tym aby zjeść. I cała reszta pójdzie do sedesu. Szkoda tylko warzyw i pieczarek.
Ja już nie wiem gdzie w Olsztynie kupić świeżą rybę? A właściwie wiem na Towarowej. Ale jeden sklep i to dośc daleko na Olsztyn, to chyba ciut za mało. A mówią, że Olsztyn to stolica krainy jezior. A gdzie te ryby?
ja dzisiaj kupiłam pyszną tilapię w Biedronce Wandziu ...
9 listopada 2012 15:33 | ID: 860083
Miałam taką ochotę na rybę. Oczywiście sklep rybny był zamkniety , więc kupiłam mrożonego mintaja. Wyglądał nieźle. Zrobiłam duszonego w warzywach . W piekarniku. I oczywiście wyszło szydło z worka czyli druga albo i nawet trzecia świeżość. Ja , ponieważ bardzo chciało mi się ryby , zjadła, Ola też jakoś wcisnęła, mama też . Ale mąż nawet słyszeć nie chciał o tym aby zjeść. I cała reszta pójdzie do sedesu. Szkoda tylko warzyw i pieczarek.
Ja już nie wiem gdzie w Olsztynie kupić świeżą rybę? A właściwie wiem na Towarowej. Ale jeden sklep i to dośc daleko na Olsztyn, to chyba ciut za mało. A mówią, że Olsztyn to stolica krainy jezior. A gdzie te ryby?
Tak jak całe Mazury - Kraina Wielkich Jezior a świeżych ryb, jak na lekarstwo... ech
9 listopada 2012 15:43 | ID: 860092
Miałam taką ochotę na rybę. Oczywiście sklep rybny był zamkniety , więc kupiłam mrożonego mintaja. Wyglądał nieźle. Zrobiłam duszonego w warzywach . W piekarniku. I oczywiście wyszło szydło z worka czyli druga albo i nawet trzecia świeżość. Ja , ponieważ bardzo chciało mi się ryby , zjadła, Ola też jakoś wcisnęła, mama też . Ale mąż nawet słyszeć nie chciał o tym aby zjeść. I cała reszta pójdzie do sedesu. Szkoda tylko warzyw i pieczarek.
Ja już nie wiem gdzie w Olsztynie kupić świeżą rybę? A właściwie wiem na Towarowej. Ale jeden sklep i to dośc daleko na Olsztyn, to chyba ciut za mało. A mówią, że Olsztyn to stolica krainy jezior. A gdzie te ryby?
ja dzisiaj kupiłam pyszną tilapię w Biedronce Wandziu ...
I świeżą????
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.