zdradził żonę-zwolnili go z pracy - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

zdradził żonę-zwolnili go z pracy

43odp.
Strona 2 z 3
Odsłon wątku: 4516
Użytkownik usunięty
    • Zgłoś naruszenie zasad
    24 września 2010, 08:27 | ID: 296770
    Organista zdradził żonę i związał się z inną kobietą za co parafia go zwolniła z pracy.Co o tym sądzicie?Słusznie postąpili?http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Organista-zdradzil-zone-parafia-go-zwolnila,wid,12696232,wiadomosc.html
    Avatar użytkownika aluna
    alunaPoziom:
    • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
    • Posty: 4070
    21
    • Zgłoś naruszenie zasad
    26 września 2010, 11:34 | ID: 298025
    Krystyna83 napisał 2010-09-26 09:07:50
    aluna napisał 2010-09-26 00:56:24
    Nie rozumiem o czym dyskusja....postapili niezgodnie z prawem i kropka. A co jeśli organista brał przykład ze swojego pracodawcy??? I dlaczego w takim razie nie ponoszą konsekwencji prawnych księża , którzy lamią prawo kościelne??? Jak wszyscy równo to wszyscy równo....tylko kto by wtedy kazania wygłaszal w kościołach...??? Chyba z kasety musiałyby lecieć...
    ...aluno - napisałaś:"postąpili niezgodnie z prawem i kropka."... to po co dalsza dyskusja? ...skąd wiesz, że księża nie ponoszą kościelnych prawnych konsekwencji ???... czy musi to być uzewnętrznione, napisane i głośno powiedziane, żebyśmy wiedzieli??? ...myślę, że ponoszą!
    Przeniesienie do innej parafi nazywasz konsekwencją? I dlaczego księża nie mieliby odpowiadać przed sadem cywilnym za swoje czyny? i piszę tu o wszystkich kaplanach wszelkich religii... Nie rozumiem czemu kapłani są w Polsce nietykalni przez sądy cywilne...
    Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
    Avatar użytkownika Bartt
    BarttPoziom:
    • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
    • Posty: 5452
    22
    • Zgłoś naruszenie zasad
    26 września 2010, 14:35 | ID: 298059
    Pominę oklepane wycieczki na księży, bo to już problem tych, którzy nie panują nad własną nienawiścią. 
    Jak dla mnie decyzja Trybunału jest dosłownie absurdalna. 
    Bo najpierw - całkiem słusznie, stwierdził on - że podejmując pracę organista zobowiązał się do przestrzegania zasad Kościoła katolickiego. A potem - zupełnie nielogicznie i bez uzasadnienia - sędziowie zadecydowali, że "przestrzeganie zasad Kościoła katolickiego" nie polega na "przestrzeganiu zasad Kościoła katolickiego". To jest zwyczajnie nielogiczne. 
    Trybunał zupełnie zlekceważył tutaj charakter instytucji, jaką jest Kościół i potraktował całą sprawę jak standardową relację pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. W takim razie powstaje kolejna sprzeczność. Bo, wbrew temu co niektórzy z Was wyżej napisali, wcale nie jest tak, że "po godzinach pracy pracodawca może nas cmoknąć". Jeśli ja po pracy zacznę działać na szkodę mojego pracodawcy, zacznę go oczerniać czy robić cokolwiek innego, co spowoduje jakąś utratę dobrej opinii o nim wśród innych - to spotkają mnie za to konsekwencje. Nigdy nie słyszeliście o pracownikach, którzy zostali zwolnieni np. za nieobyczajne zdjęcia na FB czy NK? Albo za wpisy na swoich blogach czy stronach internetowych? Jeśli więc Trybunał uznał, że to zwykła relacja pracownik-pracodawca, to powinien konsekwentnie wziąć pod uwagę, że postępowanie organisty było na szkodę wizerunku jego pracodawcy. 
    A tutaj widzę, że Trybunał bawił się w próbę wyjaśnienia, czym jest "przestrzeganie zasad Kościoła katolickiego". Podobna bezczelność jak u sędziów z Sądu Apelacyjnego w Katowicach. 
    Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
    Użytkownik usunięty
      23
      • Zgłoś naruszenie zasad
      26 września 2010, 17:41 | ID: 298145
      Może i masz rację Bartt. W takim razie ludzie powinni dokładniej czytać umowy. Ja bym sie nigdy takiej pracy nie podjełą i nie radzę tego nikomu, kto chce sam decydować o swoim prywatnym życiu.
      Avatar użytkownika aluna
      alunaPoziom:
      • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
      • Posty: 4070
      24
      • Zgłoś naruszenie zasad
      26 września 2010, 18:52 | ID: 298225
      Bartt - w dużym stopniu masz rację. Jednak uważam że tak jak nie można zwolnic pracownika tylko za zdjęcia, czy orientację seksualną , tak samo nie można zwolnić tylko dlatego że jego droga życiowa się skomplikowała. W tym przypadku uważam że trybunał podjął słuszną decyzje - jak na te informacje jakie nam przekazano. Bo nie wiemy jak organista miał sformułowaną umowę i jakie zapisy są w niej zawarte.
      Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
      Avatar użytkownika Tigrina
      TigrinaPoziom:
      • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
      • Posty: 4674
      25
      • Zgłoś naruszenie zasad
      26 września 2010, 20:43 | ID: 298271
      Nie wiemy, jaka była ta umowa, gdzie robił, co robił, itd. Zastanawiają mnie pewne fragmenty tego artykułu: -"Kościół katolicki nie może automatycznie zwalniać swych pracowników, którzy dopuścili się zdrady małżeńskiej" -"Organista porzucił żonę i związał się z inną kobietą" O ile z tym pierwszym- w oderwaniu od drugiego- mogę się zgodzić, bo człowiek ma wolną wolę, różne rzeczy myśli, być może ma chwile zwątpienia, nie można więc "skreślić" kogoś, kto raz zbłądził- ale musi żałować tego, co zrobił, musi chcieć w sobie się poprawić, no nie wiem- co dalej- nie byłam w takiej sytuacji, ale taką zdradę trzeba byłoby chyba przeanalizować, pomóc małżeństwu, otoczyć ich opieką psychologiczną, itp. Drugie wyklucza zdradę- on nie zdradził- on porzucił, złamał nieodwołalnie przysięgę, porzucił żonę, zostawił ją, nie myślał więc o poczuciu winy, przysiędze- w takim przypadku nie dziwię się, że został zwolniony z pracy organisty kościelnego. Jestem świeżo po ślubie, dziwnie czułabym się, gdybym wiedziała, że organista, który nam przygrywa do ślubu, a więc też do przysięgi małżeńskiej- sam zostawił trwale żonę i rozpoczął "życie" z inna kobietą. A w małych miejscowościach wszyscy się znają- o czymś takim wszyscy od razu by wiedzieli... Nie dziwię się, że go zwolnili.
      Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość
      Użytkownik usunięty
        26
        • Zgłoś naruszenie zasad
        26 września 2010, 21:00 | ID: 298273
        ...może troszkę nie na temat - organisty: nasi znajomi, od kilku lat są małżeństwem, ale tylko ze ślubem cywilnym... wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii... po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu... myślę, że dobrze  postąpiono, bo w jaki sposób miałby rozmawiać z młodzieżą na temat  mażeństwa sakramentalnego i wiążących się tematach...
        Avatar użytkownika Kamila2010
        Kamila2010Poziom:
        • Zarejestrowany: 14.06.2010, 21:25
        • Posty: 10745
        27
        • Zgłoś naruszenie zasad
        26 września 2010, 21:20 | ID: 298274
        Krystyna83 napisał 2010-09-26 23:00:28
        ...może troszkę nie na temat - organisty: nasi znajomi, od kilku lat są małżeństwem, ale tylko ze ślubem cywilnym... wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii... po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu... myślę, że dobrze  postąpiono, bo w jaki sposób miałby rozmawiać z młodzieżą na temat  mażeństwa sakramentalnego i wiążących się tematach...
        to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?
        Użytkownik usunięty
          28
          • Zgłoś naruszenie zasad
          26 września 2010, 21:21 | ID: 298275
          No więc właśnie. Gdyby nie zwolniono organisty, więcej ludzi mówiłoby o hipokryzji Kościoła. Bo jak wytłumaczyć nauki Kościoła, jeśli pod bokiem dzieje się coś takiego? Byłoby to jasne przesłanie.
          2%blokersSz
          Użytkownik usunięty
            29
            • Zgłoś naruszenie zasad
            26 września 2010, 21:24 | ID: 298276
            Kamila2010 napisał 2010-09-26 23:20:29
            to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?
            Księża również byli dziećmi, należą do rodzin, mają rodzeństwo, siostrzeńców, bratanków. Współpracują z młodzieżą. Nie muszą mówić rad superniani. Oni są od sfery duchowej.
            2%blokersSz
            Avatar użytkownika Tigrina
            TigrinaPoziom:
            • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
            • Posty: 4674
            30
            • Zgłoś naruszenie zasad
            26 września 2010, 21:37 | ID: 298278
            Kamila2010 napisał 2010-09-26 23:20:29
            Krystyna83 napisał 2010-09-26 23:00:28
            ...może troszkę nie na temat - organisty: nasi znajomi, od kilku lat są małżeństwem, ale tylko ze ślubem cywilnym... wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii... po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu... myślę, że dobrze  postąpiono, bo w jaki sposób miałby rozmawiać z młodzieżą na temat  mażeństwa sakramentalnego i wiążących się tematach...
            to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?
            Ksiądz w seminarium ma takie same przedmioty z zakresu psychologii, metodyki, pedagogiki i dydaktyki, jak każdy inny nauczyciel w szkole- a przecież nie widzimy problemu w tym, że nauczyciele po części wychowują dzieci, kształtują ich światopogląd w jakiś sposób. I nie czepiamy się, jeśli nauczycielka naszych dzieci jest panienką i nie ma jeszcze dzieci, a psycholog w poradnii małżeńskiej- czy już te małżeństwo zawarł... Religia jest specyficznym przedmiotem, jak ktoś, kto wedle zasad KK cudzołoży- ma nauczać młodzież, żeby tego nie robiła? To tak, jakby przyzwolić na to, żeby polonistka co drugie słowo przeklinała, matematyk nie znałby tabliczki mnożenia, a biolog nie wiedział, ile kości w dłoni ma człowiek... Gdyby ten człowiek uczył etyki- tu można polemizować- ale jako katecheta jakieś wartości samym sobą powinien przedstawiać. Nauczyciel, a więc również katecheta- to człowiek, który powinien świecić przykładem również poza miejscem pracy, bo tworzy w ten sposób sobie jakąś opinię, autorytet- dla dzieci, młodzieży. A już tym bardziej powinien przestrzegać reguł, których sam wymaga. Nauczyciel to powołanie, a nie zawód.
            Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość
            Avatar użytkownika aluna
            alunaPoziom:
            • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
            • Posty: 4070
            31
            • Zgłoś naruszenie zasad
            26 września 2010, 23:01 | ID: 298301
            tigrina - zwolniono katechetę który byl KAWALEREM, a to jego żona była po rozwodzie... cóż za hipokryzja i brak tolerancji...niedługo pewnie stosy zapłoną. Jak to jak miał rozmawiać ??? Normalnie!! I jeszcze mógł użyć swojego przykladu, jako osoby która zaopiekowała się samotną kobietą z dziećmi , który pokochał cudze dzieci jak swoje własne i postanowił je wychowywać. Czyż to nie jest objaw największej miłości jaką można podarować drugiemu człowiekowi???
            Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
            Avatar użytkownika aluna
            alunaPoziom:
            • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
            • Posty: 4070
            32
            • Zgłoś naruszenie zasad
            26 września 2010, 23:02 | ID: 298302
            I jeszcze jedno - nie osądzajcie, abyście nie byli osądzeni.. to chyba jakoś tak to szło, prawda? ;)
            Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
            Avatar użytkownika Bartt
            BarttPoziom:
            • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
            • Posty: 5452
            33
            • Zgłoś naruszenie zasad
            27 września 2010, 05:46 | ID: 298308
            aluna, nie widzisz żadnej sprzeczności pisząc o "żonie kawalera"? 
            Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
            Użytkownik usunięty
              34
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 05:55 | ID: 298314
              Przykre jest to, ze nie wybieramy zwykle zawodu z myśla o tym, ze np. życie nam sie skomplikuje, ułoży tak, a nie inaczej. Człowiek pracuje na stanowisku kilka-kilkanaście lat i musi pilnowac, żeby swoim życiem prywatnym przypadkiem nie złamać zasad. I wcale nie chodzi tu o jkaies ekscesy czy skandale, tylko o życie uczuciowe jak np. podany przez Krystynę ślub cywilny z rozwódką. Uważam, ze to jest mimo wszystko nie fair, ze człowiek zostaje zwolniony z takiego powodu, choć dobrze i sumiennie wykonywał swoją pracę. A powód, ze ma nauczac na własnym przykładzie uważam za nietrafiony, bo jeśli zaczęlibyśmy sie w ten sposób czepiać każdej profesji okazałoby sie, że mało kto sie na swoje miejsce nadaje: choćby wspomniana bezdzietna nauczycielka. Niekoniecznie trzeba reprezentować coś w życiu osobistym, aby zajmować sie tym w pracy. Przecież zawsze mówimy, że należy wyraźnie rozgraniczać życie zawodowe od prywatnego. Oczywiście pomijam tu jakieś naprawdę drastyczne skandale.
              Avatar użytkownika Bartt
              BarttPoziom:
              • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
              • Posty: 5452
              35
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 06:01 | ID: 298320
              A ja uważam, że stało się wszystko wg uczciwych zasad. Nauczać religii w szkole może ten, który otrzymuje od miejscowego proboszcza misję (czyli coś jak "zlecenie"). Jeśli proboszcz uzna, że taka osoba nie powinna prowadzić katechez - cofa misję. I tyle. 
              Bo w przypadku tego katechety jest poważny zgrzyt - z jednej strony chce nauczać tego, co głosi KK, ale z drugiej żyje ewidentnie w sprzeczności z tym - czyli szkodzi sobie. To albo nie wierzy w to, czego naucza, albo ma ze sobą jakieś problemy... w każdym razie lepiej, żeby w nie prowadził katechez. 
              Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
              Avatar użytkownika Tigrina
              TigrinaPoziom:
              • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
              • Posty: 4674
              36
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 06:27 | ID: 298338
              Krystyna83 napisał 2010-09-26 23:00:28
              wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii... po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu...
              Czyli jak się poznali, to ona była rozwódką, a on kawalerem- i zawarli cywilny związek, bo kościelnego już nie mogą. A więc katecheta, który uczy zasad KK- żyje nie przestrzegając tych reguł. Olu- nauczyciel to nie zawód- to powołanie, tylko część ludzi o tym zapomniała... Miałam przyjemność poznać kilku takich nauczycieli, którzy jednak pamiętali :-)
              Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość
              Avatar użytkownika aluna
              alunaPoziom:
              • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
              • Posty: 4070
              37
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 08:24 | ID: 298396
              Wiecie - a ja nadal mam mieszane uczucia co do tej sprawy. w mojej dawnej szkole uczyła kiedyś katechezy kobieta. Została zwolniona z pracy bo rozwiodła się. Niby wszystko ok, tyle że...rozwiodła się bo mąż znęcał się fizycznie i psychicznie nad nią i dziećmi. miała do wyboru - pozwolić zatłuc siebie i dzieci lub rozwieśc się. Zrobiła to drugie. Wiem że dostała nawet rozwód kościelny. A pomimo wszystko została zwolniona z pracy. Czy słusznie? Wątpię. Każdy kij ma dwa końce i nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Ludzie popełniają błędy, często za te błędy placa wlasnym zyciem , a dla mnie kościół ( jaki by nie był) jest po to aby wspomagać duchowo ludzi, a nie dodatkowo karać. Kościół to nie urząd. Powinien być z ludźmi i dla ludzi, a nie ponad nimi....
              Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
              Avatar użytkownika dziecinka
              dziecinkaPoziom:
              • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
              • Posty: 26147
              38
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 10:00 | ID: 298492
              aluna napisał 2010-09-27 10:24:19
              Wiecie - a ja nadal mam mieszane uczucia co do tej sprawy. w mojej dawnej szkole uczyła kiedyś katechezy kobieta. Została zwolniona z pracy bo rozwiodła się. Niby wszystko ok, tyle że...rozwiodła się bo mąż znęcał się fizycznie i psychicznie nad nią i dziećmi. miała do wyboru - pozwolić zatłuc siebie i dzieci lub rozwieśc się. Zrobiła to drugie. Wiem że dostała nawet rozwód kościelny. A pomimo wszystko została zwolniona z pracy. Czy słusznie? Wątpię. Każdy kij ma dwa końce i nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Ludzie popełniają błędy, często za te błędy placa wlasnym zyciem , a dla mnie kościół ( jaki by nie był) jest po to aby wspomagać duchowo ludzi, a nie dodatkowo karać. Kościół to nie urząd. Powinien być z ludźmi i dla ludzi, a nie ponad nimi....
              Ta kobieta nie musiała się rozwodzić. Mogła złożyć wniosek o separację. Przykład, który podałaś, to trudny temat. W przypadku tego całego posta mieliśmy prosty przykład. Wręcz liniowy.
              Avatar użytkownika dziecinka
              dziecinkaPoziom:
              • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
              • Posty: 26147
              39
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 10:02 | ID: 298494
              Kamila2010 napisał 2010-09-26 23:20:29to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma? Kamilo, jednym z wielkich wychowawców był KSIĄDZ JAN BOSKO. Mimo, że nie miał dzieci, to sformułował tak piękną drogę dla swoich wychowanków, że do tej pory jego system zapobiegawczy w wychowaniu ma ogromne znaczenie.
              Avatar użytkownika dziecinka
              dziecinkaPoziom:
              • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
              • Posty: 26147
              40
              • Zgłoś naruszenie zasad
              27 września 2010, 10:06 | ID: 298495
              Jeszcze jedno - sprawa misji. Jeśli ktoś ma misję działania i nie wywiązuje się z niej, to jakim prawem ma nadal ta misję pełnić? Podam przykład. Jest sobie terapeuta od alkoholizmu. On ma powierzoną misję. I jak uważacie, jesli ten terapeuta będzie pił, to nadal może być terapeutą? Jeśli będzie pił nałogowo, dodajmy. Nawet jeśli tylko poza pracą.