Wątek:
zdradził żonę-zwolnili go z pracy
43odp.
Strona 2 z 3
Odsłon wątku: 4516alunaPoziom:
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
21
Krystyna83 napisał 2010-09-26 09:07:50
Przeniesienie do innej parafi nazywasz konsekwencją?
I dlaczego księża nie mieliby odpowiadać przed sadem cywilnym za swoje czyny?
i piszę tu o wszystkich kaplanach wszelkich religii...
Nie rozumiem czemu kapłani są w Polsce nietykalni przez sądy cywilne...aluna napisał 2010-09-26 00:56:24
...aluno - napisałaś:"postąpili niezgodnie z prawem i kropka."...
to po co dalsza dyskusja?
...skąd wiesz, że księża nie ponoszą kościelnych prawnych konsekwencji ???...
czy musi to być uzewnętrznione, napisane i głośno powiedziane, żebyśmy wiedzieli???
...myślę, że ponoszą!Nie rozumiem o czym dyskusja....postapili niezgodnie z prawem i kropka.
A co jeśli organista brał przykład ze swojego pracodawcy???
I dlaczego w takim razie nie ponoszą konsekwencji prawnych księża , którzy lamią prawo kościelne???
Jak wszyscy równo to wszyscy równo....tylko kto by wtedy kazania wygłaszal w kościołach...??? Chyba z kasety musiałyby lecieć...
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
22
Pominę oklepane wycieczki na księży, bo to już problem tych, którzy nie panują nad własną nienawiścią.
Jak dla mnie decyzja Trybunału jest dosłownie absurdalna.
Bo najpierw - całkiem słusznie, stwierdził on - że podejmując pracę organista zobowiązał się do przestrzegania zasad Kościoła katolickiego. A potem - zupełnie nielogicznie i bez uzasadnienia - sędziowie zadecydowali, że "przestrzeganie zasad Kościoła katolickiego" nie polega na "przestrzeganiu zasad Kościoła katolickiego". To jest zwyczajnie nielogiczne.
Trybunał zupełnie zlekceważył tutaj charakter instytucji, jaką jest Kościół i potraktował całą sprawę jak standardową relację pomiędzy pracownikiem a pracodawcą. W takim razie powstaje kolejna sprzeczność. Bo, wbrew temu co niektórzy z Was wyżej napisali, wcale nie jest tak, że "po godzinach pracy pracodawca może nas cmoknąć". Jeśli ja po pracy zacznę działać na szkodę mojego pracodawcy, zacznę go oczerniać czy robić cokolwiek innego, co spowoduje jakąś utratę dobrej opinii o nim wśród innych - to spotkają mnie za to konsekwencje. Nigdy nie słyszeliście o pracownikach, którzy zostali zwolnieni np. za nieobyczajne zdjęcia na FB czy NK? Albo za wpisy na swoich blogach czy stronach internetowych? Jeśli więc Trybunał uznał, że to zwykła relacja pracownik-pracodawca, to powinien konsekwentnie wziąć pod uwagę, że postępowanie organisty było na szkodę wizerunku jego pracodawcy.
A tutaj widzę, że Trybunał bawił się w próbę wyjaśnienia, czym jest "przestrzeganie zasad Kościoła katolickiego". Podobna bezczelność jak u sędziów z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Może i masz rację Bartt. W takim razie ludzie powinni dokładniej czytać umowy. Ja bym sie nigdy takiej pracy nie podjełą i nie radzę tego nikomu, kto chce sam decydować o swoim prywatnym życiu.
alunaPoziom:
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
24
Bartt - w dużym stopniu masz rację.
Jednak uważam że tak jak nie można zwolnic pracownika tylko za zdjęcia, czy orientację seksualną , tak samo nie można zwolnić tylko dlatego że jego droga życiowa się skomplikowała.
W tym przypadku uważam że trybunał podjął słuszną decyzje - jak na te informacje jakie nam przekazano. Bo nie wiemy jak organista miał sformułowaną umowę i jakie zapisy są w niej zawarte.
TigrinaPoziom:
- Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
- Posty: 4674
25
Nie wiemy, jaka była ta umowa, gdzie robił, co robił, itd.
Zastanawiają mnie pewne fragmenty tego artykułu:
-"Kościół katolicki nie może automatycznie zwalniać swych pracowników, którzy dopuścili się zdrady małżeńskiej"
-"Organista porzucił żonę i związał się z inną kobietą"
O ile z tym pierwszym- w oderwaniu od drugiego- mogę się zgodzić, bo człowiek ma wolną wolę, różne rzeczy myśli, być może ma chwile zwątpienia, nie można więc "skreślić" kogoś, kto raz zbłądził- ale musi żałować tego, co zrobił, musi chcieć w sobie się poprawić, no nie wiem- co dalej- nie byłam w takiej sytuacji, ale taką zdradę trzeba byłoby chyba przeanalizować, pomóc małżeństwu, otoczyć ich opieką psychologiczną, itp.
Drugie wyklucza zdradę- on nie zdradził- on porzucił, złamał nieodwołalnie przysięgę, porzucił żonę, zostawił ją, nie myślał więc o poczuciu winy, przysiędze- w takim przypadku nie dziwię się, że został zwolniony z pracy organisty kościelnego. Jestem świeżo po ślubie, dziwnie czułabym się, gdybym wiedziała, że organista, który nam przygrywa do ślubu, a więc też do przysięgi małżeńskiej- sam zostawił trwale żonę i rozpoczął "życie" z inna kobietą. A w małych miejscowościach wszyscy się znają- o czymś takim wszyscy od razu by wiedzieli... Nie dziwię się, że go zwolnili.
...może troszkę nie na temat - organisty:
nasi znajomi, od kilku lat są małżeństwem, ale tylko ze ślubem cywilnym...
wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii...
po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu...
myślę, że dobrze postąpiono, bo w jaki sposób miałby rozmawiać z młodzieżą na temat mażeństwa sakramentalnego i wiążących się tematach...
Kamila2010Poziom:
- Zarejestrowany: 14.06.2010, 21:25
- Posty: 10745
27
Krystyna83 napisał 2010-09-26 23:00:28
to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?...może troszkę nie na temat - organisty:
nasi znajomi, od kilku lat są małżeństwem, ale tylko ze ślubem cywilnym...
wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii...
po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu...
myślę, że dobrze postąpiono, bo w jaki sposób miałby rozmawiać z młodzieżą na temat mażeństwa sakramentalnego i wiążących się tematach...
No więc właśnie. Gdyby nie zwolniono organisty, więcej ludzi mówiłoby o hipokryzji Kościoła. Bo jak wytłumaczyć nauki Kościoła, jeśli pod bokiem dzieje się coś takiego? Byłoby to jasne przesłanie.
Kamila2010 napisał 2010-09-26 23:20:29Księża również byli dziećmi, należą do rodzin, mają rodzeństwo, siostrzeńców, bratanków. Współpracują z młodzieżą. Nie muszą mówić rad superniani. Oni są od sfery duchowej.
to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?
TigrinaPoziom:
- Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
- Posty: 4674
30
Kamila2010 napisał 2010-09-26 23:20:29
Ksiądz w seminarium ma takie same przedmioty z zakresu psychologii, metodyki, pedagogiki i dydaktyki, jak każdy inny nauczyciel w szkole- a przecież nie widzimy problemu w tym, że nauczyciele po części wychowują dzieci, kształtują ich światopogląd w jakiś sposób. I nie czepiamy się, jeśli nauczycielka naszych dzieci jest panienką i nie ma jeszcze dzieci, a psycholog w poradnii małżeńskiej- czy już te małżeństwo zawarł...
Religia jest specyficznym przedmiotem, jak ktoś, kto wedle zasad KK cudzołoży- ma nauczać młodzież, żeby tego nie robiła? To tak, jakby przyzwolić na to, żeby polonistka co drugie słowo przeklinała, matematyk nie znałby tabliczki mnożenia, a biolog nie wiedział, ile kości w dłoni ma człowiek... Gdyby ten człowiek uczył etyki- tu można polemizować- ale jako katecheta jakieś wartości samym sobą powinien przedstawiać. Nauczyciel, a więc również katecheta- to człowiek, który powinien świecić przykładem również poza miejscem pracy, bo tworzy w ten sposób sobie jakąś opinię, autorytet- dla dzieci, młodzieży. A już tym bardziej powinien przestrzegać reguł, których sam wymaga. Nauczyciel to powołanie, a nie zawód.Krystyna83 napisał 2010-09-26 23:00:28
to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?...może troszkę nie na temat - organisty:
nasi znajomi, od kilku lat są małżeństwem, ale tylko ze ślubem cywilnym...
wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii...
po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu...
myślę, że dobrze postąpiono, bo w jaki sposób miałby rozmawiać z młodzieżą na temat mażeństwa sakramentalnego i wiążących się tematach...
alunaPoziom:
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
31
tigrina - zwolniono katechetę który byl KAWALEREM, a to jego żona była po rozwodzie...
cóż za hipokryzja i brak tolerancji...niedługo pewnie stosy zapłoną.
Jak to jak miał rozmawiać ??? Normalnie!! I jeszcze mógł użyć swojego przykladu, jako osoby która zaopiekowała się samotną kobietą z dziećmi , który pokochał cudze dzieci jak swoje własne i postanowił je wychowywać.
Czyż to nie jest objaw największej miłości jaką można podarować drugiemu człowiekowi???
alunaPoziom:
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
32
I jeszcze jedno - nie osądzajcie, abyście nie byli osądzeni..
to chyba jakoś tak to szło, prawda? ;)
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
33
aluna, nie widzisz żadnej sprzeczności pisząc o "żonie kawalera"?
Przykre jest to, ze nie wybieramy zwykle zawodu z myśla o tym, ze np. życie nam sie skomplikuje, ułoży tak, a nie inaczej. Człowiek pracuje na stanowisku kilka-kilkanaście lat i musi pilnowac, żeby swoim życiem prywatnym przypadkiem nie złamać zasad. I wcale nie chodzi tu o jkaies ekscesy czy skandale, tylko o życie uczuciowe jak np. podany przez Krystynę ślub cywilny z rozwódką. Uważam, ze to jest mimo wszystko nie fair, ze człowiek zostaje zwolniony z takiego powodu, choć dobrze i sumiennie wykonywał swoją pracę.
A powód, ze ma nauczac na własnym przykładzie uważam za nietrafiony, bo jeśli zaczęlibyśmy sie w ten sposób czepiać każdej profesji okazałoby sie, że mało kto sie na swoje miejsce nadaje: choćby wspomniana bezdzietna nauczycielka. Niekoniecznie trzeba reprezentować coś w życiu osobistym, aby zajmować sie tym w pracy. Przecież zawsze mówimy, że należy wyraźnie rozgraniczać życie zawodowe od prywatnego. Oczywiście pomijam tu jakieś naprawdę drastyczne skandale.
BarttPoziom:
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
35
A ja uważam, że stało się wszystko wg uczciwych zasad. Nauczać religii w szkole może ten, który otrzymuje od miejscowego proboszcza misję (czyli coś jak "zlecenie"). Jeśli proboszcz uzna, że taka osoba nie powinna prowadzić katechez - cofa misję. I tyle.
Bo w przypadku tego katechety jest poważny zgrzyt - z jednej strony chce nauczać tego, co głosi KK, ale z drugiej żyje ewidentnie w sprzeczności z tym - czyli szkodzi sobie. To albo nie wierzy w to, czego naucza, albo ma ze sobą jakieś problemy... w każdym razie lepiej, żeby w nie prowadził katechez.
TigrinaPoziom:
- Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
- Posty: 4674
36
Krystyna83 napisał 2010-09-26 23:00:28
Czyli jak się poznali, to ona była rozwódką, a on kawalerem- i zawarli cywilny związek, bo kościelnego już nie mogą. A więc katecheta, który uczy zasad KK- żyje nie przestrzegając tych reguł.
Olu- nauczyciel to nie zawód- to powołanie, tylko część ludzi o tym zapomniała... Miałam przyjemność poznać kilku takich nauczycieli, którzy jednak pamiętali :-)wcześniej - ona rozwiodła się/ 2 dzieci/, a on był kawalerem, który uczył w szkole średniej lekcji religii...
po ślubie cywilnym z rozwódką/ kościelnego nie mogą zawrzeć/ - on został zwolniony z nauczania tego przedmiotu...
alunaPoziom:
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
37
Wiecie - a ja nadal mam mieszane uczucia co do tej sprawy.
w mojej dawnej szkole uczyła kiedyś katechezy kobieta. Została zwolniona z pracy bo rozwiodła się.
Niby wszystko ok, tyle że...rozwiodła się bo mąż znęcał się fizycznie i psychicznie nad nią i dziećmi.
miała do wyboru - pozwolić zatłuc siebie i dzieci lub rozwieśc się. Zrobiła to drugie. Wiem że dostała nawet rozwód kościelny.
A pomimo wszystko została zwolniona z pracy.
Czy słusznie? Wątpię.
Każdy kij ma dwa końce i nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.
Ludzie popełniają błędy, często za te błędy placa wlasnym zyciem , a dla mnie kościół ( jaki by nie był) jest po to aby wspomagać duchowo ludzi, a nie dodatkowo karać.
Kościół to nie urząd. Powinien być z ludźmi i dla ludzi, a nie ponad nimi....
dziecinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
38
aluna napisał 2010-09-27 10:24:19
Ta kobieta nie musiała się rozwodzić. Mogła złożyć wniosek o separację.
Przykład, który podałaś, to trudny temat.
W przypadku tego całego posta mieliśmy prosty przykład. Wręcz liniowy.Wiecie - a ja nadal mam mieszane uczucia co do tej sprawy.
w mojej dawnej szkole uczyła kiedyś katechezy kobieta. Została zwolniona z pracy bo rozwiodła się.
Niby wszystko ok, tyle że...rozwiodła się bo mąż znęcał się fizycznie i psychicznie nad nią i dziećmi.
miała do wyboru - pozwolić zatłuc siebie i dzieci lub rozwieśc się. Zrobiła to drugie. Wiem że dostała nawet rozwód kościelny.
A pomimo wszystko została zwolniona z pracy.
Czy słusznie? Wątpię.
Każdy kij ma dwa końce i nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.
Ludzie popełniają błędy, często za te błędy placa wlasnym zyciem , a dla mnie kościół ( jaki by nie był) jest po to aby wspomagać duchowo ludzi, a nie dodatkowo karać.
Kościół to nie urząd. Powinien być z ludźmi i dla ludzi, a nie ponad nimi....
dziecinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
39
Kamila2010 napisał 2010-09-26 23:20:29to w jaki sposób ksiądz radzi i poucza jak wychowywać dzieci skoro sam ich nie ma?
Kamilo, jednym z wielkich wychowawców był KSIĄDZ JAN BOSKO.
Mimo, że nie miał dzieci, to sformułował tak piękną drogę dla swoich wychowanków, że do tej pory jego system zapobiegawczy w wychowaniu ma ogromne znaczenie.
dziecinkaPoziom:
- Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
- Posty: 26147
40
Jeszcze jedno - sprawa misji. Jeśli ktoś ma misję działania i nie wywiązuje się z niej, to jakim prawem ma nadal ta misję pełnić? Podam przykład.
Jest sobie terapeuta od alkoholizmu. On ma powierzoną misję. I jak uważacie, jesli ten terapeuta będzie pił, to nadal może być terapeutą? Jeśli będzie pił nałogowo, dodajmy.
Nawet jeśli tylko poza pracą.