Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 246450 |
Nadesłane przez: Maniuśka 07-01-2013 23:03
Do pracy miałam na 7.30 , o 7 miałam zamiar wyjechać ale delikatnie mówiąc to samochód zrobił mnie w bambuko i padł akumulator. Gdyby nie to ,że kolega jechał akurat w tamtą stronę to bym się napewno spóźniła.
Dzwonię po 8 do mojej mamy która sprawowała opiekę nad małą i mi mówi ,że mała ma 41,2 temperatury. Nie wiedziałam co mam robić, czy lecieć i dawać dzieciom jeść , czy olać wszystko i lecieć do dziecka. Wybrałam opcję ,że podałam dzieciom jeść, w między czasie próbowałam się dostać do przychodni. Dzieci zjadły śniadanie, miałam już zmywać ale koleżanka wpadła zobaczyła mnie przerażoną i bliską płaczu, to kazała lecieć do małej.
Madziulka za mnie pozmywała naczynia, a ja latałam żeby znaleźć panią intendentkę by ją powiadomić co i jak. PO 10 byłam w domu, małej już temperatura w miarę spadła. Próbowałam odpalić nasze autko ale skubane wypięło się na mnie. No nie będę grzać wózkiem do przychodni, wszyscy w pracy. Sąsiada taksówkarza nie było , ale spotkałam kolegę który nas zawiózł i przywiózł. Dzięki Tomeczku!
W przychodni nam niewiele powiedzieli , bo diagnozę na pogotowiu wystawili dobrą tylko pani doktor dorzuciła nam jeszcze syrop i powiedziała ,że temperatura tak wysoka może trwać nawet do 5 dób. Wróciłam spokojniejsza do domu. Ale mała zaczęła mi znowu gorączkować. Sprawdziłam, 38,9 za 10 min 40,5 . Zasnęła mi na rękach i spała godzinkę. Ale jak już wstała tak dopiero po 18 zaczęła jej lekko temperatura wzrastać. W ciągu dnia jak jej dałam o 12 Ibufen tak potem jej nie dawałam. No i mała zjadła troszkę. Ulubiony matalon ( makaron) i kawałek bułki .
Więc antybiotyk zaczyna działać i całe szczęście bo nie mogę patrzeć jak mi się męczy. Serce mi się kraje. Zasnęła chwilę po 20, już zmieniałam jej piżamkę bo cała mokra, dałam następną porcję antybiotyku i zobaczymy jak noc się rozwinie.
Dzisiaj w nocy nie wyspałam się kompletnie, często się budziła, nie chciała spać u siebie tylko całą noc z nami , co oznaczało dla mnie skrawek miejsca i wystającą pupę zza łóżko. No nic, ważne że ona czuje się bezpieczniej z nami.
Poszłam na zwolnienie. Kij ze wszystkim ,ważne żeby ona była zdrowa,a reszta jest na innych miejscach. Muszę mieć zdrowe dziecko. Staż kończy mi się pod koniec stycznia, więc albo przedłużą ,albo nie. I tak będę musiała szukać pracy i tak. Bywa, będzie ciężej ale będę wiedziec ,że zrobiłam dla niej wszystko!