Jeśli pozwolicie i ja - mama prawie już siedmiolatki-
podzielę się swoimi doświadczeniami
związanymi z uczeniem dziecka porządkowania swoich zabawek
i przestrzeni wokól siebie.
A jestem na etapie, kiedy już w tym temacie
zebrałam z niemałym trudem
bagaż doświadczeń,
który nadal powiekszam,
gdyż ta nauka,
ten etap wychowania "dzieje" się nieustannie.
Żadnej tajemnicy tu nie odkryję
- to wiadome każdemu przecież,
że nie jest to łatwe,
ale możliwe.
Sama już się o tym przekonałam,
że jeśli będziemy tego dokonywać w przemyślany sposób
- sukces w zasięgu ręki.
Zdardzę Wam na to moje sposoby,
a mam w tym miejscu nadzieję,
że choć nie podam ich w formie wierszowanych rymowanek
(które w tym wątku zagościły
i zagoszczą z pewnoscią jeszcze w niemałej liczbie
- i dobrze, kto ma "talent do wierszyków" - niech je śle),
czy też w formie haseł,
zaczerpniętych jakby wprost z poradników,
to jednak moja wypodziedź wyda sie Wam pomocną.
Z mojego doświadczenia wynika,
że tą delikatną sprawę - uczenia porządkowania -
"ugryść" trzeba od odwrotnej strony.
Mam tu na myśli, jak nie uczyć dziecka,
czego nie stosować,
jakich środków i metod omijać.,
by nauka porządkowania nie przyniosła dziecku
więcej szkody niż pożytku.
I tu najistotniejsze -sprawodziłam to sama:
nie stosować przymusu,
nie stosować systemu kar i nagród.
Tak wiem,
znajdą się Ci, którzy się ze mną nie zgodzą
- przyjmuję, że każdy ma prawo do własnego zdania.
W moje ocenie jednak,
popartej doświadczeniem i obserwacją córki,
takie metody sukcesu nie przyniosą
i ja już doskonale to pojęłam,
że jeśli takim metodom przymusu,
systemowi nagród i kar,
powiewrzymy ten ważny aspekt wychowania dziecka,
wówczas dla niego porządkowanie będzie stresem,
będzie wywoływać negatywne emocje,
wśród których na pierwszym miejscu
zagości złość i smutek, czasem płacz.
Czy chcemy, by nasze dziecko dbało o porządek,
dla batonika/lizaka/cukierka?
Czy powodem do kary mają być porozrzucane klocki,
jeśli wcześniej skutecznie nie umiemy dziecko nauczyć
porządkowania swoich zabawek?
Na oba te pytania odpowiadam stanowczo NIE.
Żadne dziecko nie polubi porządku pod przymusem -
dla mnie to oczywiste.
Ponieważ to zroumiałam,
nadszedł czas na stosowanie metod innych,
stąd metodą prób i błędów,
udało mi się niejako znaleźć ten "złoty środek".
Najbardziej banalny, najprostszy
- okazał się najskuteczniejszy.
Stop przymusowi - witaj zabawo!
Odkąd to hasło zapanowało w nauce porządkowania,
a sukces - jego szybkość i "rozmiar"
przerósł moje najśmielsze oczekiwania:
moja dotąd "domowa mistrzyni bałaganu" ,
staje się
(staje się - bo dzieje się to nieustannie)
dzieckiem, które coraz bardziej lubi porządek, dba o niego.
Sukces byłby niemożliwy,
gdyby nie zabawa w porządkowanie,
do której często córkę zachęcałam
(i nadal zachęcam,
a obecnie, to i ja często bywam przez córkę
"zapraszana" do takiej zabawy).
Zabawy - najróżniejsze,
jakie tylko przyjdą nam do głowy:
nasz "domowy" hit,
to produkcja kolorowych pudełek
na zabawki, "skarby" i wszelkie drobiazgi.
Ile przy tym zabawy,
kiedy zwykłe kartonki np. po butach
córka okleja kolorowymi papierami,
ozdabia rysunkami
(kwiatuszki, słoneczka i wszelkie inne "malunki",
wedle pomysłu i fantazji córki),
stają się pieknymi skrzyniami/pudłami.
W tak przygotowane własnoręcznie kartoniki/pudła
z zapałem córka pakuje/segreguje swoje zabawki
- mnóstwo rzeczy,
które dotąd porozrzucane były "po kątach",
teraz ma swoje wspaniałe "mieszkanka".
Oczywiście zainwestowałam też
i kupiłam kilka "gotowych" pudeł
- są bardzo pomocne,
ale polecam i "produkcję" własnych,
jak je dzieci same przygotowują,
bardziej są zangażowane
i chyba z większą radością przystępują
do wypełniania ich swoimi skarbami.
W ostatni weekend była też pyszna zabawa -
puszka po kawie,
fantazją i rączkami córki zmieniła się
w piękny pojemnik na kredki
i czary mary:
kredki błąkające się dotąd
po parapecie, biurku szufladach
- teraz dumnie prężą się na swoim nowym miejscu,
ślicznie ułożone przez córkę w nowym pojemniczku.
Jaka byłam dumna z córki
-to niemal wzruszajacy moment był dla mnie,
kiedy zaprowadzona do pokoiku za rękę przez córkę
pokazywała mi ona swoje dzieło.
Wspaniale, lubię takie momenty
Córka dumna ze swojej pracy, a ja z niej.
Z innych zabaw
może też być sprzątanie-
doskonale nam to idzie w duecie, zwłaszcza ścieranie kurzu
- ja robię swoje,
ale i córka dostaje ściereczkę i maszeruje z nią do siebie,
a tam "pilnie" porzadkuje półeczki z książeczkami,
płytami, kucykami .....
Zauważyłam też, ze warto dać dziecku
możliwość poukładania rzeczy na swoich mebelkach,
według ich pomysłu.
Owszem my zrobilibyśmy to inaczej, praktyczniej
ale za to dziecko mając czynny wpływ na takie układanie,
porządkowanie chętniej
i bardziej potem dba o to, by ten porządek zachować.
Córka rośnie,
toteż zabawy w porządkowanie tez muszą się zmieniać,
dostosowując je do wieku i możliwości już córki,
niedawno też zaproponowałam,
że córka może sobie w szufladkach
poukładać/posegregować bieliznę.
Miała niezłą frajdę układając skapetki, majteczki, koszulki
- choć to jeszcze nie było "zgrabne",
a jednak najpiękniej, jak córka umiała, tak poukładała.
Takie te moje sposoby,
ale naprawdę skuteczne
i wypracowują u córki
dbałość o porządek wokół siebie,
wokół własnej przestrzeni.
Do tego, co napisałam dodam jeszcze tylko,
że ważne jest również to,
jak my sami się zachowujemy.
Staram się o tym pamiętać,
nie zapominać, że córka bacznie mnie obserwuje,
że jestem dla niej wzorem,
przykładem również i w tym temacie.
Chcę przez to powiedzieć, że ważne jest to,
czy my sami dbamy o porządek wokół nas.
Oczywiście, jak i wszystko, i to należy wywarzyć.
Sama lubię porządek, nie toleruję bałaganiarstwa,
ale odkąd jestem mamą
nauczyłam się też,
że "dom to nie muzeum"
i dla spędzenia czasu z własnym dzieckiem,
gotowa jestem w danej chwili odpuścić sobie mycie okien,
które zaplanowane miałam od dawna własnie na ten dzień,
i na które pogoda akurat wyśmienita.
Bo czas dla dziecka ważny - każda chwila bezcenna
(a okna poczekają, jutro też jest dzień).
Teraz - Kochani-nie uwierzycie,
ja sama w to uwierzyć nie mogę,
że od tak sobie,
że w środku dnia, niby zwyczajnego, kolejnego - jak każdy,
nie zaplanowaną,
a jednak,
odbyłam
podróż
-niesamowitą, fantastyczną
i do tego absolutnie niespodziewaną,
a i jeszcze dodam, że domowego budżetu nie zrujnowała.
Tak widzę,
część z Was już też ją odbyła,
ale tym, co jeszcze nie mieli tej przyjemności
- tym polecam, tych zachęcam.
Co to była za podróż - takiej nie zapomnę,
prosto ją nazwę: "fajna",
jak nazwa miejsca, które odwiedziłam "aletofajne.pl".
I co ja tam nie zobaczyłam,
czego nie doświadczyłam,
czego nie zwiedziłam,
jakich nowości nie odkryłam.
Wybaczcie
ale jeszcze nie ochłonęłam,
wiecie, jak to jest zaraz po powrocie z podróży
- głowa pełna wrażeń.
Ach, co to za miejsce - absolutnie rajska wyspa różności.
Spotkałam tam niesamowite rzeczy:
co za pojemniki, kufry, skrzynie, regały, szafy ....
- nie, nie byle jakie,
przeciwnie - wyjątkowe,
nigdzie takich nie widziałam.
Ta podróż na "aletofajne.pl",
zwiedzanie poszczególnych zakątków/podstron
jak ta bombonierka - otwieram kolejne czekoladki,
smakuję,
zaskakują mnie
- nie wiem co, "wylosuję" następnym razem.
Toteż tak sobie używałam uroków tej podróży,
poznawałam nowe miejsca,
odkrywałam dotąd nieznane.
Tak wspaniale było,
aż przyszedł moment,
jaki nieuchronnym jest
w każdej podróży
- jej kres.
Jedno tylko pocieszenie,
mogę jak z każdej podróży przywieźć pamiatkę
- wybrać coś, co będzie namacalnym potwierdzeniem,
że to nie był sen,
że podróż naprawdę odbyłam.
Tyle wspaniałych rzeczy,
każda zasługuje bym ją do domu wzięła.
Jak tu wybrać?, każda godna uwagi i znaiteresowania.
O, jak dobrze, że mogę mieć aż trzy.
Chwila namysłu,
już wiem, co z tej podróży chcę mieć.
Postawnowiłam przywieść coś dla córki
- być inaczej nie może,
wybrałam więc duże pudło kartonowe tweety czerwony
http:/www.aletofajne.pl/pl/p/Duze-pudlo-kartonowe-TWEETY-CZ/245
/załączne zdjęcie i dwa poniżej pochodzą ze strony aletofajne.pl
i zostały wykorzystane wyłacznie na użytek mojego udziału w konkursie/
Domyślacie się, skad mój wybór - no przecież, że tak
to wspaniałe pudełko
- duże, kolorowe, tak świetnie wykonane,
w sam raz na skarby córki,
a i w podtrzymywaniu tego,
co już wypracowałam w nauce porząddkowania,
się niezmiernie przyda.
Już widzę, jak córka sie cieszy.
Kocham jej uśmiech!!!
I mojej mamie,
nie mogłabym o podróży nie opowiedzieć
i z prezentem nie popędzić.
Toteż proszę bardzo, jest coś, o czym marzy,
a ja mogę mieć tą przyjemność i marzenie spełnić
http:www.aletofajne.pl/pl/p/Regal-plastikowy-z szufladami-CUVER-DECO-SET-czarne-kwiatyy/335
Czy widzicie to cudo,
uzasadnienie wydaje się zbędne, prawda?
Dodam tylko, że jak dla mnie absolutne dzieło sztuki
w kategorii użytkowej.
I czas na pamiatkę ostatnią -trzecią,
pozwolicie, że tym razem to coś dla mnie,
choć nie do końca,
bo raczej "dla domu".
Proszę, oto mój wybór:
http:www.aletofajne.pl/pl/p/Szafa-skladana-z szufladami/263
Czemu ona?
Bo, gdy tylko ochłonę z podróży,
a Wy znajdziecie czas, by mnie dowiedzić
zapraszam:
od progu powita Was to, c
o przywiozłam z tej niesamowitej podróży,
co mnie i gościom moim Kochanym
służyć będzie znakomicie:
szafa składana z szufladkami - wyjątkowa!
Poczujucie się dzięki niej mile przyjeci,
będziecie mieli pewność,
że zawsze jest tu i dla Was miejsce
- dla gości spodziewanych i wyczekiwanych,
ale i dla tych, co wpadną znienacka.
Każdy znajdzie w niej miejsce na swoje okrycie
jak miło ... prawda?
A teraz, co mi pozostało
- wspaniałe wspomnienie z podróży,
radość z poznania aletofajne.pl
i czekać ciepliwie kolejnej okazji,
by to miejsce znów odwiedzić.
Zapomniałabym, a popołudniu zabawa w porządki,
tym razem z córką układamy córki ozdoby do włosów -
całe mnóstwo ich, muszą i one mieć swoje stałe miejsce.