Jak przygotowujesz siebie i dziecko do pierwszego dnia w szkole? KONKURS
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Najpóźniej 11 września (włącznie) odpowiedz kreatywnie w tym wątku na tytułowe pytanie! Będzie nam bardzo miło, jeśli do wypowiedzi dodasz zdjęcie lub filmik…
Aż 15 autorów najciekawszych postów otrzyma fantastyczne zestawy artykułów piśmienniczych BIC, a w każdym z nich:
Kolorowe i bezpieczne Flamastry Kid Couleur
Ekologiczne kredki Evolution triangle – wykonane z żywicy syntetycznej
Sympatyczny i sprytny korektor Pocket Mouse
Ekologiczny klej
Biorąc udział w zabawie, pamiętaj, żeby uzupełnić swoje dane: imię, nazwisko, adres oraz numer telefonu w zakładce „Dane osobiste” na Familie.pl.
SZCZEGÓŁY KONKURSU Super zestawy od BIC na dobry początek szkoły!
Zaprasza do zabawy i życzy wspaniałego roku szkolnego 2012/2013!
- Zarejestrowany: 03.03.2011, 20:52
- Posty: 39
- Zarejestrowany: 29.09.2011, 19:24
- Posty: 291
''Dziś jest wielki dla nas dzień,
Wiele emocji, wiele westchnień!!
Nasza kruszyna idzie do szkoły,
Nawet się cieszy i jest wesoły.
Dużo mu mówiliśmy i wiele tłumaczyliśmy,
A później dumni z niego byliśmy!!
Nie było łez ani marudzenia,
Tym bardziej żadnego przerażenia.
Pięknie się tego dnia ubraliśmy,
I do szkoły wszyscy powędrowaliśmy!!
Całe wakacje o szkole rozmawialiśmy,
Raz nawet do niej mimochodem weszliśmy,
I sobie po korytarzach pomaszerowaliśmy.
Pozytywne myślenia na temat szkoły synowi wdrażaliśmy,
I niczym złym nie straszyliśmy.
Przybory do szkoły sam sobie wybrał,
Aby rodzeństwu już więcej nie podbierał.
Ja jako rodzic też się na ten dzień przygotowałam,
I w tym dniu z synem świętowałam i od pracy wolne miałam.
Towarzyszyłam synowi w drodze,
I obiecałam, że mu ten dzień nagrodzę.
Na basen poszliśmy wspólnie,
Aby ten dzień zakończyć szczególnie.
Wieczorem jeszcze wspólnie pogawędziliśmy,
I nowe zasady wprowadzać zaczęliśmy.
Zapewnień, tłumaczeń było mnóstwo,
Oraz rozmawialiśmy, co to jest koleżeństwo.
Temat bezpieczeństwa też poruszyliśmy,
I w błogim nastroju spać poszliśmy!!
Bo najważniejsze w tym wszystkim jest nastawienie,
I pozytywne na szkołę spojrzenie!!
Kilka zdjęć do wierszyka dołączamy,
I w nowym roku szkolnym wszystkich witamy!!!’’
- Zarejestrowany: 29.08.2012, 06:34
- Posty: 4
Przez ostatni miesiąc wakacji często bawiłyśmy się razem w szkołę:) Pomogło to w przygotowaniu córki do przestrzegania zasady lekcja/przerwa. Przed rozpoczęciem roku szkolnego najpierw zrobiłyśmy z moją już pierwszoklasistką listę potrzebnych rzeczy. Potem były zakupy... Dosć ekscytujące dla niej, bo sama wszystkiego z listy szukała i wrzycała do koszyka:). Oczywiście trzeba było oprócz przyborów szkolnych i zeszytów kupić troszkę nowych ciuszków więc było przebieranie i przymierzanie co Dominika wręcz uwielbia:). W niedzielę było szykowanie ubioru na rozpoczęcie roku. Ja prasowałam, Ona podawała. Ponieważ mieszkamy w małej miejscowości w pierwszej klasie razem z Dominiką są koledzy i koleżanki z zerówki więc dużo stresu z tym związanym nie było. Oczywiście w pierwszy dzień wczesniej wstałyśmy aby zdążyc bez żadnego pośpiechu. Do szkoły pojechałyćmy razem. Cały apel stałam w miejscu widocznym dla małej. W ten właśnie sposób razem przez to przeszłyśmy.
- Zarejestrowany: 03.05.2010, 06:33
- Posty: 147
Jako zodiakalna panna - mega perfekcjonistka - pierwszy dzień w szkole mam zaplanowany już na początku lipca.
Już na początku wakacji zaczynam rozglądać się za okazjami - odzieży do szkoły, książek czy materiałów szkolnych. Zakupy rozkładam na trzy pensje - lipcową, sierpniową i wrześniową. Wtedy jakoś łatwiej ten szkolny młyn przeżyć.
W lipcu, na wyprzedażach kupuję dzieciom nowe buty sportowe, zmienne i "galowe" oraz stroje sportowe, stroje na basen i nową bieliznę.
W sierpniu z bólem serca i portfela zamawiam książki. Dla dwójki dzieci to w tym roku wyniosło aż 800 zł.
Wrzesień to miesiąc zakupów tornistrów i przyborów szkolnych (na które mówimy ogólnie w domu "kredki-mietki")- nowych farb, kredek, zeszytów, bloków, klejów, papierów kolorowych, plastelin i wszystkiego innego co jest "młodzieży" potrzebne. To również niestety miesiąc opłat za ubezpieczenia, rady rodziców, świetlicę...
Kiedy przychodzi pierwszy września - ubieram mojego eleganta w białą koszulę i odprasowane spodnie, pożyczam rajstopy nastoletniej córce, sprawdzam czy dzieci są śliczne i pachnące i ... wypuszczam moje skarby w szeroki świat, w kolejny nowy rok szkolny. Sama idę do pracy ale czekam przy telefonie na sygnał że wszystko się udało i dzieci bezpiecznie wróciły do domu. Starsza córka zajmuje się młodszym bratem aż do mojego powrotu a potem - robimy uroczystą inaugurację roku szkolnego - w tym roku byliśmy na mega olbrzymich lodach.
- Zarejestrowany: 29.11.2011, 11:38
- Posty: 2
- Zarejestrowany: 23.05.2011, 09:59
- Posty: 12
Na początek pokazałam synowi szkołę, w której będzie się uczył. Potem wielki plac zabaw, na którym będzie się bawił ze swoją klasą (zerówką). Gdy kupiłam mu książki pozowliłam wybrać naklejki, którymi ozdobimy i podpiszemy podręczniki. Piotruś towarzyszył mi przy zakupie przyborów szkolnych i sam decydował jaki chce piórnik, zeszyty, kredki. Tłumaczyłam mu, że pozna nowych kolegów i koleżanki, z którymi będzie się bawił.
Przyznam się szczerze, że sama byłam trochę zestresowana pierwszym dniem w szkole ale trema przeszła, gdy mój syn podszedł do innych dzieci, przywitał się z nimi i powiedział: mamo, ale super! Zobacz ile mam teraz kolegów do zabawy. Nie martw się, ty zostaniesz z Łukaszem(młodszy brat Piotrka) i będzie się z Tobą bawił :) Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu.
- Zarejestrowany: 27.12.2011, 16:35
- Posty: 156
Moja córcia, taka maleńka do tej pory i taka mamusina została przedszkolakiem. Przygotowania trwały chyba od początku wakacji i były mnie czyli mamy wielkim stresem. Martwiłam się jak mała się zaaklimatyzuje. Jak się okazało mój strach był bezpodstwny, a mała przezżyłą to lepiej niż ja. Strój do przedszkola wybieraliśmy całą rodziną (w końcu to pierwsze takie przedsięwzięcie). Później wybór kapci i śpiworka, który jest wskazany w naszym przedszkolu, ale nie obowiązkowy. Do tego kupiliśmy całą masę niepotrzebnych rzeczy (m.in. opakownaie na kanapki, worek na buty itp.) ale poniósł nas wir pierwszych zakupów do przedszkola. Chcieliśmy się spisać na medal. Potem zostało nam poinformowanie córki o tym, iż do przedszkola idzie i cóż to jest za instytucja. Ten etap przebiegł bez większych komplikacji. Oczywiście nie obyło się bez pytań :co to? po co? kiedy? W końcu nasza córcia stanęła ramię w ramię z innymi przedszkolakami i zaczął się kolejny etap jej i naszego życia:)
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
przygotowania do rozpoczęcia nowego roku szkolnego rozpoczęliśmy odliczaniem dni i rozmowami na temat jak to będzie w nowych,starszych grupach,innych salach. chłopcy przeżywali każdy odliczony dzień,nie mogli się doczekać. razem wybieraliśmy wyprawkę do p-la,wykreślaliśmy z listy to,co mieliśmy. dzieci samie wybrały sobie w sklepie nowe kapcie do p-la. podczas wakacji starałam się spędzać z nimi czas aktywnie nie tylko ruchowo,ale też ucząc i przypominając. i tak Mikołaj genialnie opanował czytanie :))) mnie i męża duma rozpiera. generalnie przygotowania do nowego roku szkolnego przeżywaliśmy rodzinnie ;)
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
U nas pierwszy dzień w szkole, to był duży krok naprzód. Zniana Pani u Patryka, zmiana sali, inni koledzy. Niektórzy odeszli z Patryka klasy, nowi uczniowie przyszli..... Trochę zmian było, ale tłumaczyłam Patrykowi, jak to bedzie w pierwszej klasie. To już nie przedszkole i zabawa, tylko więcej obowiązków i ''normalne,'' 45-minutowe lekcje. Patryk na początku miał nieciekawą minę, ale potem wszystko poszło gładko. Był przygotowany na to, czego ma się spodziewać. I to dużo nam dało. Szczególnie małemu, bo ja nadal mam niewesołą minę i denerwuję się tym, jak poradzi sobie mój pierwszoklasista:))) A, że jest dzienym chłopcem, to daje sobie radę. I to właśnie dzięki tłumaczeniu i wyjaśnianiu Patryk radzi sobie dobrze i wie, czego może się spodziewać w szkole.
Mój syn jest juz uczniem klasy drugiej. Myli się jednak ten, kto mysli, że trudne zadanie przygotowania dziecka do szkoły juz za mną. Oj myli....;)
Całe wakacje moje dziecię spędziło na szaleństwach na świezym powietrzu, grze w piłkę, swawoli na plazy. Nie w głowie mu nauka, czytanie, pisanie. Czasem zachecałam go do wspólnych zabaw edukacyjnych, ale on po chwili stwierdzał, że piłka jest bardziej emocjonujaca, a Ronaldo i Messi nie musza się uczyc i maja lepiej niz on. Po dyskusji pełnej argumentów "za" i "orzeciw" nauce i szkole mój syn przystepował do czytania. To nic, że młodzieniec nie mógł się zdecydowac na lekture i po 15 minutach siegał po Słonia trabalskiego, to nic, że przed ciężką i absorbujaca czynnością jaka jest czytanie musiał, zjeśc kanapke, napic się i sprawdzic, kto jest na dworze i czy żadna karta Euro, które kolekcjonuje, nie zagineła. Po 15 minutach dziecię przystepowało do nauki czytania i ...po 3 minutach stwierdzało, że w domu, w taka pogodę on sie dusi. Troskliwie pytał. czy aby nie jest mi za ciepło, bo jesli tak, to On-mój syn, pójdzie chetnie ze swoja Ukochaną Mamą na spacer.
tak wyglądały nasze przygotowania w czasie wakacji. Przed samym rozpoczęciem roku szkolnego Moja Duma-Mój Potomek sumiennie spoiglądał na kalendarz i odliczał dni...do utraty wolności i czasu, który do tej pory poswięcał na najmilszą dziecięcemu sercu zabawę.
Minęło kilka dni pracy w szkole. W sobote mój syn poprosił mnie o rozmowę....poważną rozmowę. Z nutą goryczy stwierdził, że nie lubi szkoły, bo nauczyciele go "mordują"- czytanie, od którego boli buzia, pisanie, które męczy rękę i ...to chodzenie po schodach.
Niestety, mój syn nie jest przykładem wzorowego ucznia ;) Choc bardzo bym chciała chwalić sie jego sukcesami, ochotą do nauki przed koleżankami- nauczycielkami, on woli sport i rysowanie.
Może to chwilowe, może kiedyś moje dziecko doceni role nauki i wykształcenia w zyciu człowieka...
Jednak nic na siłę. Przekonałam sie, że im bardziej sie staram, on jest bardziej oporny. Postanowiłam go wspierac, pomagać, szukac w nim mocnych stron (pięknie rysuje ), ale na pewno nie będe go do niczego zmuszała.
Wierzę, że kiedys sam poprosi mnie o ciekawą lekturę, a jego prace plastyczne i sukcesy w sporcie wzmocnia jego poczucie wartosci.
- Zarejestrowany: 20.02.2012, 22:09
- Posty: 17
Dzyń Dzyń !!! - dzwonek zadzwonił,
dzieci do szkolnych ławek zagonił.
No i wakacyjna przerwa się skończyła,
szkoła drzwi swe uchyliła.
Na ten dzień dzieci trzeba przygotować
- wyprawkę kupić i zmotywować!
Więc zeszyty kupiliśmy kolorowe
i przybory BIC bo są odlotowe:)
Plecak wybraliśmy wygodny i by się wszystko zmieściło,
lecz także kręgosłupa dziecka nie wysiliło!
I pudełko na kanapki by śniadanko schowało,
a podczas przerwy dobrze smakowało.
W domu także dużo frajdy mieliśmy,
gdy te wszystkie rzeczy układaliśmy.
Do książek nowych zajrzeliśmy
i z programem nauczania się zapoznaliśmy.
No więc do szkoły już wszystko mamy
więc pozytywną energią się nastawiamy!!
Dumnie patrzę na swoje dziecko jak edukacje zaczyna
choć trochę się stresuję, lecz uśmiechnięta ma mina:)
Gdy widzę jak dziecko chętnie wita szkołe,
ma tam wielu przyjaciół, więc jest wesołe:)
..... I drzwi do klasy się zamykają,
to czas dla nauczycieli i dzieci, które w tym czasie wiedze przyswajają!
Przyjaciółki ze szkolnej ławki:)
- Zarejestrowany: 02.08.2012, 17:17
- Posty: 4
Kilka lat temu do przedszkola szedł mój syn. Mimo, że czytał liczył i bardzo mocno wybiegał poza program szkolny denerwowałam się strasznie. Niepotrzebnie do dziś radzi sobie świetnie zarówno w szkole jak i wśród kolegów.
Dziś jednak czeka mnie nie lada wyzwanie do zerówki idzie moja 5 letnia córunia. Jako, że jest dzieckiem niepełnosprawnym zaczyna nauczanie indywidualne. Od wczoraj poszła pierwszy raz do Ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych i muszę przyznać, że była pod tak silnym wrażeniem, że sama zasnęła na materacu.
Dzień dzisiejszy to inauguracja roku szkolnego Mała wstępuje w szeregi Uczniaczków- Tadam!!!(bo jak inaczej nazwać uczniów zerówki?).
Najpierw przyjechała do domu Pani wychowawczyni, przemiła i bardzo, bardzo kompetentna osoba. Chyba spodobała się Małej a to najważniejsze. Potem pojechałyśmy zakupić niezbędne przybory potrzebne do szkoły. Najbardziej Małej spodobała się chyba teczka w jej ulubione postacie z bajek. W domu oglądałyśmy wszystko po kolei, czytałyśmy książeczki, śpiewałyśmy, wszystko po to żeby szkoła kojarzyła się córci jak najlepiej.
Dziś zabrała plecaczek, teczkę i inne przybory oraz swoją ulubioną zabawkę i pojechała z tatą do szkoły za chwile zaczyna swoją pierwszą w życiu lekcję a mnie ściska za gardło.
Tak jak kilka lat temu byłam podekscytowana rozpoczęciem roku szkolnego tak teraz trochę się boję.
Boję się, że moja córeczka nie powie mi o swoich przeżyciach i obawach ale wierzę, że zarówno Pani jak i te kolorowe kredki, bloki oraz książeczki spodobają jej się bardzo.
Wierzę i mam nadzieję bo to jest motto naszego obecnego życia.
- Zarejestrowany: 27.05.2011, 19:34
- Posty: 67
To jest praca mojego przedszkolaka:)
A o tym, jak został dzielnym przedszkolakiem, zaraz opowiem...
Kiedy syn miał pójść do przedszkola, jak każda mama, denerwowałam się. Byłam pełna obaw i stawiałam sobie pytania... Czy sobie poradzi? Czy będzie na tyle samodzielny? Czy się zaklimatyzuje do nowych warunków? Moje obawy po części zostały rozwiane przez rozmowy z mężem, który nie martwi się (tak jak ja) na zapas i zawsze optymistycznie patrzy na przyszłość naszych synów. To postawiło mnie jakby na ziemi i zamiast się gorączkować, zaczęłam przygotowania syna, których sukces owiał mnie spokojem.
Dobre przygotowanie syna sprawiło, że przedszkole rozpoczął z uśmiechem i chęcią, a nasze buzie były tak zadowolone, jak jego słońce na rysunku.
W wakacje rozpoczeliśmy przygotowania, czyli:
- dużo rozmawiałam z synem o przedszkolu, pokazywałam jemu swoje przedszkolne fotografie;
- kupiliśmy książkę "Kamyczek. Przedszkole", która poprzez historię chłopca, nastawiła go przyjaźnie do przedszkola;
- razem robiliśmy zakupy do przedszkola- kapcie, worek, art. papiernicze, piżamka itd.- możliwość wyboru sprawiła, że poczuł się poważnie jak przedszkolak, oraz dumnie i pewnie;
- odwiedziliśmy przedszkole syna- plac zabaw, oraz obeszliśmy je dookoła, pokazywałam synowi, które okna były z mojej sali, kto jest patronem przedszkola, jakie mam wspomnienia z tych lat itd.
Młodszy syn jest przedszkolakiem na medal:) Starszy syn, dokładnie po takim samym przygotowaniu, także nie miał problemów z przystosowaniem się do przedszkola, a po zerówce chętnie poszedł do szkoły.
Dodam, że ich przygotowanie do tak ważnego momentu w życiu, dało mi spokój. Dzięki ich solidnym przygotowaniu, ja także byłam dobrze przygotowana
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Moje dzieciaczki bardzo lubią swoją szkołę i przedszkole-mam to szczęście,że nie muszę ich prosić o pójście na zajecia( a i tak sie zdarza znam takie dzieci...).Moja córcia Iza tak uwielbia przedszkole ,że chetnie by chodziła też i w soboty i w niedziele. Przed pierwszym pójściem do przedszkolo kilka razy odwiedzilismy to miejsce,żeby córka poznała przyszłe otoczenie, swoją salę oraz swoją panią. Rozstanie wydawało mi się trudne ale tylko na początku. Wiem ,że przedszkole to niezwykle ważny etap w rozwoju dziecka, który przynosi mnóstwo korzyści zarówno jemu, jak i nam rodzicom.
Przygotowania do tego waznego dnia trwały w mcu sierpnu.Razem wybraliśmy się do hurtowni ksiażek i sklepu papierniczego z długą listą potrzebnych rzeczy.Muszę przyznac ,że dzieciaczki miały frajdę bo pakowały do koszyka te artkuły co im się podobały i były niezbedneoczywiscie za nasza zgodą.Po zakupowych szaleństwach poszliśmy na lody).
Dzieci tak szybko rosną -więc wybraliśmy się do sklepu,żeby kupić odświętne i wygodne ubranie na rozpoczecie roku szkolnego i udało się bez problemu i nawet były przeceny).W końcu nadszedł oczekiwany dzień i nie powiem troszkę sie denerwowałam bo jak każda matka mam obawy jak dziecko sobie poradzi ,jak odnajdzie sie w grupie rówieśników.Mojemu synowi chodzi juz do 3 klasy zawsze powtarzam bądź sobą, nie udawaj kogoś innego nie staraj się na siłę przypodobać, ale też i nie oceniaj z góry.Pomagaj tym, którzy potrzebują pomocy i uśmiechaj się - to nic nie kosztuje.)Córcia bardzo zadowolona wróciła z usmiechem na ustach ,syn również choć obawia sie ,że nauki będzie sporo.Wczoraj moja córcia mi powiedziała:"mamusi wiesz,że kto poznaje literki cyferki bedzie wielki i ja tez chcę być wielka".
Bardzo się cieszę ,że moje dzieci lubią chodzić do przedszkola, szkoły jest ono dla nich miejscem atrakcyjnym i zachęcającym. Oczywiście duża w tym rola pracowników, zwłaszcza wychowawców i ich podejścia do podopiecznych, bo jeżeli pani jest fajna, to dziecko z ochota codziennie wybiera się do przedszkola.DzieckI nie mają czasu się nudzić, bo codziennie dzieje się coś nowego, innego i dlatego właśnie z ochota chodzą moje dzieci.
- Zarejestrowany: 15.03.2011, 10:00
- Posty: 450
Pierwszy dzień szkoły to jeszcze daleko przed nami... za to świeżo za sobą mamy pierwszy dzień przedszkola mojego Synka. Przygotowania zaczęliśmy już w styczniu, kiedy byliśmy na dniach otwartych i obserwując reakcje Synka wybrałam dla niego odpowiednią grupę z panią, w której "zakochał się od pierwszego wejrzenia" ;-) Następnie miesiące krótkich rozmów o przedszkolu i w maju dni adaptacyjne: wspólne zabawy, zwiedzanie przedszkola, poznawanie dzieci i zabawek. czas wakacji to czas odpoczynku ale i intensywnych przygotowań przed-przedszkolnych. Nie było konieczności kupna specjalnej wyprawki, ale wybraliśmy się wyjątkowe zakupy: Synek sam sobie wybrał kapcie i worek na kapcie (obowiązkowo z Zygzakiem McQueenem!) - był dumny, że ma dokładnie takie jak chciał :-) Najważniejsze jednak było przygotowanie psychiczne. bardzo dużo rozmawialiśmy o przedszkolu o tym co się tam dzieje, co się robi, jakie panują zasady, odgrywaliśmy różne scenki z życia przedszkola. Synek zadawał pytania a ja wyjaśniałam, wyjaśniałam, tłumaczyłam, tłumaczyłam, opowiadałam, opowiadałam... było to dla mnie tym trudniejsze, że ja nigdy nie chodziłam do przedszkola (siedziałam w domu z mamą zanim poszłam do szkoły) i tylko z opowieści znajomych wiem jak to jest w przedszkolu ;-) Często chodziliśmy na spacery w stronę przedszkola aby Synek poznał drogę do przedszkola. Powtarzaliśmy sobie zasady bezpieczeństwa oraz kulturalnego zachowania się. Bawiliśmy się w domu w przedszkole dla jego samochodzików ;-)
Mimo że Synek wcześniej 2,5 roku uczęszczał do żłobka-klubiku, pierwszy dzień w przedszkolu nie był łatwy, nie obyło się bez łez w momencie rozstania (ja swoje powstrzymałam dopóki nie znikł mi z oczu). Moim błędem było to, że poszedł do przedszkola po ponadmiesięcznych wakacjach więc wypadł już "rytmu" codziennego wychodzenia i rozstań z mamą. Następnym razem nauczona tym błędem inaczej zorganizuje wakacje ;-) Na szczęście po 2 dniach Synek chodził już zadowolony do przedszkola, panie go chwaliły a po zabawach na przedszkolnym placu zabaw wcale nie chciał wracać do domu ;-)
Teraz to On mnie uczy zasad panujących w przedszkolu i dużo opowiada o przedszkolu - bo ja nigdy nie uczęszczałam do takiego "przybytku" ;-) Tak więc można powiedzieć, że uczymy się od siebie nawzajem :-)
- Zarejestrowany: 08.12.2011, 15:31
- Posty: 53
Pierwszy dzień w szkole okazało się że moje dziecko jest lepiej przygotowane niż ja.
Plecak kupiony już na początku wakacji więc przygotowania zaczęte, następnie przygotowywanie dziecka do nauki po przez codzienne pisanie szlaczków nauka literek i cyferek przez zabawę. Następnie chodzenie po sklepach i wybierania książek i przyborów szkolnych. Najtrudniej było ze strojem na pierwszy dzień, mój synek najchętniej by ubrał dżinsy i bluzę, więc musiałam mu wytłumaczyć. Powiedziałam mu, że to jest bardzo ważny dzień i wszyscy będą odświętnie ubrani, że będzie się źle czuł w dżinsach i bluzie, zrozumiał uf. Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego spakowaliśmy plecak i czekał już gotowy. Gdy nadszedł długo oczekiwany dzień szkoły zaprowadziłam mojego synka, który po chwili zaczął mówić, że mogę już iść do domu, bo właśnie znalazł nowych kolegów. Więc poszłam do domu i ciągle myślałam czy dobrze się tam czuje, czy nie tęskni, bo ja tęskniłam. A mój synek przyszedł szczęśliwy z uśmiechem na twarzy. Podekscytowany zaczął mi opowiada jakich ma kolegów, jaka fajna klasa i nauczycielka taka miła. Nie mógł się doczekać drugiego dnia. A ja będę musiała się przyzwyczaić do tego, że mój synek rośnie i nie będzie całe dnie ze mną.
Moja Julia ma 4 i pół roku. Według nowych wytycznych naszego MEN-u do szkoły pójdzie za rok. Na początku będzie to przedszkole ( dawna "zerówka"), które jednak u nas, na wsi, mieści się w budynku szkoły podstawowej. Julka od razu pozna więc uroki szkolnego życia no i rozstanie się z mamą... A odkąd pojawiła się na świecie spędza ze mną każdy dzień... I tak naprawdę sama nie wiem, komu bedzie trudniej: córce, czy mi...
Przygotowania do tego wielkiego dnia zaczynamy już od jakiegoś czasu, bo pójście do szkoły to wielkie wydarzenie, do którego nie można dobrze dziecka przygotować w ciągu kilku dni. Staramy się z mężem powoli i stopniowo przyzwyczajać ją do tego, że za rok założy plecak i na pół dnia pojedzie uczyć się i bawić wraz z innymi dziećmi - bez mamy i taty.
W tym roku do zerówki poszedł Julki najbliższy kuzyn, więc jest to temat bardzo aktualny, nawet w dziecięcych rozmowach na naszym podwórku. Jeszcze niedawno na wieść o skzole Julka płakała i mówiła stanowcze: NIGDZIE NIE IDĘ! CHCE BYĆ Z WAMI! Ale zaczyna się to powolutku zmieniać...
Przygotowujemy córeczkę do pierwszego dnia w szkole poprzez:
* Rozmowy o tym, jak to bedzie wyglądało, opowiadanie, dlaczego szkoła jest potrzebna i jak jest tam ciekawie i wesoło.
* Wspominanie własnych skzolnych lat i mówienie córce, jakie przeżycia mieliśmy w szkolnych murach.
* Spędzanie czasu na zajęciach podobnych do tych, które czekają ją w szkole: rysowaniu, malowaniu, nauce szlaczków, literek i cyferek na wesoło, poprzez zabawę, na śpiewaniu piosenek i mówieniu wierszyków.
* Zabawę w szkołę, w której czasami to Julka jest uczennicą, a czasami mama lub tata. W ten sposób przekazujemy jej, jak należy się zachowywac na lekcjach.
*Czytanie książeczek i oglądanie bajek przygotowujących do pierwszych dni w szkole. Są one też swietnym "tłem" do rozmowy na ten temat.
* Otwarte i szczere mówienie o swoich emocjach i uczuciach związanych ze szkołą. Staramy się rozwiewać wszelkie Julki obawy i pokazywac jak najwięcej pozytywów płynących z chodzenia do szkoły.
Dzięki tym wszystkim "sposobom" ja sama też przygotowuję się do tego wielkiego dnia, który nadejdzie zanim się obejrzymy! Staram się nastawić pozytywnie i spokojnie podchodzić do zmian, które nas czekają. Wierzę, że moja córeczka sobie poradzi i że w szkole czeka ja wiele miłych wrażeń!:)
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
U nas pierwszy dzień w szkole zapowiadał się dość trudny. Ze względu na przeprowadzkę była to zupełnie nowa szkoła, nowi koledzy i nowe panie. Bardzo się bałam tych pierwszych dni w nowej szkole. Pojechaliśmy nawet w wakacje aby zobaczyć i zapisać nasze dziecko i wypytać o wszystkie szczegóły. Na szczęście nowa pani okazała się bardzo miła. Bardzo przypadła nam obojgu do gustu. Pokazała nam salę w której miały uczyć i bawić się dzieciaki. Obejrzeliśmy sobie nawet toalety a po drodze zajrzeliśmy do stołówki.
Przybory szkolne i książki kupiłam sama aby nie męczyć dziecka staniem w kolejkach jak to ma się przed początkiem roku szkolnego. Jakieś tam bloki, kredki wybraliśmy wcześniej razem. Nożyczki i farby nawet zdążyliśmy wypróbować. A sam początek roku moje dziecię obchodziło bardzo uroczyście. Jako że uwielbia chodzić w krawatach, na tę szczególną okazję również musiał być!
Tak w ogóle to okazało się że najbardziej stresowałam się ja. Za to moje dziecko dzielnie wkroczyło w szeregi sześciolatków. I nawet w sobotę dopytuje się ,,Maamooo a dlaczego nie idę dziś do przedszkola....?" Czuję ulgę, bo wiem że dobrze rozpoczęliśmy szkolną wędrówkę. A to przecież takie ważne na początku, aby dziecko się nie zniechęcało a chętnie uczyło.
- Zarejestrowany: 17.03.2011, 12:08
- Posty: 50
1 września to szczególna i bardzo emocjonalna data,
Dla pierwszaka, dla każdego małolata.
Nasza pociecha to poszła do przedszkola,
Ale już niedługo ( jak to zleciało) będzie na Niego czekała szkoła.
Każda mama i tata się denerwuje,
Jak to nasz synek do przedszkola się wczuje.
Dlatego nasze przygotowania już się wcześniej zaczęliśmy,
Do wcześniejszego wstawania Go przyzwyczailiśmy.
Dużo rozmawialiśmy jak będzie wyglądał w przedszkolu dzień,
By nasze dziecko nie chodziło po przedszkolu jak cień.
Że wokoło będzie więcej dzieci,
Że trzeba słuchać Pani i robić porządek, nie zostawiać śmieci.
Razem z synkiem na zakupy potrzebnych artykułów się wybraliśmy,
Ładny plecaczek na kółkach kupiliśmy.
Nowe kredki, duży ołówek i malutkiego misiaczka,
Którego zawiesiło się do plecaczka.
Już kilka dni nasz synek jest w przedszkolu i stwierdzam bez wahania,
Iż z naszego synka jestem zadowolona , zarówno tata jak i mama.
Nasze przygotowania wydają się nie na miejscu..., bo my puszczamy przed rozpoczęciem roku szkolnego bańki mydlane - i to z pokolenia na pokolenie. To taki umowny, rodzinny znak, że czas pożegnać wakacje, "popatrzeć" na czas ciepłych, słonecznych dni z nostalgią, jak na bańki unoszące się do nieba i rozpocząć kolejny etap wielkiej przygody - kto wie, może równie ekscytujacy!
Oczywiście wcześniej , ja - jako mama przejęta swoją rolą, gromadzę z pasją chomika wszelkie potrzebne akcesoria szkolne. Nie jest to łatwe zjęcie, bo wymogi wciąż się zmieniają (jak wiadomo Ministerstwo Edukacji prześciga się w swoich innowacyjnych, czasem szalenie szolnych pomysłach), a wypłata niestety stoi w miejscu.
Tak więc rodzinny plan budżetowy zakłada wrześniowe skoki i odchyły, a my dzielnie zakasujemy rękawy i szukamy SALE. :)
Rozpoczęcie roku przwołuje u mnie wspomnienie mojego własnego szalenie rozkołatanego serca (niestety ze strachu przed nieznanym). Nic wówczas nie pomagało, żadne opowieści rodziców o przyjaźniach szkolnych, frajdzie na przerwach, czy ulubionych zajęciach - strach opanowywał mnie całą, aż poznałam ANKĘ - moją najlepszą przyjaciółkę, właśnie ze szkolnej ławy - i strach przed nieznanym schował się za uśmiechnietą, zawadiacką miną mojej kumpeli.
Dziś rozmowa z moim dzieckiem o roku szkolnym zamienia się często we wspominki o przygodach ANKI - bo jak tu nie opowiadać o tym, że przykleiła się do gumy do żucia, wyhaftowała swoje uczucie do mającego swoje lata nauczyciela techniki, poszła w góry w szpilkach, nacierała chłopaków śniegiem jak zawodowy nacieracz..., zresztą każdy dzień z nią był niezwykły (uczyłyśmy się również),....ach szkoło!