Tworzymy poradnik polskich mam z Danone KONKURS
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Zapraszamy wszystkie mamy do ekstra zabawy z fantastycznymi nagrodami od producenta pysznych jogurtów dla całej rodziny – firmy Danone!
Jak zdobyć nagrody?
Od 8 do 20 kwietnia co dwa dni w tym wątku będziemy Wam zadawać różne pytania dotyczące Waszych ciekawych i sprawdzonych metod wychowawczych – na odpowiedź będziecie mieć czas zawsze do godziny 9:00 dnia, w którym zadamy kolejne pytanie.
Możecie udzielać się przy każdym z konkursowych zagadnień!
Już 30 kwietnia nagrodzimy po trzech autorów najciekawszych odpowiedzi, które pojawiły się przy każdym z pytań (czyli w sumie 21 osób).
Więcej szczegółów w artykule:
Konkurs! Dobre nawyki – sekretne triki polskich mam
Zapraszamy!
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Dziś pytanie nr 5:
Podzielcie się z nami swoimi poradami, jak uczyć dziecko funkcjonowania w grupie i w rodzinie (np. prawdomówności, szacunku do innych dzieci, panowania nad gniewem itd.)
Na odpowiedzi czekamy do 18.04.2013 r. - do godziny 9:00.
- Zarejestrowany: 18.02.2013, 11:43
- Posty: 26
Aby moje dzieci nauczyły sie prawdomówności przede wszystkim Ja sama jestem w stosunku do nich szczera.Chce żeby mogły mi ufac w każdej sytuacji, dotrzymuje danego słowa. Rozmawiam z nimi dużo o różnicach w historyjkach bajkowych czym jest kłamstwo a czym prawda. I jakie są tego konsekwencje.
Uswiadamiam moje dzieci że jeśli zrobią cos nie tak a przyznaja sie do tego to ,to juz jest dla mnie najwieksza nagroda za to że mają odwage sie przyznać i napewno nie podniose na nich głosu, tylko spokojnie porozmawiamy o tym co sie wydarzyło.
Dzieci są jak gąbka, chłoną wszystko w mgnieniu oka:) Zaróno to co dobre jak to co złe....
Dlatego w szacunku do innych to również MY jesteśmy dla nich najważniejszym wzorem.
Moje dzieciaczki widzą jak odnosimy sie do sąsiadów , cudzoziemców czy do osób o innym wyznaniu religijnym (Moja koleżnka czy ciocia ). 20 miesieczny synuś dopiero wpatruje sie i nie zadaje pytan ale nasza 7 letnia córa chłonie wszystkie nasze zachowania , chce byc taka jak mama. Dlatego rozmawiam z nia o tym że to w czym dzieci są ubrane, czy jakie maja zabawki nie powinno miec wiekszego znaczenia , ze wcale nie są gorsi.
-Wysłucham oczywiście każdego własnego zdania mojej córeczki , bo do tego każdy z nas ma prawo.
-chwale swoje dzieci za okazywanie szacunku do innych, ale również reaguję i tłumaczę jeśli coś jednak jest nie tak w słowach lub gestach.
- daje dzieciom możliwośc do zadecydowania i ewentualnych konsekwencji
Szacunek jest jedną z najważniejszych cech każdego człowieka. Dlatego warto jest pokazac naszym dzieciom w jaki sposb to MY traktujemy siebie nawzajem:)
Panowanie nad gniewem
Czesto zastanawiam sie czego potrzebuje moje dziecko kiedy źle sie zachowuje?
Miłości, przytulenia, kontaktu wzrokowego, całusa i przede wszystkim rozmowy...
-pozwalam swojej 7 latce na wykrzyczenie sie , na odreagowanie swoich emocji. Mamy misia "Krzykacza" który dzielnie znosi wrzaski złej Nadii.
- rozmawiajac o przyczynach gniewu zawsze staram sie utrzymac kontakt wzrokowy
- rzucam wszystko czym w danej chwili jestem zajeta i rozmawiam z dziecmi
Mój 20 miesieczny synek jest w okresie buntu! I czesto jest tak że na spacerku kiedy idziemy w prawo ON ucieka w lewo, gonie go żeby złapac za rączke dla jego bezpieczeństwa i mamy gotowy "gniew". Biore pod uwage jego zdanie i doszukuje sie przyczyny jego gniewu. I zazwyczaj jest tak ze po prawej stronie faktycznie nic sie dzieje a po lewej jest Kotek czy krowa:)
Pozwalam moim dzieciom spełniac swoja potrzebe poznawania świata.Wyciagac z niego konsekwencje i pomóc zrozumiec to co dzieje się z ich emocjami.
Moja złota myśl nad panowaniem gniewu:
" Wyjdź złapać na chwilke świeżego powietrza i wróć z uśmiechem na twarzy":)
Najlepszym darem jaki moge dać swoim dzieciom to swój czas i tego się trzymam.
- Zarejestrowany: 15.03.2011, 10:00
- Posty: 450
Przy "socjalizacji" dziecka według mnie najważniejsza jest jego baczna obserwacja. Każdy z nas jest inny, jedne dzieci już od pierwszych kroczków potrzebują towarzystwa innych, drugie dopiero w okresie szkolnym zaczynają w jakikolwiek sposób uczestniczyć w życiu grupy. Niezależnie od tego jakie tendencje przejawia nasze dziecko, od wczesnych lat dziecięcych uczymy je pewnych zachowań i norm jakie obowiązują w społeczeństwie. W naszym osobistym przypadku niebagatelna rolę odegrała rewelacyjna ekipa z przedszkola - panie wspaniale uczą zasad współgrania w grupie, mają w tym ogromne doświadczenie a jednocześnie umieją indywidualnie podejść do każdego dziecka :-) Wcześniej jednak, kiedy Synek był młodszy, już uczyłam go (na własnym przykładzie i tłumacząc, tłumacząc, tłumacząc i wyjaśniając...) jak należy zachowywać się w grupie. Chodziliśmy na zajęcia i imprezy dla rodziców z dziećmi, gdzie obowiązywały pewne zasady, których musieliśmy przestrzegać.
Ale i tak uważam, że najważniejszą podstawą do nauki wymienionych wyżej zachowań, jest funkcjonowanie w domu rodzinnym. Jeśli dziecko na każdym kroku w życiu codziennym nauczy się respektowania tych zasad i reguł - wtedy w każdym przypadku, w przedszkolu, w grupie, na zajęciach, nadal będzie ich przestrzegał! A więc wzór na każdym kroku i tłumaczenie, tłumaczenie, wyjaśnianie...
Osobiście jednak uważam, że stawianie wobec małych (powiedzmy, że przynajmniej do wieku szkolnego...) dzieci, wysokich wymagań w tej materii nie jest uzasadnione. Dlatego szukamy własnych rozwiązań i "półśrodków" ;-) W kwestii prawdomówności nie ma dyskusji (choć może jednak jest? bo czyż prawdomównością nie jest powiedzenie starszemu zaniedbanemu sąsiadowi "ale pan śmierdzi"...?), w kwestii szacunku dla innych również (choć sposobów jego okazywani amoże być wiele i te mogą być dostosowane do kultury i tradycji każdej rodziny z osobna!). Ale np. w kwestii panowania nad gniewem... uważam, że nie należy tłamsić w sobie swoich uczuć i emocji. Szczególnie w przypadku dziecka! Oczywiście, nie popieram wynikającej z gniewu agresji, zachowań destrukcyjnych! Ale szukamy innych rozwiązań. Przede wszystkim głośno i wyraźnie mówimy o przyczynach naszego gniewu, często już w momencie werbalizacji gniew opada lub znajdujemy rozwiązanie frustrującej sytuacji. Poza tym szukamy możliwości dania ujścia emocjom. W grupie formalnej i niektórych miejscach publicznych nie mozna sobie na to pozwolić, ale w domu, wśród znajomych czy nawet w grupie przedszkolnej - już tak! Niektórym dzieciom pomaga warczenie, wydawanie róznych dźwięków, innym tupanie nogami, innym walenie pięściami w specjalną poduchę itp. Jeśli jest możliwość stosowania tego rodzaju rozwiązań - warto to stosować! Na pewno nie na zawsze i stopniowo z wiekiem uczyć dziecko innych form radzenia sobie z frustracją, ale dla maluchów to jedno z lepszych rozwiązań!
Uważam też, że jedną z podstaw do dobrego radzenia sobie ze wszystkimi wymienionymi aspektami, jest umiejętnośc wyrażania własnych potrzeb. Niektóre "stare" poglądy ganiły takie podejście jako wychowywanie egoistów, ale uważam, że poprzez nabycie umiejętności jasnego, czytelnego, zrozumiałego, pełnego szacunku sposobu wyrażania swoich potrzeb, można uniknąć wielu problemów, sprzyja ono tez prawdomówności, budowaniu szacunku wobec innych (jakiego też wymaga się wobec własnej osoby) czy wyrażaniu emocji (akceptowanemu społecznie).
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Darusiu! Znów fajna praca!!! I znów zycżę Tobie wygranej!!!
Darusiu! Znów fajna praca!!! I znów zycżę Tobie wygranej!!!
Dziekuje kochana chociaz wiem, ze marne mam szanse w porownaniu z niektorymi.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Darusiu! Znów fajna praca!!! I znów zycżę Tobie wygranej!!!
Dziekuje kochana chociaz wiem, ze marne mam szanse w porownaniu z niektorymi.
Wcale nie masz marnych szans!!!
- Zarejestrowany: 12.10.2011, 06:41
- Posty: 79
Tak jak w przypadku wcześniejszych pytań i tu od razu nasuwa się odpowiedź ,że przykład idzie z góry. dziecko bacznie obserwuje i naśladuje, więc to i my musimy dawać przykład prawdomówności, szanować siebie i innych, radzić sobie z gniewem.
Prawdomówność,,kiedy moja 7 letnia córka kłamie to ja to poznaje po jej minie. Wtedy dopytuje, czy aby to jest prawda, czy nie przekręciła coś, albo mówię ,że wolę usłyszeć prawdę,nawet jeśli mi się nie spodoba ta prawda. Mówię ,że wolę prawdę, bo bardziej mnie zmartwi (zdenerwuje) kłamstwo.
Po takich zapytaniach , córka stwierdza,że mówiła nie prawdę i przyznaje się ,że próbowała mnie okłamać.
Nieraz jeśli wiem ,że to jest małe kłamstewko to mówię jej,że rośnie jej nos jak Pinokio, kiedy kłamał, albo rzucam hasło "Pinokio" i wtedy jest sprawa jasna,że kłamstwo nie przejdzie.
Pinokio to u nas takie hasło aby nie kłamać, tylko mówić prawdę, no bo kto chciałby mieć taki nos jak pajacyk
Szacunku do innych dzieci, tu chyba początki miały zabawy w piaskownicy i na placu zabaw. Ponieważ mieszkamy w mieście i przy codziennych spacerach spotykało się wiele dzieci, które wspólnie bawiły się np w piaskownicy, dochodziło do pierwszych "konfliktów".
Nie raz był spór o wiaderko, łopatkę, ale zawsze tłumaczyliśmy, na przykład że to zabawka innego chłopca, powinnaś mu oddać albo nie psuj zamku z piasku bo będzie dziewczynce przykro, a jak tak się stało to prosiliśmy aby przeprosiła koleżankę np. przytulając ją, albo podając rączkę. Byliśmy stanowczy i nie ustępliwi, gdy było złe zachowanie w stosunku do innych maluchów, nawet jeśli to kończył się nieraz małym płaczem.
Kiedy miała 2,5 poszła do przedszkola, na szcęście szybko odnalazła się w grupie i z tego co nam mówiły nie byłożadnych problemów jesli chodzi postawę i zachowanie wobec innych dzieci. Może to efekt spotkań "w piaskownicy" i nasza praca i praca wychowawczyń w przedszkolu ale jest obecnie bardzo rozsądną i mądrą dziewczynką
Teraz córka jest w szkole i nie wszystkich w klasie lubi, więc jej wytłumaczyliśmy,że przyjaźnić czy lubić nie musi wszystkich, ale wszystkich trzeba szanować.
- Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
- Posty: 4749
Wydaje mi się, że socjalizacja w społeczeństwie czy w wybranej grupie potrafi trwać nie raz całe życie, choć oczywiście zalążki tworzymy my rodzice. W niektórych przypadkach nawet potrafimy pominąć pewne stopnie nauczania, ponieważ tak bardzo jesteśmy nimi przesiąknięci, iż wydaje nam się oczywistym fakt okazania szacunku drugiej osobie.
Gdy urodziła się Dorotka w swoim postepowaniu staram się schodzić do jej poziomu rozumowania, choć wiem że nie zawsze mi sie to udaje. Jednak od samego początku rozmawiałam z nią o wszystkim co się dookoła niej działo, nawet wtedy gdy jeszcze nie potrafiła mi odpowiedzieć, no chyba że samym uśmiechem ;)
Odkąd zaczęła mówić i zadawać pytania, staram się zachęcać ją do samodzielnego odpowiadania na zadane przez siebie pytania. Czasem jest tak, że bezbłędnie uda jej się samej odpowiedzieć na dane zagadnienie i wtedy moja pochwała jest dla niej największym skarbem. Czasem złości się, że od razu czegoś nie wyłapuje, nie rozumie... wtedy przychodzi kolej na mnie i na wytłumaczenie zagadnienia najczęściej poprzez przykłady typu jak ona sama by się w danej chwili zachowała czy jakby się poczuła na miejscu tej drugiej osoby, gdyby nie usłyszała dzień dobry, proszę, dziękuję, gdyby ktoś ją obraził, albo zabrał jej zabawkę. poprzez nazwanie uczuć związanych z taką sytuacją łatwiej jej zrozumieć co druga osoba w takiej samej sytuacji może poczuć.
Gdy jest szczególnie czymś zezłoszczona mamy niezawodną podusię złośnicę, która spokojnie leży sobie w kącie pokoju i czeka na Dorotki złość, aby ją od niej przejąć gdy Dośka po poduszcze skacze, lub gdy w nią uderza, lub gdy w nią krzyczy i to miejsce (choć niejednokrotnie widziałam poduszkę w użyciu na łóżku ;) ) jest jedynym miejscem gdzie Dorotka może pozbyć się z siebie złości w sposób nikogo nie krzywdzący. Gdy jednak podusi nie ma w pobliżu, wspólnie wymyśliłyśmy sposób na głębokie oddychanie, podczas którego Dorotka musi skupić się na liczeniu wdechów i wydechów. Niby proste i raczej nudne, ale skuteczne w walce ze złością (trochę mniej gdy w grę wchodzi obrażanie sie Dorotki).
Nie jednokrotnie też korzystamy z książeczek z bajkami o uczuciach jakie mogą się rodzić w każdym człowieku bez względu na wiek i wtedy również rozmawiamy o każdej bajeczce przy okazji oglądając kolorowe obrazki.
Z kłamstwem u Dorotki bywa różnie, choć na chwilę obecną raczej nie kłamie, szczególnie gdy zauważyła, że później takie kłamstwo może mieć bardzo nie miłe konsekwencje, gorsze niż przyznanie się do prawdy, które jest równie trudne, ale w efekcie przyjemniejsze. Kiedyś Dorotka usłyszała powiedzenie, że kłamstwo nie popłaca, na które sama stwierdziła, że za prawdę też jej nikt nie płaci. Ciężko było wtedy nie wybuchnąć śmiechem i zamiast tego spokojnie wytłumaczyć na czym polega różnica, ale mam nadzieję że się udało. Teraz Dorotka pamięta, że gdy się mówi prawdę można otrzymać wiele pozytywnych uczuć, podbnie jak z obietnicą daną komuś, którą o wiele lepiej jest dotrzymać niż rzucać słowa na wiatr... Na szczęście w ograniczaniu kłamstw Dorotki pomagają nam jej własne wymyślane przez nią historyjki, które może dowoli opowiadać swoim lalkom (a niekiedy są tak bujne, że niejedna bajka mogła by z nich powstać). Umówiłyśmy się, że wtedy i tylko wtedy może opowiadać co jej silna na język przyniesie, bez żadnych konsekwencji i narazie taki sposób współpracy działa.
- Zarejestrowany: 12.07.2012, 21:20
- Posty: 9
Funkcjonowanie w grupie i w rodzinie, jest bardzo ważne. Dziecko uczy się tego od swoich narodzin, najpierw w rodzinie, która jest małą grupą, później w przedszkolu czy w szkole, w grupie większej.
Moje dzieci od zawsze miały częste spotkania z rodziną i przyjaciółmi, a teraz z rówieśnikami. Uczą się one od nich różnych rzeczy i różnych zachowań, uczą się szacunku do drugiego człowieka, nawet gdy widzą, że ten jest inny. Wszystko trzeba dziecku wytłumaczyć od najmłodszych lat, by później nie było problemów z wytykaniem palcami np. upośledzonych kolegów. Maja chodzi do przedszkola i ma w swojej grupie dziewczynkę z zespołem Downa. Na początku dzieci traktowały ją normalnie, jak każde dziecko, jednak z upływem czasu różnice między nimi, w zachowaniach są coraz bardziej widoczne. Dzieci zdrowe coraz częsciej ignorują dziewczynkę, czasem zdarza się, że nawet popychają i dokuczają jej. Ja tłumaczyłam Mai już na samym początku, że jej koleżanka jest chora, że nigdy nie będzie taka jak dzieci zdrowe, ale że może się z nią bawić i pomagać jej gdy czegoś potrzebuje. Moja córka wie, że nie każdy jest taki sam, dlatego będzie w przyszłości tolerancyjna.
Jeśli chodzi o prawdomówność, uczę jej od zawsze. Uczę, że nie wolno kłamać i zawsze, choćby nie wiem jaka byłaby prawda, trzeba ją mówić. Jest to bardzo ważne w stosunkach społecznych, w rodzinie i w większych grupach.
Panowanie nad gniewem, to już całkiem inna sprawa. Moje dzieci często się denerwują i kłócą, głównie między sobą. Wymyśliłam sposób na ich uspokojenie - poduszki, na których siedzą gdy np. coś "zmajstrują", gdy się uspokoją i zrozumieją co złego zrobiły, wtedy przepraszają i przytulają się. Ja sama często nie mam już cierpliwości i stosuję tzw. "liczenie" gdy się chcę uspokoić, liczę np.do 10 powoli się uspokajając. To naprawdę działa i polecam taką metodę :)
- Zarejestrowany: 03.04.2013, 18:35
- Posty: 15
Funkjonowanie w grupie i w rodzinie może, choc nie musi się różnić . Wynikać może to z prostego powodu- w gronie rodzinnym zazwyczaj jesteśmy akceptowani, kochani, duże poczucie przynależności i bezpieczeństwa wynikające z bezwarunkowej miłości rodziców do dzieci, w grupie natomiast zachodzą pewne zależności- przy nieodpowiednim zachowaniu może dojśc do wykluczenia. Dziecko bawiąc się z rówieśnikami poznaje twarde mechanizmy równy równiejszy, odrzucenia. I tu ogromna rola rodzica, by nauczył dziecko odróżniać prawdę od rzeczy nieprawdziwej, powiedzianej np. przez drugie dziecko w złośc. Nasze dziecko powinno znać swoją własną wartość, dlatego my rodzice od najmłodszych lat powinniśmy dużo z nim rozmawiać, zapewniać o naszej miłości, a co najważniejsze budować pewność siebie u dziecka- za dobre chalić, za złe zachowanie ganić, bez poniżania, czy znęcania (czy to psychicznego , czy fizycznego). Trzeba zmotywować dziecko do lepszego zachowania, by chciało szybko naprawic swój błąd i nie wracac do niego więcej.
Uczymy własne dzieci tego, czego sami oczekujemy od siebie.
Prawdomówność, opanowywanie gniewu, szacunek do innych, empatia, szczerość, współpraca- to wszystko ułatwia funkcjonowanie w grupie czy to rodzinnej, czy w rówieśniczej.
Prawdomówności uczę poprzez przykład czy to własny, czy postaci z bajek, dużo rozmawiam, powtarzam, że, gdy kłamiemy, nikt nam następnym razem nie uwierzy- "nawet nie wiemy jak zawiłaą sieć przędziemy, gdy pierwszy raz skłamiemy", powtarzam często, by bnie bały się mówić prawdy, bo "kłamstwo ma krótkie nogi" i szybko się wyda. Jeśli wyczujemy kłamstwo, czy dzieciecą fantazję, z zręcznością dyplomaty zapytajmy dziecko o szczegóły, zadajmy podchwytliwe pytania, by przekonać się o czy na pewno kłamie. Przy dochodzeniu do prawdy nie należy osądzać, lecz cierpliwie wysłuchać i zastanowic się dlaczego nasze dziecko kłamie- powody różne- strach przed karą, fantazje, pomniejszenie swojej winy, nie chce być ten najgorszy i zrzuca winę na innych.
Gniew jest złą energią-m uczę dzieci, że złość piękności szkodzi i nie należy sie gniewac , tylko rozmawiać- powiedzieć sobie co nas rozzłościło, co można zrobić, zeby było lepiej, a jesli nie może być lepiej, to co zrobic innym razem, by sobie z tym problemem poradzić. Uczę dzieci wyrozumiałości do ludzkich słabości, każdy moze popełniać błedy, byleby starał się pracowac na d sobą, by taka zsytuacja sie więcej nie powtórzyła. Mówić co się nam nie podoba, czego pragniemy. Gdy musimy cos zrobić, a bardzo jesteśmy zajęci inną rzeczą- to negocjować, rozmawiać z rodzicem, a nie złościc się, czy gniewać. My dorośli czasem przerywamy zajęcia tak bardzo ważne dla naszych Pociech, nie zdając sobie sprawy z powagi ich dzieła:). Tłumaczę dzieciom, że rodzice ich kochają i nigdy by ich nie skrzywdzili, są rodzicami i odpowiadają za ich bezpieczeństwo, chcą by wyrośli na dobrych ludzi.
Uwazam, ze bardzo ważne jest ukazanie dziecku, że każdy z nas moze mieć lepszy lub gorszy dzień, ale wtedy trzeba przeprosić, że nie mamy nastroju np. na zabawę, że chętnie się pobawię później.
Podaję dzieciom wskazówki jak zapanować nad gniewem: wziąść głęboki oddech, czy policzyć do dziesiąciu.
Szacunek w grupie to kolejna bardzo istatna sprawa. Szacunek do ludzi, czy do pracy przez nich wykonywanych, szacunek do czyjejś własności. Szanujemy czyjeś zdanie, czyjeś zachowanie, każdy ma wybór. Szanujemy dziecko śpiące w wózku i nie krzyczymy wokół niego, takj samo jesli chodzi o starszych, nie zakłócamy spokoju np. na klatce schodowej, bo może jakaś starsza pani jest chora, albo boli ją głowa.
Szanujemy wykonana pracę i pozostawiamy po sobie porządek, szanujemy i dbamy o przyrodę, nie nieszczymy zabawek- nie służą one do bicia nimi innych vczy rozbijania szyb w sąsiedztwie. szacunek łaczy się z empatią, bo gdy potrafimy odczuwać innych, to i uszanujemy ich wolę.
Szczerość, czy współpraca jakże potrzebna przy wzajemnych relacjach, szczególnie wspólnych zabawach z kolegami. Ucze dzieci, ze fajnie jest pobawić się razem, stworzyć współne dzieło, ale także, każdy z nas ma prawo powiedzieć nie i pobawić się samotnie. Nauka asertywności przy wuchowywaniu dzieci nie może zostać pominięta, bo to daje dziecku autonomię- moge istnie jako kotś INNY, WYJĄTKOWY,, bo każdy z nas jest INDYWIDUALNOŚCIĄ
pozdrawiam
Anna Rossa
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Dziś pytanie nr 6:
Zdradźcie nam jak uczycie dziecko dobrych nawyków szkolnych (np. systematycznego odrabiania lekcji, punktualnego wstawania do szkoły, samodzielnego pakowania plecaka itd.)?
Na odpowiedzi czekamy do 20.04.2013 r. - do godziny 9:00.
- Zarejestrowany: 15.03.2011, 10:00
- Posty: 450
Mój Synek etap szkolny ma jeszcze przed sobą, od roku ma już jednak swoje obowiązki przedszkolne. Na razie nie jest ich wiele i nie są zbyt uciążliwe, ale od początku wypracowujemy z Synkiem nasze własne sposoby na „oswojenie” tych obowiązków. Sama zostałam nauczona i staram się przekazać to podejście Synkowi – aby szukać we wszystkim dobrej strony, patrzeć optymistycznie J Aby uprzyjemnić sobie szykowanie pewnych rzeczy do przedszkola staram się przygotowywać to tak, aby Synek miał samodzielnie możliwość wyboru – wtedy zawsze jest to przyjemniejsze kiedy samodzielnie na coś się zdecyduje ;-) Poranne wstawanie to dla nas obojga koszmar (jesteśmy typami sowy…), więc dla własnej wygody poranne obowiązki skróciliśmy do minimum, do tego mamy je dokładnie zaplanowane i wykonujemy je w rytualnej kolejności. Ubranie wybieramy poprzedniego wieczoru, poprzedniego wieczoru ustalamy też co będzie na śniadanie i ściśle się tego trzymamy. Takie jasne zasady pomagają uniknąć dyskusji, kłótni, marudzenia i dzięki temu możemy rano te parę minut dłużej pospać. Poranki osładzam też od zawsze pozytywnym nastawieniem do całego nadchodzącego dnia: opowiadam o miłych rzeczach, które nas czekają (ładna pogoda, dodatkowe zajęcia plastyczne, wyprawa na rower, wizyta u babci, smaczny deser po obiedzie…), pytam o to na co Synek ma ochotę i staram się wziąć jego prośby pod uwagę. Takie podejście już od rana pozwala nam z uśmiechem i radością „dźwigać” przedszkolne (w przyszłości też szkolne) obowiązki J
- Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
- Posty: 4749
Szkoły jeszcze nie mamy. Narazie przerabiamy etap przedszkola, ale ku mojemu zaskoczeniu Dorotka nigdy nie miała problemu ze wstawaniem porannym w tygodniu. Być może dlatego, że od urodzenia pilnowałam konkretnych godzin jej snu i czy lato czy zima spać idziemy mniej więcej o tej samej godziny, ewentualne odstępstwa panują tylko podczas choroby i w weekendy. Być może jest to również związane z tym, że Dorotka bardzo chętnie uczęszcza do przedszkola uwielbia się bawić z innymi dziećmi i poznawać nowe wiadomości (ostatnio dowiedziała się o rodzajach chmur i teraz próbuje wykorzystać te informacje meteorologiczne w codzienności).
Dwa razy w tygodniu ma również zajęcia taneczne, na które sama pakuje swój plecaczek pilnując czy części stroju są, czy picie i inne potrzebne rzeczy również spakowała. Główna więc zasada jaka u nas obowiązuje to uzyskać efekt ogromnej chęci u Dorotki do wykonywania danej czynności. Jeśli wiąże się ona z czymś co ona lubi, to bardzo łatwo jest ją przekonać do czynności mniej przyjemnych jednak związanych z danym zajęciem. Umawiamy się także codziennie wracając z przedszkola jaki mamy plan działania na resztę dnia. Gdy obu nam on odpowiada po prostu przystępujemy do jego wykonywania ;)
Myślę więc, że gdy zaczniemy chodzić do szkoły i przyjdzie czas pakowania plecaka, to te pierwsze czynności będą musiały mieć oparcie nie tylko w naszym obecnym systemie małych kroczkó, ale również w kolorowym plecaku, w kolorowym piórniku i zeszytach odpowiednio oznakowanych np. przez kolorowe naklejki, które będą związane wyłącznie z jednym przedmiotem. Będzie to wówczas połączenie odpowiedzialności za własne rzeczy z przyjemną zabawą w kolory.
Co zaś się tyczy systematycznego odrobiania zajęć, cały czas mam nadzieję, iż fakt, że teraz namiawiam Dorotkę na poświęcenie dziennie choć pięciu minut na pomalowanie obrazka, czy na narysowanie jednego ślaczka, przyda się przy odrabianiu lekcji. Bo jeśli teraz przyzwyczai się do czynności, która powtarza się codziennie, nawet jeśli tylko przez krótki czas, to później łatwiej będzie czynność rozszerzyć w czasie, niż zaczynać wszystko od początku. Dlatego myślę, że ta powtarzalność którą pomału wprowadzamy ułatwi jej przyswojenie sobie obowiązku odrabiania lekcji.
- Zarejestrowany: 18.02.2013, 11:43
- Posty: 26
Moje sposoby na wstawanie mojej 7 latki do szkoły:)
- po pierwsze kładzie sie spać tuż po 20.00 i zasypia bez problemu
- posiada swój własny budzik w postaci mnie i moich porannych buziaków :)
- odsuwam rolety tak aby słoneczko wpadło do pomieszczenia spiącej Nadii a przy okazji podspiewuje jej ulubioną piosenkę:)
- robie pyszne śniadanko , takie aby zapach rozniósł sie po całym domu:)
Systematyczne odbrabianie lekcji:
- Przede wszystkim mamy swój kącik na odrabianie lekcji,
-wyłączamy wszystkie odbiorniki TV, radio , żeby można było sie skupić na nauce,
- ustaliłyśmy o której godzinie bedziemy zasiadać do zadań domowych , żeby podjeła decyzje czy robimy to przed obiadem czy też po,
- nagrodą za piekne odrobienie lekcji jest wspólna zabawa ,spacer, czytanie książeczki czy ulubiony kawałeczek czekoladki:)
- chwale swoje dziecko mówiąc jak bardzo jestem z niej dumna,
Samodzielne pakowanie plecaka:
Do plecaka zerówkowicza nie jest wiele potrzebne:) Ale również mamy ustaloną porę dnia na przygotowanie sie do szkoły. Strój na w-f pozwalam mojemu dzieku wybrać z szafki, oczywiscie dyskretnie zerkam co zapakowała:)
Na biurku mamy zapisana karteczke co jest potrzebne każdego dnia. Kolorowe duże literki doskonale sprawdzaja sie w tej roli.
Do drugiego sniadania moje dziecko samo wybiera sobie owoc lub warzywko w zależności na co bedzie miało ochote i z uśmiechem na twarzy pakuje do kanapnika:)
- Zarejestrowany: 19.07.2012, 14:00
- Posty: 390
- Zarejestrowany: 13.02.2012, 20:54
- Posty: 74
MOJE SPOSPOBY NA WPOJENIE ODPOWIEDNICH NAWYKÓW SZKOLNYCH :
Samodzielne pakowanie plecaka = kompletne opróżnienia go w pierwszej fazie.
To jest sposób, aby nic w plecaku niepotrzebnego nie zostało. Dziecko codziennie wyciąga z plecaka dosłownie wszystko, począwszy od zeszytów szkolnych, a kończąc na ołówku, aby pózniej miało wolne pole do popisu w swej samodzielności. Kiedy syn dotrze do dna plecaka , dopiero wtedy może przystąpić do fazy najważniejszej czyli samodzielnego pakowania !! Jest to dobry i przetestowany sposób!!Wówczas nie ma miejsca na pomyłki i zbędne kilogramy!!
Punktualność
-Synek ma swój osobisty budzik , z którego płynie ulubiona jego melodia - wszystko po to aby czas wstawania nie kojarzył się źle . Polecam melodie skoczną :)
-Prowadzę z synem kalendarz rodzinny. Zapiski znajdują się w centralnym miejscu w domu ( lodówka )i zapisujemy w nim terminy klasówek i sprawdzianów oraz odległych prac domowych- aby nic nie umkło naszej uwadze a synek uczy się w taki oto sposób systematyczności w obowiązkach szkolnych.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Zdradźcie nam jak uczycie dziecko dobrych nawyków szkolnych (np. systematycznego odrabiania lekcji, punktualnego wstawania do szkoły, samodzielnego pakowania plecaka itd.)?
Dobre nawyki, to przede wszystkim uwieżyć w dziecko! Że samo potrafi. Bo nie ma nic gorszego niż nadgorliwi rodzice. Obserwuję mojego najmłodszego szkraba jak czasami sam próbuje się zmagać z bardzo trudnymi dla niego jeszcze rzeczami. Czasami wyrywałam się aby mu pomóc. A dziecko krzyczało,,Ja śam" ! Nie walczyłam, dałam niepostrzerzenie małą pomoc na początku lub wskazówki i kątem oka spoglądam jak sobie radzi. A potem chwalę wszelkie osiągnięcia. A moje serce skacze z radości i podziwu jak sobie świetnie poradził!
Systematyczność również wyrabiamy wcześniej. Aby jedno osiągnięcie więcej zdobyć. A gdy rozpocznie się szkoła będzie już łatwiej. Bo jak się już czegoś nauczymy i robimy to na codzień staje się rutyną. Tak samo z odrabianiem lekcji i innymi czynnościami szkolnymi. Staje się niezbędnym nawykiem.
Nawyki spaniowe mamy wyrobione już dawno. Troszkę się przestawiły przez zmianę czasu ale teraz jest już dobrze. Pilnujemy tych samych godzin spania. Najpierw rutynowe mycie , i spanko i czytanie książeczki do snu. Na początku też trzeba było utrwalić ale teraz gdy godzina nadchodzi dziecko już samo szykuje się do spania.
Pakowanie plecaka też zaczęliśmy. Wprawdzie jeszcze nie książki ale za to kanapki i soczek, jakiś batonik. Ubranka na drugi dzień przygotowujemy wieczorem. Dziecko kładzie je sobie przy łóżku.
Wszystkie czynności powtarzane i utrwalane a także nauka samodzielnego myślenia.
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
Miki jeszcze nie chodzi do szkoły,ale co tydzień na weekend panie dają do uzupełnienia zeszyt z literami. początkowo był problem,bo zawsze miał na to jeszcze dużo czasu,a to mu się nie chciało,itp. jednak odkąd jasno określiliśmy zasadę,że najpierw obowiązki a później zabawa problemu nie ma. robi co musi i ma luz :)
co do porannego wstawania to myślę,że mają to już we krwi :) bo zawsze wolałam,żeby kładali się wcześniej i wstawali z rana niż siedzieli długo wieczorami a później spali do południa.