Teraz ja też czytam różne poradniki, czasem żeby się pośmiać, czasem żeby się zainspirować, a czasem żeby z oburzeniem odłożyć.
Ale teraz to sobie mogę, bo wiem jakie jest moje dziecko, jakie są predyspozycje mnie jako matki, w czym jestem mocna, w czym moje dziecko jest mocne, czego nie zaakceptuje, co jest nie do zaakceptowania dla mnie itd. :)
A wówczas (w ciąży) tej wiedzy nie miałam, nie miałam się do czego odnieść.
Niech kobieta najpierw pozna siebie jako matkę, niech pozna swoje dziecko, a dopiero potem ewentualnie próbuje dopasować odpowiedni poradnik, jak będzie czuła taką potrzebę, tak żeby uszczęśliwić oboje. A nie na odwrót - przewałkować w ciąży jakiś przypadkowy poradnik (bo ktoś dał) a potem dopasowywać do niego dziecko i kształt swojego rodzicielstwa, do czasu otrzeźwienia.
Kurcze, co sobie człowiek we łbie uroi, to znajdzie do tego poradnik, w którym autor z absolutnym przekonaniem będzie prawił o niczym niepodważanej i jedynej słuszności swoich metod. A już Tracy to w tym mistrzem jest (była) :) To mi zalatuje manipulacją. Dla mnie to nie w porządku, fundować takie coś kobiecie w ciąży - takie jest moje zdanie w tym temacie :)