ULUBIONE CZYTANKI - konkurs! - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

ULUBIONE CZYTANKI - konkurs!

112odp.
Strona 4 z 6
Odsłon wątku: 21478
Avatar użytkownika BabuniaR
BabuniaRPoziom:
  • Zarejestrowany: 02.06.2014, 15:13
  • Posty: 23
  • Zgłoś naruszenie zasad
30 czerwca 2014, 07:33 | ID: 1125703

Zapraszamy do konkursu!


Aby wziąć w nim udział powspominaj z nami na forum ulubione czytanki twoje lub Twojego dziecka?

Porozmawiajmy o wspólnym czytaniu i nauce czytania, a także o wieczornych zmaganiach z lekturami. Czy książka jest dobrą pomocą w usypianiu dziecka? Czy Wasze dzieci lubią książeczki?

Czekamy na Wasze wpisy , zdjęcia i inne pomysłowe posty na tym forum:

 

Każdy z uczestników powinien zamieścić do 10-go lipca minimum 3 posty w różnych odstępach czasu. Nagrodzimy najciekawsze wypowiedzi.

O nagrodzie:


Mamy dla Was 7 wspaniałych  bajek: "Syfon, pies taki jak Ty!” autorstwa Iwony Kamińskiej.


Tylko dla czytelniczek Familie.pl mamy egzemplarze z wyjątkowymi autografami dla dzieci!



SZCZEGÓŁOWY REGULAMIN >>


Uwaga!

Pamiętaj o uzupełnieniu na portalu swoich danych adresowych. Tylko dzięki nim, możemy do Ciebie wysłać nagrodę.

Avatar użytkownika aagnieszkaa1
aagnieszkaa1Poziom:
  • Zarejestrowany: 29.07.2013, 10:13
  • Posty: 204
61
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 lipca 2014, 09:17 | ID: 1127717

Pamiętam jak będąc małą dziewczynką- na dobranoc przygody "Bolka i Lolka" mama mi czytała,

a ja ich tak po prostu ich uwielbiałam.

Obaj ciągle się uśmiechają

i cały świat zwiedzają.

Lolek ma zmierzwioną czuprynę,

ale za to uśmiechniętą minę.

Bolek jest starszy, większy i o ciemnych włosach,

często decyduje o Lolka losach.

Nie ma tutaj przemocy,

a bohaterowie zawsze udzielą komuś pomocy.

Przyjaźń między nimi ogromna występuje,

bo brat, brata zawsze z tarapatów uratuje.

A gdy się nudzą to wyobraźni używają

i szybko świetne zabawy wymyślają.

Nie żyją w świecie komputerowym

i robią to co przyjdzie im do głowy.

Super-mocy też nie mają,

ale i tak dzieci ich uwielbiają...


O tak, tak... Czytanka z Bolkiem i Lolkiem była moim numerem 1! Teraz wiem, że wyszły nowe książki, jedną z nowych wydań już mam. Jak synek podrośnie będę mu czytać :)

Ostatnio edytowany: 05.07.2014, 09:18, przez: aagnieszkaa1
Avatar użytkownika Kornelia Sierotowicz Wójcik
  • Zarejestrowany: 06.11.2013, 12:16
  • Posty: 63
62
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 lipca 2014, 12:17 | ID: 1127744

Czy książka jest dobrą formą usypiania dziecka?


Hmmmm, powiedziałabym tak, ale u nas książeczki i bajeczki nie sprawdzają się jako typowe usypianki :) Sprawdzają się natomiast doskonale jako wyciszacze przed snem. Wieczorem, po kolacji wyciągam bajeczki i razem z córeczką oglądamy obrazki, czytamy wierszyki, bajki..... i wtedy moja córka się wycisza, po dniu pełnym emocji i wrażeń książka działa na nią doskonale jako taki uspokajacz;) Jak córce nudzi się już czytanie, idziemy się kąpać a po kąpieli od razu do łóżeczka spać :))) 

Avatar użytkownika antosmiros
antosmirosPoziom:
  • Zarejestrowany: 29.06.2014, 12:59
  • Posty: 31
63
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 lipca 2014, 12:20 | ID: 1127745

 

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.... gdzie się podziały dziecięce lata?
Czasem je widzę w głębokim śnie lecz pamięć często figle mi płata.
Przesuwa się w pamięci ......Świat zapomniany,tornister na plecach ,piórnik drewniany, skrzypiąca stalówka maczana w kałamarzu ,kleksa ślad w zeszycie bibułą usuwany od razu.
Gra w klasy ,skakanka,lalki ,zabawa w chowanego to była domena dzieciństwa mojego, i to że wyobrażnia zawsze pracowała, bez której żadna zabawa by się nie udała.
Gdy tak siedząc wspominam" fajerkę " i grę nożem w" pikuty" z drugiego pokoju dochodzi krzyk - BABCIA KOMPUTER ZEPSUTY...
To była okazja ,żeby zajął się czymś innym np; przeczytał ksiażkę i podsunęłam mu ''Przygody Tomka Sawyera".
Opowiedziałam wnukowi, że to jest jedna z najważniejszych książek mojego dzieciństwa, do której wracałam wiele, wiele razy i to z niesłabnącym zainteresowaniem i  z uśmiechem. Chociaż minęło już wiele czasu, wciąż pamiętam, jak Tomek wykradał ze spiżarni konfitury, jak malował płot, kochał się beznadziejnie w Becky, z którą potem zgubił się w pieczarach...Dzięki swojej rezolutności potrafił wybrnąć z każdej opresji, a wymierzoną przeciwko sobie karę potrafi zamienić na coś dobrego dla siebie... ksiażka ta towarzyszyła mi przez całę dzieciństwo, całe strony znałam na pamięć. 
Świat bez telewizji, internetu, ba! samochodów, radia, telefonu- istniał, naprawdę.W tym czasie trzeba było wysilać wyobraźnię, zająć czymś czas  i zawsze na coś się wpadło, coś się udało. Tomek był taki jak koledzy z  czasów mojej  młodości , lubił płatać figle...Chłopcy z tej powieści to łobuziaki o złotych sercach i szalonych głowach ,w których rodziły  się  zwariowane pomysły.
Nie było  komórek, komputerów, laptopów, tabletów i innych wielu cudów techniki, mimo to Tomek miał wiecznie jakieś zajęcie i zdecydowanie nie nudził się.
Świat w "Tomku Sawyerze" to świat, który minął - tak jak minęło moje dzieciństwo i młodość. to czasy, kiedy dzieci nie wiedzące co to Fejs wychodziły się bawić... i nikt ich nie pytał gdzie idą i co będą robić.
Realizowali swoją fantazję, a fantazję mieli, oj mieli! Dzisiejsze dzieci trzymane w cieplarnianych warunkach, wożone przez mamę na tylnym siedzeniu samochodu , bawiące się w domu komputerem (w najlepszym wypadku klockami lego), chronione przez zadrapaniami, wakacje spędzające w eleganckim hotelu...
Tomków Sawyerów  jest już coraz mniej! A szkoda...Na koniec usłyszałam słowa wnuka Babcia to czytałaś książki o chłopakach....
I to go przekonało, że przeczytał o przygodach Tomka .
Zapytał jeszcze dlaczego kartki w książce są takie żółte i nie ma kolorowych obrazków.

W swojej galeri umieściłam  starą okładkę z książki ...




Użytkownik usunięty
    64
    • Zgłoś naruszenie zasad
    5 lipca 2014, 13:43 | ID: 1127771

    "Mam na imię Alicja, za pół roku skończę osiem lat. Wczoraj pan Carroll, znajomy taty, zabrał mnie i moją siostrę na łódkę. Kiedy płynęliśmy, pan Carroll opowiedział nam bajkę tak piękną , że prawie w nią uwierzyłam. Chcesz posłuchać?" - Alicja w Krainie Czarów zjawiła się u nas letnio pewnego popłudnia... i zajmuje ważne miejsce w naszych dłoniach. Wieczorami rozmowa na jej temat wciąż ma inne odsłony. Z jej bohaterką zasiadmy na trawie i wypijamy filiżankę herbaty. Przepiękna, czarująca jest ta historia, a prawdziwe smaczki, to jej ilustracje. Przy niej czas odmierza nam zegar Kapelusznika - który  pokazuje dni miesiąca , ale wcale nie pokazuje, która jest godzina! :-) Bo przecież, według właściciela nie musi, gdyż tutaj jest zawsze szósta. :-)
    "- Czy to dlatego cały stół jest zastawiony do podwieczorku? - zapytała Alicja.
    - Tak, właśnie dlatego- potwierdził Kapelusznik. - Pora na herbatkę nigdy nie mija, więc nie mamy czasu, żeby pozmywać."

    Hania lubi, że wieczorem jest czas na wspólne czytanki, nawet wtedy kiedy czasu nie ma... chociąż jedną + plus jedną bajeczkę do poduszki przytulamy, a potem wołamy szeptem do siebie, przytulając się mocno, jak w "Alicji w Krainie Czarów": - Nie ma miejsca! Nie ma miejsca! ("...Chociaż stół był bardzo duży, wszyscy tłoczyli się w jednym rogu, a kiedy zauważyli nadchodzącą dziewczynkę, zaczęli wołać: - Nie ma miejsca! Nie ma miejsca!")...,fajnie tak chichrać się z książką ciut przed snem, a potem mieć kolorowe myśli w nocy. :-)

    Ostatnio edytowany: 05.07.2014, 13:50, przez: drewienko
    Avatar użytkownika antosmiros
    antosmirosPoziom:
    • Zarejestrowany: 29.06.2014, 12:59
    • Posty: 31
    65
    • Zgłoś naruszenie zasad
    5 lipca 2014, 17:21 | ID: 1127783
    Książki czytać dzieciom- bardzo ważna rzecz,
    Usiądź z woluminem...Telewizor precz!
    Powiesz- książka droga ale płyty też
    za to w bibliotece książek pełno jest.
    Kiedy ranek wolny, można bajkę wziąć i
    w ciepłej pościeli jeszcze sobie siąść.
    Wieczorem z kolei uspokoi nas,
    od razu wiadomo- zasypiania czas....
    Czy warto czytać? Odpowiedź oczywista!
    Odpowiem jako mama, a nie – polonistka.
    Choć bajki oglądam, przyznaję, czasami
    to czytałam  z dziećmi po prostu pasjami!
    Wieczorem w łóżeczku, w fotelu w południe
    a rano po kawce czytało się cudnie!
    Czytałam o pieskach, których było pięć,
    I o pewnym chłopcu, który nie chciał jeść.
    Czytanie uczy, jak pięknie jest marzyć,
    bo w świecie baśni wszystko może się zdarzyć...
    A gdy „żywe srebro” dała Wam Natura,
    książka dopomoże, kiedy awantura.
    Kłótnie, bijatyki i dzikie wyścigi,
    uspokoi dziecko nawet i w trzy migi.
    Więc zamiast kolejnej „Barbie ma przyczepkę”
    Kup dziecku w prezencie choć małą książeczkę.

    Co mi z tych bajek do dzisiaj  zostało...
    Nad morze wciąż jeżdżę ...złapać rybkę złotą .
    Nie jeżdżę karetą ...lecz chodzę piechotą .
     
     
     



    Avatar użytkownika Jsmolarek
    JsmolarekPoziom:
    • Zarejestrowany: 30.09.2013, 19:36
    • Posty: 33
    66
    • Zgłoś naruszenie zasad
    5 lipca 2014, 21:20 | ID: 1127807

    Do zaczytania jeden krok...

    Czytam z dziećmi, bo czytanie to wspaniała podróż w nieznane. Kiedy książkę otwieramy, w nową wędrówkę się wybieramy. Różne krainy poznajemy, z bohaterami spacerujemy, ich troski i radości przeżywamy, nieznane stwory spotykamy...:) czytamy razem, bo to nas zbliża, daje mnóstwo radości, rozwija wyobraźnię, pozwala przenieść się na skrzydłach Pani Wyobraźni do Krainy Fantazji.
    Czytam z dziećmi, bo jestem w książkach zakochana, nimi zauroczona i chciałabym tę pasję i miłość przekazać dzieciom, pokazać, jak wspaniale można czuć się w towarzystwie książki. Uświadomić, że czytanie jest piękne, a poznawanie przez czytanie ciekawe i inspirujące. Książka to wierna Przyjaciółka na dobre i na złe.
    Widzę po moich córeczkach, starszej i młodszej, ogromne zainteresowanie książkami. To jest dla mnie niebywałą radością. Zawsze pragnęłam, by powolutku, malutkimi kroczkami zaznajomiły się z książkami. I udało się. Nie było to trudne, gdyż już dawno zaczęłyśmy naszą przygodę z czytaniem. Lidzia szybko nauczyła się czytać, składając literki w całe wyrazy, a Darusia jeszcze wcześniej. Wyszło bardzo naturalnie. Tu zadziałał urok kolorowych książeczek i ciekawość, o czym opowiadają. Cieszy mnie to, że naprawdę lubią poznawać inny świat, ukryty w książkach.
    Czytamy wiele różnorodnych pozycji: te, które znam i takie, które dopiero się pojawiają. W każdej znajdziemy coś ciekawego, o czym warto porozmawiać, podyskutować, pomyśleć...tyle piękna i niezwykłości, zaskakujących historii kryją karty książek.

    Starsza ma już swoje ulubione. Jest to seria napisana przez Holly Webb, opisująca zwierzątka. Teraz pojawiły się nowe książeczki tej autorki o dziewczynce żyjącej w świecie wróżek " Emilka Piórko". W tej chwili to jej ulubiona lektura. Liczy 4 tomy, a w każdym dzieją się niesamowite, magiczne zdarzenia: przejście do innego świata przez czarodziejskie drzwi, odbicia elfek w lustrze...czyta z zaciekawieniem, jak potoczą się losy ciut starszej od niej dziewczynki...a my z młodszą córcią słuchamy z lekkim niepokojem i drżeniem serca...
    Córcia lubi czytać sama, ale najchętniej przysuwa się do mnie i małej siostrzyczki i obie zasłuchane, w historię czytaną przez mamę, śledzą z zapartym tchem losy zwierzątek czy innych bohaterów. Młodsza także, choć ma dopiero 5,5 roku umie czytać i z ochotą czyta sama: -jestem chętna na czytanie, to jej ulubione powiedzonko...przynosi książeczkę i przytulone odbywamy dalekie wycieczki w baśniowy świat...:) teraz uwielbia wierszyki Basi Badowskiej i nieprzeciętną Kurę Adelę Joanny Krzyżanek..:)

    Czytajmy dzieciom, bo to przygoda, którą możemy przeżyć razem z nimi. To są te bezcenne chwile szczęśliwego, beztroskiego dzieciństwa. One zapadną naszym pociechom w pamięci na długo, gdy wtulone w mamę, słuchając jej melodyjnego głosu, doświadczają wachlarza różnorodnych doznań: wzruszenia, zachwytu, radości, smutku. ( Zdarzało się, pewnie nie tylko nam, że głos mamy cichł gdzieś w oddali, a dziecko odpływało do Krainy Snów...)
    Ale najpiękniejsze jest to, gdy usłyszymy: - Mama, poczytaj mi...:) jeszcze trochę...i trochę, więc .......czytam...ale czasami odpowiem: to teraz zmiana, słucha mama...i wtedy odprężona poddaję się urokowi czytania dziecka, które hmm..:) już kilka razy ukołysało mnie do snu...:)
    Czytam dzieciom każdego dnia, ( o różnych porach, gdy nadarzy się sposobna chwilka, najczęściej wieczorem), bo...wtedy sama, bez skrępowania, mogę znowu stać się ...małą dziewczynką z nosem w książkach i głową w krainie baśni...:)

    Avatar użytkownika antosmiros
    antosmirosPoziom:
    • Zarejestrowany: 29.06.2014, 12:59
    • Posty: 31
    67
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 lipca 2014, 00:23 | ID: 1127827
    Moją ulubioną książką z dzieciństwa są baśnie Andersena.
     
    Ile razy słuchałam opowieści czytanych przez moją mamę. Szczególnie ciekawiło mnie życie małej Calineczki.Nie mogłam sobie nigdy wyobrazić ak małych rozmiarów jest i dlaczego.
    Wtedy moja mama pokazywała mi różne przedmioty i mówiła, że Calineczka jest właśnie taka malutka. Zrobiłam nawet mały domek w swoim pokoju dla niej z kuchnią i łóżeczkiem z pudełka po zapałkach.
    Ze swojego dzieciństwa bardzo miło wspominam także pracowitego Szewczyka Dratewkę, który pomagał każdemu w potrzebie.Siedziałam nad tą książką bardzo często. Chciałam być taka jak Dratewka, dobra i bezinteresowna.
    Pamiętam jak raz zainspirowana przygodami Dratewki, będąc na spacerze z tatą w lesie znalazłam mrowisko.
    Chciałam pomóc mrówkom tak jak Dratewka, dlatego rękami zaczęłam zagarniać igły i liście bliżej mrowiska. Można się domyśleć jaka byłam pogryziona. Wspominam jednak tą historię niezmiernie miło.
    Byłam przecież przez całe dzieciństwo przekonana, że zrobiłam dobry uczynek.Do tej pory ciężko mi się rozstać z tym przeświadczeniem.
    I nie ma chyba w tym nic złego.
    Kocham pomagać ludziom i zwierzętom, a wspaniałe bajki z dzieciństwa pomogły mi się tego nauczyć.
    Magia genialnych baśni ciągle mi towarzyszy. Bajkowy świat tak mną zawładnął, że zamarzyłam się z nim nie rozstawać.
    Dlatego właśnie wybrałam studia pedagogiczne.
    Teraz mogę być czarodziejką najwspanialszych baśni dla dzieci, mogę przeganiać dziecięce strachy...i budować wesoły, radosny, pełen przyjaźni i kolorowych postaci świat.
    Mogę przekazywać dzieciom największe wartości, obrazując je na najprostszych przykładach z bajkowych książeczek.
     
     
    Avatar użytkownika gusia_84
    gusia_84Poziom:
    • Zarejestrowany: 02.03.2014, 14:03
    • Posty: 170
    68
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 lipca 2014, 08:08 | ID: 1127860

    Będąc w sklepie, zatrzymałam się przy stoisku dla dzieci... A ile tam książek, książeczek, do wyboru do koloru, dla tych maleńkich dzieci jak i tych starszych. Kiedyś tego nie było a teraz czasy się zmieniły i aż głowa boli :) Takie maleństwa już od początku mają styczność z książką, co prawda póki nie znają literek, słów, nie umieją tworzyć zdań ani czytać, na razie jest to dla nich zabawa! I takie książeczki są właśnie do tego przeznaczone: gumowe - służące jako gryzak, mięciutkie, pluszowe, materiałowe, zmieniające kolor, wodoodporne - w sam raz do kąpieli, plastikowe, grające, świecące a także uczące alfabetu, cyferek, piosenek, wierszyków, nazw zwierząt po polsku i po angielsku... Także na rynku jest tego całe mnóstwo! Ważne aby rodzic wybrał coś odpowiedniego dla swojego dziecka. Na sklepowej półce, moją uwagę przyciągnęła mini książeczka dla najmłodszych o twardych tekturowych kartkach tylko z obrazkami. A w niej kilka ciekawych ćwiczeń fizycznych, które dziecko może samo wykonać patrząc na ilustracje. Naprawdę bardzo ciekawa, pomysłowa i przydatna książeczka :) A gdy dziecko trochę starsze, wtedy następuje kolejny etap - literki i czytanki :)

    Avatar użytkownika kingaa
    kingaaPoziom:
    • Zarejestrowany: 09.02.2014, 15:36
    • Posty: 5
    69
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 lipca 2014, 11:13 | ID: 1127912

    Moja córka, kiedy była mała była prawdziwym wulkanym energii. Ciężko było ją "okiełznać" i zainteresować czymś na dłużej. Wszelkie próby czytania, nawet przed snem kończyły się fiaskiem i brakiem zainteresowania z jej strony. Znalazłam jednak sposób, by ją zainteresować. Zrozumiałam, że "wspólne" czytanie nie może ograniczać się jedynie do monologu z mojej strony. Maja też musi w tym wspólnym czytaniu uczestniczyć. Ale jak, kiedy ma dopiero dwa latka i nie chce słuchać, ani bajek, ani wierszy?


    Na początek znalazłam świetną serię książeczek "Popatrz i znajdź" wydawnictwa Zielona Sowa, gdzie zadaniem dziecka jest odnalezienie na bogato ilustrowanych, usztywnianych stronach kilku przedmiotów. To była dla niej nie lada gratka i w ten sposób przekonała się do książeczek. Każda książka jest tematycznie związana z danym miejscem np. "W mieście", "W przedszkolu", więc zaczęłam jej opowiadać o tym co dzieci, bądź ludzie robią w danym momencie, nazywać miejsca i przedmioty. Maja wpatrzona w barwną, dużą ilustrację była pochłonięta bez reszty i metodą wzrokową zapamiętywała mnóstwo słów i starała się je powtarzać. Polecam wszystkim mamom małych rozrabiaków właśnie taką pierwszą przygodę z książką.


    Następnym naszym "krokiem" do krainy książek są... puzzlowe książeczki (wydawnictwo Egmont). Tym razem czytam krótki tekst, a następnie Maja układa 9-elementowe puzzle, które są na stronie obok tekstu. W każdej książeczce są 4 takie układanki. Maja wprost uwielbia takie czytanie :-) Potrafimy tak siedzieć - czytać i układać przez godzinę lub dwie :-)  

    Avatar użytkownika aneta1114
    aneta1114Poziom:
    • Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
    • Posty: 668
    70
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 lipca 2014, 12:22 | ID: 1127925

    Moja córcia zrobiła mi dziś  pobudkę wzięła książeczkę ,którą wypozyczyła z biblioteki o kotkach tak je kocha  i raniutki zaczęła mi czytać.Dopiero jest w trakcie nauki i idzie  jej coraz lepiej .jak miło było gdy córcia ja czytałai do mnie sie przytułała.Nie zapomniane chwile ;)

    Avatar użytkownika oliwka
    oliwkaPoziom:
    • Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
    • Posty: 161880
    71
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 lipca 2014, 13:09 | ID: 1127936

    Samo czytanie dla dzieci jest frajdą...

    Patrząc na te oczęta roześmiane, oglądające obrazki strona po stronie...

    Opowiadające i pokazujące co się dzieje na niej...

    Aż chce się czytać, czytać i czytać...

    Babcia wnusi czyta... oj czyta... ;)))

    Pokazując otaczający nas świat...

    Poprzez oglądanie i czytanie bajeczek, czytaneczek...

    Dziecko chłonie te wiadomości, jak gąbka...

    Więc warto od najmłodszego wieku dziecka...

    Czytać, czytać i czytać...

    Ostatnio edytowany: 06.07.2014, 13:10, przez: oliwka
    Avatar użytkownika Stokrotka
    StokrotkaPoziom:
    • Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
    • Posty: 66136
    72
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 lipca 2014, 14:40 | ID: 1127953

    A my mamy nowy sposób na czytanie książeczek. Zabieramy kocyk, koszyk piknikowy z ulubionymi smakołykami oraz ukochane książeczki! Mamy bardzo miły dzień na łonie natury. Gdy już się dzieciaki wyhasają, wyjedzą zapasy z koszyczka. Siadamy wtedy w cieniu drzewa, dziecięce główki spoczywają na moich kolana zasłuchane w czytane przeze mnie przygody ,,O kocie w butach" i inne przepiękne baśnie. Fajny jest również powrót do domu, bo każdy poopowiada swoje przeżycia.

    Użytkownik usunięty
      73
      • Zgłoś naruszenie zasad
      6 lipca 2014, 14:53 | ID: 1127963

      Cieszy mnie, gdy widzę jak mała sama sięga po książkę i ze swoim dziecięcym zachwytem odkrywa tajemnice ukryte na baśniowych stronach. Czasem siedzi sobie tak spokojna (co zwykle nie jest do niej podobne) pochłonięta ilustracją tak bardzo... Wiem, że woli, gdy tekst nie leje się strumieniami, nie przypomina oceanu, lecz bardziej "niewielki staw" na stronie otoczony sitowiem ilustracji... to lubi bardzo! 

      Kiedyś przeczytałyśmy "W pogoni za życiem" historię opowiedzianą przez Przemysława Wechterowicza i cudnie ożywioną malunkami przez Emilię Dziubak. Pokochałyśmy ją obie.  Pokazany jest Jeden Jętkowy życia dzień, zupełnie jak całe życie człowieka. No i ta refleksja nas dorosłych: ile te życie trwa? Przechodzi ludzkie pojęcie, jak pięknie jest to pokazane dzieciom.

      Hania po przeczytaniu tej książeczki namalowała dla Jętki Jednodniówki tęczę, której nie zdążyła ona zobaczyć, i powiedziała, że pokaże tę tęczę muszce, z którą Jętka spędziła całe swoje życie..., czyli jeden dzień... Wzruszyłam się wtedy bardzo. 
      Tyle się dzieje w tej opowieści, jest szybkość mijających godzin, które można by było rozłożyć na lata. I tak sobie potem dumam po tym wspólnym czytaniu, że przecież pogoń za życiem trwa nie tylko u Jętek..., a nam się wciąż stale wydaje, że mamy tak mało czasu... 

      Czytanie z córką pokazuje mi często inne spojrzenie na świat.

      Ostatnio edytowany: 06.07.2014, 14:57, przez: drewienko
      Avatar użytkownika kerocna
      kerocnaPoziom:
      • Zarejestrowany: 21.05.2013, 08:56
      • Posty: 72
      74
      • Zgłoś naruszenie zasad
      6 lipca 2014, 15:08 | ID: 1127972

      Księgi, książki, książeczki... Uwielbiam ich kształt, zapach, uwielbiam je za całokształt. Mój mąż się śmieje, że zatracam się gdy tylko zobaczę literki, bo nawet ulotki z lekarstw i wszelkie instrukcje obsługi czytam od deski do deski. :) Moi rodzice niestety mi nie czytali, za to jak tylko posiadłam tę umiejętność sama ukradkiem przemieszczałam się do tego magicznego świata. Pamiętam, że bardzo lubiłam baśnie Andersena a także serię książek o sympatycznej rodzinie, którą odwiedzała babcia. Niestety teraz nie pamiętam jej tytułu ale okładkę i kształt liter wciąż mam przed oczami. :) W liceum nie było lektury, której bym nie przeczytała - "Krzyżacy" czy "Potop" wciągali jak najlepszy film a fabułą "Chłopów" byłam oczarowana! Na studiach jednym tchem przeczytałam "Annę Kareninę" i "Ulissesa", a "Sto lat samotności" oczarowuje mnie do tej pory. Książki to wielkie bogactwo, w obecnych czasach tak łatwo po nie sięgnąć a tak trudno zdobyć się na ten gest.

      Avatar użytkownika gusia_84
      gusia_84Poziom:
      • Zarejestrowany: 02.03.2014, 14:03
      • Posty: 170
      75
      • Zgłoś naruszenie zasad
      6 lipca 2014, 16:14 | ID: 1127989

      No pewnie, że WARTO czytać... i dziecku i sobie i jak jest brzuszek to również!

      Książka nie krzywdzi a wręcz przeciwnie - niesie ze sobą wiele dobrego, w sumie to nawet same plusy. Myślę, że wszyscy rodzice (no może większość) są za czytaniem dziecku... A dlaczego?

      - książka uczy

      - dzięki książce jest bogatsze słownictwo

      - poprawia pismo pod względem gramatycznym i ortograficznym

      - kształci czytanie ze zrozumieniem

      - uczy skupienia uwagi

      - można dowiedzieć się o ludziach, zwyczajach, kulturze, tradycji,

        przyrodzie, zwierzętach w różnych częściach świata

      - książka likwiduje nudę

      - dostarcza różnych emocji

      - można przez chwilę poczuć się bohaterem i żyć w innym świecie

      - pobudza wyobraźnię

      - można zrozumieć wiele rzeczy, uzyskać odpowiedź na trudne pytania

      - rozwija język, pamięć i umiejętność słuchania

      - dzieci później chętnie czytają lektury szkolne

      - z czasem czytanie staje się łatwiejsze i szybsze a nawet uzależnia :)

      A najważniejsze jest to, że czytając dziecku - spędzamy razem z nim czas, który w dzisiejszych realiach jest tak drogocenny, ciągle nam go brakuje, tyle różnych innych rzeczy jest do załatwienia... Także koniecznie "tą cudowną chwilę" należy zarezerwować naszemu kochanemu dziecku, oderwać się od codzienności, obowiązków i przenieść się do krainy bajek, historyjek, opowiastek... :) Napewno dla dziecka to będzie trwałe wzbogacenie!

       

      Avatar użytkownika k24
      k24Poziom:
      • Zarejestrowany: 27.05.2012, 17:54
      • Posty: 143
      76
      • Zgłoś naruszenie zasad
      6 lipca 2014, 17:09 | ID: 1127995

      Mój syn ma tak, że jakiś czas wałkuje jedną pozycję. Przeszliśmy m.in. przez Baśnie Andersena,Reksia, Kubusia Puchatka i inne. Teraz akutalnie czytamy ksiązkę z bajkami o naszym mieście. Czytanie to nieodzowny element rytuału zaypinia. Dzięki temu wsłuchuje się w głos i szybciej zasypia.

      Avatar użytkownika aagnieszkaa1
      aagnieszkaa1Poziom:
      • Zarejestrowany: 29.07.2013, 10:13
      • Posty: 204
      77
      • Zgłoś naruszenie zasad
      7 lipca 2014, 09:35 | ID: 1128198

      I dawajmy przykład!

      Jeżeli dziecko samo zobaczy nas z ksiażką to też będzie chciało jak najszybciej nauczyć się czytać :)

      Avatar użytkownika kerocna
      kerocnaPoziom:
      • Zarejestrowany: 21.05.2013, 08:56
      • Posty: 72
      78
      • Zgłoś naruszenie zasad
      7 lipca 2014, 11:17 | ID: 1128247

      Mnie rodzice nie czytali ale ja postanowiłam, że mając swoje dzieci nie popełnię tego błędu. Na początku czułam się trochę zniechęcona, bo moje dziecko wprost demolowało wszystkie książki a słuchanie wcale go nie interesowało. Ale to zmieniło się o 180 stopni i teraz miłość córki do książek rośnie wraz z nią. Nasza biblioteczka stale powiększa się o nowe tytuły i myślę, że tylu pozycji co ma nasze dziecko nie powstydziłby się niejeden student! :) Czytanie to jedna z ulubionych zabaw, 30 minut to minimum inaczej czuje wielki niedosyt a i zdarza się, że czytamy 1,5 godziny. :) Teraz po wielokrotnym czytaniu tych samych książek córcia recytuje je w różnych momentach dnia a nas cieszy tym niesamowicie. :) Aaaa no i gdy czytając przekręcimy jakieś słowo lub ominiemy fragment nasz mały detektyw zaraz to zauważy! :)

      Avatar użytkownika Hanna Szczygieł
      • Zarejestrowany: 01.07.2014, 20:21
      • Posty: 3
      79
      • Zgłoś naruszenie zasad
      7 lipca 2014, 15:29 | ID: 1128313

      Sięgając po książkę dla dziecka, bardzo często w wyborze pomagają nam oczy i choć stare przysłowie mówi : „nie oceniaj książki, po okładce”, w tym szczególnym przypadku traci nieco na aktualności.

      Wszystkie przedmioty otaczające małe dziecko, wpływają na kształtowanie jego poczucia estetyki – zabawki, którymi się bawi, dekoracje i książki, którym się przygląda są jego pierwszym „spotkaniem” z plastyką. To one budują w dziecku swego rodzaju wrażliwość na odbiór szeroko pojętej sztuki. Im w większy „dialog” nawiąże nasz maluch z takim obiektem zainteresowania, tym większe korzyści przyniesie to jego rozwojowi. Dotyk, zapach, wrażenia wzrokowe i słuchowe prowokują nawet niemowlę do zagłębiania się  w „istotę” takiego nieznanego mu zjawiska.


      Popełniłam swego czasu wpis Kęs sztuki na papierze, czyli czytanie dziecku niejeden ma wymiar i serdecznie zachęcam was do lektury!


      Zastanówcie się, jak sami pamiętacie książki czy zabawki z dzieciństwa? Często nasze wspomnienia zostają zdominowane przez jakiś wyjątkowy szczegół, drobnostkę - kolor, obraz, zapach czy fakturę. Warto "zainwestować" w dobrą książkę! I nie koniecznie trzeba inwestowac pieniądzę - można udac się do kantoru, jakim jest biblioteka i wymienić złotówki na czas i zainteresowanie tematem :)


      A jak Wy traktujecie książki? Służą tylko do czytania?

      Avatar użytkownika agf
      agfPoziom:
      • Zarejestrowany: 11.07.2009, 20:14
      • Posty: 108
      80
      • Zgłoś naruszenie zasad
      7 lipca 2014, 19:14 | ID: 1128376

      Sama jestem typowym molem książkowym i zawsze chciałam by mój synek przejął po mnie tą miłość do czytania. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, bo książeczka towarzyszy nam codziennie.
      Niektórzy mnie pytają co ci tak zależy, przecież pójdzie do szkoły i się nauczy czytać. Według mnie jednak wtedy będą mniejsze szanse na to, że pokocha książki. Oczywiście edukacja, nauka czytania są obowiązkowe, ale właśnie czasem to sprawia, że dziecko się zniechęca. Jeśli w domu przed pójściem do szkoły nie będzie miało kontaktu z książką, to wymagania szkolne mogą wywołać u niego negatywne emocje. Książka powinna przecież być kojarzona z przyjemnością, z zabawą, z miło spędzonym czasem. Na początku - czy to ilustrowana czy z krótkimi rymowankami czy bajkami - służy do poznawania świata. Poprzez obrazki, kolory, usłyszane historie. Służy do nauki słów poprzez słuchanie, do powiększania zasobu słownictwa, uczy koncentracji. Do tego u starszych dzieci dochodzi wspaniała jej funkcja - książka pobudza i rozwija wyobraźnię, a to ćwiczy mózg. Im szybciej dziecko będzie miało kontakt z książkami, tym późniejsza edukacja szkolna będzie łatwiejsza i przyjemniejsza.

      Najpierw książeczka była zabawką. Ogladaliśmy w dzień, pokazywałam synkowi obrazki, kolory, kształty. POtem zastanawiałam się kiedy wprowadzić element czytania przed snem. Mój synek od zawsze zasypia sam i nie bardzo chciałam ten porządek burzyć, ale rozwiązanie znalazło się samo. Gdy zaczął jadać "dorosłe" kolacje, siadamy po kąpieli na kanapie, on je, a ja mu czytam. Dbam o to by te czynności powtarzały się codziennie i to wieczorne nasze czytanie stało się już rytuałem.

      By przyzwyczajać go do książek i pokazywać mu jakie są świetne, zawsze do każdego prezentu, czy to na imieniny, urodziny, święta czy dzień dziecka, zawsze dorzucamy książeczkę. Dzięki temu żadna mu się nie znudziła, czasem wracamy do tych dawno zapomnianych i wtedy widac największą różnicę w jego rozwoju - gdy dostrzega, nazywa to, czego wcześniej nie zauważał.


      Mam nadzieję, że tak już zostanie :) Teraz jego ulubioną książką są wiersze Juliana Tuwima. Myślę, że to dzięki temu, że są melodyjne, przyjemnie się mu ich słucha. Poza tym są krótkie i nie nudzą mu się, wręcz sam mnie zachęca do dalszego czytania pokazując, który chce następny. Najchętniej lubi słuchać o lokomotywie, murzynku Bambo (mama, on jest brudny ;) ) Poza tym książeczka 3D o traktorze i koparce. No cóż,w końcu to chłopak ;)