Opublikowany przez: ULA 2013-11-06 13:04:51
A jak przygotowywała Pani dzieci na to, że na świat przyjdzie kolejne – braciszek czy siostrzyczka?
To się odbywało naturalnie. Byłam w ciąży, rozmawialiśmy o tym, ale nie było specjalnych rozmów i specjalnego przygotowywania dziecka. Pamiętam, jak do domu przyjechał malutki Ksawery, to Jula chodziła koło niego jak mamusia. Sprawiało jej to przyjemność. I ona opiekowała się braciszkiem, jak lalką, ale wiedziała, że to już nie jest zabawka, to żywa istota. Była przy nim, puszczała muzykę, śpiewała kołysanki, zmieniała pieluszki i widziałam, jak wielką radość z tego czerpie.
Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny i znajomi często pytają, jak to się stało, że wychowani przez jednego ojca i jedną matkę, w jednym domu, a każde z nas jest tak inne. U Pani chyba jest podobnie – dzieci wychowane w rodzinie aktorskiej, a każde przejawia inne talenty?
Antek był zawsze z nami, wiec siłą rzeczy przebywał w teatrze, za kulisami, w rekwizytorni, z panią garderobianą i trochę przesiąkł tym teatrem, chłonął to niejako samoistnie. Z kolei Julka, którą karmiłam piersią, również w naturalny sposób była ze mną w telewizji, najpierw w osobnym pokoiku, ale w pewnym momencie wszystkim na planie przyszło do głowy, że może powinna ze mną pracować, bo będzie sprawniej i szybciej, i faktycznie tak się stało. Julka została na planie. Ale ona plastyczne zdolności, Marcelina już ewidentnie ma talent do rysowania, lubi media. Jasiek studiuje historię, ale i komponuje muzykę. Kiedy byłam z nim w ciąży, grałam w „Amadeuszu” i będąc w brzuszku „Requiem” Mozarta słyszał codziennie przez długi czas, bo dużo tych przedstawień graliśmy. Myślę sobie, może to miało wpływ na jego zainteresowania muzyczne? A Ksaweremu kupujemy klocki, bo cały czas buduje, więc może będzie konstruktorem, inżynierem, nie artystą? Ale widzę, że ma też słuch muzyczny, stąd też trzeba będzie posłać go na naukę gry na jakimś instrumencie. Wszystkie dzieci grają, prócz Marceliny, która ma słuch, ale ciągnie ją w stronę plastyczną.
Cała piątka wciąż jeszcze mieszka z Państwem?
Antek już się wyprowadził.
Rozpiętość wiekowa między dziećmi jest spora.
… i to jest bardzo dobre, te przerwy między urodzeniem kolejnego dziecka. Między najstarszymi synami jest trzy lata różnicy, potem było dziesięć lat przerwy. Chłopcy cieszyli się na narodziny siostry, wspierali, pomagali i byli dla niej fajnymi kumplami. Potem znów po trzech latach urodziła się Marcelina i między nią a Julką jest taka sama różnica wieku, jak między Jaśkiem i Antkiem, więc przyjaźniły się ze sobą, nie było wojen między nimi, wszyscy się wspierali i lubili. A pięć lat później, kiedy Marcyśka była już większa, urodził się Ksawery i mogła się z tych urodzin cieszyć.
W domu ustaliła Pani, że będzie reglamentować wolność dzieciom, starszym dając jej więcej, młodszym mniej i one się nie burzą, że starszy może więcej?
Nie, nic takiego nie ustalałam. My generalnie nic na sztywno nie ustalamy. Obserwujemy dzieci, rozmawiamy z nimi i wszystko samo się stwarza. Kiedyś dziennikarze pytali mnie, czy Marcelina, w ogóle rodzeństwo, nie zazdrości Julii, że ona gra ze mną w serialu. W życiu nikomu z nas by to do głowy nie przyszło, że można czegoś takiego zazdrościć. Wręcz przeciwnie, kiedy Julia wracała do domu, wiedziały, że to jest jej praca, szanowały ją za to, że daje radę, a nie zazdrościły. Ale pewne granice oczywiście są stawiane, nie jest tak, że dzieci mają wolność totalną. Może chłopcy mieli większą, ale po doświadczeniu tego mamy wrażenie, że to nie do końca się sprawdza. Dziewczynki mają ograniczone godziny wyjść i powrotów do domu, nie ma nocowań poza domem, jak to było w przypadku chłopców. Ale widzę też, że troszkę inaczej wychowuje się chłopców, a troszkę inaczej dziewczynki.
To jakie są różnice? Chłopakom rzeczywiście można pozwolić na więcej?
Miałam do nich zaufanie, oni nigdy nie kłamali. To jest w domu podstawowa zasada: mówić prawdę. Nawet, gdy działo się coś złego w szkole, to ja o wszystkim wiedziałam, byłam przygotowana na to, na jaki temat będzie rozmowa, bo Antek i Janek zawsze mi o wszystkim mówili. A zatem to wszystko budowało się na wzajemnym zaufaniu. Ale chłopcy mieli też obowiązki. Mamy kominek, więc ich pracą było przynieść drewno do kominka, umieją w nim rozpalić, pociąć drzewo, jak trzeba, ułożyć je w drewutni. Ich zadaniem jest też napompować koła w rowerze. Słowem – zajmują się męskimi pracami.
A dziewczynki potrafią gotować?
Lubią ze mną przebywać w kuchni. Potrafią upiec ciasto, ugotować makaron. Świetnie sobie radzą w kuchni, kiedy nas nie ma.
Co najczęściej robi rodzina Małogrzaty Ostrowskiej-Królikowskiej podczas dni wolnych? CZYTAJ DALEJ
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Sonia 2014.02.13 17:48
Wartościowa kobieta:)
joasjoas 2013.11.19 22:17
Grażynka z Klanu? Nienawidzę serialu, ale babka ma fajne podejście do dzieci i do swojej pracy!
89.228.*.* 2013.11.19 08:56
od razu widać, że fajna normalna babka. udowadnia, że w showbiznesie są jeszcze wartościowi ludzie!!!!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.