Seks przed ślubem - tak czy nie? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Seks przed ślubem - tak czy nie?

416odp.
Strona 7 z 21
Odsłon wątku: 75315
Avatar użytkownika alanml
alanmlPoziom:
  • Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
  • Posty: 30511
  • Zgłoś naruszenie zasad
13 września 2011, 16:49 | ID: 635225

Jaki jest Wasz stosunek do seksu przed ślubem?


Czekaliście z tą chwilą do nocy poślubnej czy nie?

Użytkownik usunięty
    121
    • Zgłoś naruszenie zasad
    15 września 2011, 13:07 | ID: 637115
    Mama Julki (2011-09-15 14:14:56)

    Nie będę hipokrytką - zaznaczyłam TAK. Nie będę się też długo nad tym rozwodzić, ponieważ mogę powiedzieć krótko: nie jestem zwolenniczką wolnej miłości, czy sypiania z każdym tzw. chłopakiem/dziewczyną, jednak jeśli wiemy już, że to właśnie ten/ta jedyna, przede wszystkim jeśli związek najpierw został oparty na miłości - uważam, że seks jest jej naturalnym dopełnieniem.

    Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że seks przedmałżeński z założenia jest zły, że jest pozbawiony piękna, uczuć, jak to próbują argumentować niektórzy. Przysięga przed Bogiem wcale nie zobowiązuje nas do miłości większej niż ta, która istniała już przed nią... Można kochać równie mocno będąc przed ślubem jak i po. A jeśli dwoje ludzi współżyje ze sobą  z miłości, to jak to może być złe?

    Myślę bardzo podobnie. Seks przedślubny seksowi przedślubnemu nie jest równy, choć wiem, zaraz odezwą się głosy, że grzech to grzech i koniec.

    Nie rozumiem krucjaty przeciwko opiniom, że seks przed ślubem jest czymś nienormalnym/grzesznym/złym/negatywny/cokolwiek. Kto co chce ten tak uważa.

    Avatar użytkownika Bartt
    BarttPoziom:
    • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
    • Posty: 5452
    122
    • Zgłoś naruszenie zasad
    15 września 2011, 13:40 | ID: 637131
    Lena (2011-09-15 15:07:27

    Nie rozumiem krucjaty przeciwko opiniom, że seks przed ślubem jest czymś nienormalnym/grzesznym/złym/negatywny/cokolwiek.

    A czego tu nie rozumieć? Zadano pytanie, co sądzimy o seksie przed ślubem, to napisaliśmy. Jedni napisali, że nie ma z nim problemu, a inni, że jest zły.

    Lena (2011-09-15 15:07:27)

    Kto co chce ten tak uważa.

    Czyli znowu wchodzimy w relatywizm moralny?

    Mama Julki (2011-09-15 14:14:56)Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że seks przedmałżeński z założenia jest zły, że jest pozbawiony piękna, uczuć, jak to próbują argumentować niektórzy. Przysięga przed Bogiem wcale nie zobowiązuje nas do miłości większej niż ta, która istniała już przed nią... Można kochać równie mocno będąc przed ślubem jak i po. A jeśli dwoje ludzi współżyje ze sobą  z miłości, to jak to może być złe?

    Seks przedmałżeński jest wg mnie i Kościoła zły. Ale nikt nie mówi, że nie jest piękny, że nie wynika z wzajemnego pożądania, fascynacji, itd. Tak na logikę - gdyby nie był piękny, to kto by się nim zajmował? Właśnie dlatego walka o czystość jest taka ciężka - bo seks kusi jak nie wiem co. I dlatego Kościół tak dużą wagę przykłada do czystości, bo wie, że jak ktoś raz zacznie, to ciężko później przestać.

    A przysięga przed Bogiem właśnie nas zobowiązuje. :-)

    Jeśli dwoje ludzi się mocno kocha i chcą współżyć, to naturalnym miejscem na to, jest małżeństwo. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zawarli związek małżeński i cieszyli się seksem na maksa :-)

    Avatar użytkownika JoAnna795
    JoAnna795Poziom:
    • Zarejestrowany: 27.12.2010, 14:16
    • Posty: 549
    123
    • Zgłoś naruszenie zasad
    15 września 2011, 18:29 | ID: 637346
    Loana (2011-09-15 11:32:04)

    I tu się mylisz. Spowiedzi nie wymyślili ludzie tylko ustanowił ją Jezus. A skoro mienisz się chrześcijanką, tzn., że wyznajesz naukę Chrystusa. Tak więc powinnaś wiedzieć, że to właśnie On dał Apostołom prawo do odpuszczania grzechów. Więc Twój wywód mija się zupełnie z prawdą. A jak mi nie wierzysz to poczytaj u źródła (J 20, 23).

    Spowiedź w formie jaką znamy ustalili ludzie. Dawniej chrzest był traktowany tak jak dzisiejsza spowiedź. Czyniło się to pod koniec zycia człowieka. Jednak umierało duzo dzieci, więc aby mogły dostąpic zbawienia zaczęto je chrzcić. Skąd to wiem? Od księdza, który prowadził z nami rozmowy przed chrzcinami. To chyba dobre źródło wiedzy.

    Użytkownik usunięty
      124
      • Zgłoś naruszenie zasad
      15 września 2011, 18:33 | ID: 637358
      Bartt (2011-09-15 15:40:24)

      Mama Julki (2011-09-15 14:14:56)Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że seks przedmałżeński z założenia jest zły, że jest pozbawiony piękna, uczuć, jak to próbują argumentować niektórzy. Przysięga przed Bogiem wcale nie zobowiązuje nas do miłości większej niż ta, która istniała już przed nią... Można kochać równie mocno będąc przed ślubem jak i po. A jeśli dwoje ludzi współżyje ze sobą  z miłości, to jak to może być złe?

      Seks przedmałżeński jest wg mnie i Kościoła zły. Ale nikt nie mówi, że nie jest piękny, że nie wynika z wzajemnego pożądania, fascynacji, itd. Tak na logikę - gdyby nie był piękny, to kto by się nim zajmował? Właśnie dlatego walka o czystość jest taka ciężka - bo seks kusi jak nie wiem co. I dlatego Kościół tak dużą wagę przykłada do czystości, bo wie, że jak ktoś raz zacznie, to ciężko później przestać.

      A przysięga przed Bogiem właśnie nas zobowiązuje. :-)

      Jeśli dwoje ludzi się mocno kocha i chcą współżyć, to naturalnym miejscem na to, jest małżeństwo. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zawarli związek małżeński i cieszyli się seksem na maksa :-)

      A ja właśnie częśc opinii odbieram w tonie: seks przedmałżeński pozbawiony jest tego piękna, które ma seks w małżeństwie i z tym się nie zgadzam. Dobrze, że Ty tak nie uważasz.

      A co w takim razie, jeśli okaże się, że są zupełnie niedopasowani pod względem temperamentów? Wiem, że to strona czysto praktyczna, ale tak bywa w realnym życiu i niestety często uczucie tu nie wystarcza... Jednak przysięga zawarta - i co wtedy?

      Avatar użytkownika Loana
      LoanaPoziom:
      • Zarejestrowany: 25.02.2011, 09:09
      • Posty: 360
      125
      • Zgłoś naruszenie zasad
      15 września 2011, 19:13 | ID: 637460

      Droga Joanno.

      Nie będę podważać kompetencji księdza, a którym rozmawiałaś, bo Go nie znam. Ale mimo wszystko to co w Biblii stoi jest nadrzędne nad tym co powie nawet kapłan. Słowa Jezusa "którym grzechy odpuścicie" i dalej, świadczą o tym, że aby coś odpuścić to trzeba to znać. Jak można np. grzech zatrzymać nie wiedząc jakiej jest wagi? Apostołowie byli ludźmi więc nie mieli mocy Chrystusa, by bez słów wiedzieć wszystko.

      A co do historii spowiedzi. Tylko grzechy lekkie w sumie można było odpuszczać poprzez chrzest osoby dorosłej, która go przyjmowała po nawróceniu. Każde cięższe przewinienie musiało być wyznane publicznie przed biskupem lub kapłanem. Więc chyba jednak dziś i tak mamy znacznie lepiej :) O pokutach wtedy nakładanych nawet nie będę pisać. To wszystko dzieje się UWAGA! Do VI wieku!

      Po tym czasie następuje złagodzenie zasad spowiedzi i pokuty. Czyli zamiast tej publicznej jest prywatna i dyskretna. Nie zmieniło się jedno: WYZNANIE GRZECHÓW ZAWSZE NASTĘPOWAŁO I NASTĘPUJE PRZED KAPŁANEM!.

      To tak w skrócie, bo obowiązki mnie wzywają :) Ale będę chętnie dyskutować a jak zajdzie potrzeba także wyjaśniać :)

       

      Pozdrawiam!

      Avatar użytkownika oaza
      oazaPoziom:
      • Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
      • Posty: 1642
      126
      • Zgłoś naruszenie zasad
      15 września 2011, 19:20 | ID: 637487

      Przebrnełam przez wątek i doszłam do wnisku, że grzeszę strasznie!!! zważywszy na fakt, że jestem PANIENKĄ, a mam dwoje dzieci, to grzesznicą jestem i jeno bram piekielnych winnam po śmierci oczekiwać...Eh...


      modle się do Boga co wieczór, ale do kościoła nie chodzę, powód: nudze sie na mszach, jedno dziecko ochrzciłam, bo zewsząd słyszałam kiedy? kiedy? I z drugim zaczyna sie tak samo.


      dlaczego nie lubię księży, katechetów, ano może dlatego, że w roku komunii świętej, kiedy do kościoła biegałam, ksiądz z ambonay na nas dzieciaki krzyczał, ze za mało pieniedzy wrzucamy na tacę. Katecheta, do spóźnionej 12-letniej dziewczynki, która w zimie przez zaspy na religię brnęła (mówię o sobie) powiedział na przywitanie, że po krzakach się włóczy zamiast na religii być...w wieku lat 15, kiedy opóściłam przez chorobę wiele godzin lekcyjnych w szkole, ale też i godzin religi...nie zostałam dopuszczona do bierzmowania, bo ksiedzu nie podobała sie moja frekwencja i nic nie dało tłumaczenie mojej mamy...nie wczytuję się w Biblię, nie znam sie tak naprawdę na wierze...Jestem prosta kobietą, która robi wszystko, zeby nikogo nie skrzywdzić i móc sobie spokojnie spojrzeć w oczy, a seks przed ślubem snu mi z powiek nie spędza...zbyt wiele znam małżeństw, gdzie jest mnóstwo przemocy, alkoholu, zdrad...to jest dla mnie złe i tym sie brzydzę, a seksem absolutnie nie i nie mam nic przeciwko niemu

      Użytkownik usunięty
        127
        • Zgłoś naruszenie zasad
        15 września 2011, 19:23 | ID: 637496
        oaza (2011-09-15 21:20:38)

        Przebrnełam przez wątek i doszłam do wnisku, że grzeszę strasznie!!! zważywszy na fakt, że jestem PANIENKĄ, a mam dwoje dzieci, to grzesznicą jestem i jeno bram piekielnych winnam po śmierci oczekiwać...Eh...


        modle się do Boga co wieczór, ale do kościoła nie chodzę, powód: nudze sie na mszach, jedno dziecko ochrzciłam, bo zewsząd słyszałam kiedy? kiedy? I z drugim zaczyna sie tak samo.


        dlaczego nie lubię księży, katechetów, ano może dlatego, że w roku komunii świętej, kiedy do kościoła biegałam, ksiądz z ambonay na nas dzieciaki krzyczał, ze za mało pieniedzy wrzucamy na tacę. Katecheta, do spóźnionej 12-letniej dziewczynki, która w zimie przez zaspy na religię brnęła (mówię o sobie) powiedział na przywitanie, że po krzakach się włóczy zamiast na religii być...w wieku lat 15, kiedy opóściłam przez chorobę wiele godzin lekcyjnych w szkole, ale też i godzin religi...nie zostałam dopuszczona do bierzmowania, bo ksiedzu nie podobała sie moja frekwencja i nic nie dało tłumaczenie mojej mamy...nie wczytuję się w Biblię, nie znam sie tak naprawdę na wierze...Jestem prosta kobietą, która robi wszystko, zeby nikogo nie skrzywdzić i móc sobie spokojnie spojrzeć w oczy, a seks przed ślubem snu mi z powiek nie spędza...zbyt wiele znam małżeństw, gdzie jest mnóstwo przemocy, alkoholu, zdrad...to jest dla mnie złe i tym sie brzydzę, a seksem absolutnie nie i nie mam nic przeciwko niemu

        Oazo, i to jest podobno najlepsza modlitwa....

        A z resztą zdania też się zgadzam!

        Użytkownik usunięty
          128
          • Zgłoś naruszenie zasad
          15 września 2011, 19:25 | ID: 637501

          Ja też nie mam nic przeciwko temu. Do łóżka komuś nie zaglądam, nie wyśmiewam osób, które chcą poczekać, nie znam takich, które nie zrobiły tego przed ślubem a tylko jedną, która postanowiła ze swoim facetem, że przestaną i za kilka miesięcy sobie to odbiją, ale wiem, że na niektórych forach internetowych zasiada "święta" inkwizycja od wytykania palcami tych, którzy mają inne zdanie i robią coś, dzięki czemu czują się szczęśliwi i coś, czego pragną.

          Ostatnio edytowany: 15.09.2011, 19:26, przez: JeszczeBardziej
          Avatar użytkownika spititout
          spititoutPoziom:
          • Zarejestrowany: 08.03.2011, 19:15
          • Posty: 860
          129
          • Zgłoś naruszenie zasad
          15 września 2011, 19:40 | ID: 637544

          Przede wszystkim to wielkie gloryfikowanie czystości przedmałżeńskiej wzięło się od dość prymitywnych plemion, w których najważniejszy był patriarchat - mężczyzna absolutnie dominował, musiał być pewien, że żona jest dziewicą, przed ślubem musiał ją wykupić niczym jakiś towar, kiedy była "czysta" miał po prostu pewność, że kiedyś przekaże majątek swoim dzieciom. Później wierzenia społeczeństw patriarchalnych przeniesiono do Biblii, dorobiono ideologię i tyle. Religie są na punkcie seksu po prostu przewrażliwione, a że to najbardziej intymna sfera człowieka, tym łatwiej go wpędzić w poczucie winy jeśli zarzuci mu się że "cudzołoży".

           

          Kto chce czekać bo to jest zgodne z jego wyznaniem niech czeka, sprawa indywidualna. Chociaż ja też w seksie przedmałżeńskim niczego złego nie widzę - najważniejsze to być pewnym swoich uczuć do partnera i świadomym konsekwencji seksu.

          Użytkownik usunięty
            130
            • Zgłoś naruszenie zasad
            15 września 2011, 20:09 | ID: 637587
            Bartt (2011-09-15 15:40:24)
            Lena (2011-09-15 15:07:27

            Nie rozumiem krucjaty przeciwko opiniom, że seks przed ślubem jest czymś nienormalnym/grzesznym/złym/negatywny/cokolwiek.

            A czego tu nie rozumieć? Zadano pytanie, co sądzimy o seksie przed ślubem, to napisaliśmy. Jedni napisali, że nie ma z nim problemu, a inni, że jest zły.

            Zgadza się, ale nie uważam, by było konieczne zaznaczanie swojego zdania w formie 'najświętszej i jedynej prawdy' komentując wypowiedzi każdej jednej osoby, która opowiada się za seksem przed ślubem.

            Avatar użytkownika Bartt
            BarttPoziom:
            • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
            • Posty: 5452
            131
            • Zgłoś naruszenie zasad
            15 września 2011, 20:20 | ID: 637604
            Mama Julki (2011-09-15 20:33:50)
            A co w takim razie, jeśli okaże się, że są zupełnie niedopasowani pod względem temperamentów? Wiem, że to strona czysto praktyczna, ale tak bywa w realnym życiu i niestety często uczucie tu nie wystarcza... Jednak przysięga zawarta - i co wtedy?

            To tak jak pisałem na pierwszej stronie tematu: tragedia. Ona lubi wieczorem, a on rano... rozwód gwarantowany. Ona jest dzika, a on spokojny - nie mają żadnych szans. Katastrofa :-( 

             


            A może spróbują sie dotrzeć? Wzajemnie poznawać swoje potrzeby. Robić generalnie to wszystko, o czym piszecie, że jest niezbędne :-) :-) przed ślubem - tylko po ślubie, gdy już nie jest to grzechem. 

            Użytkownik usunięty
              132
              • Zgłoś naruszenie zasad
              16 września 2011, 09:54 | ID: 638103
              Bartt (2011-09-15 22:20:34)
              Mama Julki (2011-09-15 20:33:50)
              A co w takim razie, jeśli okaże się, że są zupełnie niedopasowani pod względem temperamentów? Wiem, że to strona czysto praktyczna, ale tak bywa w realnym życiu i niestety często uczucie tu nie wystarcza... Jednak przysięga zawarta - i co wtedy?

              To tak jak pisałem na pierwszej stronie tematu: tragedia. Ona lubi wieczorem, a on rano... rozwód gwarantowany. Ona jest dzika, a on spokojny - nie mają żadnych szans. Katastrofa :-( 

               


              A może spróbują sie dotrzeć? Wzajemnie poznawać swoje potrzeby. Robić generalnie to wszystko, o czym piszecie, że jest niezbędne :-) :-) przed ślubem - tylko po ślubie, gdy już nie jest to grzechem. 

              Cóż, dla Ciebie to może być smieszne, ale uwierz, że bywa to prawdziwym problemem. I często jest przyczyną rozwodu. Być może dla Ciebie takie różnice to błaha sprawa (a nawet pole do ironizowania), ale seks jest bardzo ważną sferą w związku i jednym z gwarantów małżeńskiego szczęścia, dlatego niepowodzenia w tej dziedzinie (np. notoryczny brak przyjemności u jednego z partnerów) mogą być przyczyną prawdziwej frustracji, wzajemnych pretensji, kłótni, kryzysów... Można by spytać kogoś, kto ma ten problem...

              Można spróbować się dotrzeć - a co jeśli się nie da?

              Avatar użytkownika Bartt
              BarttPoziom:
              • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
              • Posty: 5452
              133
              • Zgłoś naruszenie zasad
              16 września 2011, 10:12 | ID: 638131
              Mama Julki (2011-09-16 11:54:20

              Można spróbować się dotrzeć - a co jeśli się nie da?

              Wyjaśnij proszę :)

              Użytkownik usunięty
                134
                • Zgłoś naruszenie zasad
                16 września 2011, 10:48 | ID: 638187
                Bartt (2011-09-16 12:12:38)
                Mama Julki (2011-09-16 11:54:20

                Można spróbować się dotrzeć - a co jeśli się nie da?

                Wyjaśnij proszę :)

                Co jeśli wszelkie próby, dobra wola dotarcia się nie przynoszą efektu? Jeśli zycie seksualne przypomina totalna porażkę? Jeśli partnerzy za nic nie mogą zrozumieć swoich potrzeb seksualnych? Jak ratować takie małżeństwo? Zrezygnować z seksu?

                Użytkownik usunięty
                  135
                  • Zgłoś naruszenie zasad
                  16 września 2011, 10:50 | ID: 638193

                  Nawet moja babcia twierdzi, że nie powinno się kupować kota w worku

                  Użytkownik usunięty
                    136
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    16 września 2011, 10:57 | ID: 638200
                    Mama Tymka (2011-09-16 12:50:36)

                    Nawet moja babcia twierdzi, że nie powinno się kupować kota w worku

                    Moja też, a do kościoła chodziła co niedziela:)

                    Avatar użytkownika SKORPION1
                    SKORPION1Poziom:
                    • Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
                    • Posty: 2214
                    137
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    17 września 2011, 15:22 | ID: 639492
                    emka1007 (2011-09-14 20:31:22)
                    JoAnna795 (2011-09-14 20:17:40)

                    A dlaczego nie chrzcić dzieci? Dziecko nie jest winne grzechu rodziców. Ja z ochrzczeniem swojego nie miałam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie ksiądz na spowiedzi bardzo prosił, zeby dziecko wychowywac w wierze katolickiej.

                    tak, nie jest niczemu winne, ale czasem mam wrażenie, że dzieci są chrzczone (np. przez związki niesakramentane) nie z prawdziwego pragnienie wychowania ich w wierze (czyt. modlitwy z nim, uczęszczania na Mszę św., przygotowywania do sakramentów i kształtowania dojrzałego sumienia), tylko aby zaspokoić glosy otoczenia, bo a nóż ktoś by obgadał, że przysłowiowa Kowalska dziecka nie ochrzciła, a tak ma święty spokój

                    Tutaj widzę "przegięcie".
                    Uważam że " mieć wrażenie" a "być pewnym"  to znaczna różnica.
                    Nie Nam osądzać czyjeś zachowanie i postępowanie.

                    Jako katolicy powinniśmy być zadowoleni z tego ochrzczonego malucha , bez względu na powód dla którego jego rodzice na ten krok się zdecydowali...
                    Dla zasady przykład:
                    Otórz Matka Teresa z Kalkuty chrzciła wszystkich bez względu czy byli przekonani do Naszej wiary - czy też nie.
                    Wystarczyło że znależli się Oni w granicach Jej Szpitala jaki prowadziła..

                    Przecież taki maluch jeszcze nie rozumie co się z Nim dzieje , wypełniamy więc "powinność" każdego chrześcijanina , która nakazuje ochrzcić nowonarodzonego. 
                    Co On zrobi gdy dorośnie będzie już Jego sprawą.....i obciąży Jego sumienie.

                    Co do sexu to uważan że nie bierze się "kota w worku".

                    Avatar użytkownika SKORPION1
                    SKORPION1Poziom:
                    • Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
                    • Posty: 2214
                    138
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    17 września 2011, 15:54 | ID: 639498
                    Bartt (2011-09-16 12:12:38)
                    Mama Julki (2011-09-16 11:54:20

                    Można spróbować się dotrzeć - a co jeśli się nie da?

                    Wyjaśnij proszę :)

                    Bartku!
                    Wierz mi ! Nie da się pewnych rzeczy dotrzeć .
                    Czasami w grę wchodzi temperament ( ktoś potrzebuje sexu kilka razy dziennie , niemożliwe? ( a ja znam takich ludzi i wiem że tak!) .
                    Czasami chodzi o wymiary i rozmiary ( piszmy uczciwie i wyłóżmy jasno - w końcu chyba o to chodzi).
                    O zachowanie przy stole , w towarzystwie , o opuszczanie klapy - czy też jej nieopuszczanie na sedesie .
                    O traktowanie Nas na codzień przez partnera(kę).
                    Mogę tak dłuuuuugo wyliczać . I pewnych zachowań i różnic nie da się całkiem niestety wyeliminować .
                    Jak to sobie Bartku wyobrażasz ???
                    On z tym interesem jak u rocznego prrrr! Ona z tą "szparką prawiczki " jak sikoreczka ! On potrzebuje sexu 6-7 razy dziennie , a Ona po jednym razie ledwie dycha .
                    Albo odwrotnie :
                    Ona nienasycona , a On ani nie ma z czym startować , i po tygodniu stażu małżeńskiego chodzi trzymając się ściany na "gumowych nogach" - jak długo wytrzyma??
                    Powiesz : to można leczyć !
                    Uj! Jak wiele innych spraw w których stosować możemy zdobycze medycyny ( TY wiesz o czym myślę :)  )
                    Nie napiszę że czasami któreś z Nich nadal połączone jest pępowiną z matką ( albo i ojcem- bo to różnie bywa) i "MASZ PRZERĄBANE"

                    Avatar użytkownika SKORPION1
                    SKORPION1Poziom:
                    • Zarejestrowany: 06.07.2010, 14:49
                    • Posty: 2214
                    139
                    • Zgłoś naruszenie zasad
                    17 września 2011, 16:16 | ID: 639507
                    Loana (2011-09-15 21:13:42)

                    Droga Joanno.

                    Nie będę podważać kompetencji księdza, a którym rozmawiałaś, bo Go nie znam. Ale mimo wszystko to co w Biblii stoi jest nadrzędne nad tym co powie nawet kapłan. Słowa Jezusa "którym grzechy odpuścicie" i dalej, świadczą o tym, że aby coś odpuścić to trzeba to znać. Jak można np. grzech zatrzymać nie wiedząc jakiej jest wagi? Apostołowie byli ludźmi więc nie mieli mocy Chrystusa, by bez słów wiedzieć wszystko.

                    A co do historii spowiedzi. Tylko grzechy lekkie w sumie można było odpuszczać poprzez chrzest osoby dorosłej, która go przyjmowała po nawróceniu. Każde cięższe przewinienie musiało być wyznane publicznie przed biskupem lub kapłanem. Więc chyba jednak dziś i tak mamy znacznie lepiej :) O pokutach wtedy nakładanych nawet nie będę pisać. To wszystko dzieje się UWAGA! Do VI wieku!

                    Po tym czasie następuje złagodzenie zasad spowiedzi i pokuty. Czyli zamiast tej publicznej jest prywatna i dyskretna. Nie zmieniło się jedno: WYZNANIE GRZECHÓW ZAWSZE NASTĘPOWAŁO I NASTĘPUJE PRZED KAPŁANEM!.

                    To tak w skrócie, bo obowiązki mnie wzywają :) Ale będę chętnie dyskutować a jak zajdzie potrzeba także wyjaśniać :)

                     

                    Pozdrawiam!

                     

                    Pozdrawiam!

                    Mylisz się z tym odpustem grzechu ...
                    Nie wiem jaką wiarę wyznajesz ( bo odłamów chrześcijaństwa jest kilka) , ale ONEGDAJ trafiłem na ciekawy dokument kościelny.
                    To kościelna Organizacja Milicji Niepokalanej powołana 17 pażdziernika 1917 roku przez OO Franciszkanów w Rzymie której założycielem był Maksymilian Maria Kolbe wydała broszurkę w której czytamy:
                    i tam czytamy o odpustach zupełnych i cząstkowych .... więc z tymi odpusyami to nie całkiem jest tak jak kościół Nam to oficjalnie przekazuje ..
                    Za grzechy żałujemy "przed Bogiem" , nie przed kapłanem.

                    Ostatnio edytowany: 17.09.2011, 16:20, przez: SKORPION1
                    Użytkownik usunięty
                      140
                      • Zgłoś naruszenie zasad
                      17 września 2011, 16:20 | ID: 639511
                      SKORPION1 (2011-09-17 17:54:45)
                      Bartt (2011-09-16 12:12:38)
                      Mama Julki (2011-09-16 11:54:20

                      Można spróbować się dotrzeć - a co jeśli się nie da?

                      Wyjaśnij proszę :)

                      Bartku!
                      Wierz mi ! Nie da się pewnych rzeczy dotrzeć .
                      Czasami w grę wchodzi temperament ( ktoś potrzebuje sexu kilka razy dziennie , niemożliwe? ( a ja znam takich ludzi i wiem że tak!) .
                      Czasami chodzi o wymiary i rozmiary ( piszmy uczciwie i wyłóżmy jasno - w końcu chyba o to chodzi).
                      O zachowanie przy stole , w towarzystwie , o opuszczanie klapy - czy też jej nieopuszczanie na sedesie .
                      O traktowanie Nas na codzień przez partnera(kę).
                      Mogę tak dłuuuuugo wyliczać . I pewnych zachowań i różnic nie da się całkiem niestety wyeliminować .
                      Jak to sobie Bartku wyobrażasz ???
                      On z tym interesem jak u rocznego prrrr! Ona z tą "szparką prawiczki " jak sikoreczka ! On potrzebuje sexu 6-7 razy dziennie , a Ona po jednym razie ledwie dycha .
                      Albo odwrotnie :
                      Ona nienasycona , a On ani nie ma z czym startować , i po tygodniu stażu małżeńskiego chodzi trzymając się ściany na "gumowych nogach" - jak długo wytrzyma??
                      Powiesz : to można leczyć !
                      Uj! Jak wiele innych spraw w których stosować możemy zdobycze medycyny ( TY wiesz o czym myślę :)  )
                      Nie napiszę że czasami któreś z Nich nadal połączone jest pępowiną z matką ( albo i ojcem- bo to różnie bywa) i "MASZ PRZERĄBANE"

                      No więc dobrze, inna sytuacja - on uwielbia grzybową i wręcz musi ją jadać przynajmniej trzy razy w tygodniu, ona grzybowej nienawidzi.

                      Mają się:

                      a) rozejść z powodu niezgodności.

                      b) ustalić, że ona robi obiad dla rodziny, a on  gotuje sobie ulubione danie

                      b) porozmawiać i ustalić, że że raz za czas ona zrobi obiad osobno dla niego.

                      d) porozmawiać i ustalić, że on, robiąc obiad, dla siebie ugotuje to, co lubi, a dla rodziny coś innego.

                       

                      Dlaczego od razu wybierac odpowiedź a)? I czy warto przez to rozwalać dobry związek? (zakładając, że reszta pożycia małżeńskiego/narzeczeńskiego układa sie świetnie)?